Inne
Dystans całkowity: | 17547.00 km (w terenie 3161.00 km; 18.01%) |
Czas w ruchu: | 980:14 |
Średnia prędkość: | 17.90 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.00 km/h |
Liczba aktywności: | 515 |
Średnio na aktywność: | 34.07 km i 1h 54m |
Więcej statystyk |
Za chlebem
-
DST
12.00km
-
Teren
6.00km
-
Czas
00:41
-
VAVG
17.56km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Każdy pretekst by zakręcić jest dobry :-)
Piekarnię mam 300m od domu ale z tej samej sieci jest jedna 3km od domu, i w Sarnowie, i w Łagiszy, i w Grodźcu, i w...
Wybrałem tą 3km od domu. Toczę się tam terenem ze Strzyżowic pod ośrodek zdrowia w Psarach, przez Park Żurawiniec. Załatwiam zakup i wracam obok magazynów DL Invest, dookoła lasu gródkowskiego, przez las za tartakiem i kawałek terenem wzdłuż torów z odbiciem na DINO. Stamtąd jeszcze zawijas obok wsiowego Lewiatana i zjazd do domu. Na więcej nie ma czasu bo sporo rzeczy do zrobienia dzisiaj.
Pogoda przyjemna. Lżejsze wdzianko a i tak momentami było mi za ciepło. Choć były też i miejsca, gdzie czuć było chłodem. Zwłaszcza w czasie jazdy pod lekki wiatr. Ale słoneczko powinno szybko podgrzać atmosferę bo operuje bardzo ładnie.
Kategoria Inne
Za chlebem
-
DST
12.00km
-
Teren
7.00km
-
Czas
00:46
-
VAVG
15.65km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zbieram się minuty po 8:00 na małe kółeczko do piekarni za chlebem, który wczoraj mi wykupili panikarze.
Kręcę terenem ze Strzyżowic pod granicę Malinowic i robię podejście do piekarni. Udane. Gdyby takie nie było to bym jeszcze pociągnął do Sarnowa i Łagiszy, ewentualnie na powrocie u siebie. Ale nie było potrzeby.
Wracam też bokami dookoła lasu gródkowskiego i wzdłuż "913" na finiszu z zakosami by choć ze 2-3 km dołożyć do przebiegu.
Wszędzie dość pusto. Trochę pewnie przez wirusa ale też i przez pogodę. Wiało zimnym powietrzem z zachodu. Prze chwilę też leciały płatki śniegu. Ogólnie jednak przyjemnie.
Kategoria Inne
Przegonić się kapkę
-
DST
43.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:09
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ponieważ czwartek nierowerowałem to dziś postanowiłem wyrównać i zatoczyć małe kółeczko.
Na początek wspinam się w stronę Góry Siewierskiej odbijając na Dąbie. Stamtąd w stronę Warężyna, na niebieski szlak do Wojkowic Kościelnych i na bieżnię Pogorii 4. Tu się trafił króliczek więc była okazja nieco podkręcić tempo. Króliczka dognałem, mimo forów, jakie mu dałem na starcie, przegoniłem i odsadziłem.
Bieżnią toczę się do przejazdu na Pogorię 3 i kręcę w stronę mola. Stamtąd pod Most Ucieczki, do centrum pod Pałac Kultury i potem zawijasami w stronę Będzina. Przez Ksawerę pod Zamek, przez targ na Namiarkowe i dalej do Grodźca. Potem zjazd do Wojkowic i spod Orlenu prosta do domu.
Warunki takie sobie. Przez moment coś pokapało niegroźnie. Temperatura na plusie ale raczej odczuwalnie chłodno. Trochę też dmuchało. Jechało się jednak dobrze.
Na niebieskim szlaku z Warężyna do Wojkowic Kościelnych.
Budowa ronda na skrzyżowaniu ul. Granicznej i Alei Zagłębia Dąbrowskiego w Dąbrowie Górniczej.
Dwa Hendriksy w D. G.
Będzin. Syberka na horyzoncie.
Pozostałości kopalni w Grodźcu.
Link do pełnej galerii
Kategoria Inne
OZ
-
DST
18.00km
-
Czas
01:00
-
VAVG
18.00km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Gdzieś po 13:00 zbieram się na wyjazd zaopatrzeniowy. Przy tej okazji nieco bardziej niż zwykle sobie go zagiąłem.
Trasa kolejno przez Górę Siewierską, Brzękowice-Wał, Dąbie, Chrobakowe, Malinowice i wygięcie od straży do przejazdu kolejowego i od DINO do docelowego wsiowego Lewiatana. Z balastem zjazd prosto do domu.
Na początku wydawało mi się, że się za grubo ubrałem. Potem, jak pokonałem podjazd do Góry Siewierskiej, to już było w sam raz. Termometr mówił -1. Do tego ładne słoneczko i raczej bez zauważalnych podmuchów. Przyjemnie.
Kategoria Inne
Z
-
DST
5.00km
-
Czas
00:17
-
VAVG
17.65km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś trochę innych zajęć więc z kręcenia tylko lekko naciągnięte zagięcie do wsiowego Lewiatana. Pod mostem i przez dwa przejazdy kolejowe w Gródkowie, kolanko obok remizy w Psarach, Lewiatan i do domu.
Pochmurno, jezdnie wilgotne, raczej bez wiatru i na plusie.
Kategoria Inne
Pod wiatr i z awarią ale i tak było ok
-
DST
60.00km
-
Czas
02:55
-
VAVG
20.57km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
W sumie to nie planowałem dziś jeżdżenia ale słoneczko tak zachęcająco świeciło...
Dopiero jak wyszedłem na zewnątrz, to przekonałem się jak bardzo zwodnicze było owo świecenie. Ale i tak szkoda było dnia marnować. W końcu jak na styczeń, to warunki wręcz idealne do kręcenia. Na plusie, jezdnie czyste i suche.
Zbieram się trochę po 12:00 i ruszam w trasę.
Początek przez Strzyżowice do Rogoźnika i stamtąd pod Urząd Gminy w Bobrownikach. Tu wbijam na ścieżkę rowerową prowadzącą do "913" i przejazdu pod "A1", gdzie dalej ścieżka prowadzi do Sączowa. Na zjeździe w stronę Ożarowic, rekord dzisiejszy prędkości - 53km/h. Objeżdżam lotnisko w Pyrzowicach od zachodu i kręcę do Zendka, a potem dalej do Zadzienia. Na chwilę przystaję popatrzeć na start WizzAir-a. Nic mu nie odpadło ;-p
Z Zadzienia kręcę do Mierzęcic, na Niwiska i do "78". 5km do Siewierza. Ruszam w tamtą stronę. Gdzieś po drodze już mi się dziwnie pod butem prawy pedał zachowywał. Na granicy Siewierza wyszło w czym problem. Wziął się i rozleciał. Pięknie. Zamysł, by spróbować dobić do 100km bierze w łeb. Choć może to i dobrze, bo zaczęło też dawać o sobie lewe kolano - za mało przerw. I za krótkie.
Do Siewierza jednak muszę dojechać bo inaczej musiałbym się wracać po własnych śladach, a to, jak wiadomo, jest bardzo nieeleganckie. Toczę się nawet z przyzwoitą prędkością ale ciągle muszę uważać żeby nie zgubić zsuwającego się z osi pedału. Do tego po kilku kilometrach zaczyna jeszcze piszczeć.
Przez Siewierz przetaczam się bez zatrzymywania. Na rynku stoi już scena do WOŚP-u ale pustawo. Pod zamkiem jakoweś wykopy. Kręcę dalej asfaltem w stronę Podwarpia i na bieżnię przy Pogorii 4. Nią spokojnie do Preczowa i zwykły finisz przez Sarnów.
Po drodze spotkałem całkiem sporo rowerzystów i to na całej trasie.
Edit: Po sprawdzeniu zapisów wychodzi, że tym razem pedałki wytrzymały 15,6k km. Poprzednie padły szybciej: 10k km. Ciekawe jak sprawdzą się platformy na maszynach.
Kategoria Inne, Pedały, Serwis
Spacerowania rowerowego ciąg dalszy
-
DST
36.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
02:31
-
VAVG
14.30km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na dziś założeń większych nie miałem poza tym, by zrobić nieco więcej km-ów niż wczoraj. No i może jeszcze, żeby było terenowo, gdzie się da.
Wytaczam się minuty po 12:00. Warunki termiczne zbliżone do wczorajszych czyli ciut poniżej zera. Jest różnica w wietrze. Zdecydowanie słabszy. Również słoneczko inne niż wczoraj. Jest go mniej. Ale generalnie przyjemnie.
Trasa: terenowo do Parku Żurawiniec i dalej do malinowickich szklarni. Potem na Chrobakowe i terenowo-asfaltowy skrót do niebieskiego szlaku do Wojkowic Kościelnych. Potem wzdłuż Pogorii 4 od strony wschodniej, po dawnym terenie kopalni piasku i dalej, do przejazdu na Pogorię 3. Tu tylko kawałek bieżnią by przed plażą odbić na Zieloną i dalej na czarny szlak do Łagiszy. Tam terenem do Stachowego. Miałem w tym miejscu już lekko dość i trochę spłoszył mnie zarówno podjazd pod magazyny, jak i w stronę żółtego szlaku więc objeżdżam las dookoła w stronę podstawówki i potem wzdłuż "913" do przejazdu kolejowego. Małe zawijasy przy DINO i Lewiatanie i ostatecznie zjazd do domu.
Przyjemnie, spokojnie, bardzo niespiesznie. Trochę po nogach zimno było.
Rowerowa aktywność niejaka występowała głównie na bieżniach P3 i P4. Poza tym raczej pustawo. Za to sporo piechurów-spacerowiczów i piechurów-kijanek. Trochę też biegunów.
Kategoria Inne
Rowerowy spacer
-
DST
22.00km
-
Teren
15.00km
-
Czas
02:08
-
VAVG
10.31km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiejszy wyjazd z założeniem że zupełnie zero spiny, pełny luz, podziwianie widoków i w ogóle miało być przyjemnie.
Plan zrealizowany tak na oko w jakichś 1100% :-)
Wciągam zapas kalorii i kofeiny około południa i wytaczam się Mamutem z domu. Początek to kilometr asfaltem by dostać się w teren i od tego momentu większość drogi trzymam się pól, lasów, bezdroży. Tempo mocno spacerowe. Pod kołami trochę śniegu. Spodziewałem się, że będzie go więcej ale i z tego było trochę pociechy. Przydał się na zdjęciach.
Trasa wokół komina po terenach Strzyżowic, Brzękowic Dolnych, Brzękowic-Wału, Góry Siewierskiej, Rogoźnika. Zjazdy, podjazdy, zawijasy, moment wypychu i dużo postojów na foto. Było ładne słoneczko i trochę niegroźnych chmurek, które często robiły piękne widoczki.
Dawał się we znaki lekko wiatr więc starałem się chować po lasach albo jadąc na wiatr mieć pod górkę. Dzięki temu udało się właściwie nie zmarznąć. Przyjemne 2 godzinki na rowerku. Dystans marny ale nie o niego dziś chodziło.
Link do pełnej galerii
Chyba dzisiejsze foto dnia. Dla dociekliwych reszta w galerii.
Kategoria Inne
Z +O do Świerklańca
-
DST
37.00km
-
Teren
7.00km
-
Czas
02:07
-
VAVG
17.48km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Początek dzisiejszego kręcenia to standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana i zjazd do domu.
Na tym małym dystansie miałem okazję sprawdzić organoleptycznie panujące warunki pogodowe. No średnie. Co prawda sucho ale za to wieje pieruńsko z zachodu. Słoneczko, które przez godzinkę czy dwie przed południem świeciło, zniknęło całkiem za dywanem chmur. Ale i tak miałem ochotę zakręcić.
Szybko rozpakowuję sakwy, pakuję plecak i ruszam w drogę.
Początek pod wiatr do Strzyżowic i dalej do Rogoźnika. Tu wbijam do lasu. Przejeżdżam pod A1 i bez kluczenia jadę prosto do Wymysłowa. Tamą i wałami Kozłowej Góry przedostaję się do parku w Świerklańcu. Pustawo. Tylko kilku spacerowiczów.
Park opuszczam główną bramą i skręcam na Piekary Śląskie by po drodze odbić w lewo i wrócić do tamy na Kozłowej Górze.
Skręcam w prawo na ścieżkę rowerową. Okazuje się, że w obecnych warunkach to był słaby pomysł. Błotko pryska spod kół przy szybszej jeździe i by się nie uflejać dokumentnie tempo niemrawe. Gdy tylko nadarza się okazja uciec na zwykłą, leśną ścieżkę odbijam w lewo.
Wydostaję się przy cmentarzu niedaleko bunkra w Dobieszowicach. Mniej więcej w tym momencie pojawiają się pierwsze krople, które zresztą ICM obiecywał. I to o wiele wcześniej. Ponieważ i tak już miałem przejechane mniej więcej tyle, ile zamierzałem, obieram kierunek na kwadrat.
Wspinam się na podjazd do Dobieszowic, przejeżdżam nad A1 i zjeżdżam do Bobrownik. Przecinam drogę spod urzędu gminy do stadionu. Ostatecznie wydostaję się w Wojkowicach obok Netto. Zwrot na wschód, podjazd w stronę więzienia, zjazd w stronę kościoła i zwrot na północ w stronę Skrzynówka. Dziś już jednak nie mam ochoty na walkę z pagórkami więc objeżdżam bokiem tą przeszkodę włączając się na prostą spod Orlenu do domu w miejscu, gdzie kończy się asfalt.
Kropelki poczynają sobie coraz śmielej więc finisz kompletnie bez kluczenia. Kiedy wstawiam rowerek do garażu pada już dość konkretnie.
Przejażdżka przyjemna, niespieszna, taka w sam raz. Trochę tylko zmarzły stopy. Po drodze ledwo kilku rowerzystów widziałem (3-4?).
Kategoria Inne
Napoczęcie roku
-
DST
41.00km
-
Czas
02:08
-
VAVG
19.22km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z zapisków na BS wynikło mi, że w minionym roku ani razu nie wyjechałem na Srebrnej Strzale. Dziś, na otwarcie kolejnego roku rowerowania, postanowiłem ten błąd naprawić i wytoczyłem się weteranem.
Warunki sprzyjały. Jezdnie czyste i suche. Temperatura wg mojego termometru +6 ale to ewidentnie był jakiś error. Na plusie może było +2. Odczuwalnie chłodniej bo z zachodu wiało dość zimnym powietrzem. Ale do jazdy okoliczności niezłe.
Trasa: Góra Siewierska, Twardowice, Nowa Wieś, Mierzęcice (Niwiska), Przeczyce, Tuliszów, Podwarpie (Hektary), Wojkowice Kościelne, bieżnia P4 do Marianek, Preczów, Sarnów i moja wioska z lekkimi zagięciami od remizy do DINO i Lewiatana, a potem jeszcze skrót do kościoła, żeby dobić do pełnego kilometra.
Drogi puste jak w horrorze. Ruch przeważnie w okolicach kościołów i nielicznych otwartych sklepów. Pierwszego rowerzystę napotkałem dopiero w drodze do Wojkowic Kościelnych. Na samej bieżni P4 ruch niejaki był i potem w trasie powrotnej też już kilku rowerzystów napotkałem.
Kręcenie przyjemne mimo tego, że po stopach zimno. Gdyby nie ta niedogodność to może bym jeszcze pozaginał.
Kategoria Inne