limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPD

Poniedziałek, 5 lutego 2024 | dodano: 05.02.2024

Dojazd w kropli. Poza tym start o 5:55.
Termicznie na +6. Wietrznie. Dmuchało chyba z zachodu. Kapało ciągle ale niezbyt mocno. Na jezdniach rozlewiska.
Trasa przez Ksawerę i Mydlice. Koło garaży nawet nie było tak źle choć gotów byłem do objazdu obok Hubertusa.
Na mecie z zapasem 6 min. Nawet nienajgorzej się jechało.

W powrót ruszyłem poubierany w przeciwdeszcze ale ponieważ nie padało, to po kilometrze zdjąłem płaszczopelerynę żeby się niepotrzebnie nie gotować. Na finiszu trochę pokapało, ale niegroźnie.
Trasa powrotna prawie po własnych śladach. Na wykończeniu powrotu zahaczam o piekarnię i w domu jestem ze sporym zapasem do zachodu słońca. Tyle, że i tak go nie będzie widać bo niebo dalej z dywanem chmur.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!