limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w kategorii

Inne

Dystans całkowity:18122.00 km (w terenie 3205.00 km; 17.69%)
Czas w ruchu:1015:57
Średnia prędkość:17.84 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Liczba aktywności:583
Średnio na aktywność:31.08 km i 1h 44m
Więcej statystyk

Testowe kółeczko

Sobota, 29 kwietnia 2017 | dodano: 29.04.2017

Dziś sprawy rowerowe zajęły mi całkiem sporo czasu ale większość z tego to dłubanie. Na początek założenie nowej linki do przedniej przerzutki w Meridzie. Stała ranna kawał czasu. To poszło szybko i bez problemów. Potem przypomniało mi się, że kiepsko z tyłu hamuje i wymieniłem jeszcze klocki. Też dużo czasu to nie zabrało. Hamowanie zrobiło się lepsze ale do ideału daleko. Jednak tarczę też trzeba zmienić. Na koniec zabrałem się za najgorszą rzecz czyli centrowanie koła. Dość mocno biło. Żmudna zabawa bez centrownicy ale udało mi się znacznie poprawić. Idealnie raczej się nie uda tego zrobić bo w dwóch miejscach obręcz jest nieco zdeformowana. Jednak na testowym kółeczku widzę dużą różnicę na plus.
Kółeczko praktycznie koło domu i większość asfaltem. Pojechałem w krótkich spodenkach ale na dłuższą trasę to tak niezbyt to by się sprawdziło. Temperatura już nie chłodno, ale jeszcze nie ciepło. Tak nijako. Momentami prześwitywało słońce i w jego promieniach było nawet całkiem przyjemnie. Trochę wiatru z zachodu.


Kategoria Inne, KlockiT, Koło, LinkaP, Serwis

Zmierzyć się

Niedziela, 19 lutego 2017 | dodano: 19.02.2017

Z prawdą o tym jak zemściło się ponad miesięczne niejeżdżenie na aerodynamice moich kształtów ;-p
Zbieram się na koła mniej więcej o 15:20 i kręcę asfaltami przez Gródków do Będzina i stamtąd bocznymi uliczkami do centrum Sosnowca, do siedziby PTTK. Umówiłem się z Prezesem na przymiarkę spodenek do służbowego, klubowego stroju. Miałem jechać już wczoraj ale na dworze było ślimato i się nie zdecydowałem na walkę z żywiołami. Dziś za to pogoda była całkiem ładna. Trochę podwiewało mniej więcej z południa ale za to spory kawałek drogi towarzyszyło mi słoneczko. Przyjemne warunki do kręcenia. Na miejscu przymierzam wzorce spodenek i pocieszam się, że w tych okolicach nie przybyło mnie aż tak dużo by nie zmieścić się w dotychczasowy rozmiar. Po załatwieniu tej formalności zostawiam jeszcze książeczki KOT do zweryfikowania. Nim się wytoczyłem zjawiła się jeszcze grupka dawno niewidzianych znajomych i start nieco mi się obsunął bo oczywiście trzeba było zamienić kilka słów. Ostatecznie do powrotu ruszam około 16:30 wiedząc, że finisz już będę miał po zachodzie słońca. Mimo tego ociupinkę zaginam. Nieco inną trasą wracam do Będzina. Ten kawałek przy zastosowaniu ścieżki rowerowej, która miejscami jest jeszcze pokryta topniejącymi pryzmami zlodowaciałego śniegu, a miejscami psimi kupami. Raczej będę ją omijał aż nie spadnie jakiś większy deszcz, który to oczyści. Od skrzyżowania przy Stadionie reszta drogi asfaltami przez Łagiszę i Sarnów. Tempo spokojne by się na nowo wdrożyć do kręcenia. Mam nadzieję, że zima już nie wróci i będzie można znów na całego oddać się rowerowaniu. Brakowało mi tego wrażenia mobilności, jakie daje rowerek.


Kategoria Inne

Z

  • DST 5.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 00:38
  • VAVG 7.89km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 stycznia 2017 | dodano: 07.01.2017

Ładne słoneczko, mrozik około -10, minimalny podmuch. Całkiem przyjemne warunki. Ale nie do jazdy. O ile jeszcze na jezdniach koleiny wyczyszczone do gołego asfaltu, to w terenie koleiny tylko z ubitego śniegu, który pod kołami roweru się zapada. Poza koleinami śniegu do połowy koła i zero szans na jazdę. Wybrałem się po zaopatrzenie do wsiowego Lewiatana. Nieco naokoło. Chciałem przebić się terenem pod Malinowice i wrócić asfaltem ale dałem sobie spokój wcześniej wracając na asfalt żółtym szlakiem. Teren zajął mi jakieś 25 min. z czego chyba z 10 krótki podjazd na żółtym szlaku. Normalnie takie kółko robi się w 10 minut max. Niby fajnie ale jednak jakoś nie mam nerwów do jeżdżenia w takich warunkach i ten dzisiejszy wyjazd traktuję raczej jako wybryk ;-) Poza tym strasznie bolały mnie ręce od ciągłego majtania kierownicą w obronie przed uślizgami.


Kategoria Inne

Napoczęcie roku

  • DST 34.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:47
  • VAVG 19.07km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 stycznia 2017 | dodano: 01.01.2017

Pierwszy dzień w roku więc wypadało napocząć go godnie ukręceniem kilku kilometrów. Warunki podobne jak wczoraj czyli lekki mrozik, bezchmurne niebo, ładne słoneczko, bez wiatru i z suchymi jezdniami. Zaczynam wjazdem do Góry Siewierskiej. W okolicach jakiś zlot urządzili sobie chyba "szoszoni" bo kilku mi się plątało pod kołami. Uwolniłem się od nich w okolicach Rogoźnika.  Potem kolejno Wojkowice, Grodziec, wjazd na Dorotkę, Będzin, Łagisza, Sarnów i do domu. Po drodze kilka postojów na foto. Tempo niezbyt intensywne. Przyjemna przejażdżka.


Link do pełnej galerii












Kategoria Inne

Na wykończenie roku

  • DST 31.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 20.67km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 31 grudnia 2016 | dodano: 31.12.2016

Chłodny ale całkiem ładny dzień. Zero chmurek, zero wiatru, piękne słoneczko. Grzechem byłoby nie pojeździć. Poza tym to ostatnia okazja w tym roku :-) Ruszam nieco po 13:00. Kółeczko zaczynam od wjazdu do Góry Siewierskiej i dalej przez Twardowice do Nowej Wsi. Tu skręcam na Najdziszów i Sadowie II w drodze do Toporowic i dalej do Preczowa. Stamtąd do Wojkowic Kościelnych gdzie wkurzają mnie światła, które nie reagują na rowerzystów. Kiedy udaje mi się przebić na wschodnią stronę "86" kręcę na bieżnię wzdłuż Pogorii 4 i niąże turlam się do Marianek i dalej do Preczowa. Stamtąd już prosto do Sarnowa i do domu. Całkiem przyjemne kółeczko. Trochę tylko zmarzły stopy ale poza tym jechało się super. Rowerzystów spotkałem po drodze kilku. Pierwszych w Górze Siewierskiej. Resztę w okolicach Pogorii 4. Dzisiejszym kółeczkiem rzutem na taśmę udaje mi się osiągnąć roczny przebieg na poziomie 12k km.

Podsumowując 2016 rok... Szału nie ma. Chyba obiecywałem sobie więcej po nim. Może przyszły będzie bardziej aktywny. Ale coś tam mimo wszystko się działo i nie był taki do końca zmarnowany.


Kategoria Inne

Wykorzystać okienko

  • DST 60.00km
  • Czas 02:43
  • VAVG 22.09km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 26 grudnia 2016 | dodano: 26.12.2016

... pogodowe.
Niechęć do jeżdżenia po ciemku i po śliskim sprawiła, że zacząłem korzystać na dojazdach do pracy ze zbiorkomu. Jedynie jak mam dzień wolny i są warunki, które uważam za dobre, to się wytaczam na koła. Dzisiejszy dzień uznałem za całkiem niezły do kręcenia i postanowiłem uskutecznić objazd lotniska od północy.

Ruszam nieco po 12:00 i kręcę w stronę Góry Siewierskiej. Oj! Ciężko szły te pierwsze kilometry. Ale już tak gdzieś w Twardowicach kręcenie weszło w normalny tryb i jechało mi się już całkiem nieźle. Pochmurno, jezdnie mokre, wiatr głównie z zachodu. Zauważalny ale do przewalczenia. Zresztą po tym jak w Sączowie skręciłem na w stronę Ożarowic nawet chyba pomagał. Potem tylko kawałek przy objeździe lotniska od zachodu chwilę się z nim szarpałem ale już od Zendka zdecydowanie pomagał.

Dawno mnie w tych okolicach nie było więc zmiany widzę od razu. Przekopany kawałek pasa startowego. Chyba będzie tak, jak widziałem gdzieś na planach, że autostrada A1 będzie przebiegała bezpośrednio pod pasem startowym. Od strony Zadzienia lotnisko zajęło dodatkowe tereny dochodząc miejscami do głównej drogi. Na wiosnę będzie trzeba poszukać nowych ścieżek na objazd tego terenu. Teraz za mokro by się pchać do lasu. Zresztą całą dzisiejszą traskę zrobiłem asfaltem.

Za Niwiskami wjeżdżam na "78" do Siewierza. Po drodze ze 3-4 narwańców wyprzedzających zdecydowanie ryzykownie zarówno dla mnie jak i nadjeżdżających z przeciwka. Udaje mi się jednak przeżyć ich manewry i spokojnie dojechać do Siewierza. Całe kółeczko robię prawie bez postojów (jedynie ze 3 na przedmuchanie nosa i 1 na zdjęcia ale tylko tak po 2-3 min max.).

Z Siewierza dalej asfaltami kręcę do Podwarpia i stamtąd do Wojkowic Kościelnych by wbić na bieżnią wzdłuż P4. Tam mi do koła przyczepia się jedyny rowerzysta, którego spotkałem na tym odcinku. "Pod Dębami" skręcam do Preczowa i standardem przez Sarnów kręcę do swojej wioski. Przy gimnazjum wiem, że braknie mi trochę do 60km więc zaginam jeszcze lekko po wiosce osiągając założony dystans.

Przyjemnie się kręciło i ewidentnie mi tego brakowało bo nogi podawały znakomicie. Po drodze spotkałem w sumie kilkunastu rowerzystów ale mniej niż się spodziewałem. Poza "78" to wszędzie znikoma aktywność przeciwnika dzięki czemu droga była bardzo spokojna.


Kategoria Inne

Po okolicy

  • DST 31.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 21.88km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 grudnia 2016 | dodano: 11.12.2016

Plan był ambitniejszy ale pokrzyżowała mi go pogoda. Choć w sumie to się liczyłem z tym, że tak może być bo ICM nie pozostawiał złudzeń.

Kręcę samymi asfaltami bo po wczorajszych krótki starciach z terenem stwierdziłem, że to byłaby bezsensowna walka.

Na początek wspinaczka do Góry Siewierskiej. Stamtąd kieruję się do Nowej Wsi i przecinam "78". W planie miałem objechać lotnisko od zachodu i przejechać przez Zendek i Zadzień ale już przy osiedlu dawnej jednostki wojskowej pojawiły się pierwsze krople więc od razu skracam skręcając w stronę Niwisk.

Długą prostą z wiatrem w plecy szybko docieram do Przeczyc. Tu mam wiatr cały czas z prawej strony. Momentami nieźle mną miota. Zresztą na zjazdach z Góry Siewierskiej i w Nowej Wsi też były momenty kiedy nieźle szarpało. W Przeczycach opad zaczyna nabierać tempa. Utrzymuję kurs mniej więcej na południe aż do Warężyna gdzie skręcam centralnie na wiatr jadąc w stronę Dąbia. Potem jeszcze Dąbie-Chrobakowe, Malinowice i wpadam do swojej wioski. Ostatnie 3km i jestem w domu.

Po drodze nie spotkałem ani jednego rowerzysty, co mnie bardzo zdziwiło, bo to tereny lubiane przez "szoszonów". Jedynego rowerzystę widziałem jak dotarłem do domu i wyjrzałem za okno. Wyglądało jakby się spieszył zakończyć objazd.

Mimo tego, że pogoda mi się rozsypała, wiało i na końcu padało, to jechało się całkiem przyjemnie. Gdybym wystartował ze 2 godziny wcześniej to plan zrobiłbym bez problemu ale oddziaływanie grawitacyjne łóżka było trudne do przezwyciężenia ;-)


Kategoria Inne

Po OC, zobaczyć czarownicę i sfocić centrum Lidla

  • DST 32.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 16.00km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 grudnia 2016 | dodano: 10.12.2016

Wczoraj rozmawiałem z Marcinem (nieprezesem) na temat pokręcenia w sobotę. Niestety nam się nie zgadzały kierunki. Nie miałem nic sprecyzowanego ale myślałem mniej więcej o kierunku Tarnowskich Gór. Z kolei Marcin bardziej o Jaworznie. Nijak nie dało się z tego średniej wyciągnąć i albo on, albo ja musielibyśmy dokręcić na dojazdach tak z 15km w jedną stronę. Skończyła się rozmowa na tym, że pożyczyliśmy sobie dobrego kręcenia.

A ja dalej bez planu byłem. Rano się jednak wykrystalizował bo dostałem telefon z centrum ubezpieczeniowego odnośnie OC. Okazało się, że mogę dziś odebrać więc nie odkładałem sprawy (ICM wieszczył, że jutro popada a w poniedziałek spadnie gwałtownie temperatura) i pokręciłem załatwić sprawę.

Najkrótszą drogą do Będzina czyli przez wąskie gardło przy wyjeździe z budowanego centrum logistycznego Lidl-a i kociokwik przy targu w Będzinie. Udaje mi się przebyć te miejsca bez ekscesów. Niestety OC na rowerek też poszło do góry, tzn. składka większa za niższe wartości ewentualnego odszkodowania :-/ Ale trudno. Za dużo na rowerku jeżdżę by OC nie mieć.

Do tego momentu nieco się spieszyłem. Potem mogłem sobie już spacerowo pojechać. Ruszam na 12% na Syberkę i dalej wokół M1 w stronę GLS-u i dalej do Czeladzi. Tu zawijam na rynek sfocić pomnik czeladzkiej czarownicy.



Stamtąd obieram kierunek na Grodziec. Kolejne miejsce, które chcę dziś zaliczyć to Dorotka. Wdrapuję się na jej zbocza ale na sam czubek nie wjeżdżam. Dziś interesuje mnie miejsce, z którego mogę sfocić budujące się jeszcze centrum logistyczne Lidl-a. Powietrze nie jest zbyt przejrzyste ale po podrasowaniu programowym widać nawet nieźle. Zewnętrzne prace już na ukończeniu.



Zataczam pełne kółko wokół czubka Dorotki (miejscami prowadząc po oblodzonych połaciach) i zjeżdżam do grodzieckiej Biedronki. Tu wbijam na ścieżkę do Wojkowic. Tąże podążam aż do skrętu na Strzyżowice. Kilka pagórków i wjeżdżam na "913". Wykorzystuję ją na odcinku do DINO, gdzie skręcam by zahaczyć o wsiowego Lewiatana. Potem już prosto do domu.

Link do pełnej galerii


Kategoria Inne

Okienko Pogodowe

  • DST 64.00km
  • Teren 25.00km
  • Czas 04:08
  • VAVG 15.48km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 18 listopada 2016 | dodano: 18.11.2016
Uczestnicy

W czwartek rano zerknąłem na prognozę pogody w okolicach soboty. ICM zapowiadał pogodową nędzę czyli deszcz cały dzień. Za to piątek miał być dość ciepły, może nawet słoneczny i tylko trochę wietrzny. Jako, że jeszcze mi się ostało niemało urlopu to na szybko zdecydowałem się wziąć jeden dzień z przeznaczeniem na rowerowanie.

Dzwonię jeszcze tego samego dnia do Prezesa czy pracuje w piątek. Pracował. Rano jednak usłyszałem sms-a i po sprawdzeniu okazało się, że jednak Marcin ma wolne. Umawiamy się przy Orlenie w Wojkowicach o 9:30. Wciągam nieco paliwa, zbroję się do wyjazdu i ruszam na spotkanie.

Od razu zderzenie z silnym, południowym wiatrem. Spowalniał mnie o dobre 10km/h. Pod Orlenem jestem pierwszy więc czekam. Marcin ma dalej i też trochę walki z wiatrem ale w końcu dociera. Teraz już we dwóch kręcimy bez napinek. Na początek przez całe Wojkowice aż do Bobrownik.

Trochę na GPS-a a trochę na moją pamięć kręcimy w stronę Piekar Śląskich i dalej Radzionkowa. Po drodze mamy Kopiec Wyzwolenia w Piekarach Śląskich. Zawsze jakoś mi się udało go ominąć będąc w tych stronach więc dziś się na niego wspinamy. Można by wjechać bo stromo nie jest ale zabrania tego regulamin a po drugie jednak ścieżka jest wąska. Poza tym nie będziemy robić wiochy. Grzecznie wprowadzamy rowerki na szczyt i robimy kilka foto. Długo tam się zostać nie da bo wiatr na górze hula konkretnie. Szybko wychładza więc schodzimy i kontynuujemy jazdę.

Jest po drodze trochę odcinków terenowych. Na początek jedziemy do Rezerwatu "Segiet". Ścieżki są nieco zdradliwe bo przykryte liśćmi i niejeden raz mieliśmy z tego tytułu niespodzianki. A to ukryte kamienie, a to jakieś bagienko, gałązki. Na szczęście udało się to przejechać bez problemów choć niezbyt szybko. W sumie to nam się w ogóle nie spieszyło. Jedyne założenie na dziś to wrócić za jasności a poza tym rzeźbienie trasy "na żywca".

Punktem zwrotnym były Domy Celne z Reptami Śląskimi. Tak stało na mapie GPS-a (OpenStreetMap). W realu to po prostu domy mieszkalne, które kiedyś może miały taką funkcję ale teraz nic o tym nie świadczy. Znajdują się niedaleko kościoła w Reptach. Za tymiż domami skręcamy znów w teren i do parku przy centrum rehabilitacyjnym, przy którym też w końcu się wyłaniamy z lasu.

Asfaltami dotaczamy się do zamku w Starych Tarnowicach. Tu chwila na foto, Marcin bierze pieczątkę i robi rozpoznanie w temacie ewentualnego zwiedzania. Mniej więcej w tym czasie obydwaj stwierdzamy, że czas by zassać nieco paliwa. Pora jest taka, że spokojnie można zasiąść do wczesnego obiadu. Jedziemy na rynek w Tarnowskich Górach, gdzie znamy sprawdzony już punkt karmieniowy. Dziś w zestawie dnia pieczarkowa, rybka z ziemniaczkami i surówką z białej kapusty. Pasuje. Do tego gorąca herbatka i szybko akumulatory zostają doładowane.

Jest już po 13:00, kiedy ruszamy dalej. Plan był wstępnie taki, że jak będzie czas to jedziemy w stronę Zendka i dalej do Siewierza ale już wiemy, że za dnia tej trasy nie zrobimy więc skracamy. Jedziemy nad zalew Chechło i stamtąd lasami w stronę Świerklańca. Wypadamy spomiędzy drzew przy mostku na Brynicy. Kawałek jedziemy "78" i w Niezdarze zjeżdżamy w boczne drogi i pola by wybić się nimi do Sączowa. Tu już nieco siły nas opuszczają. Dzień pogodny, słoneczny i niespecjalnie zimny ale wiatr wysysa energię. Przejeżdżamy pod A1, przecinamy "913" i bocznymi drogami docieramy do Twardowic skąd znów terenem w stronę Rogoźnika.

Rezygnujemy jednak z tego kierunku i wbijamy na "913". Wjazd pod cmentarz w Strzyżowicach i długi zjazd aż do Psar. Przy kościele przerzucamy się skrótem na ul. Szkolną, gdzie żegnam się z Marcinem i wracam do domu.

Wyszło bardzo fajne, spokojne kręcenie. Jak na listopad to bardzo ładny dzień. Trochę wiatr utrudniał ale nie na tyle by zniechęcić do kręcenia. W domu jestem na tyle wcześnie, że mam jeszcze prawie godzinę do zachodu słońca. Dzięki temu udaje mi się umyć Rzeźnika, który dziś jeszcze trochę dozbierał błotka, igiełek i innych ozdóbek do tego, co mi się dokleiło wczoraj na ul. Szymanowskiego i wcześniej w Preczowie.



Link do pełnej galerii



Na kopcu.


W rezerwacie.


Domy Celne.


Park przy Centrum Rehabilitacji.


Zamek w Starych Tarnowicach.


Selfie trening nad Chechłem.


Średnia nędzna ale kręcenie bardzo przyjemne.


Kategoria Inne

OZ

  • DST 35.00km
  • Czas 01:38
  • VAVG 21.43km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 października 2016 | dodano: 22.10.2016

Po dwóch dniach opadów w końcu zrobiło się przyjaźnie na dworze. Po południu nawet objawiło się piękne słoneczko podkręcając kolory jesieni. Dziś głównie trzeba mi było jechać po zaopatrzenie ale wyciąganie rowerka na niecałe 3km wydawało się jakieś takie niewłaściwe więc przed tym zrobiłem sobie mały objazd asfaltowy kolejno zahaczając o Brzękowice Dolne, Dąbie, Mierzęcice, Przeczyce, Podwarpie, Wojkowice Kościelne, Przeczów i Sarnów. Po powrocie zamieniłem plecak na sakwy i standardowo zagiąłem do wsiowego Lewiatana.


Kategoria Inne