Inne
Dystans całkowity: | 17547.00 km (w terenie 3161.00 km; 18.01%) |
Czas w ruchu: | 980:14 |
Średnia prędkość: | 17.90 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.00 km/h |
Liczba aktywności: | 515 |
Średnio na aktywność: | 34.07 km i 1h 54m |
Więcej statystyk |
Biznesowo do Maćka
-
DST
31.00km
-
Czas
01:27
-
VAVG
21.38km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Błękitny czeka na przypływ gotówki by powędrować do serwisu na oporządzenie kółek. Tymczasem w użycie wchodzi Srebrna Strzała. Na początek wyciągnąłem zakupiony jeszcze przed wyjazdem stojaczek serwisowy z Lidla i zrobiłem mu pierwszy test przy użyciu Strzały, w której to poczyściłem nieco przerzutki i przedni hamulec oraz nasmarowałem te pierwsze. Bardzo wygodne narzędzie ten stojaczek. Potem było trochę marudzenia, jakiś przelotny deszczyk i w końcu dzwonię do Maćka, czy go zastanę w domu. Mówi, że będzie więc wrzucam do sakwy fragment jego bagażu, który znad morza przywiózł mój brat i do tego zdjęcia z wyjazdu, i ruszam w stronę Sosnowca. Bez kombinowania do Będzina i dalej przez Pogoń do centrum. Kawałek ścieżki, o którym pisał Noibasta faktycznie ma minusy, ale ma też i plusy. I to nawet dodatnie. Tym razem twórcy stanęli na wysokości zadania i obok przejść dla pieszych są też na tej ścieżce przejazdy dla rowerów czyli nie trzeba zsiadać. Wystarczy uważać, by nie zostać trafionym ale można na legalu przejechać. Jedyne co mnie zastanawia w tych przejazdach, to jak to będzie kiedy spadnie deszcz i te ładne, granitowe krawężniki zrobią się śliskie. Albo zimą, kiedy jeszcze do kompletu zamarzną. Miałem jakiś czas temu okazję przekonać się, że nawet całkiem suchy taki krawężnik może być niezłą pułapką. Wystarczy wjechać na niego pod zbyt ostrym kątem i przednie koło nagle pracuje jakby było na lodzie. Zero kontroli. Ścieżka jednak ma swój koniec (mniej więcej na wysokości klubu im. Jana Kiepury) i dale już pędzę jezdnią. Pod balkon Maćka przejazd zajął mi jakieś 35 min. czyli raczej w normie. Telefon zgłoszeniowy i okazuje się, że Maciek jednak nie wytrzymał i wsiadł na rower :-) Chwilę czekam aż ściągnie z niedalekich okolic. Oddaję bagaż, zdjęcia i w zamian dostaję zdjęcia zrobione przez Maćka (czyli takie, na których jest mnie trochę więcej). Przy okazji trochę pogaduch. Potem jedziemy przez Stawiki na czerwony szlak pod Halę Sportową w Milowicach. Tam znów chwila rozmowy i w końcu się żegnamy. Maciek zagina do domu a ja już bez kręcenia przez Czeladź i Wojkowice do siebie. Jakoś tak łyso z prawie pustą sakwą. Jednak prędkość powrotna raczej słaba. Jakowyś podmuch z kierunku mniej więcej zachodniego nieco spowalnia. W domu jeszcze za jasności.
Kategoria Inne
Każdy pretekst jest dobry żeby pojeździć :-)
-
DST
33.00km
-
Czas
01:42
-
VAVG
19.41km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
A w ogóle to wiało, jakby wieszali od rana. Całkowicie niezachęcające do jeżdżenia. Z tego też powodu dzień rowerowy zacząłem od reanimacji Srebrnej Strzały. Na początek łatanie kapcia. Przy okazji zmieniam też oponę na tyle. Ta na kole dziwne pocięta. Założona też nie nowa ale w lepszej kondycji. Potem jeszcze wymieniam kółeczko w przerzutce ale dałem za duże bo łańcuch wypadał poza wózek. Doszukałem się potem mniejszego i już było ok. Zrobiła się 18:00. Wiało dalej. Jednak wypadało przetestować czy wszystko kręci się jak trzeba więc startuję.
Trasa mało ambitna. Prosto przez Sarnów i Preczów nad Pogorię 4. Przeskok na bieżnię i jadę do centrum Dąbrowy Górniczej. Stamtąd przez Mydlice do Decathlonu w Sosnowcu. Tam uzupełniam zapas łatek i biorę jeszcze kilka innych drobiazgów z kategorii różnych. Robi się ciemno. Przez Środulę jadę w stronę izby wytrzeźwień i dalej do Kauflanda w Będzinie. Stamtąd na Zamkowe i ścieżką do Grodźca skąd dalej przez Gródków do domu.
Trochę wiaterku, chmurek i brak słońca i od razu wszędzie luźniej.
Kategoria Inne
N
-
DST
25.00km
-
Czas
01:08
-
VAVG
22.06km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś dzień leniuchowania. Jednak nie byłby ważny gdybym nie zakręcił choć małego kółeczka więc wyczekawszy do nocy ruszam. 21:17 start. +12 na termometrze. Wiatru nie zauważyłem w ferworze walki. Kółeczko mało ambitne. Psary -> Wojkowice -> Czeladź -> Będzin (Syberka) -> Łagisza -> Sarnów -> Psary. Fajnie się jechało. Drogi może nie wymarłe ale zdecydowanie puste. Zupełnie nie da się porównać do ruchu w zwykły dzień roboczy. Pomimo tego jednak zdarzali się tacy, co koniecznie musieli rowerzystę wyprzedzić zanim tamci z przeciwka dojadą. Eh... co za ludzie. Przecież i tak tym furami przed śmiercią nie uciekną więc po co się tak spieszyć?
Kategoria Inne
Znowu w deszczu i po ciemq
-
DST
21.00km
-
Czas
01:08
-
VAVG
18.53km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czekałem i czekałem na jakieś w miarę suche okno startowe i się nie mogłem doczekać. W końcu ruszam. 21:15. Lekko pokapuje. Na początek do Góry Siewierskiej. Przez chmury i mokry asfalt światło czołówki ledwo rozświetla otoczenie. Praktycznie jazda na czuja tam, gdzie nie ma latarni. Jak się dalej przekonałem, trzeba było uważać bo silne wiatry porozrzucały na jezdniach gałęzie. Z Góry Siewierskiej zjeżdżam do Rogoźnika i wzdłuż zbiornika kieruję się na klinkierek po wschodniej stronie Brynicy docierając nim do Wojkowic. Przy Netto skręcam na Grodziec i jadę do zjazdu na Strzyżowice. Stamtąd już bez kluczenia do domu. Jednak na skrzyżowaniu, z którego do domu miałem jakieś 300m, licznik pokazuje nieco ponad 19 km więc decyduję się jednak na dogięcie i odbijam w stronę Gródkowa by po kilometrze zagiąć ostatecznie do domu. Na wyjeździe kapało ale ledwo ledwo. Potem przez większość drogi prawie wcale. Na ostatnich 4 km deszcz powrócił i to z najgorszego możliwego kierunku czyli prosto w gębę. Temperatura tak w granicach +5 więc nie zmarzłem ale niestety nie udało się całkiem na sucho wrócić pomimo przygotowania odpowiedniego stroju. W butach było nieco mokro.
Jest nadzieja wg ICM-u, że rano uda się w miarę na sucho do pracy dojechać.
Kategoria Inne
Na mokro i po ciemq
-
DST
38.00km
-
Czas
01:43
-
VAVG
22.14km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Prognozy wieszczyły, że pogoda się wykrzaczy. I się wykrzaczyła. Dopiero po 16:00 zaczęło się przejaśniać ale nim się zebrałem do startu zrobiła się 17:13. Z domu wyjechałem o ładnym słoneczku. 4 km dalej (w Dąbiu) ciemno pada deszcz i drobny grad. Nim dojechałem do Kuźnicy Piaskowej przestało padać i od północy pojawiła się krawędź chmur rozświetlana przez zachodzące słońce. Docieram do Pogorii 4 i ciągnę asfaltem przez Ratanice i Marianki do Piekła i stamtąd jadę na bieżnię. Robię 4/3 bieżni a potem przez Zieloną, Łagiszę i Gródków do domu.
W sumie to chyba nawet dobrze, że pogoda się nieco wykrzaczyła bo Pogorie fajnie puste. Tylko kilku biegaczy, ze 2-3 rowerzystów i kilku spacerowiczów. Można było jechać spokojnie równym tempem bez ciągłego chwytania się za Dźwignie Tchórza.
Jeśli prognozy na jutro się sprawdzą, to jutro jazdy na sucho nie będzie.
Kategoria Inne
Wrtepki wokół domu
-
DST
24.00km
-
Teren
15.00km
-
Czas
01:42
-
VAVG
14.12km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś średnio mi się chciało gdzieś dalej jechać i zupełnie nie miałem parcia na jazdę szybką więc nie pozostało nic innego jak pokręcić się po terenie. Po 500m wbijam w teren i asfalt od tego momentu pojawia się tylko tam, gdzie muszę z niego korzystać by dostać się do kolejnego kawałka wertepków. Na początek na górkę paralotniarzy w Górze Siewierskiej. Potem polami przez Strzyżowice na Kijowe. Stamtąd zjazd do Grodźca kilnkierkiem i wjazd na Szybowcową i Parcinę. Z Parciny na Dorotkę skąd zjeżdżam DH do gruntówki w stronę Gródkowa i "Pod Lwem". Przeskakuję asfalt na drugą stronę i brzegiem lasu jadę pod Urząd Gminy w Psarach. Kawałek dalej wbijam znów w teren do Strzyżowic. Końcówka asfaltem przez Belną.
Generalnie takie sobie spokojne bujanie się po okolicy. Trochę wiało. Poza tym przyjemne słoneczko. Na starcie miałem około +10.
Galeryjka
Kto zgadnie gdzie to?
Tną wszędzie.
Próbowałem poznęcać się nad zachodem słońca...
Kategoria Inne
Kółeczko dla zaspokojenia nałogu
-
DST
53.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
02:23
-
VAVG
22.24km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zaczynam dziś dzień rowerowy od czyszczenia napędu w Błękitnym Rumaku. Czyszczenie przeradza się dłuższą akcję serwisową. Przyuważam pękniętą szprychę na tyle i decyduję się ją wymienić. Potem jeszcze łatanie zapasu po poprzedniej sobocie i godzinka znika. Wciągam na szybko obiadek i w końcu ruszam.
Robię kółeczko w postaci: Psary -> Strzyżowice -> Siemonia -> Sączów -> Ożarowice -> Zendek -> lasem do Siewierza -> szlakiem rowerowym do Wojkowic Kościelnych -> wzdłuż Pogorii 4 -> Preczów -> Sarnów -> Psary.
Jedzie się ładnie i składnie pomimo wiaterku. Miałem wrażenie, że nadaje z każdego możliwego kierunku bo wiało mi w gębę cały czas. Teraz jednak jak się zastanowię, to tam gdzie jechałem w okolicach 22-24km/h to musiało wiać, tam gdzie 30km/h, nie :-)
Po drodze całkiem sporo rowerzystów. Chyba już znacznie większa liczba tychże uznaje, że wiosna w natarciu i korzystają. Niestety nie trafiło się nigdzie skorzystać z króliczka. Szkoda.
Kategoria Inne
N
-
DST
27.00km
-
Czas
01:19
-
VAVG
20.51km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczorajszy dzień był dość intensywny. Psychicznie nastawiłem się, że w niedzielę jadę z Mario do Myszkowa i potem z resztą ekipy trasę ale jak zawyła komórka o 5:00 to już wiedziałem, że było za mało snu i nie ma sensu ani jechać na spotkanie z Mariuszem w Sarnowie ani też na pociąg do Sosnowca. I tu i tam bym dotarł ale prawdopodobnie bym padł gdzieś po drodze. Chęci chęciami ale jednak wolałem ostrożnie podejść do swoich możliwości i nie przeginać.
Jak się później okazało był to dobry ruch bo tak do 14:00 dzień składał mi się głównie z drzemek i naprawy bilansu energetycznego (czyt. żarcia). Tymczasem słoneczny dzionek sobie płynął powoli aż zamienił się w czarną noc, kiedy to zdecydowałem się w końcu zrobić kółeczko.
Start o 20:50. Trasa: Psary -> Sarnów -> Łagisza -> Będzin -> Grodziec -> Czeladź -> Wojkowice -> Strzyżowice -> Psary.
Termometr zeznawał na starcie zero ale odczuwalnie było lepiej. Za to dość wietrznie. Wiatr mniej więcej z kierunku wschodniego.
Drogi puste. Jazda dość spokojna choć starałem się by dynamiczna :-) Generalnie nocne kręcenie ma swój urok. O ile jest dla przyjemności a nie z konieczności.
Kategoria Inne
Śląskie w temacie
-
DST
44.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
02:04
-
VAVG
21.29km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czyli Brzeziny i Siemianowice. Chyba też musnąłem Piekary.
Dziś udało się wystartować nieco wcześniej i jeżdżenie zakończyć jeszcze za dnia. Na starcie, czyli o 14:32, było +10 na termometrze i to w cieniu. Słoneczko ładnie operowało.
Trasę wymyśliłem sobie taką: Psary -> Góra Siewierska -> Rogoźnik -> Bobrowniki -> Brzeziny Śląskie -> Dąbrówka Wielka -> Siemianowice Śląskie -> Bytków -> Siemianowice Śląskie -> Czeladź -> Wojkowice -> Strzyżowice -> Psary.
Jednym słowem bujałem się po hanysowie ;-)
Tradycyjnie też musiał się trafić furiat za kierownicą. Tym razem w Bobrownikach. Generalnie jednak jazda dość spokojna.
Kilka foto z dzisiejszego śmigania
Olo! Coś do spenetrowania :-)
"Zamek" w środku Siemianowic Śląskich ;-)
Kategoria Inne
Ze strachu
-
DST
52.00km
-
Czas
02:13
-
VAVG
23.46km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
W planach było z ekipą na Pustynię Błędowską i do Sławkowa pomknąć ale tuż przed startem zaczął się u mnie drobny, gęsty deszczyk. Zniechęciło mnie to do wyjścia choć potem żałowałem bo deszczyk po niecałej godzinie ustał i nie był aż tak straszny. Gdyby mnie w drodze zastał to bym nie zrezygnował z dalszej jazdy ale, że zaczął się nim wyruszyłem to się wystraszyłem i nie pojechałem.
Prognoza pogody z ICM-u dawała jednak nadzieję, że popołudniem będzie ok. I tak też było.
Start zrobił mi się jednak dość późny bo dopiero o 16:20.
Trasa: Psary -> Strzyżowice -> Siemonia -> Sączów -> Ożarowice -> Zendek -> Zadzień -> Niwiska -> Przeczyce -> Wojkowice Kościelne -> Pogoria 4 (strona zachodnia) -> Marianki -> Preczów -> Sarnów -> Łagisza -> Gródków -> Psary.
Jechało się bardzo dobrze. Przez pierwsze 47 kilometrów bardzo spokojnie. Oczywiście przy światłach z Gródkowa na "86" musiało się spierdzielić. Jakiś osioł wyprzedzał kolumnę samochodów niemal biorąc mnie na czołowe. Oby sukinkota gdzieś potem z drzewa zdrapali.
Pogoda nawet dopisała. Słońca, co prawda, nie było ale za to temperatura całkiem przyzwoita. Na starcie miałem +7. Kiedy słońce zaszło trochę spadła ale dalej nie było źle. Dziś pod kurtkę już założyłem koszulkę letnią zamiast dotychczasowego polara. Zastanawiałem się czy to wystarczy. Wystarczyło.
Kategoria Inne