limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w kategorii

Inne

Dystans całkowity:17547.00 km (w terenie 3161.00 km; 18.01%)
Czas w ruchu:980:14
Średnia prędkość:17.90 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Liczba aktywności:515
Średnio na aktywność:34.07 km i 1h 54m
Więcej statystyk

N

Niedziela, 16 lutego 2014 | dodano: 16.02.2014

Start dość późny bo nieco przed 17:00 czyli w perspektywie jazda nocna. Dziś żadnej finezji w filozofii kręcenia. Po prostu zrobić w miarę szybkie kółko asfaltami. Zaczynam od wspinaczki do Góry Siewierskiej. Dalej siodełko z Góry Siewierskiej do Twardowic i potem długi zjazd w Nowej Wsi do "78" (trasa Tarnowskie Góry - Siewierz). Tąże ścieżynką podążam do Świerklańca gdzie odbijam do Piekar Śląskich a konkretniej do Kozłowej Góry. Tamże robię zwrot na Dobieszowice. Chyba mi się na kole próbował ktoś trzymać bo mi przez kawałek światło jakiejś lampki skakało z lewa na prawo ale się nie oglądałem więc na 100% to pewny nie jestem. W każdym bądź razie po kilometrze się straciło (czyżby tempo 31km/h na płaskim było morderczym?). W Dobieszowicach obieram kierunek na Bobrowniki skąd dalej do Wojkowic. Stąd już droga prosta przy kościele (tym od strony Grodźca) skręcam do Strzyżowic i stamtąd już prosto do domu.
Warunki były nawet całkiem fajne. Stała temperatura na poziomie +6. Przez część drogi wiatr ale umiarkowany więc dało się pod niego równym tempem jechać. Generalnie ciepło jak na luty. Nogi podawały bardzo ładnie.


Kategoria Inne

Terenowo

  • DST 21.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:46
  • VAVG 11.89km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 15 lutego 2014 | dodano: 15.02.2014

Wstępne plany na dziś były inne ale temat nie został podchwycony bo ludzie albo poumawiani albo niedysponowani. Samemu tematu mi się nie zechciało podjąć i skończyło się na tym, że się wyspałem a potem świetnie bawiłem w terenie.
Dystans i prędkość średnia za dziś podła ale przyczyną tego były miejsca, po jakich jeździłem czyli głównie polne i leśne drogi. Bezdroży też kapeńkę się trafiło. Pod nóż poszły pola Strzyżowic, bezdroża i lasy Rogoźnika oraz Siemoni i ponownie pola, tym razem Góry Siewierskiej. O dziwno niektóre odcinki jechało się lepiej niż latem. Np. kawałek terenowy wzdłuż zbiornika Rogoźnik to piaszczysta droga. Latem trzeba się naszarpać by się przezeń przebić a dziś tylko z wierzchu trochę sypkiego a pod spodem twarde, zmrożone.
Fajnie było się trochę pomęczyć ale rowerek wyglądał potem koszmarnie i na asfaltowych zjazdach błoto leciało na wszystkie strony. W domu pół godziny czyszczenia.

Link do pełnej galerii


Awangardowy kolorek opon.


Wziął się z rogoźnickich bezdroży.




Na Rogoźniku "rybacy". Kto wie? Może to ich ostatnie zdjęcie? Niestety nieostre bo z idioten-kamera tak to bywa, że "ostrzy" się nie na tym co trzeba :-/


Ci sami "rybacy" od strony tamy na zbiorniku.


Tempo miałem spacerowe i często też stawałem pstryknąć foto. Aż sam się zdziwiłem, że na tak nędzną liczbę km-ów tyle ich wyszło.


"Do przeprawy! Marsz!"


Finalnie, jak dałem sobie spokój z terenem, ufajdany rowerek miałem tak :-)


Kategoria Inne

Popłakałem się po nocy

  • DST 27.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 19.06km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 12 lutego 2014 | dodano: 12.02.2014

Dziś urlop na okazję wizyty u dentysty więc i też jeżdżenie nieco inne. Wg prognoz w ciągu dnia miało lać. W związku z tym wykombinowałem sobie, że trzeba z jeżdżeniem zdążyć przed deszczem czyli między 4:00 a 7:00 rano. Próbowałem namówić jeszcze Marcina ale w końcu się nie zdecydował. Kiedy rano zawyła komórka tylko ją wyłączyłem i obróciłem się na drugi bok. Tyle wyszło z porannego jeżdżenia. Potem sprawdziła się prognoza pogody czyli deszcz i później deszcz ze śniegiem. I tak do 15:00. Zanim się spiąłem i ruszyłem zrobiła się 17:20 czyli jeżdżenie nocne.
Trasa mało ambitna, asfaltowa. Psary -> Dąbie -> Twardowice -> Przeczyce -> Wojkowice Kościelne -> Preczów -> Sarnów -> Psary. Tempo też raczej spacerowe.

Aaaa... i jeszcze co do tego popłakania... Nie wiem czy coś dziś było w powietrzu, czy oczy jakoś przemęczone ale całą drogę łzawiły. Jeszcze do tej pory tak nie miałem.


Kategoria Inne

Spacerowo po pagórkach

Niedziela, 9 lutego 2014 | dodano: 09.02.2014

Wczorajszy dzień dał mi nieźle w kość i wyssał sporo sił. Do 14:00 dzień składał mi się głównie ze spania i jedzenia, co w sumie też było jakąś rozrywką :-) Po 14:00 zacząłem się psychicznie nastawiać na rozruszanie kości co zaowocowało w końcu startem prawie o 16:00. Na początek podjazd ze Strzyżowic do Góry Siewierskiej i zwrot na Dąbie. Stamtąd przez Toporowice do Mierzęcic i zwrot w Targoszycach na Sadowie. Za Zawadą kolejny zwrot, tym razem na Twardowice, w których to odbijam na Siemonię. Dociągam do "913" i nią przez Górę Siewierską i Strzyżowice wracam do domu. Na zjeździe spod Ligęzy zaczęło pokapywać. Wychodzi na to, że prognoza z ICM-u się sprawdziła. Korciło mnie, żeby jeszcze zagiąć przez Rogoźnik i Wojkowice ale już w Siemoni odezwało się ssanie i wolałem nie ryzykować, że mi gdzieś po drodze odetnie zasilanie. Ale i tak dziebko się przegoniłem bo na wykonanej trasie jest kilka ładnych pagórków do zwalczenia :-)


Kategoria Inne

Skórowanie Avacsa

  • DST 63.00km
  • Czas 03:21
  • VAVG 18.81km/h
  • VMAX 40.10km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 1 lutego 2014 | dodano: 01.02.2014
Uczestnicy

Umówiłem się z Ryśkiem, że dziś pojeździmy pod jego przewodnictwem po jego okolicach. Info poszło też do innych ale okazało się, że nikt się nie pojawił. A i mnie przyszło wykorzystać co do minuty kwadrans akademicki. Potem jednak ruszamy. Plac Alfreda, Pętla Słoneczna, mijamy dawną fabrykę Moniki i na stromym zjeździe mówię coś w stylu, że hamowanie na końcu będzie ciekawe. Rysiek puszcza się dziarsko w dół i skręcając w prawo (spodziewałem się, że pojedzie w lewo) nagle traci przyczepność na zlodowaciałym śniegu na dnie kałuży. Błyskawiczna gleba. Jakim cudem jeszcze zdążył wystawić rękę by się asekurować to nie wiem, ale skończyło się to tym, że zerwał kawałek skóry. Wywrotka wyglądała dość groźnie. Jednak wstał szybko i od razu zaczął oceniać straty. Pierwsze co widać to obdarta dłoń. Ciuchy całe. Kask pęknięty. Widać, że musiał solidnie przydzwonić o coś. Pewnie jutro jeszcze ujawnią się stłuczenia i siniaki. Można by powiedzieć, że trochę szczęścia w nieszczęściu bo obyło się bez poważniejszych urazów. Rower na pierwszy rzut oka nie ucierpiał ale kawałek dalej Rysiek stwierdza, że nieco przekręciła się kierownica. Odprowadzam ofiarę wypadku pod dom żeby mieć pewność, że nic więcej nie nawywija i że to stuknięcie głową jednak nie dało efektów ubocznych. Chyba nie dało, bo jak go zapytałem jak ma na imię Marcin to się dość przytomnie i złośliwie zapytał który? ;-P Żegnamy się i Rychu idzie nawciskać kitu, że wcale nie było tak źle, jak to wygląda a ja ruszam objazdowo do domu.
Na początek kieruję się w stronę Chorzowa-Batorego. Kiedyś tam do szkoły chodziłem. Sporo zmian od tego czasu się ujawniło. Inna organizacja ruchu, przebudowy torowisk. Kręcąc na czuja przebijam się w stronę Bytomia. Potem w samym Bytomiu też trochę sobie zwiedzam różne zakamarki. Potem już bez zaginania przez Piekary Śląskie i Wojkowice wracam do domu.
Wniosek z dnia dzisiejszego taki, że w Piekarach Śląskich trzeba by zrobić ludziom egzaminy dodatkowe dla kierowców. Jedna "kierowniczka" z rejestracją piekarską wyprzedzała mnie dziś na skrzyżowaniu z prawej strony. Potem kolejna akcja też w Piekarach. Zjechałem już z ronda w stronę Będzina i przed wiaduktem autostrady chcę skręcić w lewo. Powoli zbliżam się do lewej krawędzi pasa, który dzieli się dalej na dwa pasy jeden z kierunkiem na wprost i jeden do skrętu w lewo. Oglądam się ze siebie: samochód. Sygnalizuję skręt w lewo i o mało co mi łapy nie utrąca ta konserwa. Jakiś idiota (albo idiotka, nie zauważyłem kto za kierownicą siedział), wyprzedza mnie z LEWEJ strony jadąc na wprost czyli po drodze jeszcze zajeżdżając mi drogę. Jak tak dalej pójdzie to będzie trzeba jeździć z rejestratorem. Reszta drogi już bez sensacji. Spokojnie docieram do domu. Dziś zauważalnie cieplej. Na wyjeździe miałem +5. Większość dnia słoneczko ale też i wiatr, który czasem zauważalnie obniżał prędkość jazdy.


Stygmat Rycha.


Pęknięty kask V1.


Pęknięty kask V2. Kolejne potwierdzenie tego, że jeżdżenie w kasku ma sens.


W Bytomiu pstrykam zabytkowy tramwaj.


A na 2 km od domu pstrykam foto własnego cienia.


Kategoria Inne

Kółeczko wrtepkowe

  • DST 13.00km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:14
  • VAVG 10.54km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 stycznia 2014 | dodano: 26.01.2014

-7. Startuję jeszcze za jasności około 15:45. Dziś zdecydowałem się na przejechanie kółeczka w większości ścieżkami terenowymi. I tak jadę ze Strzyżowic w stronę granicy między Psarami i Malinowicami. Potem przez lasek za urzędem gminy i przeskok przez jezdnię na zjazd w stronę lasu gródkowskiego. Przez pola przejeżdżam do przejazdu kolejowego w Gródkowie i wbijam na asfalcik za torami, którym to dociągam do Wojkowic i wracam do domu.
Termicznie ok. Jedynie tradycyjnie stopy nieco zmarzły. Fajnie się terenem jechało generalnie. Czasem jakaś tafla lodu pod tylnym kołem się załamała, czasem przyszło balansować na zamarzniętych koleinach, a czasem śliznęło się lekko koło na lodzie ukrytym pod śniegiem.
Przed osiedlem w Malinowicach tor jazdy przecina mi 5 sarenek. Uciekały jakbym na nie polował ale potem stanęły w polu i mi się przyglądały. Chwilę korciło mnie by strzelić im foto ale kombinacje jakie by trzeba wyczyniać by dobrać się do aparatu wymagały sporo zachodu i dałem sobie spokój. Generalnie zima zniechęca do bardzo wielu rzeczy. Dlatego jej nie lubię.


Kategoria Inne

Skala śliskości i masochizm praktyczny

  • DST 13.00km
  • Czas 01:04
  • VAVG 12.19km/h
  • VMAX 25.00km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 25 stycznia 2014 | dodano: 25.01.2014

22:34. -14. Wiatr słaby. Lekko prószący śnieżek. Taki zestaw warunków atmosferycznych miałem na starcie. Wyjazd przy takich warunkach chyba nieco kwalifikuje się pod masochizm praktyczny. No bo mogłem przecież pojechać przy -10. W dzień.
Dziś rundka kolejno przez Górę Siewierską, Rogoźnik i Strzyżowice. Tempo spacerowe bo wiadomo, puści się klamki to człowiek zaczyna w locie zamarzać. Z tego też powodu jest dużo czasu na głupie myśli. I tym razem mi się wymyśliła "Skala Śliskości".
0 - sucho, czysto; nie ma strachu jechać
1 - coś na jezdni jest - woda, piasek, błotko - generalnie jakaś substancja, która w szczególnych sytuacjach może przyczepność ograniczyć; strachu jechać nie ma ale kto myśli, ten tu i tam uważa
2 - zdecydowanie coś na jezdni jest czyli ogólnie warunki zimowe - śnieg, lód; da się jechać ale lęki zaczynają się już pojawiać; niektórzy zakładają "kolczaste" oponki na rowerki
3 - jak coś ma dwa punkty podparcia to się gibie czy chce, czy nie czyli ani rowerkiem ani na dwóch nogach; jechać albo iść to prosić się o kłopoty
4 - przewraca się nawet to, co ma trzy punkty podparcia
5 - przewraca się wszystko, co ma cztery i więcej punktów podparcia
6 - przewraca się nawet kula.
Wg tej skali dziś "dwójeczka". Mimo tego GPS doliczył się, że gdzieś osiągnąłem zawrotne 25km/h. Podejrzewam, że na zjeździe przy podstawówce w Strzyżowicach.
Jeszcze mi się przypomniało jak hamulce działały :-) Odgłosy były takie, jak w filmach z lat 50-tych, gdzie to samochód jechał na zakręcie 40km/h max a piszczał jakby jechał w drifcie przy 100km/h :-p Ale, o dziwo, nie zamarzły i hamowały.


Kategoria Inne

Biznesowo

  • DST 14.00km
  • Czas 00:56
  • VAVG 15.00km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 24 stycznia 2014 | dodano: 24.01.2014

Dziś kierunek jazdy ustalił się sam. Miałem potrzebę zawitać do kolby.pl na małe zakupy. Po powrocie od razu zmiana umundurowania i ruszam przez Gródków do Grodźca. Tam załatwiam co miałem załatwić i przez Wojkowice i Strzyżowice wracam do domu. Wyjechałem jeszcze za względnej jasności ale powrót już po ciemku. Dziś dawał się we znaki wiaterek ze wschodu. Generalnie nie zmarzłem ale stopy odczuły chłód. Muszę się dopracować jakiegoś rozwiązania na utrzymanie ciepła w tych końcówkach. Za to dobrze przyprawione drogi nie sprawiały żadnych problemów i nawet na kilku zjazdach zdecydowałem się nieco mniej korzystać z klamek. Żyję czyli było dobrze. Temperatury nie sprawdzałem. Rano było -7. Teraz chyba też raczej cieplej jak -5 nie było.


Kategoria Inne

3 pagórki

  • DST 15.00km
  • Czas 01:06
  • VAVG 13.64km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 stycznia 2014 | dodano: 23.01.2014

Po pracy standardowo wrzucanie paliwa, chwila oddechu i wio na rowerek. Na starcie -7. Dziś na początek w stronę Wojkowic i pierwszy podjazd pod Skrzynówek. Potem zwrot do Strzyżowic i wjazd pod fabrykę szyb Ligęza. Stamtąd ostatni podjazd do Góry Siewierskiej i prawie 3 km zjazdu do domu. Tam jednak stwierdzam, że wydzielę sobie nagrodę za wytrwałe jeżdżenie i zataczam do pobliskiej cukierni po kawałek sernika. Z nagrodą robię jeszcze małe kółeczko jak do wsiowego Lewiatana i na tym kończę dzisiejszy rowerowy spacer. Tempo emeryckie ze względu na obawy co do stanu jezdni. O dziwo przyczepność była dość dobra bo większość z odsłoniętym asfaltem. Na zjazdach jednak trzymałem klamki bo natychmiast robiło się przeraźliwie zimno. Dziś modyfikacja stroju. Zamiast nieprzewiewnych spodni przeciwdeszczowych, zwykłe z military-shop-a. Sprawdziły się o niebo lepiej. Trochę mnie korci by pokręcić jutro do pracy na rowerku. Tylko ten wiatr. Musiałbym z pół godziny wcześniej przynajmniej wyjechać :-/


Kategoria Inne

Regeneracyjnie

Niedziela, 19 stycznia 2014 | dodano: 19.01.2014

Dziś tylko małe kółeczko regeneracyjne. Po wczorajszych Starych Tarnowicach dziś przechłodzone mięśnie nieco dawały się we znaki. Aby je nieco rozruszać popołudniem ruszam na mały objazd. Kolejno: Goląsza Dolna, Dąbie, Warężyn, Kuźnica Piaskowa, Pogoria 4, Marianki, Zielona, Łagisza, Będzin, Grodziec, Gródków. Po drodze wkurzał mnie nieco przedni hamulec. Jeden z tłoczków nie odbijał i tarcza zaczynała w czasie jazdy "śpiewać". Na Pogorii zatrzymuję, się odwracam rowerek, wyjmuję koło i przy tej okazji dopada mnie Feru z towarzystwem. Chwilę rozmawiamy. Oni jadą do Siewierza czyli nie w moją stronę i jak na dziś dla mnie za duży dystans. Że pizga dosyć konkretnie to nie stoimy długo. Pożegnanie i jedziemy kręcić swoje.
Wiadukt nad wyjazdem z Będzina w stronę Grodźca już rozebrany. Trzeba się będzie przyzwyczaić do tego miejsca. Podobnie do wyjazdu w stronę Łagiszy. Łyso to jakoś wygląda.
Warunki do jazdy były nienajgorsze. Dodatnia temperatura, drogi częściowo suche. Jedynie wiatr ze wschodu trochę przeszkadzał.


Kategoria Inne