limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2024

Dystans całkowity:592.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:32:37
Średnia prędkość:18.15 km/h
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:32.89 km i 1h 48m
Więcej statystyk

DNPDZND

Piątek, 9 lutego 2024 | dodano: 09.02.2024

Przy piątuniu wytaczam się o 6:02.
Warunki takie sobie. +4. Drobna, niegroźna kropla, mokre jezdnie. Bez podmuchów.
Trasa prawie jak wczoraj. W jednym miejscu robię skrót i przez to brakuje do pełnych 17km jakieś 300m. Nadrobię na powrocie.
Na mecie z zapasem 4 min.

Powrót w tempie wybitnie nieambitnym i lekko naciągnięty. Kolejno: ścieżka Blachnickiego, Plejada, Pogoń, Czeladź, Wojkowice i Strzyżowice.
W domu szybki przepak i zwykłe kółeczko do wsiowego Lewiatana po zaopatrzenie. Powrót już w ciemnościach.
Zauważalnie cieplej. Bez podmuchów.


Kategoria Praca

DNPD

Czwartek, 8 lutego 2024 | dodano: 08.02.2024

Też dziś jakoś nie szło z rozruchem i na kołach jestem dopiero o 6:03.
Mokre jezdnie. +3. Podmuchy śladowe. Pochmurno.
Trasa przez Łagiszę, Zieloną, tym razem zamiast przez Park Hallera to wzdłuż Królowej Jadwigi na Aleję Róż, Mortimer i centrum Zagórza.
Na mecie z zapasem 4 min.

Powrót w przeciwdeszczach. Leciały drobne kropelki ze śniegiem. Wszystko to topniało przy lekko dodatniej temperaturze i generalnie było mokro. Miejscami potoki. Na szczęście nie wiało.
Trasa przez Mortimer, Reden, Zieloną, Preczów i Sarnów. Na wiosce wjazd do piekarni po kreple i chrust. Finisz bez gięcia prosto do domu.
Tempo niespieszne, żeby się nie zagotować i za bardzo nie uflejać. W sumie nawet przyjemnie się jechało. Bardzo pomaga to, że na powrocie jest już jasno.

Powrotem dobijam do pierwszego tysiączka km w tym roku.


Kategoria Praca

DNPD

Środa, 7 lutego 2024 | dodano: 07.02.2024

Oporne wstawanie, obsunięty rozruch i na kołach jestem o 6:01.
+8. Dość mocny wiatr mniej więcej z południa. Kilkukrotnie musiałem mocno się wysilić żeby utrzymać kierunek jazdy, jak dmuchnęło. Na finiszu już zauważalnie jaśniej.
Trasa przez Łagiszę, Zieloną, Park Hallera, Aleję Róż, Mortimer i centrum Zagórza. Momentami bardzo spacerowe tempo. Na mecie z zapasem 4 min.

Powrót bez naciągania bo w kropli. Przez centrum Zagórza, Mydlice, obok Hubertusa, Ksawerę i fabrykę domów. Na finiszu wjazd do piekarni.
Tempo spacerowe bo poza kroplą, to jeszcze sporo pod niesprzyjający wiatr. Reszta tygodnia w prognozach taka, że dalsze jeżdżenie w kropli :-/


Kategoria Praca

DNPD

Wtorek, 6 lutego 2024 | dodano: 06.02.2024

Myślałem, że uda mi się wytoczyć wcześniej. Start o 5:55.
Dziś nawet przyjemne warunki jak na luty. +8. Wiatr mniej więcej z zachodu. Generalnie suche jezdnie.
Trasa dla odmiany przez Sarnów, Preczów, Zieloną, Reden, Aleję Róż, Mortimer, centrum Zagórza i na wykończeniu przez Kosynierów.
Niespecjalnie spiesznie. Bez ekscesów. Po drodze kilku rowerzystów. Na mecie z zapasem 3 min.

Na powrocie pochmurno i wietrznie ale poza tym ok.
Trasa przez Mec na Mydlice, zjazd do Hubertusa, Ksawera, targ, fabryka domów i prosto do wsiowego Dino. Odbicie do Lewiatana na mikro zakupy i finisz do domu.
Trochę rowerzystów po drodze było. Nawet jeden króliczek się trafił.


Kategoria Praca

DNPD

Poniedziałek, 5 lutego 2024 | dodano: 05.02.2024

Dojazd w kropli. Poza tym start o 5:55.
Termicznie na +6. Wietrznie. Dmuchało chyba z zachodu. Kapało ciągle ale niezbyt mocno. Na jezdniach rozlewiska.
Trasa przez Ksawerę i Mydlice. Koło garaży nawet nie było tak źle choć gotów byłem do objazdu obok Hubertusa.
Na mecie z zapasem 6 min. Nawet nienajgorzej się jechało.

W powrót ruszyłem poubierany w przeciwdeszcze ale ponieważ nie padało, to po kilometrze zdjąłem płaszczopelerynę żeby się niepotrzebnie nie gotować. Na finiszu trochę pokapało, ale niegroźnie.
Trasa powrotna prawie po własnych śladach. Na wykończeniu powrotu zahaczam o piekarnię i w domu jestem ze sporym zapasem do zachodu słońca. Tyle, że i tak go nie będzie widać bo niebo dalej z dywanem chmur.


Kategoria Praca

Po bułki

Niedziela, 4 lutego 2024 | dodano: 04.02.2024

Rundka do wsiowej piekarni z zagięciem przez Dąbie-Chrobakowe i na powrocie od remizy do Dino i Lewiatana.
Na dojeździe nawet słoneczko przebłyskiwało. Powrót w kropelkach. Cała droga z wiatrem z zachodu.
Dosyć pustawo.


Kategoria Inne

DNPDZND

Piątek, 2 lutego 2024 | dodano: 02.02.2024

Zaspałem i rozruch nieco nerwowy i pospieszny. Ostatecznie wytaczam się o 6:03.
Termometry zeznały +4. Wieje mniej więcej z zachodu, więc na dojeździe pomocnie. Jezdnie niesuche. Pochmurno. Czasem przelecą jakieś niegroźne kropelki.
Trasa przez Łagiszę, Zieloną, Park Hallera, Mortimer i centrum Zagórza. Starałem się nadgonić i chyba się udało, ale wrażenie z jazdy takie, że opornie. Coś mi pobieranie tlenu nie pracuje za dobrze.
Na mecie z zapasem 6 min.

Powrót w tempie mocno spacerowym. Toczę się przez Mec i Środulę w stronę izby wytrzeźwień żeby zobaczyć co się tam dzieje. Generalnie to na dłuższy czas ten teren mogę sobie darować. Błocko, dziury, rozjeżdżone. Przejście dla pieszych rozebrane całkowicie. Potoczyłem się dalej do przejazdu pod torami. Kiedyś będzie tam ładnie wyremontowana ulica ale na razie tragedia.
Reszta trasy bez gięcia aż do Dino, gdzie małe zagięcie ku Lewiatanowi i dopiero potem do domu.
Tu szybki przepak i rundka do wsiowego Lewiatana zagięciem obok remizy. Powrót już w ciemnościach. Trochę też kropelek się pojawiło.


Kategoria Praca

DNPD

Czwartek, 1 lutego 2024 | dodano: 01.02.2024

Mułowaty rozruch i start dopiero o 6:00.
Termometry zeznały +2 ale przy gruncie uczciwy minus. Wilgoć z powietrza zamieniła się w szron. Nawet na jezdniach. W kilku miejscach poczułem, że przyczepność wątpliwa i cały przelot z niejaką nieśmiałością, co przełożyło się na czas ruchu.
Trasa przez Łagiszę, Zieloną, Park Hallera, Mortimer i centrum Zagórza. Dość spokojnie. Tylko raz mnie jakiś jełop prawie zepchnął na krawężnik ścinając łuk przy wyprzedzaniu. Chyba będę musiał wrócić do jeżdżenia z kamerką.
Na mecie z zapasem 3 min. W sumie przyjemny dojazd.

W ciągu dnia popadało i warunki zrobiły się mlaskate na jezdniach. Do tego wiało zimnym powietrzem z zachodu i było pochmurno. Z tych też powodów miałem wracać krótko. Toczę się przez centrum Zagórza i Mydlice jak wczoraj do Hubertusa i dalej na Ksawerę. Gdzieś po drodze nieco się rozpogadza i zamiast przed Łagiszą odbić na Gródków, lecę dalej do Sarnowa i stamtąd dopiero do mojej wioski.
Po drodze wpadam na chwilę do piekarni. Potem jeszcze zwykłe zagięcie od remizy do Dino i Lewiatana.
Nawet nie było tak źle, jak się spodziewałem. W domu jeszcze przed zachodem słońca. Minutę, ale zawsze.


Kategoria Praca