limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPD

Czwartek, 1 lutego 2024 | dodano: 01.02.2024

Mułowaty rozruch i start dopiero o 6:00.
Termometry zeznały +2 ale przy gruncie uczciwy minus. Wilgoć z powietrza zamieniła się w szron. Nawet na jezdniach. W kilku miejscach poczułem, że przyczepność wątpliwa i cały przelot z niejaką nieśmiałością, co przełożyło się na czas ruchu.
Trasa przez Łagiszę, Zieloną, Park Hallera, Mortimer i centrum Zagórza. Dość spokojnie. Tylko raz mnie jakiś jełop prawie zepchnął na krawężnik ścinając łuk przy wyprzedzaniu. Chyba będę musiał wrócić do jeżdżenia z kamerką.
Na mecie z zapasem 3 min. W sumie przyjemny dojazd.

W ciągu dnia popadało i warunki zrobiły się mlaskate na jezdniach. Do tego wiało zimnym powietrzem z zachodu i było pochmurno. Z tych też powodów miałem wracać krótko. Toczę się przez centrum Zagórza i Mydlice jak wczoraj do Hubertusa i dalej na Ksawerę. Gdzieś po drodze nieco się rozpogadza i zamiast przed Łagiszą odbić na Gródków, lecę dalej do Sarnowa i stamtąd dopiero do mojej wioski.
Po drodze wpadam na chwilę do piekarni. Potem jeszcze zwykłe zagięcie od remizy do Dino i Lewiatana.
Nawet nie było tak źle, jak się spodziewałem. W domu jeszcze przed zachodem słońca. Minutę, ale zawsze.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!