limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w kategorii

Inne

Dystans całkowity:18056.00 km (w terenie 3205.00 km; 17.75%)
Czas w ruchu:1011:28
Średnia prędkość:17.85 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Liczba aktywności:569
Średnio na aktywność:31.73 km i 1h 46m
Więcej statystyk

Na wykończenie roku

  • DST 31.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 20.67km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 31 grudnia 2016 | dodano: 31.12.2016

Chłodny ale całkiem ładny dzień. Zero chmurek, zero wiatru, piękne słoneczko. Grzechem byłoby nie pojeździć. Poza tym to ostatnia okazja w tym roku :-) Ruszam nieco po 13:00. Kółeczko zaczynam od wjazdu do Góry Siewierskiej i dalej przez Twardowice do Nowej Wsi. Tu skręcam na Najdziszów i Sadowie II w drodze do Toporowic i dalej do Preczowa. Stamtąd do Wojkowic Kościelnych gdzie wkurzają mnie światła, które nie reagują na rowerzystów. Kiedy udaje mi się przebić na wschodnią stronę "86" kręcę na bieżnię wzdłuż Pogorii 4 i niąże turlam się do Marianek i dalej do Preczowa. Stamtąd już prosto do Sarnowa i do domu. Całkiem przyjemne kółeczko. Trochę tylko zmarzły stopy ale poza tym jechało się super. Rowerzystów spotkałem po drodze kilku. Pierwszych w Górze Siewierskiej. Resztę w okolicach Pogorii 4. Dzisiejszym kółeczkiem rzutem na taśmę udaje mi się osiągnąć roczny przebieg na poziomie 12k km.

Podsumowując 2016 rok... Szału nie ma. Chyba obiecywałem sobie więcej po nim. Może przyszły będzie bardziej aktywny. Ale coś tam mimo wszystko się działo i nie był taki do końca zmarnowany.


Kategoria Inne

Wykorzystać okienko

  • DST 60.00km
  • Czas 02:43
  • VAVG 22.09km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 26 grudnia 2016 | dodano: 26.12.2016

... pogodowe.
Niechęć do jeżdżenia po ciemku i po śliskim sprawiła, że zacząłem korzystać na dojazdach do pracy ze zbiorkomu. Jedynie jak mam dzień wolny i są warunki, które uważam za dobre, to się wytaczam na koła. Dzisiejszy dzień uznałem za całkiem niezły do kręcenia i postanowiłem uskutecznić objazd lotniska od północy.

Ruszam nieco po 12:00 i kręcę w stronę Góry Siewierskiej. Oj! Ciężko szły te pierwsze kilometry. Ale już tak gdzieś w Twardowicach kręcenie weszło w normalny tryb i jechało mi się już całkiem nieźle. Pochmurno, jezdnie mokre, wiatr głównie z zachodu. Zauważalny ale do przewalczenia. Zresztą po tym jak w Sączowie skręciłem na w stronę Ożarowic nawet chyba pomagał. Potem tylko kawałek przy objeździe lotniska od zachodu chwilę się z nim szarpałem ale już od Zendka zdecydowanie pomagał.

Dawno mnie w tych okolicach nie było więc zmiany widzę od razu. Przekopany kawałek pasa startowego. Chyba będzie tak, jak widziałem gdzieś na planach, że autostrada A1 będzie przebiegała bezpośrednio pod pasem startowym. Od strony Zadzienia lotnisko zajęło dodatkowe tereny dochodząc miejscami do głównej drogi. Na wiosnę będzie trzeba poszukać nowych ścieżek na objazd tego terenu. Teraz za mokro by się pchać do lasu. Zresztą całą dzisiejszą traskę zrobiłem asfaltem.

Za Niwiskami wjeżdżam na "78" do Siewierza. Po drodze ze 3-4 narwańców wyprzedzających zdecydowanie ryzykownie zarówno dla mnie jak i nadjeżdżających z przeciwka. Udaje mi się jednak przeżyć ich manewry i spokojnie dojechać do Siewierza. Całe kółeczko robię prawie bez postojów (jedynie ze 3 na przedmuchanie nosa i 1 na zdjęcia ale tylko tak po 2-3 min max.).

Z Siewierza dalej asfaltami kręcę do Podwarpia i stamtąd do Wojkowic Kościelnych by wbić na bieżnią wzdłuż P4. Tam mi do koła przyczepia się jedyny rowerzysta, którego spotkałem na tym odcinku. "Pod Dębami" skręcam do Preczowa i standardem przez Sarnów kręcę do swojej wioski. Przy gimnazjum wiem, że braknie mi trochę do 60km więc zaginam jeszcze lekko po wiosce osiągając założony dystans.

Przyjemnie się kręciło i ewidentnie mi tego brakowało bo nogi podawały znakomicie. Po drodze spotkałem w sumie kilkunastu rowerzystów ale mniej niż się spodziewałem. Poza "78" to wszędzie znikoma aktywność przeciwnika dzięki czemu droga była bardzo spokojna.


Kategoria Inne

Po okolicy

  • DST 31.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 21.88km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 grudnia 2016 | dodano: 11.12.2016

Plan był ambitniejszy ale pokrzyżowała mi go pogoda. Choć w sumie to się liczyłem z tym, że tak może być bo ICM nie pozostawiał złudzeń.

Kręcę samymi asfaltami bo po wczorajszych krótki starciach z terenem stwierdziłem, że to byłaby bezsensowna walka.

Na początek wspinaczka do Góry Siewierskiej. Stamtąd kieruję się do Nowej Wsi i przecinam "78". W planie miałem objechać lotnisko od zachodu i przejechać przez Zendek i Zadzień ale już przy osiedlu dawnej jednostki wojskowej pojawiły się pierwsze krople więc od razu skracam skręcając w stronę Niwisk.

Długą prostą z wiatrem w plecy szybko docieram do Przeczyc. Tu mam wiatr cały czas z prawej strony. Momentami nieźle mną miota. Zresztą na zjazdach z Góry Siewierskiej i w Nowej Wsi też były momenty kiedy nieźle szarpało. W Przeczycach opad zaczyna nabierać tempa. Utrzymuję kurs mniej więcej na południe aż do Warężyna gdzie skręcam centralnie na wiatr jadąc w stronę Dąbia. Potem jeszcze Dąbie-Chrobakowe, Malinowice i wpadam do swojej wioski. Ostatnie 3km i jestem w domu.

Po drodze nie spotkałem ani jednego rowerzysty, co mnie bardzo zdziwiło, bo to tereny lubiane przez "szoszonów". Jedynego rowerzystę widziałem jak dotarłem do domu i wyjrzałem za okno. Wyglądało jakby się spieszył zakończyć objazd.

Mimo tego, że pogoda mi się rozsypała, wiało i na końcu padało, to jechało się całkiem przyjemnie. Gdybym wystartował ze 2 godziny wcześniej to plan zrobiłbym bez problemu ale oddziaływanie grawitacyjne łóżka było trudne do przezwyciężenia ;-)


Kategoria Inne

Po OC, zobaczyć czarownicę i sfocić centrum Lidla

  • DST 32.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 16.00km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 grudnia 2016 | dodano: 10.12.2016

Wczoraj rozmawiałem z Marcinem (nieprezesem) na temat pokręcenia w sobotę. Niestety nam się nie zgadzały kierunki. Nie miałem nic sprecyzowanego ale myślałem mniej więcej o kierunku Tarnowskich Gór. Z kolei Marcin bardziej o Jaworznie. Nijak nie dało się z tego średniej wyciągnąć i albo on, albo ja musielibyśmy dokręcić na dojazdach tak z 15km w jedną stronę. Skończyła się rozmowa na tym, że pożyczyliśmy sobie dobrego kręcenia.

A ja dalej bez planu byłem. Rano się jednak wykrystalizował bo dostałem telefon z centrum ubezpieczeniowego odnośnie OC. Okazało się, że mogę dziś odebrać więc nie odkładałem sprawy (ICM wieszczył, że jutro popada a w poniedziałek spadnie gwałtownie temperatura) i pokręciłem załatwić sprawę.

Najkrótszą drogą do Będzina czyli przez wąskie gardło przy wyjeździe z budowanego centrum logistycznego Lidl-a i kociokwik przy targu w Będzinie. Udaje mi się przebyć te miejsca bez ekscesów. Niestety OC na rowerek też poszło do góry, tzn. składka większa za niższe wartości ewentualnego odszkodowania :-/ Ale trudno. Za dużo na rowerku jeżdżę by OC nie mieć.

Do tego momentu nieco się spieszyłem. Potem mogłem sobie już spacerowo pojechać. Ruszam na 12% na Syberkę i dalej wokół M1 w stronę GLS-u i dalej do Czeladzi. Tu zawijam na rynek sfocić pomnik czeladzkiej czarownicy.



Stamtąd obieram kierunek na Grodziec. Kolejne miejsce, które chcę dziś zaliczyć to Dorotka. Wdrapuję się na jej zbocza ale na sam czubek nie wjeżdżam. Dziś interesuje mnie miejsce, z którego mogę sfocić budujące się jeszcze centrum logistyczne Lidl-a. Powietrze nie jest zbyt przejrzyste ale po podrasowaniu programowym widać nawet nieźle. Zewnętrzne prace już na ukończeniu.



Zataczam pełne kółko wokół czubka Dorotki (miejscami prowadząc po oblodzonych połaciach) i zjeżdżam do grodzieckiej Biedronki. Tu wbijam na ścieżkę do Wojkowic. Tąże podążam aż do skrętu na Strzyżowice. Kilka pagórków i wjeżdżam na "913". Wykorzystuję ją na odcinku do DINO, gdzie skręcam by zahaczyć o wsiowego Lewiatana. Potem już prosto do domu.

Link do pełnej galerii


Kategoria Inne

Okienko Pogodowe

  • DST 64.00km
  • Teren 25.00km
  • Czas 04:08
  • VAVG 15.48km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 18 listopada 2016 | dodano: 18.11.2016
Uczestnicy

W czwartek rano zerknąłem na prognozę pogody w okolicach soboty. ICM zapowiadał pogodową nędzę czyli deszcz cały dzień. Za to piątek miał być dość ciepły, może nawet słoneczny i tylko trochę wietrzny. Jako, że jeszcze mi się ostało niemało urlopu to na szybko zdecydowałem się wziąć jeden dzień z przeznaczeniem na rowerowanie.

Dzwonię jeszcze tego samego dnia do Prezesa czy pracuje w piątek. Pracował. Rano jednak usłyszałem sms-a i po sprawdzeniu okazało się, że jednak Marcin ma wolne. Umawiamy się przy Orlenie w Wojkowicach o 9:30. Wciągam nieco paliwa, zbroję się do wyjazdu i ruszam na spotkanie.

Od razu zderzenie z silnym, południowym wiatrem. Spowalniał mnie o dobre 10km/h. Pod Orlenem jestem pierwszy więc czekam. Marcin ma dalej i też trochę walki z wiatrem ale w końcu dociera. Teraz już we dwóch kręcimy bez napinek. Na początek przez całe Wojkowice aż do Bobrownik.

Trochę na GPS-a a trochę na moją pamięć kręcimy w stronę Piekar Śląskich i dalej Radzionkowa. Po drodze mamy Kopiec Wyzwolenia w Piekarach Śląskich. Zawsze jakoś mi się udało go ominąć będąc w tych stronach więc dziś się na niego wspinamy. Można by wjechać bo stromo nie jest ale zabrania tego regulamin a po drugie jednak ścieżka jest wąska. Poza tym nie będziemy robić wiochy. Grzecznie wprowadzamy rowerki na szczyt i robimy kilka foto. Długo tam się zostać nie da bo wiatr na górze hula konkretnie. Szybko wychładza więc schodzimy i kontynuujemy jazdę.

Jest po drodze trochę odcinków terenowych. Na początek jedziemy do Rezerwatu "Segiet". Ścieżki są nieco zdradliwe bo przykryte liśćmi i niejeden raz mieliśmy z tego tytułu niespodzianki. A to ukryte kamienie, a to jakieś bagienko, gałązki. Na szczęście udało się to przejechać bez problemów choć niezbyt szybko. W sumie to nam się w ogóle nie spieszyło. Jedyne założenie na dziś to wrócić za jasności a poza tym rzeźbienie trasy "na żywca".

Punktem zwrotnym były Domy Celne z Reptami Śląskimi. Tak stało na mapie GPS-a (OpenStreetMap). W realu to po prostu domy mieszkalne, które kiedyś może miały taką funkcję ale teraz nic o tym nie świadczy. Znajdują się niedaleko kościoła w Reptach. Za tymiż domami skręcamy znów w teren i do parku przy centrum rehabilitacyjnym, przy którym też w końcu się wyłaniamy z lasu.

Asfaltami dotaczamy się do zamku w Starych Tarnowicach. Tu chwila na foto, Marcin bierze pieczątkę i robi rozpoznanie w temacie ewentualnego zwiedzania. Mniej więcej w tym czasie obydwaj stwierdzamy, że czas by zassać nieco paliwa. Pora jest taka, że spokojnie można zasiąść do wczesnego obiadu. Jedziemy na rynek w Tarnowskich Górach, gdzie znamy sprawdzony już punkt karmieniowy. Dziś w zestawie dnia pieczarkowa, rybka z ziemniaczkami i surówką z białej kapusty. Pasuje. Do tego gorąca herbatka i szybko akumulatory zostają doładowane.

Jest już po 13:00, kiedy ruszamy dalej. Plan był wstępnie taki, że jak będzie czas to jedziemy w stronę Zendka i dalej do Siewierza ale już wiemy, że za dnia tej trasy nie zrobimy więc skracamy. Jedziemy nad zalew Chechło i stamtąd lasami w stronę Świerklańca. Wypadamy spomiędzy drzew przy mostku na Brynicy. Kawałek jedziemy "78" i w Niezdarze zjeżdżamy w boczne drogi i pola by wybić się nimi do Sączowa. Tu już nieco siły nas opuszczają. Dzień pogodny, słoneczny i niespecjalnie zimny ale wiatr wysysa energię. Przejeżdżamy pod A1, przecinamy "913" i bocznymi drogami docieramy do Twardowic skąd znów terenem w stronę Rogoźnika.

Rezygnujemy jednak z tego kierunku i wbijamy na "913". Wjazd pod cmentarz w Strzyżowicach i długi zjazd aż do Psar. Przy kościele przerzucamy się skrótem na ul. Szkolną, gdzie żegnam się z Marcinem i wracam do domu.

Wyszło bardzo fajne, spokojne kręcenie. Jak na listopad to bardzo ładny dzień. Trochę wiatr utrudniał ale nie na tyle by zniechęcić do kręcenia. W domu jestem na tyle wcześnie, że mam jeszcze prawie godzinę do zachodu słońca. Dzięki temu udaje mi się umyć Rzeźnika, który dziś jeszcze trochę dozbierał błotka, igiełek i innych ozdóbek do tego, co mi się dokleiło wczoraj na ul. Szymanowskiego i wcześniej w Preczowie.



Link do pełnej galerii



Na kopcu.


W rezerwacie.


Domy Celne.


Park przy Centrum Rehabilitacji.


Zamek w Starych Tarnowicach.


Selfie trening nad Chechłem.


Średnia nędzna ale kręcenie bardzo przyjemne.


Kategoria Inne

OZ

  • DST 35.00km
  • Czas 01:38
  • VAVG 21.43km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 października 2016 | dodano: 22.10.2016

Po dwóch dniach opadów w końcu zrobiło się przyjaźnie na dworze. Po południu nawet objawiło się piękne słoneczko podkręcając kolory jesieni. Dziś głównie trzeba mi było jechać po zaopatrzenie ale wyciąganie rowerka na niecałe 3km wydawało się jakieś takie niewłaściwe więc przed tym zrobiłem sobie mały objazd asfaltowy kolejno zahaczając o Brzękowice Dolne, Dąbie, Mierzęcice, Przeczyce, Podwarpie, Wojkowice Kościelne, Przeczów i Sarnów. Po powrocie zamieniłem plecak na sakwy i standardowo zagiąłem do wsiowego Lewiatana.


Kategoria Inne

Senioriada

  • DST 58.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:37
  • VAVG 16.04km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 24 września 2016 | dodano: 24.09.2016
Uczestnicy

Plany na dziś były zupełnie inne ale się rozsypały i w związku z tym był czas by wziąć udział w klubowym zabezpieczaniu tegorocznej sosnowieckiej Senioriady w zakresie przejazdu rowerowego.

Zaczynam dojazdem na miejsce zbiórki czyli do parku sieleckiego. Ruszam nieco później niż planowałem - 9:15. Udaje mi się jednak, pomimo dnia targowego w Będzinie, dojechać sprawnie i z zapasem na miejsce. Tu już czekają pierwsze osoby z grupy pieszej i rowerowej. Jest też już kilku klubowiczów. Do godziny startu obydwie grupy jeszcze się powiększają. Na początek zagajenie ze strony organizatora dnia dzisiejszego a potem nasz klubowy kolega, Grzesiek Onyszko, opowiada o historii "pomnika hydraulików". Potem się rozdzielamy. Piesi idą swoją trasą a my jedziemy swoją.

Prowadzi Maciek z Pawłem. Ja z Michałem zamykam peleton a reszta klubowiczów robi za blokujących na przejazdach. Trasa częściowo ulicami, częściowo szlakami zatacza koło i po około 2 godzinach spotykamy się z grupą pieszą pod Pałacem Schoena. Tu dłuższa przerwa na zwiedzanie i potem finisz z dojazdem do miejsca startu w parku sieleckim.

Kilka osób deklaruje się, że odwiedzą nas na poniedziałkowym spotkaniu klubowym. Może nawet będą z nami częściej jeździć. Żegnamy się i z tatą Prezesa i jego bratem jadę na Zagórze. Dalej solo przez Dąbrowę Górniczą na Zieloną i czarnym szlakiem przez Łagiszę dokręcam do mojej wioski. Po drodze jeszcze tylko postój na małe zakupy we wsiowym Lewiatanie i kończę jazdę na dziś.

Jutro jeżdżenia bardziej kameralne pomysłu Michała.


Link do pełnej galerii



Kategoria Inne

SOD

  • DST 22.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:28
  • VAVG 15.00km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 22 września 2016 | dodano: 22.09.2016

Dnia poprzedniego okazało się, że muszę zażądać urlopu na dziś i w związku z tym nie było dojazdu do pracy. Po południu miałem jednak odebrać z serwisu Błękitnego. Transportuję się zbiorkomem do Będzina i przed 17:00 odbieram rowerek.

Zrobiony tylny hamulec, który był padł na Roztoczu, a i już i wcześniej niedomagał. Zaplecione na nowo całe tylne koło na grubszych szprychach. Wymieniony pancerz od przedniej przerzutki na odcinku od manetki. Do tego zwyczajowe regulacje. Oczywiście trzeba rowerek ciut objechać.

Kręcę na początek przez Syberkę pod M1 i dalej do Czeladzi. Stamtąd standardową drogą w stronę wojkowickiego Orlenu jednak po drodze wpadam na pomysł by zahaczyć o Rogoźnik więc w locie modyfikuję trasę i jadę w stronę dawnej KWK "Jowisz". Na tamtejszym polu paintball-owym słyszę odgłosy walki. Chyba jakaś ekipa ASG. Ja dalej prosto w ślepą uliczkę i kawałkiem terenu przebijam się pod Orbitalną gdzie obieram kierunek do Rogoźnika. Za kościołem skręcam do Strzyżowic.

Po drodze cieszę oko barwami zachodzącego słońca i wpadam na pomysł by wdrapać się na górkę paralotniarską w Górze Siewierskiej więc jeszcze raz modyfikuję trasę. Terenem wbijam się pod cmentarz w Strzyżowicach i dalej obok wapiennika kieruję się do celu. Niestety nie udaje mi się zdążyć na sam zachód. Mam jedynie okazję podziwiać chmury pokolorowane zaszłym już słońcem. Ale i tak widok ładny. Trochę focę ale w sumie nie ma nic spektakularnego.

Ruszam w drogę powrotną do domu. Ostatnie 3km to sam zjazd. Zmarzłem na nim dość mocno choć prędkość tylko nieco przekraczała 40km/h. Po prostu tak spadła temperatura jak słoneczko się schowało. A i kiedy świeciło też upałów nie było. Ogólnie dzień pogodny ale chłodny.


Kategoria Hamulec, Inne, Koło, Pancerz, Serwis, Szprycha

Terenowo po mokrej sobocie

  • DST 77.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 05:14
  • VAVG 14.71km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 września 2016 | dodano: 18.09.2016
Uczestnicy

Rozsypała się pogoda w sobotę i cały dzień padało. Również kawałek nocy. Zastanawiałem się, czy ktokolwiek będzie chętny na terenową jazdę w niedzielę bo bez słońca, z możliwością opadów, raczej chłodnawo i zdecydowanie bagienko w terenie. Wojtek dał znać jeszcze w sobotę, że odpada. Mariusz napisał w nocy, że dopiero wrócił z Krakowa zlany do gołej skóry i też rezygnuje. Noibasta stwierdził, że dziś asfalt. Rano odezwał się tylko Dominik i Maciek. Co prawda obydwaj pisali tak, jakby nieco liczyli na to, że nie będzie jeżdżenia. W sumie jakby napisali, że nie jadą, to też bym nie pojechał. No ale skoro nie było kategorycznego "nie" to i ja się na takie coś nie zdecydowałem. Ruszam z domu nieco po 9:00 i robię jeszcze szybkie zakupy w pobliskiej piekarni. Potem zwykłą drogą przez Wojkowice i Czeladź docieram pod Halę Sportową na Milowicach. Wciągam 2 pączki i chwilę potem zjawia się Dominik. Nieco po 10:00 dobija Maciek. Czekamy jeszcze dla przyzwoitości kilka minut ale nie ma więcej chętnych więc ruszamy do Netto. Chłopaki robią małe zakupy prowiantowe i ruszamy. Teren jest niemal od razu. Niemal też od razu zaliczam glebę. Sygnalizowałem skręt w lewo kiedy to przednie koło uśliznęło mi się na granicy trawy i gruntu i uciekło w bok. Ląduję jednak miękko w wysokich trawach. Maciek foto nie zdążył zrobić bo zerwałem się szybko by na mokrym nie leżeć. Toczymy się dalej zgodnie z planem do Czeladzi i tam różnymi skrótami mijamy M1 i przerzucamy się na stronę grodziecką "94". Co jakiś czas wpadamy w strefy gdzie drobna mżawka osiada na okularach i pogarsza widoczność. W ogóle cały dzień pod znakiem mgieł. Z Czeladzi przebijamy się do Grodźca i dalej do Wojkowic. W terenie nie jest specjalnie tragicznie. Niestety w butach bardzo szybko mamy nieciekawie za sprawą wysokich traw, które dostarczają regularnie wilgoci. W Rogoźniku, po pokonaniu ładnego podjazdu i zjazdu sprawdzamy czy dało by się zjeść jakąś gorącą zupę ale wszystko pozamykane. Jedziemy dalej. Przerzucamy się na drugą stronę autostrady A1 i tam też pod osłoną lasu robimy postój karmieniowy. Potem wracamy na rogoźnicką stronę A1 i jedziemy w stronę Siemoni by przed cmentarzem znów wbić w teren. Ładny zjazd z postojem przy ambonie myśliwskiej. Kontynuujemy dalej jazdę by przebić się do Twardowic. Po drodze glebę zalicza Maciek. Na szczęście bez strat. Końcówkę robimy podobnie jak ostatnio z drobnymi modyfikacjami. Zamiast jechać z Brzękowic Wału do Góry Siewierskiej zjeżdżamy do Brzękowic Dolnych i dalej terenem w stronę Urzędu Gminy w Psarach skąd szlakiem czarnym docieramy do Zielonej. Tu postój na gorące napoje i coś jeszcze z paliwa. Potem już wzdłuż Czarnej Przemszy jedziemy do Będzina gdzie żegnam się z chłopakami. Solo przez Zamkowe, lasek grodziecki i lasek gródkowski docieram do domu. Fajne kręcenie choć pod koniec dawał się już we znaki chłód. Temperatura zauważalnie spadła. Brakło też widoków zasłoniętych przez mgły. Ale przynajmniej niedziela jakoś aktywnie zużyta.

Link do pełnej galerii



Dwaj co nie odpuścili.


Mokro, pagórkowato, mgliście ale fajnie.


Jest ambona, jest impreza ;-)


Dokładnie nie liczyłem ale spokojnie więcej jak połowa to terenem.



Kategoria Inne

Terenowo

  • DST 77.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 05:03
  • VAVG 15.25km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 września 2016 | dodano: 11.09.2016
Uczestnicy

Sobota była nierowerowa ale przyjemnie spędzona. Na niedzielę miałem propozycję wyrypy na Rysiankę ale odpuściłem bo w poniedziałek byłbym całkiem nieżywy. Nie mówiąc już o tym, że diabli wiedzą o której bym wrócił. Umówiłem się z Mariuszem na spokojne kręcenie po zagłębiowskich terenach. Z tego co zrozumiałem, to miał być on i jego syn, Oskar. Ruszam nieco przed 9:00 zahaczając o piekarnię by nabyć trochę paliwa na zapas. Lekko wyginając i zaliczając pierwsze odcinki terenu dotaczam się ostatecznie na miejsce zbiórki. Tzn. wg mnie. Mariusz trochę inny mostek miał na myśli ale jeden telefon i minutę później już się witamy. Zaskakuje mnie mile nieco liczebność grupy. Są dawno niewidziany znajomi: Magda, Robredo, Wojtek. Zaczynamy się toczyć w niezbyt spiesznym ale też i niezbyt spacerowym tempie trasą jaka mi się umyśliła. Całej nie będę opisywał bo jest na kresce. Generalnie chodziło o to by unikać na ile to możliwe asfaltów i jechać leśnymi i polnymi drogami. Było po drodze trochę podjazdów i zjazdów. Magda sklęła mnie pod koniec trasy za górki ale uśmiech jakoś jej z twarzy nie schodził. Robredo sklął mnie jak zjazd spod cmentarza w Strzyżowicach zrobiłem terenowy a nie asfaltowy :-) Generalnie ujeździliśmy się trochę. Pogoda była mocno lampowata i słabowietrzna. Stanie na otwartym terenie było złym pomysłem. Na szczęście co jakiś czas trafiał się odcinek zacieniony. Było po drodze kilka krótkich postojów głównie na pojenie. Dłużej przystanęliśmy na górce paralotniarskiej w Górze Siewierskiej: karmienie, pojenie, focenie paralotniarzy. W końcu zgonił nas stamtąd upał. Gnąc terenem ostatecznie wylądowaliśmy na Zielonej. Tu mały postój pod parasolem, coś na uspokojenie nerwów i w końcu pożegnanie. Solo wróciłem w połowie terenem zahaczając na finiszu o wsiowego Lewiatana by uzupełnić zapas izotoników. Wczoraj wykończyłem zawartość lodówki a przy tych temperaturach to duży błąd. Z zaopatrzeniem już prosto do domu. Bardzo fajnie zużyta niedziela :-)




Link do pełnej galerii



Przekraczamy granicę na Brynicy by kawałek pojechać po hanysowie.


Fot nie za wiele bo w terenie ręce dosyć często były potrzebne obydwie. Widać, zresztą, że cisną.


Już przed tym podjazdem dostałem opr-a :-)


Prosta na Zieloną. Jakby skrzydeł dostali :-)


Cyferki opisujące dzisiejszy dzień.


Kategoria Inne