limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w kategorii

Inne

Dystans całkowity:18056.00 km (w terenie 3205.00 km; 17.75%)
Czas w ruchu:1011:28
Średnia prędkość:17.85 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Liczba aktywności:569
Średnio na aktywność:31.73 km i 1h 46m
Więcej statystyk

Chcieć a móc

  • DST 59.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:43
  • VAVG 21.72km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 23 lipca 2016 | dodano: 23.07.2016
Uczestnicy

Miał być dziś wyjazd do Ojcowa. Umówiłem się z Michałem i Przemkiem na Pogoni. Dojeżdżam lekko obsunięty. Na miejscu jest też jeszcze Paweł. Mówią, że jedziemy na molo przy Pogorii 3 bo ma być jeszcze Marcin. No pięknie. Gdybym wiedział to bym z domu pojechał na P3 przy okazji korzystając z nieco dłuższego snu. Od razu się zastrzegam, że dziś mam słaby dzień do jeżdżenia. Dopadło mnie wczoraj jakieś małe zatrucie i czuję, że jestem osłabiony. Kręcimy na Pogorię dość konkretnym tempem przez Będzin i centrum Dąbrowy Górniczej. Udaje mi się trzymać tempo ale tak coś czuję, że na dłuższym dystansie może być problem. Marcin, zupełnie jak to nie Marcin, czeka już na nas. Normalnie to czeka się na niego. Trochę pogaduch i ruszamy dość opornie co chwilę stając. W międzyczasie znów odzywa mi się coś we wnętrznościach ale jeszcze jadę z chłopakami. Kierujemy się w stronę Sławkowa. Tempo znów dość uczciwe i czuję, że na przewidywany dystans nie dam rady dziś tak intensywnie jechać. Po drodze żegnam się z chłopakami i odbijam na Gołonóg. Stamtąd już oklepaną trasą na Piekło, Preczów, Sarnów i do domu. Na swojej wiosce kombinuję z dogięciem do 60km ale już nie za bardzo jest gdzie. Zahaczam jeszcze o wsiowego Lewiatana i z zapasem izotoników w czteropaku staczam się do domu. Wyjmuję z zamrażarki zimny kufel i rozpoczynam alkoholizowanie, które to planuję uskuteczniać do końca dnia.


Kategoria Inne

Za mapami + biznesowa dokrętka do Katowic

  • DST 71.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:37
  • VAVG 19.63km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 22 czerwca 2016 | dodano: 22.06.2016

Dziś plan miałem taki żeby przejechać się i w końcu zakupić nieco map laminowanych bo w planach jeszcze kilka wyjazdów, gdzie takowe mogą się przydać. Na pierwszy ogień idzie Empik w czeladzkim M1. Kręcę przez lasek grodziecki i Zamkowe by mieć niezbyt pod górkę i w miarę spokojnie po drodze. Kotwiczę przy M1 i idę zobaczyć co jest. Okazuje się, że całkiem sporo z tego co chciałem. Właściwie to brakuje mi tylko jednej mapy. Jadę więc przez Syberkę do centrum Będzina do księgarni. Tu też nie znajduję tej mapy co chciałem. W sumie to nie problem bo i tak miałem pojechać powrót przez Dąbrowę Górniczą a tam w C. H. Pogoria też jest Empik. Przedostaję się tam przez Koszelew. Mapa jakby na mnie czekała. Ostatnia sztuka na półce. Na szybko wciągam zimną Pepsi i spokojnie przez Zieloną kręcę w teren i dalej do Łagiszy. Stamtąd do Sarnowa i dalej standardową trasą do domu. Przyjemnie ciepło. Lekki wiaterek. Miałem też po drodze wrażenie, że może być burza ale wytrzymało do powrotu bez opadów.

Po wizycie u dentysty okazało się, że jak się sprężę to zdążę jeszcze dziś załatwić wizytę u protetyka. Wizyta jest w moim interesie więc się sprężam i kręcę do Katowic. Lecę najkrótszą drogą przez Przełajkę i Siemianowice Śląskie. Na miejsce udaje się dotrzeć na czas wykręcając nienajgorszy, jak na moje możliwości, czas. A wszystko to na świecącej rezerwie paliwa. Powrót już na spokojnie przez Bytków, Wojkowice i Rogoźnik. Jako, że druga część dzisiejszego kręcenia dystansowo jest większa, to cały dzień idzie na konto Błękitnego Rumaka pomimo tego, że zacząłem na Srebrnej Strzale, która z tego przebiegu ma 30km.


Kategoria Inne

Oddać przyczepkę

  • DST 65.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:18
  • VAVG 19.70km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 21 czerwca 2016 | dodano: 21.06.2016

W ciągu dnia zdzwaniam się z Moniką, a przez Nią z Tomkiem, i umawiam na oddanie przyczepki. Po sygnale Tomka, że już jest na miejscu potwierdzam przybliżoną godzinę mojego przyjazdu i zbieram się do startu. Ostatecznie wybywam nieco przed 16:00. Kręcę przez Preczów, Antoniów, Ząbkowice i znów niepotrzebnie dookoła obok "ceramiksów". Garmin pokazuje, że jest stamtąd skrót terenowy ale próba jego odnalezienia kończy się fiaskiem. Wracam na asfalt i po drodze wbijam nieco na pałę w las. Tym razem eksploracja skuteczna i nieco przybliżam się do celu. Jeszcze tylko ostatnie rondo i kawałek prostej, i jestem w Kosmicznej Bazie. Zastaję Tomka przy operacji rowerka. Witamy się, odstawiam trzecie koło i dłuższą chwilę rozmawiamy. Że jednak jest już bliżej zachodu słońca jak dalej żegnam się i ruszam w drogę powrotną. By nie klepać tej samej trasy kieruję się mniej więcej na Kazimierz i dalej Dańdówkę. Prowadzenie powierzam Garminowi. Po drodze robię sobie odcinek terenowy. Osiągnąwszy Dańdówkę lecę prosto do centrum Sosnowca i pod kwadrat Maćka. Oddaję mu pendrive-a ze zdjęciami. Chwilę rozmawiamy. Chyba wpadła bramka dla nas bo wszędzie wokół słychać okrzyki radości. Rozmawiamy jeszcze przez chwilę a potem się żegnam i kręcę standardową trasą przez Milowice, Czeladź i Wojkowice do domu. Kawałek terenu od Orlenu w Wojkowicach, który wczoraj wyglądał po ulewie tragicznie, dziś jest przyzwoicie przejezdny. Chyba dzięki meczowi drogi miałem niemal puste.


Kategoria Inne

Podać foto, popłakać przy ścianie i załatwić zaopatrzenie

  • DST 45.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:09
  • VAVG 20.93km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 20 czerwca 2016 | dodano: 20.06.2016

Dziś jeżdżenie nie do końca planowane. Ruszam nieco przed 16:00 na początek do Sosnowca na spotkanie z Maćkiem żeby podać mu pendrive-a z moimi zdjęciami. Kręcę przez Wojkowice, Czeladź i Milowice. Kilometr terenu po drodze okazał się strasznie błotnisty po nocnych deszczach i resztę kręcenia odprawiam asfaltami. Maciek wytacza się z rowerem. Wymieniamy się pendrive-ami i bokami kręcimy w stronę Pogoni sprawdzić czy jest dostępny Litovel ciemny. Nie ma. Ale bywa. Cóż, może przy innej okazji. Żegnamy się i Maciek jedzie odebrać sakwę od Janusza a ja solo kręcę przez Zagórze do Dąbrowy Górniczej pod ścianę płaczu. Potem na bieżnię wzdłuż Pogorii 3 i dalej przez Preczów i Sarnów do domu. Po przerwie zarzucam sakwy i robię jeszcze standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z balastem zjazd do domu. Cały dzień pochmurny. Do 9:00 padało. Do 14:00 pojawiały się drobne mżawki. Temperatura taka sobie.


Kategoria Inne

Klubowe urodziny

  • DST 48.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 16.00km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 maja 2016 | dodano: 23.05.2016

Dziś obchody 5 rocznicy powstania Cyklozy. Zlot na nieoficjalnej bazie klubu czyli u Waldka na działce o 15:30. Ruszam mniej więcej godzinę wcześniej. Kręcę przez Wojkowice i Czeladź do Milowic. Tam wbijam na czerwony szlak i wykorzystuję go aż nie przecinam drogi na Mysłowice. Stamtąd przebijam się obok placu zabaw za rzekę i po kilku zawijasach oraz długiej prostej docieram do celu. Na miejscu już impreza kręci się w najlepsze. Nie jestem ostatni. Po mnie jeszcze długo nadciągają kolejni klubowicze. Żarełko, coś do tego, żarty, toasty. Bardzo szybko czas ucieka. O 21:00, kiedy już powoli zaczyna się ściemniać ale jeszcze coś widać, żegnam się i ruszam w drogę powrotną. Z racji tego, że wracam nieco na nielegalu wybieram mocno odludną trasę czyli z Dańdówki jadę terenem aż na Zagórze pod PKM. Potem Szymanowskiego i chodnikami wzdłuż Braci Mieroszewskich do Expo. Tam skręcam na Starocmentarną. Pod "94" kręcę na Reden i dalej na Pogorię 3. Stąd jadę na Zieloną i na czarny szlak do Łagiszy. Miałem pociągnąć dalej terenem ale od jakiegoś czasu łupie mnie w czerepie i nie mam nastroju do włóczenia się po ciemku polami. Wytaczam się na asfalt i jadę do Sarnowa. Tam przez światła i długa prosta do domu. Gdyby nie to, że kac zaczął się wcześniej niż powinien powrót byłby całkiem przyjemny. Temperatury były bardzo przyjazne.


Kategoria Inne

Pożegnać ostatnie dni wolności...

  • DST 33.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:53
  • VAVG 17.52km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 maja 2016 | dodano: 21.05.2016
Uczestnicy

... Prezesa.
Dziś Marcin postanowił popełnić błąd, który niejeden facet już ma na rachunku i się ożenić. Choć akurat, w jego przypadku to raczej wyjdzie mu na dobre, bo Prezesowa nie dość, że reprezentacyjna to na dodatek sympatyczna :-) Z opowieści Darka dowiedziałem się, że wczoraj zafundowali, jeszcze wtedy przyszłej, młodej parze śląski zwyczaj tłuczenia zastawy. Zdjęcia z akcji wyglądały grubo. Dziś klubem postanowiliśmy zrobić mu trochę wiochy już w trakcie tego ważnego dnia. Ruszam równo w samo południe i kręcę dość dynamiczne na spotkanie pod sosnowiecką "Żyletą". Mam na to 30 min. Trochę spowalnia mnie tradycyjny, sobotni kociokwik przy targu ale ostatecznie porzucając ścieżkę wzdłuż Małobądzkiej i ciągnąc asfaltem zjawiam się na czas. Tu już kilku chłopaków czeka. Po mnie przyjeżdżają następni i zbiera nas się niezła gromadka. Byłem trochę niewtajemniczony w detale ale szybko się wyjaśniło o co chodzi. Na początek dmuchanie balonów i obwieszanie nimi siebie i rowerów. Potem grupą jedziemy na most na Czarnej Przemszy. Będzie tam przejeżdżała Młoda Para i tam im zrobimy pit-stop. Chwilę czekamy nim się zjawiają. Pobieramy haracz. Focimy się i potem poprzedzamy weselników. Daleko nie ujechaliśmy znajomi z Katowic robią drugiego stopa, o wiele bardziej widowiskowego. Rozwaleni na środku drogi, z rozrzuconymi rowerami, z taśmą w poprzek sprawiają, że nie ma szansy na przejazd. Pan Młody musi obowiązkowo reanimować "ofiary". Trochę trwa nim wstają na własne koła. Potem podjeżdżamy pod pałac Szena (zapis fonetyczny bo nie chce mi się szukać właściwej pisowni, jakby się człowiek nie mógł nazwać jakoś po ludzku typu Kowalski, Macaj, Dupa czy jakoś tak). Jest focenie przed faktem i po fakcie. To drugie również z lekkim zamieszaniem z naszej strony :-) Ogólnie wesoło. Potem Państwo Młodzi, rodzina i goście udają się na część rozrywkową a my małymi grupkami rozjeżdżamy się w swoje strony. Z Maćkiem, Markiem i Grześkiem ruszamy w stronę Pogoni. Po drodze odłącza się Grzesiek i we trzech jedziemy mniej więcej w stronę Milowic. Niespiesznie, rozmawiając chłopaki odprowadzają mnie do kładki nad autostradą i tu się żegnamy. Solo kręcę do Czeladzi używając trochę terenu na czuja. Z Czeladzi standardem do Wojkowic pod Orlen, dalej w wertepki i prosta do domu. Pogoda wytrzymała dziś cały dzień choć po południu pojawiło się nieco chmurek. Ale nic z nich nie spadło. Temperatura była wręcz idealna do wdzianka "na krótko".


Albo się obkupią albo nie jadą :-)


Obkupili się.


Po drodze trzeba było reanimować rannych.


Ale potem już wszyscy dali radę zrobić eskortę.


Młoda para.

Link do pełnej galerii

Potem w domu z rowerowych spraw to zabawa z wymianą szprychy u Czarnego Rzeźnika. Przy tej okazji pękła druga i trochę mi się operacja przeciągnęła. Testy po poskładaniu wszystkiego wypadły dobrze. Pokonanie krawężnika kilka razy nie wywołało powtórki więc jest nadzieja, że full znowu trochę popracuje. Przy okazji nieco zmodyfikowałem mocowanie błotnika i przyuważyłem, że nieco uszkodzony jest pancerz tylnej przerzutki. Chyba musiałem gdzieś dobić. Zabezpieczam miejsce uszkodzenia nieśmiertelną srebrną taśmą. Powinno wytrzymać do następnego przeglądu. Taką mam przynajmniej nadzieję.


Kategoria Inne, Pancerz, Serwis

ZMK

  • DST 46.00km
  • Czas 03:01
  • VAVG 15.25km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 maja 2016 | dodano: 03.05.2016
Uczestnicy

3 maja to już od kilku lat termin Zagłębiowskiej Masy Krytycznej. Jako, że nie było innych ciekawych opcji, zdecydowałem się wybrać na to wydarzenie. Wezwanie do zbiórki klubowej mówiło o fotnannie i 14:00. Ruszam 13:25. Pewnie bym się wyrobił w czasie ale zastopowało mnie trochę to, co zastałem w Czeladzi, tzn. potoki na drogach. Musiało niedawno tu przejść jakieś oberwanie chmury czy coś w tym rodzaju. Przez to przerzucam się na nieco suchsze chodniki ale tracę na prędkości. Na Milowicach już praktycznie sucho tyle, że trafiam na dość zauważalny wmordewind, który jest kolejną przyczyną lekkiej obsuwy. Na szczęście pod fontanną zastaję już grupkę klubowiczów a kolejni nadjeżdżają. W sumie było nas całkiem sporo. Trochę pogaduch i ruszamy lekkim objazdem na miejsce startu. Pod dworcem PKP już nielichy tłum i zewsząd ciągną kolejni rowerzyści. Dostajemy kamizelki z numerkami i czekamy na godzinę startu. O 15:00 ruszamy. Choć to "ruszamy" to tak trochę na wyrost. Nim zaczęliśmy się toczyć upłynęło ze 20, albo i więcej, minut. Taka masa ludzi potrzebowała czasu i mijesca na rozpędzenie się. Tempo jest mocno spacerowe nawet na podjazdach. Trasa wiedzie głównymi drogami obstawiona przez Policję. Jedziemy przez ślimak na Pogoń i dalej do Będzina. Przez nerkę wjeżdżamy na górkę obok kościoła i dalej na Koszelew. Tu już zjazd do centrum Dąbrowy Górniczej i na rondzie skręcamy w stronę dworca PKP. Potem dalej przez przejazd kolejowy i prosto na parking przy molo na Pogorii 3. Po drodze dużo gadania, trochę focenia i ogólnie miła i spokojna przejażdżka. Nie zauważyłem żadnej kraksy i może ze 3-4 osoby serwisujące chyba kapcie. Na miejscu gorchówka i losowanie 4 rowerów i kilku innych nagród. Ostatnie rozdawane w lekkim pośpiechu bo rozpętał się zimny deszczyk. Zarzucam kurtkę, żegnam się ze znajomymi i ruszma na Zieloną. Tu jednak zniechęca mnie ścisk na mostku i przejściu przez tory więc odbijam w prawo i wracam objazdem na bieżnię. Jadę nią do Świątyni Grillowania, przerzucam się przez dzikie przejście na Pogorię 4 i dalej do Preczowa. Na podjeździe do Sarnowa sucho. Kurtkę zawieszam na plecaku i całkiem żwawo kręcę końcówkę do domu. Dojeżdżam na sucho ale wokół ołowiane chmurki a w dwóch miejscach widać, że pada. Ostatecznie jednak nie przeradza się to w jakieś wielkie ulewy.

Link do pełnej galerii







Kategoria Inne

Objazdowo po szprychy

  • DST 35.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 20.79km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 kwietnia 2016 | dodano: 30.04.2016

Nie patrzyłem na termometr czy prognozy bo rzut oka za oknem wystarczył by dojść do wniosku, że warunki do jazdy są conajmniej sprzyjające. Startuję ciut po 12:00 odziany na krótko ale po kilkuset metrach wrzucam bluzę z długim rękawem bo jednak deczko chłodno. Od tego momentu komfort termiczny jest ok i mogę kręcić już bez dodatkowych przerw. Częściowo terenem częściowo asfaltem przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą kręcę do Będzina do serwisu po szprycy dla rannego Błękitnego. Udaje się załatwić sprawę bez problemu i dalej już nie ciśnięty czasem zaginam powoli przez Syberkę do Czeladzi na Piaski. Stamtąd przez centrum Czeladzi do Grodźca. Stąd dalej do Gródkowa obok stadionu MKS. Na końcówce jeszcze kilka kawałków terenu i lądowanie w domu. Bardzo przyjemnie się dziś jeździło choć jeszcze to nie są te moje ulubione upały ale nogi podawały całkiem nieźle i początek po terenie był bardzo dynamiczny. Za Będzinem już spokojniej.


Kategoria Inne

Biznesowo

Sobota, 19 marca 2016 | dodano: 19.03.2016

Dziś w planie kręcenie w celu załatwienia dwóch spraw. Ruszam 9:59. Nieco wieje, wysokie chmury i co jakiś czas przebijające się na krócej lub dłużej słoneczko. Jezdnie suche. Niezłe warunki do jazdy. Na drogach trochę ruch bo dziś targ w Będzinie, który to też zamierzam najechać ale na początek kręcę do Dąbrowy Górniczej. Droga standardowa jak do pracy czyli przez Gródków, Łagiszę, Zieloną. Bez ciśnienia i na młynkach bo w gębę daje zimny wiatr. Ale i tak jedzie się fajnie. W Dąbrowie udaje mi się załatwić co chciałem i teraz kręcę do Będzina. Aleją Róż podciągam się trochę w górę i potem obieram kierunek na Mydlice i dalej Koszelew. Stamtąd dalej prosto staczam się do świateł i za nimi, obok Teatru Dzieci Zagłębia, wbijam na chodnik, którym dotaczam się za Czarną Przemszę. Skręcam wzdłuż rzeki na targowisko i... to był błąd. Ścisk jeszcze spory i jazda w tempie spacerowym a czasem w trybie hulajnogi. Docieram w końcu do sekcji, która mnie interesowała. Gdybym objechał to asfaltem byłbym ze 3x szybciej w tym samym miejscu. Tu robię ogląd szukając tego, po co przyjechałem ale oferta jest taka, że mi nie pasuje. Tak więc na targu nie załatwiam nic. Skoro tak, to ruszam w drogę powrotną. Przez Łagiszę i Sarnów docieram do mojej wioski i uczyniwszy w niej jeszcze dwa małe zagięcia osiągam w końcu dom.


Kategoria Inne

Do brata

  • DST 37.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 20.56km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 marca 2016 | dodano: 12.03.2016

Dzień smętny. Rano chyba nawet konkretnie padało ale ten czas przespałem. Zbieram się do startu nieco po 12:00. Na zewnątrz lekka mżawka i trochę wiatru. Jezdnie mokre. Warunki zniechęcające. Kręcę bez gięcia w teren i dodawania extra kilometrów. Prosto przez Sarnów i Preczów nad Pogorię 4 i wzdłuż zbiornika do Wojkowic Kościelnych. Potem jeszcze kawałek do Ujejsca. Po przerwie droga w odwrotną stronę ale trochę inną trasą. Od Wojkowic Kościelnych kręcę na Marcinków i dalej do Toporowic. Tam robię zwrot na Dąbie i przez Brzękowice Dolne dociągam do Strzyżowic. Tu lekko wyginam by zahaczyć o sklep i po szybkich zakupach zjeżdżam prosto do domu. Większość czasu kręciłem w mżawce. Od wilgoci najbardziej ucierpiały wychładzane nogi. I wkurzało to, że ciągle musiałem okulary wycierać. Mimo tych niedogodności jednak przyjemna przejażdżka.


Kategoria Inne