Sierpień, 2013
Dystans całkowity: | 1837.00 km (w terenie 293.00 km; 15.95%) |
Czas w ruchu: | 94:00 |
Średnia prędkość: | 19.54 km/h |
Liczba aktywności: | 29 |
Średnio na aktywność: | 63.34 km i 3h 14m |
Więcej statystyk |
DPDS
-
DST
48.00km
-
Czas
02:15
-
VAVG
21.33km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nieustannie +20 na starcie ale słoneczko dziś już tak nie dawało z powodu gromadzących się chmurek. Wyjechane poza krawędzią okna startowego. Mimo tego nie chciało mi się naginać no bo w końcu w ostatni dzień przed urlopem? To by było chore.
Po pracy gonitwa z czasem. Przez Dąbrowę Górniczą, Zieloną, Preczów i Sarnów szybko do domu żeby zdążyć przesiąść się na zbiorkom do Będzina. 10 min. po tym jak dotarłem do domu ulewa. I cały ładny plan w ... Idę na późniejszy. Na przystanku przyuważa mnie Jagaryba pędząca gdzieś w stronę Strzyżowic. Chwila rozmowy. Potem zbiorkomem do Będzina. Po drodze ulewa. Do serwisu docieram w lekkim deszczu około 17:30. Rowerek gotowy ale rezerwowego haka nie mam bo ten co został założony zdemontowali z rowerka na wystawie. Zamówione przyjdą dopiero po niedzieli. Poza tym wymieniona szprycha i wycentrowane tylne koło. Nowe linki do przerzutek. Tylna przerzutka ucierpiała nieco poprzedniej niedzieli ale udało się ją uratować i w czasie testowego powrotu pracowała całkiem nieźle.
Powrót przez Syberkę, Czeladź, Grodziec i Gródków. Lekko pokapywało ale deszczem bym tego nie nazwał. Dojechałem raczej suchy jak mokry. Oby było tak jutro rano jak będę jechał na zbiórkę ekipy wyjeżdżającej na zlot w Wilkasach. Prognozy są tak średnio obiecujące.
Kategoria Praca, Serwis
DPD GastroCzwartek - Chata z Zalipia w Sarnowie
-
DST
90.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
04:35
-
VAVG
19.64km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
+20 na starcie. Początkowo kręcenie oporne. Gdzieś tak dopiero od Będzina poszło lepiej. Na Rondzie Unii Europejskiej nawrotka w stronę Dąbrowy Górniczej i do Sosnowca wjeżdżam od Expo Silesia. Na miejscu nieco spóźniony :-/
Po pracy na początek do Agencji Reklamowej PRIOR odebrać kamizelki z logo Cyklozy. Potem do Marcina przekazać mu paczkę z tymiż kamizelkami. Stamtąd przez "dworzec" kolejowy w Dąbrowie Górniczej, Łagiszę i Gródków do domu. Zrzut części balastu i ruszam na zebranie ustawki z cyklu GastroCzwartek. Jadę przez Sarnów, Preczów i Zieloną. Dojeżdżam nieco spóźniony po drodze mijając grupkę Ghostów.
Ruszamy. Jakoś nie przypominam sobie, by ktoś nas policzył ale tak na oko to z 10 osób było. Jak Wudz wrzuci gdzieś galerię to podlinkuję.
Jedziemy mniej więcej traską jaką wcześniej objeżdżałem. Przez Zieloną, pod oczyszczalnię ścieków, wzdłuż torów na Ksawerę. Dalej asfaltem w stronę targu w Będzinie odbijając po drodze na ścieżkę na wale Czarnej Przemszy i przed mostkiem w prawo. Ekipa chce pojenia więc zaginamy do ABC przy nerce a potem dalej bocznymi uliczkami do lasku grodzieckiego, pod trasą Katowice-Częstochowa na drugą stronę i polami do Gródkowa. Wypadamy przy restauracji "Pod Lwem" i jedziemy na drugą stronę do lasku gródkowskiego. Jego obrzeżem pod szkołę podstawową i skręcamy w prawo. Teraz cały czas prosto na przemian trochę asfaltami, trochę terenem. Wypadamy niedaleko urzędu gminy w Psarach i lasem i wertepkami przedzieramy się do Sarnowa pod światła a potem już trasą do naszego celu.
Na miejscu żarełko. Nie wszystko było dostępne co w karcie i zamiast racuchów wciągam podwójne naleśniki z wiśniami i bitą śmietaną. Bardzo dobre. Ale spokojnie mogłem poprzestać na pojedynczej porcji :-) Jedna w menu było 2 szt. więc się zaasekurowałem. Jak się okazało, niepotrzebnie.
Potem przeskakujemy na drugą stronę trasy i jedziemy trochę asfaltem, a trochę wertepkami i przez las na Zieloną. Tam pierwsze pożegnania. Uszczuplona grupka jedzie jeszcze pod parasole na Zielonej gdzie raczymy się Radlerkami. Jednak trwa to krótko bo komary się rozkręcają. Chłopaki uderzają jeszcze na Pogorię 3 zrobić kółeczko a ja się żegnam i najkrótszą drogą, przez Preczów i Sarnów, wracam do domu. Po zachodzie słońca robi się nieco chłodniej ale nie na tyle jeszcze, by można powiedzieć, że zimno. Po prostu widać różnicę temperatur. Jest jednak przyjemnie.
Kategoria Praca
DPD PTTK Szwedzki?
-
DST
70.00km
-
Czas
03:14
-
VAVG
21.65km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
+20 na starcie. Przed wschodem na niebie chmury ale jak słoneczko już wystartowało nad horyzont to nagle zniknęły. Przyjemna pogoda do jazdy. Temperatura + lekki wiaterek i kręciło się całkiem fajnie. Na dodatek dziś wyjechane w oknie startowym więc nie miałem potrzeby naginać. Na Lenartowicza zmienili organizację ruchu. Jadąc od Mecu trzeba ustąpić pierwszeństwa wyjeżdżającym z Alei Ignacego Paderewskiego lub skręcającym w nią. Niby rozumiem trochę to rozwiązanie bo jadąc pod górkę dużym samochodem ciężarowym ciężko się potem zebrać by zdążyć skręcić w lewo ale lepszym rozwiązaniem w tamtym miejscu byłoby duże rondo. Tym bardziej, że jest tam dość sporo miejsca na takie rozwiązanie. Nawet można by jeszcze dołożyć jeden pas pod górkę. Tyle, że taniej jest maznąć asfalt farbą i rozwiesić kilka znaków. Ehhh...
Po pracy do Dąbrowy Górniczej najechać bankomat i dalej obok "dworca" kolejowego na Zieloną i przez Preczów do domu.
Po 17:00 przez Będzin do Sosnowca na spotkanie w PTTK w sprawie sobotniego wyjazdu na Mazury. Schodzi jakoś do 19:00.
Potem ruszam w stronę Milowic i potem lekkie zawinięcie w prawo by sprawdzić czy dobrze widziałem, że na ekranie dzwiękochłonnym jest Szwedzki. Noibasta? Szwedzki to?
Noibasta masz go w kolekcji?
Potem do Czeladzi i dalej przez Wojkowice, zawinięcie przez Strzyżowice by dobić do 70km i do domu.
Kategoria Praca
DPOD
-
DST
50.00km
-
Teren
12.00km
-
Czas
02:35
-
VAVG
19.35km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
+18 na starcie. Zero chmurek. Wyjeżdżam na krawędzi okna startowego w związku z czym do Będzina nieco naginania. Szybko załatwiam upgrade śniadania i udaje się utrzymać w normalnym czasie przelotu. Na miejscu niemal punktualnie. Trochę światła nie współpracowały.
Na forum Ghostów pojawił się już wpis odnośnie GastroCzwartku i dywagacje nad trasą. Nieśmiało zaproponowałem, że mogę zakręcić nieco trasę na odcinku molo przy Pogorii 3 a Chatą z Zalipia w Sarnowie. Powiedzieli tak, to po pracy pojechałem zrobić objazd czy przypadkiem gdzieś coś nie rozkopane albo nieprzejezdne. Na początek przez Dąbrowę Górniczą pod molo i potem już dalej według pomysłu. Detali nie opiszę bo w końcu ma być to niespodzianka na czwartek :-) Wyszło w każdym bądź razie 20 km. Styknie by nabrać apetytu.
Powrót już bez specjalnego gięcia.
Kategoria Praca
DPDS
-
DST
43.00km
-
Czas
01:59
-
VAVG
21.68km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
+16 na starcie. Rześko. Przyjemnie się jechało. Wyjechane w oknie startowym więc jazda bez naginania.
Takie tam. Przy porannej kawie.
Po pracy bez marudzenia przez Dąbrowę Górniczą, Zieloną, Preczów i Sarnów do domu. Wciągam na szybko nieco płynów i drożdżówkę i ruszam Błękitnym Rumakiem do serwisu. Wyruszam na przełożeniu 2/1 i tak jadę jakieś 500m ale szlag mnie trafia bo przy prędkości 19km/h w porywach do 22 to będę jechał wieki całe. Za pomocą poluzowania zacisku i noża przestawiam łańcuch na 3/4. Trochę lepiej udaje się utrzymywać 25km/h w porywach do 28km/h. Na zjazdach nawet do 32 dochodzi. Tylko ruszanie oporne bo muszę uważać by nie zerwać skróconego łańcucha. Dotaczam się do Będzina trochę po 17:00. I kanał. Haków w serwisie od groma tylko akurat takiego jak u mnie nie ma :-/ Trzeba będzie zamawiać czyli szybko nie będzie. Ordynuję również wymianę linek od przerzutek, pancerzy gdzie trzeba, dołożenie urwanej szprychy, centrowanie tyłu i ogląd przodu bo coś też bije w czasie jazdy. Okaże się też jak hak będzie czy przerzutka przeżyła. Jak nie, to też do wymiany. Choć wydaje mi się, że powinna być ok. Powrót zbiorkomem i podnoszenie morale niepasteryzowanym. W najbliższe dni Strzała się trochę narobi. Poza tym przyjemne ciepełko. Ludzie wyglądają na trochę zdechniętych :-p
Kategoria Praca, Serwis
Ustawka Oli - Mission Failure
-
DST
56.00km
-
Teren
15.00km
-
Czas
03:16
-
VAVG
17.14km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przynajmniej w moim przypadku :-/
Zaczęło się niemrawo. Na starcie lekko zmulony i z ćmiącą bańką ale pojechałem w nadziei, że jak się pokręci to przejdzie. Na górkę środulską docieram pierwszy (zupełnie jak nie ja). Reszta składu zjawia się wkrótce potem. W sumie jest nas 9 osób ale Wallace przyjechał się tylko przywitać i z nami nie jedzie. Się mu na forum u Ghostów oberwie.
Ruszamy po kwadransie akademickim i wszystko idzie pięknie i ładnie. Pogoda ok. Tempo ok. Postojów tyle ile trzeba by utrzymać poziom nawodnienia. Po drodze i asfalty i tereny, którymi docieramy do Jaworzna. A potem się zaczęły schody.
Na zjeździe Dominowi w przerzutkę wjeżdża Marcin. Hak urwany. Jednej śrubki w ogóle nie ma a druga uszkodzona. Domino odkręca przerzutkę, skraca łańcuch i na prawie ostrzaku jedzie dalej. Docieramy do cywilizacji i od życzliwego mieszkańca Jaworzna Ola wyprasza śrubki do mocowania haka. Domino znowu robi serwis i wraca do używania przerzutek. Jedziemy dalej.
Pojenie i po kawałku asfaltu wbijamy w teren. I to jaki. Na początek gruntówka, która przechodzi w łąkę. A potem już jeden ze stałych elementów ustawki czyli przedzieramy się "na czuja". Dalej przez łąkę a potem przez las. W końcu wypadamy na jakąś przecinkę ale co trochę trzeba zsiadać bo albo kłęby gałęzi albo sterczące pieńki. I tu przychodzi na mnie pora. W przerzutkę wklinowuje się kawałek gałęzi. Hak pogięty. Bez specjalnego rozczulania startuje kolejna akcja serwisowa. Wyjmuję tylne koło. Potem przednie. Przednim próbuję naprostować hak. Robię to z takim uczuciem, że hak pęka. Jeszcze jest nadzieja, że jak się to skręci to się utrzyma. Niestety. Przy dokręcaniu przerzutki hak trafia szlag na amen. Skracam łańcuch ale ujeżdżam tylko kawałek i spada wklinowując się między ramę a najmniejsze kółeczko z tyłu. Lekko wydłużam ale wygląda na to, że za dużo się nie uda uratować. Łańcuch układa się na 2 z przodu i 1 z tyłu. W terenie to jeszcze na młynkach da się jakoś jechać choć na równej szutrówce to max 22 km/h i potem już nie ma czym ciągnąć :-( Wypadamy na asfalt. I tu Robredo pokazuje co potrafi.
Wpiera rękę w mój plecak i zaczyna kręcić. W lekkim szoku obserwuję co się na liczniku wyświetla a tam kolejno: 28km/h, 30km/h, 32km/h, 35km/h. Gdyby nie znak "STOP" to pewnie by do 40 dobił. Dzięki niemu kawałek asfaltowy do Chełmka pokonujemy błyskawicznie. Jak nas reszta dogania to Domino stwierdza, że nie wie co się dzieje ale on musiał za nami blat wrzucić by nadążyć :-] Tyle pary w nogach ma Robredo.
Potem jest chamskie picie prawie-piwa na przystanku pod komendą Policji :-)
Dzwonię po brata żeby mnie zebrał, bo na 2/1 to ja sobie za daleko nie pojadę. Potem jedziemy pod pizzerię, gdzie czekam aż mnie zgarnie transport. Jakoś ochota na jedzenie przechodzi.
W końcu zjawia się powóz, ładuję rowerek na bagażnik i żegnam się z ekipą. W domu brat słusznie zauważył, że równie dobrze mógł z domu przywieźć mi drugi rowerek i mogłem kręcić dalej. Człowiek czasem jasno nie myśli. Ale będę trzymał ten pomysł w pamięci na ewentualne "zaś" :-)
Dzięki ekipie za wspólne kręcenie. Opornie dziś to szło. Jakieś fatum wisiało nad ustawką. Mam nadzieję, że Wam do końca już gładko się jechało.
Link do pełnej galerii
Niektórzy są pierwszy raz. Oni jeszcze nie wiedzą... :-)
Charakterystyczne dla Jaworzna miejsce :-)
Pierwsza akcja serwisowa Domina - ta ze skracaniem łańcucha.
Druga akcja serwisowa Domina - ta z powrotem do użytkowania przerzutek.
Chwila spokojnej jazdy.
Potem łąka.
Las.
Przecinka.
I koniec normalnej jazdy u mnie :-/
Ekipa jeszcze szama a ja już zapakowany do powrotu :-( Wrócili jakoś przed 22:00. I podobno dalej było wesoło. W każdym bądź razie Edyta nie była wstanie się od śmiechu powstrzymać, jak ją wypytywałem co tam jeszcze zmalowali po drodze ;-)
Kategoria Jednodniowe
Zaopatrzeniowo
-
DST
45.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
02:13
-
VAVG
20.30km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
W drogę startuję przed 12:00. Na początek kolba.pl i gadżety wyjazdowe. Oczywiście nie najkrótszą drogą tylko przez Strzyżowice i Wojkowice. Potem do M1 w Czeladzi po nowy futerał na aparat. Zakosami na Zieloną sprawdzić, czy ktoś tam ze znajomych warty pod parasolami nie pełni ale pusto. Podjeżdżam na Pogorię 3 w tymże samym celu. Narodu ćma. Na plaży gęsto. W knajpie warty też brak. Pewnie dziś wszyscy walczą u MOniki na BikeOriencie. Wracam na Zieloną. Zimny Radlerek i zakosami przez Preczów, Dąbie-Chrobakowe, Malinowice do domu po sakwy i jeszcze kółeczko do wsiowego Lewiatana.
Przyjemne ciepło. Super się jeździło.
Kategoria Inne
DPD
-
DST
34.00km
-
Czas
01:57
-
VAVG
17.44km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano rześko ale dokładnie ile to nie wiem. Obstawiałbym tak między 10 a 12 stopni. Znów wyjazd poza oknem startowym ale naginania dziś nie było. Niedospanie po GastroCzwartku nie nastrajało mnie do wysiłku. Dziś chyba pojadę sobie gdzieś na łączkę i rozwalę się w trawie na słoneczku żeby się wygrzać.
Takie tam, przedstartowe, przy porannej kawie.
Po pracy dopadło mnie znużenie. Noga za nogą wlokłem się do domu. Wertepkami do Dąbrowy Górniczej, potem na Zieloną i wertepkami do Łagiszy i dalej tymiż wertepkami do mojej wiochy. Końcówka asfaltem w spacerowym tempie. Chyba się starzeję bo już mi się we znaki dają coraz bardziej długie nocne harce.
Kategoria Praca
DPD - GastroUstawka - Austeria w Sławkowie
-
DST
122.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
06:12
-
VAVG
19.68km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjazd poza krawędzią okna startowego i w związku z tym naginanie choć pewne było, że i tak się lekko spóźnię. Po drodze właściwie spokojnie. Nie zwróciłem w ogóle uwagi na temperaturę czyli musiała być w sam raz.
Po pracy bez zbędnych objazdów, aczkolwiek nieco terenowo (przez Dąbrowę Górniczą, obok molo przy P3, Zieloną, Preczów i Sarnów) do domu. Przepakowanie części balastu do plecaka i rundka nieco inną ale przez te same wioski drogą pod molo na Pogorii 3. A tam zdziwienie bo tłumek zebrał się całkiem spory. W sumie wystartowało nas około 20 osób ale po drodze kilka odpadło. Z tego co jednym uchem zasłyszałem to ktoś jednak pojechał do serwisu po kasetę bo mu już wszystko skakało, Wallace też jakieś kłopoty techniczne zaliczył. Ci, którym miał się sprzęt wysypać, zostali a my terenowo wzdłuż Pogorii 4, obok remizy w Tucznawie, Dolinkę Miłości (którą Magda sklęła w żywy kamień) i parę innych wetepków docieramy do Sławkowa. Zasiadamy w Austerii i zaczyna się zamawianie. Tradycyjnie płyn do centrowania kół w oczekiwaniu na właściwie już kolację. Osobiście serwuję sobie krokiecika z czerwonym barszczem i pieczeń po polsku z kluseczkami i zasmażaną kapustą. Wszystko dobre ale tradycyjnie dla mnie takie większe ciut za mało ;-) Podczas konsumpcji robi się ciemno i powrót odbywa się już przy użyciu światełek wszelakich. Częściowo wertepkami dobijamy w końcu pod Expo Silesia w Sosnowcu. Kilka osób odłączyło już po drodze a pod Expo oficjalnie ustawka zostaje zakończona. Chwilę jeszcze jedziemy razem ale po drodze grupka z Edytą, Marleną i Mariotruckiem odbija w stronę Będzina. Maciek, Domino i ja odprowadzamy Magdę pod dom (by mieć pewność, że kontuzja i późna pora nie uziemiły jej gdzieś po drodze). Potem z Dominem odprowadzamy Maćka pod dom. We dwóch jedziemy przez Będzin, obok Domu Złego Ghostów w stronę dworca kolejowego. Domino odbija pod torami w stronę Koszelewa a ja dalej przez Łagiszę i Gródków do domu. Docieram około 23:30.
Baaaardzo udana ustaweczka :-) Liczna grupa. Wesoła. Świetnie się jechało. Dzięki wszystkim za wspólne kręcenie i do następnego czwartku :-) Ciekaw jestem co wtedy będzie na celowniku :-)
Link do pełnej galerii
Takie dwie wyszły mi na polach w drodze na ustawkę :-)
Przy molo już całkiem spora grupka czekała.
Terenem przy Pogorii 4.
Ktoś wie co to za badyl?
I na koniec dociągamy do Austerii w Sławkowie.
A powrót już "po ćmoku".
Pożegnania pod Expo Silesia. Efekt wizualny przypadkowy. Świętych w naszym gronie raczej nie ma :-) Wszystko to raczej rogate dusze :-p
Zeznanie GPS-a z dnia dzisiejszego. Nieco odbiega od zeznania licznika. Wynika to z tego, że na wertepach mi się GPS kilka razy wyłączył ale akurat tutaj nie mam do niego pretensji bo poprzedni prawdopodobnie tak samo by zareagował - za duża prędkość przy zbyt dużych wstrząsach.
Mapka tym razem na końcu.
Ślad w kształcie trochę "potrzeszczały" (cytując Amigę), ale co ja na to poradzę ;-)
Kategoria Praca