limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 38.00km
  • Czas 01:40
  • VAVG 22.80km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 28 lipca 2016 | dodano: 28.07.2016

Dziś start szedł mi bardzo opornie i ruszyłem dopiero 6:18. Warunki podobne jak wczoraj, chmury z prześwitującym słoneczkiem, parno. Prognoza ICM zapowiada opady na cały dzień więc nie dziwię się, że tak dużo wody w powietrzu. Wiatr niezauważalny. Kręcę dość intensywnie by nieco nadgonić spóźniony wyjazd i pomimo opornych świateł udaje się wbić w czas przejazdu w okolicach Alei Róż. Na miejscu jestem z zapasem 1 minuty i niezłym czasem przejazdu. Po drodze spokojnie.

W ciągu dnia lekko padało ze 2x. Większość opadu przeniosła się do powietrza nim wyruszyłem w powrót z pracy i przez to warunki były nieco zbliżone do tropików. Ale jechało się dobrze. Wracam przez Mortimer, Reden, Łęknice, Piekło, Preczów i Sarnów. Niespiesznie ale też i bez ociągania. Na swojej wiosce zahaczam o wsiowego Lewiatana by uzupełnić rezerwę izobroników, których to znów miałem ochotę poużywać po powrocie. Aura bardzo temu sprzyja. Powrót spokojny i bardzo przyjemny choć bez większego gięcia.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 08:10 czwartek, 28 lipca 2016 | linkuj Profilaktycznie wziąłem kapcie do chodzenia w wodzie :-) Więc w sumie to mi to rybka czy lunie, czy nie.
amiga
| 07:55 czwartek, 28 lipca 2016 | linkuj Ważne, że nie padało... burze nas nawiedzą dopiero w okolicach południa, oby jednak nie...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!