limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Czwartek, 8 marca 2018 | dodano: 08.03.2018

Pierwsze starcie z gruntem ujawnia, że jest przymrozek. Odczuwalnie chłodniej niż wczoraj i to zauważalnie. Lekki podmuch z południa. Zapowiada się, że będzie słoneczko na finiszu dojazdu bo chmur niewiele. Na kołach jestem o 6:08. Jezdnia nie wydaje się całkiem sucha więc w połączeniu z temperaturą może dać słabą przyczepność. Jednak przeczy temu test hamowania przed domem. Mimo tego jadę ostrożnie. Ponownie dojazd przez Będzin. Jakoś spokojna ta trasa jest teraz. Kiedyś ruch był jakby większy. Na skrzyżowaniu ul. 11-go Listopada i Kościuszki pierwsze ostrzeżenie. Tylne koło w trakcie zwalniania zaczęło lekko uciekać. Wjeżdżając na górkę spod izby wytrzeźwień wpadam prosto w słoneczne promienie. Przed mostem przy cmentarzu na Środuli kontrola trzeźwości. Dziś chyba target obejmował wszystko co jeździ bo też musiałem się wykazać tym, co mam w oddechu. Finisz z rezerwą 3 min. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.

W ciągu dnia było trochę słoneczka i temperatura podskoczyła. Wzmógł się też wiaterek. Na powrocie słońce schowane za chmurami i wieje przez większą część drogi w twarz. Ale da się jechać. Wracam przez Mortimer i Reden w stronę mola na Pogorii 3. Potem bieżnią do Świątyni Grillowania, przez tory na bieżnię P4 i potem standard przez Preczów do Sarnowa i do domu. Po drodze spotykam całkiem sporo rowerzystów. Widać, że wielu czekało na ocieplenie. Powrót w tempie spacerowym, spokojny i przyjemny.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!