Marzec, 2012
Dystans całkowity: | 845.00 km (w terenie 80.00 km; 9.47%) |
Czas w ruchu: | 45:43 |
Średnia prędkość: | 18.48 km/h |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 56.33 km i 3h 02m |
Więcej statystyk |
DPZOD (gleba + Lidl-owe promocje rowerowe)
-
DST
41.00km
-
Czas
02:12
-
VAVG
18.64km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Standardowa 16-tka z niestandardową glebą. Wyfiknąłem się koło izby wytrzeźwień :-p Skręcałem w lewo pod górkę (na Środulę) a tu mi się Strzała wzięła i poskładała. Kierowca w białym wanie musiał niezłe oczy zrobić jak mu się przed maską wyłożyłem. Na szczęście kierunek poślizgu usunął mnie i rowerek spod jego kół. Ze strat to potłuczony zadek, przekrzywione siodełko i rozłożona przednia lampka czyli w sumie nic wielkiego.
Widzę po komentarzach, że jednak nie jestem taki kaleka jak mi się zdawało :-p
Powrót już całkiem spokojny. Asfalty wyschły a tam gdzie mi się przytrafiło jechać "terenem" błocko było do przyjęcia. Powrót obok Placu Papieskiego, Plejady, przez Stary Będzin do Lidla gdzie dokonałem zakupu 2 koszulek rowerowych Crivit w cenie 35pln sztuka. Rozmiar Ly. Były też inne gadżety typu pompki, dętki, kaski, rękawiczki, spodenki, kurtki, sakwy i torby. Ceny wg mnie niezłe jak za takie akcesoria. Zwłaszcza torby. "Na oko" wydawały się dość przyzwoicie wykonane. Dla mnie jedynym mankamentem był rozmiar (za małe) i sposób mocowania (za dużo rzepów). Spod Lidla dalej przez Syberkę do Czeladzi, Grodźca, Wojkowic i do domu.
Kategoria Praca
DPZOD
-
DST
37.00km
-
Czas
01:55
-
VAVG
19.30km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano standardzik - 16 km. Mokro. Trochę wiaterku ale ogólnie do przyjęcia. +4.
Po pracy powrót przez Dąbrowę Górniczą, Będzin (zaopatrzenie), Łagiszę, Sarnów.
Dalej mokro. Przelotne mżawki.
Przy powrocie na Warpiu koło cmentarza zebrałem na klatę bryzga z dziury ale nie mam jakoś tego za złe kierowcy bo tam nie miał akurat jak inaczej pojechać.
Rano sympatyczny gest. Kierowca białego pojazdu mignął światełkami jak mu zjechałem na bok na podjeździe na Środulę.
GPS w drodze powrotnej -1. :-/
Kategoria Praca
DPOD
-
DST
51.00km
-
Czas
02:36
-
VAVG
19.62km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Standardowa 16-tka. Mokro ale bez opadów. Wczoraj wymieniłem tylne klocki hamulcowe w Srebrnej Strzale. Zupełnie inne hamowanie.
Popołudnie dużo ciekawsze niż poranek, jeśli chodzi o pogodę czyli wypadało okazję wykorzystać. Powrót objazdami. Obok Placu Papieskiego, przez Pogoń, do Czeladzi, Wojkowic i dalej przez Rogoźnik, Siemonię, Górę Siewierską i Strzyżowice do domu.
Zjazdy, podjazdy. Troszkę wiatru. Symboliczne opady mżawki. Poza tym pogoda całkiem do jazdy. I zawsze jak sobie tak pomyślę o TAKIEJ pogodzie, że jest do jazdy, to sobie wspominam czasy, kiedy uznałbym ją za CAŁKOWICIE niezdatną do wychylenia nawet czubka palca za drzwi. Nałóg straszna rzecz...
Na Rogoźniku też widziałem nałogowców. Dwóch "rybaków" siedziało jeszcze na lodzie i łowiło.
Kategoria Praca
DPOD
-
DST
38.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
19.00km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Standardowe 16km do pracy. Na starcie -1. Troszkę wiaterku ale niegroźnie. 6:00 rano i na dzień dobry całkiem ładny wschód słońca.
Moment po starcie.
Ze 2 km dalej.
Jakieś 3,5 km od domu. Potem Słońce weszło nad chmury i widoki się skończyły.
Powrót przez Dąbrowę Górniczą, PIII i PIV, Preczów i Sarnów. Miejscami trochę sypało mżawką, trochę wiało. Mało zachęcająca pogoda do jazdy ale jeszcze nie taka tragiczna.
Kategoria Praca
Mam nadzieję, że nie przegiąłem
-
DST
60.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
03:32
-
VAVG
16.98km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Właściwie to nie wiem czy już się wykurowałem z przeziębienia, czy nie ale pogoda i ostre ataki cyklozy mogły skończyć się tylko jednym.
Wybyłem nieco po 13:00. Początek tragiczny. Jednak coś tam na płucach pozostało i oddychanie przez pierwsze 5-6km nie było łatwe. Potem, jak już na obroty wszedłem, było lepiej ale po drodze kilka razy napowietrzanie ulegało zalaniu.
Najpierw pokulałem się do Góry Siewierskiej. Dalej do Twardowic i Nowej Wsi. Stamtąd do Sączowa. Polami do Niezdary. Lasem do Miasteczka Śląskiego. Asfaltem do Tarnowskich Gór. Asfaltem do Świerklańca. Postój w parku, kilka łyków gorącej herbatki i coś na ząb. Potem wzdłuż wału na Kozłowej Górze, przez Wymysłów, lasem do Rogoźnika i potem już asfaltem przez Strzyżowice do domu.
Miałem po wertepach nie jeździć ale jakoś "mi się tak raz skręciło" na pole, potem do lasu i już później przestałem się pilnować. W lasach jeszcze miejscami lód a głównie to mlaskające błotko. Pogoda całkiem niezła choć generalnie bez słońca. Momentami zawiewało tu i ówdzie ale niegroźnie.
Po drodze spotkałem tylko dwóch rasowych rowerkowców: jednego w Tarnowskich Górach, drugiego w Świerklańcu. Z oboma wymieniliśmy machnięcia końcówkami górnymi.
Sączów. Budowa autostrady. Tu była pierwsza solidna porcja błotka.
Ja tam za Kościołem nie jestem ale trzeba przyznać, że kiedyś ładnie je stawiali.
Zamarznięty jeszcze staw w Świerklańcu. Kozłowa Góra i Rogoźnik też lodem przykryte.
"Rybacy" na Rogoźniku. Na Kozłowej Górze też kilku było.
Kategoria Inne