Pierwsza setka w tym roku czyli na obiad do Lublińca :-p
-
DST
117.00km
-
Teren
30.00km
-
Czas
06:30
-
VAVG
18.00km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tak mi już jakiś czas chodził ten Lubliniec po głowie i w końcu się dziś zebrałem i pojechałem.
Start przed 12:00. W tamtą stronę sporo lasami i trochę polami. Powrót głównie asfaltami. Na śladzie będzie wszystko widać.
Tytułowy obiadek wszamałem w Chacie Wuja Toma. Dosłownie w ostatniej chwili. Jeszcze z kwadrans i deficyt energetyczny by mnie wykończył. Podane w pierwszej kolejności: browarek, herbatka i cola zatrzymały katastrofę a zaserwowana w chwilę później rolada z kluskami i kapustą dały siły na powrót.
Gdzieś w lublinieckich lasach.
Na szczęście przez to nie musiałem się przedzierać ;-)
Urząd Miasta w Lublińcu.
Kościół tylko nie wiem czy już w granicach Tarnowskich Gór czy jeszcze nie. Ale nawet jak nie to bardzo blisko.
A to nie jest "prześwietlona" klatka. W pełnym powiększeniu będzie widać kropeczki układające się w gwiazdozbiór Oriona a u dołu z lewej lekka łuna i zarys drzew. Zdjęcie zrobione na wale między parkiem w Świerklańcu i zbiornikiem Kozłowa Góra. Jest tam mało sztucznego oświetlenia w pobliżu i stosując cytat z "Odysei kosmicznej 2001": "The sky is full of stars" :-) Tak to chyba leciało.
Tak wyglądała trasa.
Kategoria Inne
komentarze