Ustawka Oli - Mission Failure
-
DST
56.00km
-
Teren
15.00km
-
Czas
03:16
-
VAVG
17.14km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przynajmniej w moim przypadku :-/
Zaczęło się niemrawo. Na starcie lekko zmulony i z ćmiącą bańką ale pojechałem w nadziei, że jak się pokręci to przejdzie. Na górkę środulską docieram pierwszy (zupełnie jak nie ja). Reszta składu zjawia się wkrótce potem. W sumie jest nas 9 osób ale Wallace przyjechał się tylko przywitać i z nami nie jedzie. Się mu na forum u Ghostów oberwie.
Ruszamy po kwadransie akademickim i wszystko idzie pięknie i ładnie. Pogoda ok. Tempo ok. Postojów tyle ile trzeba by utrzymać poziom nawodnienia. Po drodze i asfalty i tereny, którymi docieramy do Jaworzna. A potem się zaczęły schody.
Na zjeździe Dominowi w przerzutkę wjeżdża Marcin. Hak urwany. Jednej śrubki w ogóle nie ma a druga uszkodzona. Domino odkręca przerzutkę, skraca łańcuch i na prawie ostrzaku jedzie dalej. Docieramy do cywilizacji i od życzliwego mieszkańca Jaworzna Ola wyprasza śrubki do mocowania haka. Domino znowu robi serwis i wraca do używania przerzutek. Jedziemy dalej.
Pojenie i po kawałku asfaltu wbijamy w teren. I to jaki. Na początek gruntówka, która przechodzi w łąkę. A potem już jeden ze stałych elementów ustawki czyli przedzieramy się "na czuja". Dalej przez łąkę a potem przez las. W końcu wypadamy na jakąś przecinkę ale co trochę trzeba zsiadać bo albo kłęby gałęzi albo sterczące pieńki. I tu przychodzi na mnie pora. W przerzutkę wklinowuje się kawałek gałęzi. Hak pogięty. Bez specjalnego rozczulania startuje kolejna akcja serwisowa. Wyjmuję tylne koło. Potem przednie. Przednim próbuję naprostować hak. Robię to z takim uczuciem, że hak pęka. Jeszcze jest nadzieja, że jak się to skręci to się utrzyma. Niestety. Przy dokręcaniu przerzutki hak trafia szlag na amen. Skracam łańcuch ale ujeżdżam tylko kawałek i spada wklinowując się między ramę a najmniejsze kółeczko z tyłu. Lekko wydłużam ale wygląda na to, że za dużo się nie uda uratować. Łańcuch układa się na 2 z przodu i 1 z tyłu. W terenie to jeszcze na młynkach da się jakoś jechać choć na równej szutrówce to max 22 km/h i potem już nie ma czym ciągnąć :-( Wypadamy na asfalt. I tu Robredo pokazuje co potrafi.
Wpiera rękę w mój plecak i zaczyna kręcić. W lekkim szoku obserwuję co się na liczniku wyświetla a tam kolejno: 28km/h, 30km/h, 32km/h, 35km/h. Gdyby nie znak "STOP" to pewnie by do 40 dobił. Dzięki niemu kawałek asfaltowy do Chełmka pokonujemy błyskawicznie. Jak nas reszta dogania to Domino stwierdza, że nie wie co się dzieje ale on musiał za nami blat wrzucić by nadążyć :-] Tyle pary w nogach ma Robredo.
Potem jest chamskie picie prawie-piwa na przystanku pod komendą Policji :-)
Dzwonię po brata żeby mnie zebrał, bo na 2/1 to ja sobie za daleko nie pojadę. Potem jedziemy pod pizzerię, gdzie czekam aż mnie zgarnie transport. Jakoś ochota na jedzenie przechodzi.
W końcu zjawia się powóz, ładuję rowerek na bagażnik i żegnam się z ekipą. W domu brat słusznie zauważył, że równie dobrze mógł z domu przywieźć mi drugi rowerek i mogłem kręcić dalej. Człowiek czasem jasno nie myśli. Ale będę trzymał ten pomysł w pamięci na ewentualne "zaś" :-)
Dzięki ekipie za wspólne kręcenie. Opornie dziś to szło. Jakieś fatum wisiało nad ustawką. Mam nadzieję, że Wam do końca już gładko się jechało.
Link do pełnej galerii
Niektórzy są pierwszy raz. Oni jeszcze nie wiedzą... :-)
Charakterystyczne dla Jaworzna miejsce :-)
Pierwsza akcja serwisowa Domina - ta ze skracaniem łańcucha.
Druga akcja serwisowa Domina - ta z powrotem do użytkowania przerzutek.
Chwila spokojnej jazdy.
Potem łąka.
Las.
Przecinka.
I koniec normalnej jazdy u mnie :-/
Ekipa jeszcze szama a ja już zapakowany do powrotu :-( Wrócili jakoś przed 22:00. I podobno dalej było wesoło. W każdym bądź razie Edyta nie była wstanie się od śmiechu powstrzymać, jak ją wypytywałem co tam jeszcze zmalowali po drodze ;-)
Kategoria Jednodniowe
komentarze