Po chlebek
-
DST
19.00km
-
Czas
01:03
-
VAVG
18.10km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do celu zagięcie jak zwykle przez Brzękowice Dolne i Dąbie. Powrót przez Sarnów, Łagiszę i Gródków. Od szkoły w Gródkowie wyginanie tak, żeby 3x przejechać tory w drodze do remizy i Dino.
Tempo spacerowe. Start w ogóle zdychawy ale po jakichś 6-7 km mi się polepszyło. Ale i tak kółeczko spacerowe.
Po drodze napotkałem kilku rowerzystów choć generalnie na drogach pustawo.
Pochmurno, termicznie na oko +4, lekkie ruchy powietrza, mokre jezdnie. Przez chwilę leciała mżawka.
Kategoria Inne
DNPDZD
-
DST
40.00km
-
Czas
02:06
-
VAVG
19.05km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Start jak przy warunkach zimowych więc czasu na marudzenie i objazdy sporo. Na kołach jestem o 5:40.
+5. Nieco zawiewa z zachodu ale już nie tak jak wczoraj. Jezdnie lekko mokre.
Kręcę trasę przez Sarnów, Preczów, Zieloną, Reden i Mortimer. Luz czasowy jest tak duży, że nawet zagięcie przez Kosynierów go nie wyczerpuje. Na mecie mam 15 min. zapasu.
Po drodze naocznie stwierdziłem trzech rowerzystów.
Całkiem przyjemny dojazd.
Powrót przez Mec, centrum Zagórza, Mydlice (przy garażach wyżarli dziurę do jakiejś rury i pół przejazdu w błocku), Ksawerę (bez stania na przejeździe) i ścieżkę przy "913".
W domu szybki przepak i zwykłe zagięcie do wsiowego Lewiatana.
W planach był jeszcze kurs na spotkanie Cyklozy, ale prognozy są takie, że będzie koło 19:00 start deszczu. Do tego zauważalnie spadła temperatura. Nie uśmiechała mi się jazda w takich warunkach i zrezygnowałem.
Kategoria Praca
DNPND
-
DST
40.00km
-
Czas
02:39
-
VAVG
15.09km/h
-
Sprzęt Indiana Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wytaczam się o 5:38.
Warunki prawie jak w prognozie. Silny wiatr mniej więcej z północnego zachodu. Czasem trochę niegroźnych kropel. Temperatura na starcie +8 i raczej nie odczułem spadku po drodze.
Trasa spontanicznie gięta. Początek przez Łagiszę, Zieloną i centrum Dąbrowy Górnczej gdzie wspinam się pod muzeum i zjeżdżam w stronę Alei Róż. Potem ścieżką Braci Mieroszewskich do centrum Zagórza. Tu mam jeszcze pół godziny w rezerwie więc zaginam w stronę Dworskiej i do pracy staczam się od strony Mec-u.
Na finiszu, na ostatnim rondzie jakaś łajza prawie we mnie wjeżdża wytaczając się od strony Kazimierza.
W zapasie na mecie mam jeszcze 10 min. Całkiem przyjemny dojazd do pracy. Powrót może być walką.
Nie było tak źle, jak się spodziewałem, ale też i nielekko.
Trasę kręcę nieco giętą w nadziei schowania się przed wiatrem. Wychodzi tak sobie. Lecę przez ścieżkę Blachnickiego w kierunku Plejady i dalej na Pogoń na ścieżkę małobądzką, którą to ciągnę aż do będzińskiej Nerki. Dalej przez Zamkowe na ścieżkę do Grodźca i stamtąd zjazd nowym asfaltem do Gródkowa. Reszta po własnych śladach ścieżką przy "913".
Jutro chyba Błękitnym.
Kategoria Praca
DNPD
-
DST
33.00km
-
Czas
02:18
-
VAVG
14.35km/h
-
Sprzęt Indiana Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zbieram się w miarę sprawnie i na kołach jestem o 5:32.
Warunki jak w prognozach. +4. Wiatr z południa. Przy gruncie minusowo. W połowie drogi zaczyna się niegroźne kapanie.
Trasa dziś dawno nie jechana. Przez Łagiszę na Zieloną i dalej do centrum Dąbrowy Górniczej. Tam Aleją Kościuszki w stronę Alei Róż i od Mortimeru przez centrum Zagórza do mety.
Na finiszu 21 min. zapasu. Pozaginałbym gdyby nie kapanie. Nieco zniechęcało do objazdów.
Po drodze naocznie stwierdziłem trzech rowerzystów.
Na powrocie deszczyk. Wdziewam przeciwdeszcze i bez kombinowania wracam przez Mydlice (lodowisko i rozlewiska przy garażach) i Ksawerę (małe lodowisko na skrócie). Gdzieś po drodze deszczyk się traci ale już nie decyduję się na objazdy.
W domu jestem jakieś 12 min. po zachodzie słońca i jeszcze jest dość jasno.
Kategoria Praca
DNPND
-
DST
37.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
02:34
-
VAVG
14.42km/h
-
Sprzęt Indiana Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wytaczam się o 5:40.
Termometr zeznał +4 i faktycznie powietrze wydaje się prawie ciepłe. Przy gruncie jednak zdecydowany minus. Jezdnie skrzą się kryształkami zamarzniętej wody. Raczej bez podmuchów. Miejscami aromat jak w kopalni soli w Wielczce, tyle tego nasypali na jezdnie.
Trasa zwykła do Ksawery. Sprawnie i bez uślizgów. Przy urzędzie pracy w Dąbrowie Górniczej decyduję się na odbicie ścieżką do centrum zamiast na Mydlice. Obawiałem się lodowiska przy garażach. Ścieżka była dość czysta.
Do dworca PKP docieram sprawnie. Dopiero potem zaczynają się schody. Co chwila jakiś garb lodu. W Parku Hallera albo lodowisko albo rozlewiska. Ścieżka przy Alei Róż też śliska ale udało się wjechać. Dopiero ścieżka przy Braci Mieroszewskich była ładna i czysta.
Na mecie jestem równo o 7:00. Naocznie stwierdziłem tylko jednego rowerzystę.
Powrót przez Mortimer, Reden, Zieloną, Preczów i Sarnów. Tempo niespieszne. Jakiś zwalcowany na powrocie byłem. Do tego miejscami jeszcze ciągle ślisko więc asekuracyjnie delikatnie.
Termicznie na plusie. Pochmurno. Kawałek nawet w drobnych kropelkach.
Kategoria Praca
DNPND
-
DST
36.00km
-
Czas
02:27
-
VAVG
14.69km/h
-
Sprzęt Indiana Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Lekko się dziś grzebałem na starcie i na kołach jestem o 5:41.
Lekki mrozik. Termometr zeznał -2. Minimalne parcie chyba z zachodu. Na ruchliwych jezdniach sucho. Na ścieżkach i chodnikach z reguły lodowisko. Na bocznych drogach różnie ale najczęściej też ślisko.
Trasa zwykła przez Ksawerę i Mydlice. W sumie sprawny przelot do pracy. Miałem wrażenie, że ruch jakby mniejszy.
Na mecie z zapasem 8 min. i nawet niespecjalnie zmarznięty. Na finiszu już czerwieniejące niebo. Znaczy się, dzień robi się dłuższy.
Na powrocie zauważalnie cieplej. Nieco dmuchało. Pochmurno.
Trasa tym razem przez Mortimer, Reden, Zieloną, Preczów i Sarnów. Po lodowaciejącym białym jedynie na Zielonej i kawałek bieżni P4. Reszta sucha i czysta.
Na wiosce zagięcie do wsiowej piekarni. Reszta prosto do domu z małym defektem plecaka.
Finisz w symbolicznych kropelkach i przy zapadającej ciemności.
Po drodze naocznie stwierdziłem dwóch rowerzystów.
Kategoria Praca
Po chlebek
-
DST
8.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
00:35
-
VAVG
13.71km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do najbliższej piekarni niewielkimi objazdami. Tam przez Belną. Powrót przez Kolejową, obok remizy, Lewiatana i Dino.
Słoneczko ładnie świeciło ale przy tym wiało zimnym powietrzem z południowego zachodu. Śnieg lodowaciał.
Na większe objazdy nie miałem zacięcia. Generalnie pustawo.
Kategoria Inne
Z
-
DST
7.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
00:31
-
VAVG
13.55km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś tylko naciągnięte przez Belną i koło remizy kółeczko do wsiowego Lewiatana.
Na jezdniach różnie ale jakby w stronę wyczyszczenia. Poza tym słonecznie i lekkie parcie zimnego powietrza z zachodu.
Kategoria Inne
DNPND
-
DST
33.00km
-
Teren
7.00km
-
Czas
02:30
-
VAVG
13.20km/h
-
Sprzęt Indiana Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wszystko płynie.
Wytaczam się o 5:36 w drobnych kropelkach owinięty w przeciwdeszcze. Opad jest raczej symboliczny ale przy +6 na jezdniach bagienko i spod kół leci. Żeby się nie uflejać musiałem się owinąć.
Trasa zwykła przez Ksawerę i Mydlice. W miarę sprawnie. Na mecie jestem z zapasem 11 min.
Powrót prawie dokładnie po własnych śladach. Były dwa odcinki, gdzie obawiałem się, że będzie ślisko i trzeba będzie z buta albo może być gleba ale żadne z tych zdarzeń nie miało miejsca.
Jezdnie mokre. Poza tym śladowo kapało i powrót też w przeciwdeszczach. Na finiszu kropelki przeszły w płatki śniegu.
Mocno wytopiło białe. Ciekawe czy zapowiedziane opady będą i jakoś znacząco uzupełnią straty.
Kategoria Praca
DNPND
-
DST
32.00km
-
Teren
6.00km
-
Czas
02:40
-
VAVG
12.00km/h
-
Sprzęt Indiana Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś moja antypatia dla zimy osiągnęła bardzo wysokie odczyty.
Termometr zeznał -8. No nie za fajnie, ale bywało gorzej. Stwierdziłem, że dam radę w cieplejszych spodniach rowerowych. To był błąd, jak się okazało w trakcie jazdy.
Startuję o 5:36. Po kilkudziesięciu metrach orientuję się, że przerzutka nie robi roboty. Zjeżdżam na bok i ze 3 min. szarpię się z zamarzniętym pancerzem. Ostatecznie kręcenie kontynuuję o 5:40.
Trasa zwykła, przez Ksawerę i Mydlice. Te -8 bardzo szybko zamieniło się w nie wiem ile, ale na pewno zimniej. Gdzieś tak mijając magazyny Lidla w Gródkowie poczułem jak wpadam w zimniejsze powietrze. Znacznie zimniejsze. Im dalej tym było gorzej. Gdzieś na Brzozowickiej Garmin powiedział, że mu zimno i jak temperatura spadnie jeszcze bardziej, to on odmówi współpracy. Ostatnio tak gadał jak u mnie było -18. Od przejazdu kolejowego, na którym już były opuszczone zapory, kilkaset metrów z buta żeby rozgrzać stopy. Potem przy garażach na Mydlicach chwila postoju żeby rozgrzać z kolei dłonie. Dwa razy też zamarzł mi nos. Pierwszy raz tej zimy tak wypicniałem na dojeździe. Dopiero wjeżdżając pod górkę na Mydlicach poczułem nagły skok temperatury. Znaczy się dalej na minusie ale mniej.
Na mecie ze stratą 2 min. i zdecydowanie nadający się do odtajania.
Poza temperaturą to warunki do jazdy były niezłe.
Powrót prawie po własnych śladach. Znacznie cieplej. Blisko zera. Jezdnie mokre lub z błotem śniegowym.
Poszło w miarę sprawnie i bez ekscesów.
Kategoria Praca