limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Piątek, 30 marca 2018 | dodano: 30.03.2018

Możliwość dojazdu do pracy na rowerku od razu inaczej nastawia do dnia. Zbieram się dość sprawnie i na kołach jestem o 6:05. Temperatura w okolicach zera. Nie rejestruję podmuchów wiatru. Jezdnie suche. Ogólnie całkiem niezłe warunki na rowerek. Czasu mam dużo ale wybieram krótszy wariant dojazdowy, przez Będzin. Na całej trasie wyjątkowo spokojnie. Na miejsce zatacza się ze sporą rezerwą czasu. Przyjemny dojazd do pracy.

Na powrocie termiczna wiosna. Świeci słoneczko, nieznacznie wieje. Czapka i rękawiczki lądują w kieszeniach. Pod kask tylko bandanka. Przez kawałek próbowałem jechać z rozpiętą kurtką ale podmuchy nie były za przyjemne. Wróciłem też po drodze do rękawiczek. Ogólnie jednak przyjemnie. Kręcę przez Mortimer i Reden na Łęknice. Na P3 sporo narodu. Potem Piekło i P4. Tu też ludzi niemało. A kiedyś było tu tak spokojnie. Cóż. Będę musiał zacząć powoli wybierać inne trasy powrotne. Reszta powrotu też oklepana czyli Preczów i Sarnów. Powrót w miarę żwawym tempem ale bez szaleństw choć zapas mocy był.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!