Inne
Dystans całkowity: | 18056.00 km (w terenie 3205.00 km; 17.75%) |
Czas w ruchu: | 1011:28 |
Średnia prędkość: | 17.85 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.00 km/h |
Liczba aktywności: | 569 |
Średnio na aktywność: | 31.73 km i 1h 46m |
Więcej statystyk |
ON
-
DST
40.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Grzechem by było nie skorzystać z pogody. Niestety trochę późno się na koła zebrałem i finisz już w pełnych warunkach nocnych. Trasa kolejno: Góra Siewierska, Twardowice, Nowa Wieś, Mierzęcice, Pyrzowice, Ożarowice, Brynica, Świerklaniec, Wymysłów, Dobieszowice, Bobrowniki, Rogoźnik i Strzyżowice. Część pod lekki i zimny wiatr z północnego zachodu. Sporo się zmienia w okolicy. Główne nowe drogi. Nieco się zdziwiłem przy Biedronce w Bobrownikach. Na skrzyżowaniu światła. Przetrzebiło rowerzystów. Może ze 2-3 widziałem.
Kategoria Inne
Ę
-
DST
50.00km
-
Czas
02:26
-
VAVG
20.55km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dlaczego taki tytuł wpisu, to widać na mapce :-)
Ponieważ rano ICM pokazał, że pogoda w niedzielę ma się rozsypać (co w chwili pisania tego wpisu zostało przesunięte na poniedziałek), postanowiłem wykorzystać sobotę i zakręcić coś w warunkach dziennych. Warto było bo słoneczko ładnie przyświecało. Niestety zbieram się na koła nieco późno bo dopiero około 13:40.
Trasa na mapce więc nie będę opisywał. Generalnie miałem ochotę popagórkować. Jechało się przyjemnie choć przy nawrotach w stronę zachodu czułem lekki wiaterek. Im bliżej było 15:00 tym więcej pojawiało się chmur na zachodzie i temperatura spadała. Dało mi się to trochę we znaki w okolicach stóp i dłoni.
W jednym miejscu mi się plan rozsypał. Chciałem z Pyrzowic przejechać do Ożarowic. Koło Hamy jednak wygrzebany wąwóz przy budowie A1. Musiałem się wrócić do Pyrzowic i wbić na "913".
Na powrocie, w Myszkowicach, na poboczu widzę rowerzystę na szosie z wyjętym kołem. Kapeć. Zatrzymuję się i pytam czy jakiejś pomocy trzeba. Okazało się, że przydatna byłaby pompka. Miałem. Niestety w trakcie próby naluftowania dętki okazało się, że moja pompka jest niesprawna. A ja taki kawał czasu jeździłem w błogiej nieświadomości. Tak więc mimo szczerych chęci nic nie pomogłem. Żegnam się i kręcę dalej powrót do domu. Kończę już o szarówce.
Dla pewności robię jeszcze test czy faktycznie ta pompka poległa. Spuszczam powietrze i próbuję nabić coś. Nie idzie. Od razu szukam zapasowej i wkładam do plecaka. A przy okazji jeszcze jedną dla bujanego muszę zakupić.
Kategoria Inne
Ostatecznie regulacyjnie
-
DST
38.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
02:20
-
VAVG
16.29km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Plan miałem taki by się wybrać na ustawkę pod fontannę przy PTTK. Gdybym pojechał Rzeźnikiem, pewnie bym tam dotarł. Ale wybrałem się Błękitnym a temu potrzeba było jeszcze trochę regulacji po serwisie. Zacząłem grzebać przy nim przed wyjazdem i zrobiła się prawie 8:30.
Postanowiłem cisnąć i liczyć, że załapię się na kwadrans studencki. Niestety od samego początku wkurzała mnie tarcza hamulca tylnego. Gdzieś tarła mimo ustawień i w serwisie i potem jeszcze przed wyjazdem. Zatrzymuję się w Gródkowie za przejazdem kolejowym i grzebię. Odpuszczam też udział w ustawce bo i tak bym nie pojeździł sobie. Czuję, że całą drogę będę dłubał a to przy hamulcu, a to przy przedniej przerzutce. Nikt nie będzie na mnie z tego powodu czekał więc decyzja była właściwie tylko jedna możliwa.
Z tarczą dochodzę do ładu ostatecznie na ścieżce z Grodźca do Wojkowic. Oczywiście wcześniej było kilka postojów z jej powodu i z powodu przedniej przerzutki. Ciągle gdzieś na tej drugiej tarł łańcuch. Jak dobrze ustawiłem dla blatu, to przy zrzuceniu na 1 zaczynała grzechotać. Jak ustawiłem dobrze na 1 to grzechotało albo na 2 albo na 3. I tak na okrętkę. Toczę się przez Wojkowice do Bobrownik, gdzie robię trochę eksploracji terenowych i dalszych testów ustawieniowych. Potem przetaczam się pod bunkier w Dobieszowicach i pod tamtejszym cmentarzem znów próba ustawienia przerzutki.
Ostatecznie dochodzę do wniosku, że nie uda się tego ustawić dobrze dla wszystkich trzech biegów z przodu bo suport jest za krótki. Przestawiam tak, żeby dobrze było na 2 i 3 wyłączając całkowicie zrzucanie na 1. Łańcuch przestaje haczyć o wózek. Da się jechać. Dopóki gdzieś w góry się nie wybiorę albo w sakramencki teren to 2 i 3 z przodu wystarczą. Przetaczam się spod cmentarza przez las w stronę zapory na Kozłowej Górze. Tu chwila przerwy na wciągnięcie małej porcji paliwa i wracam do domu. Przez Wymysłów kręcę do lasu, którym przedostaję się w stronę A1 i dalej do Rogoźnika. Stamtąd nienajkrótszą drogą przez Strzyżowice do domu.
Po drodze widzę kilka miejsc, gdzie się pozmieniają warunki do jazdy. Np. w Rogoźniku jedna droga, która była terenowa zamienia się właśnie w asfaltową z drogą rowerową (albo ciągiem pieszo-rowerowym - nie ma jeszcze znaków). Remontują też kawałek asfaltu przy zbiorniku Kozłowa Góra - poszerzają ją. Roboty drogowe również w Bobrownikach. Rok się kończy, budżety trzeba wyssać do zera i teraz wszędzie na zapalenie płuc walczą.
Pogoda była dziś nawet niezła. Po prognozie ICM-u spodziewałem się dużo mokrości ale jedynie wiało. Mokro było głównie w terenie. Jezdnie powysychały bardzo szybko. Były też dłuższe chwile ze słoneczkiem choć ciepła nie dawało wiele. Chciałem jechać w bluzie klubowej ale podczas dłubania przy rowerku stwierdziłem, że to głupi pomysł. Nie da rady na ten wiatr. Ubrałem cieplejszą kurtkę i ta się sprawdziła. Przez całą drogę nie miałem powodu do narzekania na temperaturę. Po drodze niezbyt wielu rowerzystów, trochę spacerowiczów. Powiedziałbym jednak, że dość pustawo było.
Po powrocie do domu małe mycie rowerka i sesja foto by były zdjęcia do porównania sprzed i po modernizacji.
Link do pełnej galerii
Rowerek przed remontem.
Rowerek po remoncie.
Bobrowniki od zadniej strony.
Poszerzanie drogi przy zbiorniku Kozłowa Góra.
Moment, kiedy słoneczko wydobyło trochę kolorów z jesiennego lasu przy zbiorniku w Rogoźniku.
Nowe dywany w Rogoźniku.
Na finiszu cyknąłem moją ulicę. W wielu miejscach słupy udekorowane były flagami.
Dzienny utarg.
Kategoria Inne
SOND Modernizacja Błękitnego
-
DST
41.00km
-
Czas
01:55
-
VAVG
21.39km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rowerowanie zaczynam od przetransportowania nieszlachetnych 4 liter zbiorkomem do Będzina. Tu kawalątko deptania do serwisu... i JEST! Błękitny po wielonarządowym przeszczepie modernizacyjnym. Biały amorek z przodu zastąpiony czarnym Suntour-em powietrznym z blokadą na kierownicy, nowe, większe kółka - 27,5", nowiutki napęd i suport, nowa stopka, nowe uchwyty na kierownicy. Koszt w granicach jakie przewidywałem więc nie ma zaskoczenia. Ciekaw jestem jak to będzie się zachowywało w ruchu. Dobieram jeszcze kilka drobiazgów, płacę i zbieram się do jazdy.
W międzyczasie zrobiło się ciemno więc trasa będzie z kategorii manewry nocne. Kręcę przez Stary Będzin na Środulę i dalej na Mec. Tu wbijam na ścieżkę w stronę Mortimera i ciągnę nią aż do Expo Siesia. Potem Starocmentarną do przejazdu pod "94" i dalej w stronę Mostu Ucieczki. Bieżnią przy P3 przez Łęknice docieram do Piekła i przerzucam się na bieżnię przy P4. Na zjeździe w stronę Preczowa stwierdzam, że jak na testowy objazd 19km już zrobione + około 9km do przejechania to ciut mało. Zmieniam baterie w czołówce i ruszam dalej bieżnią przy P4 do Wojkowic Kościelnych. Po drodze żywego ducha. Z Wojkowic kręcę w stronę Marcinkowa i dalej do Przeczyc. Przy remizie kontynuuję kierunek i toczę się w stronę Toporowic. Przeskakuję jedno wzniesienie i na skrzyżowaniu obieram kierunek na Dąbie. Mijając skrzyżowanie z odbiciem na Malinowice przychodzi mi do głowy myśl, sprowokowana ssaniem w śmietniku, że mógłbym tam zahaczyć o piekarnię po jakieś kalorie i zawracam w tamtym kierunku. Tym sposobem (przez Malinowice) docieram do mojej wioski. Szybki wjazd za kaloriami i potem już prosto do domu.
Warunki pogodowe były dziś całkiem niezłe. Przez pół drogi wręcz znakomite bo wiatr miałem w plecy :-) Dopiero na powrocie musiałem stoczyć kilka potyczek z wiatrem. Ale i tak jechało się bardzo fajnie.
Co do efektów modernizacji Błękitnego to przychodzi mi do głowy taka scenka z ostatnich (VII) Gwiezdnych Wojen jak Poe z Finn-em kradną TIE-fightera i Poe rzuca tekstem "This thing really moves!" :-) Mam wrażenie, że Błękitny jest teraz o wiele szybszy. Na razie nie mam porównania ale na dojazdach do pracy szybko to zweryfikuję. Dobrze znana, oklepana trasa łatwo pozwoli mi to ocenić. W każdym bądź razie wrażenie po przebudowie mocno na plus. Troszkę tylko muszę podregulować przerzutkę przednią w zakresie obsługi jedynki a tak poza tym to wszystko bardzo ok :-)
I przy okazji przebijam dziś 10k km w tym roku.
Kategoria Inne, Serwis
OZ
-
DST
38.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:07
-
VAVG
17.95km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wolne więc mogłem sobie spokojnie poczekać aż temperatura nieco podskoczy i usunie ewentualne miejsca oblodzone. Że było poniżej zera miejscami to widziałem doskonale na przykładzie oszronionych traw na polach. Po 10:00 krótka wizyta u stomatologa a potem już mogłem swobodnie wybyć na 2 koła. Ruszam ciut po 12:00. Słoneczko nawet ładnie się przebija między chmurami i na początku mam wrażenie, że zdecydowanie za grubo się ubrałem. Mimo dość silnego wiatru i niezbyt wysokiej temperatury (momentami wydychane powietrze pozostawiało wyraźny kłębek pary) szybko czuję jak się zaczynam gotować. Ale tak miałem tylko do momentu wjazdu do Góry Siewierskiej. Tam już, na odsłoniętym terenie i przy większej prędkości okazało się, że jednak nie przesadziłem z ciuchami. Przez Brzękowice-Wał staczam się do Goląszy Dolnej i dalej do Dąbia. Kieruję się w stronę Chrobakowego ale ostatecznie zmieniam plan bo wiaterek ładnie pcha. Płaską, prostą lecę do Warężyna i dalej do Kuźnicy Piaskowej gdzie przekraczam "86" w drodze na bieżnię przy Pogorii 4. Niąże kręcę aż do Piekła. Stamtąd przez Łęknice na Zieloną i do Łagiszy. Tu stan licznika wciąż jeszcze mnie nie zadowala i doginam przez Grodziec i Gródków wracając do mojej wioski. Ostatecznie osiągam cel dnia dzisiejszego, czyli wsiowy Lewiatan. Tu dwie sakwy zaopatrzenia i wracam prosto do domu. Takie trochę większe zagięcie po zakupy :-) Po bieżniach dziś ładnie się jechało. Pusto, ledwo kilku rowerzystów spotkałem, może ze dwóch rolkowców i ze 4 spacerowiczów.
Kategoria Inne
DS
-
DST
10.00km
-
Czas
00:28
-
VAVG
21.43km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś z jeżdżenia niewiele choć była opcja na więcej. W domu pomieszkać też jednak trzeba i na wypadzie do serwisu dziś koniec kręcenia. Odstawiam Błękitnego na wielonarządowy przeszczep. Trasa bez finezji przez Gródków, Grodziec i w Będzinie przez Zamkowe, Syberkę i Nerkę. Potem z buta na zbiorkom i do domu. Wybrałem się "na krótko" ale na zjazdach za ciepło nie było mimo ładnego słoneczka.
Kategoria Inne
Objazd trasy
-
DST
81.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
04:38
-
VAVG
17.48km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczorajsze usiłowanie przejechania trasy na wycieczkę w przyszłym tygodniu zakończyło się fiaskiem choć dzień towarzysko i rowerowo upłynął jak najbardziej pozytywnie :-)
Umówiliśmy się na dziś z Marcinem i Krzyśkiem na faktyczny objazd trasy. Zbiórka pod będzińskim zamkiem o 14:30. Jadę najprostszą drogą i jestem lekko przed czasem. Krzysiek już czeka. Zasiadam obok niego na ławeczce i czekamy na Prezesa. Ma lekką obsuwę ale w końcu się zjawia. Ruszamy od razu.
Trasy nie będę opisywał w detalach. W każdym bądź razie było trochę terenu, kilka górek, odrobinę wypychu. Ogólnie przejazd udaje się. Wiemy co będzie na trasie, ile potrwa wycieczka i gdzie będzie trzeba uważać by było bezpiecznie.
Przejazd wspólny kończymy przy parku na Kazimierzu. Tu się żegnamy. Krzysiek wraca w stronę Zagórza i dalej do domu. Kawałek jadę z Marcinem. Rozjeżdżamy się przy przejeździe pod "94" przy ul. Starocmentarnej. Marcin kręci w stronę Expo Silesia a ja ku molo na Pogorii 3 i dalej przez Preczów do Sarnowa i do domu.
Cały dzień, mimo że było trochę chmurek, był całkiem ciepły i przyjemny. Wiaterek niemal niezauważalny. Udało mi się cały dzień przejeździć "na krótko". Przyjemnie spędzona druga połowa dnia.
Kategoria Inne
Letnie wejście na Łeverest
-
DST
68.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
03:45
-
VAVG
18.13km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miał być objazd trasy a wyszło jak wyszło, to znaczy fajnie wyszło :-)
Plan na dziś był taki, że zbieramy się w Kosmicznej Bazie i jej Dowódczyni prowadzi nas na Łeverest a potem robimy objazd przygotowawczy na wycieczkę klubową.
W związku z tym zbieram się na koła około 14:06 i ruszam do Kosmicznej Bazy. Pogoda przepiękna. Co prawda trochę wieje ale za to jest ciepło i słonecznie. Piękny dzień. Kręcę trasę przez Sarnów i Preczów do Antoniowa i dalej na Łosień. Pod Bazą nie zastaję Moniki więc dzwonię. Objaśnia mnie, że czeka przy cmentarzu na Łośniu. Muszę się wrócić. Szybko się odnajdujemy.
Czekamy jeszcze na Marcina i Tomka. Czekanie nam się dłuży więc powoli ruszamy w stronę celu. Po drodze znów czekamy. W sumie nim maruderzy się pojawili to upłynęła prawie godzina ale za to przyjemnie, na rozmowach z Tomkiem i Moniką. Dawno już nie było okazji do tego bo ostatnie nasze spotkania były szybkie, gdzieś w przelocie.
Kiedy docierają przed 16:00 Marcin i Tomek zaczynamy podejście pod szczy Łeverestu. Może to nie hardcore ale łatwo nie ma. Zagony jeżyn, ziemia zryta chyba przez dziki, chaszcze. Udaje nam się jednak dotrzeć do celu dość szybko. Monika odrestaurowywuje osadzenie tablicy informacyjnej umieszczonej podczas zimowego wejścia na Łeverest.
Kilka foto i rozpoczynamy odwrót. My z rowerami nieco się wleczemy i nasi przewodnicy odrywają się nam szybko. Przy cmentarzu zakładamy, że poszli na skróty i my próbujemy podążyć ich śladem. Robimy dwa nieudane podejścia od zadniej strony do Kosmicznej Bazy. Pierwszy OeS musimy wracać, drugi również. W końcu ciągniemy dalej prostą spod cmentarza i wyjeżdżamy daleko poza Bazą. Wracamy asfaltem.
Monika raczy nas pyszną fasolką, która, jak się później okazało, była zbawienną porcją energii do dalszego kręcenia. Na wesołych rozmowach szybko leci czas i kiedy orientujemy się, że jest już po 17:00, i to sporo, ruszamy w powrót. Musimy Tomka odstawić do pracy.
Tempo może nie jakieś zabójcze ale też się nie oszczędzamy. Szybko przelatujemy przez Gołonóg, kawałek bieżni przy molo Pogorii 3, Zieloną, wzdłuż wałów Czarnej Przemszy i sosnowiecką Pogoń w drodze do Egzotarium. Kiedy Tomek się odmeldowuje mamy już czas na luźniejsze obradowanie na ławeczce. Przeciąga się ono do zachodu słońca. W międzyczasie też dołącza do nas Krzysiu.
Jeszcze dłuższą chwilę obradujemy a potem Tomek zabiera się za pracę a my ruszamy dalej. Tzn. ja do domu a Marcin z Krzyśkiem mnie odprowadzić. Kręcimy przez Milowice, Czeladź i Wojkowice do mojej wioski. Jedzie się bardzo przyjemnie. Zgodnie z zapowiedziami ICM-u noc zapowiada się przyjemnie ciepła. Przez chwilę jadę w bluzie z długim rękawem ale szybko ją zdejmuję, bo mam wrażenie, że zaraz się zagotuję. Więcej z niej nie korzystam do końca kręcenia.
Żegnam się z chłopakami prawie pod domem. Oni kręcę przez Sarnów i Preczów w kierunku Pogorii 4 a ja mam 300m do domu gdzie czeka zimny izotonik :-)
Link do pełnej galerii
Kategoria Inne
SD
-
DST
13.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
00:42
-
VAVG
18.57km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zbiorkomem transportuję się do Będzina po odbiór z serwisu Błękitnego. Został na zabieg wymiany oleju w przednim hamulcu bo miałem podejrzenie, że to może być przyczyną słabego hamowania.
Powrót w zamiarach miał być objazdowy. Zaczynam od zjazdu do nerki i wjazdu na Syberkę. Potem dalej do Czeladzi i stamtąd ruszam do Wojkowic. Na granicy miast witają mnie pierwsze, niegroźne jeszcze, kropelki. Do Orlenu mam czas się zastanowić czy robić objazd czy jednak ścinać do domu.
Niestety kropelki nie chcą ustać więc decyduję się na powrót. Robi się jakby minimalnie chłodniej. Kiedy docieram do domu i chowam rower nagle rozkręca się deszczyk. Na razie jeszcze nie taki jak w prognozie ale wiele wskazuje na to, że i do tego może dojść. Tym sposobem na dziś koniec z rowerowaniem. Jeśli prognoza się sprawdzi to jutro raczej też może nie być warunków do jazdy.
Kategoria Inne
Do brata
-
DST
37.00km
-
Czas
01:51
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z małą wizytą biznesową i pogadać do brata na Ujejsce. Tam przez Dąbie, Przeczyce i Wojkowice Kościelne. Powrót przez Antoniów, Piekło, Preczów i Sarnów.
Całkiem przyjemna pogoda. Ciepło, słonecznie. Trochę dość konkretnego wiaterku ale przy tej temperaturze nie robił mi on specjalnie różnicy. Rozgrzewane słoneczkiem mięśnie doskonale pracowały przy młynkach umożliwiając skuteczne przebijanie się nawet w kierunku na wiatr z przyzwoitą prędkością.
Kategoria Inne