Inne
Dystans całkowity: | 17547.00 km (w terenie 3161.00 km; 18.01%) |
Czas w ruchu: | 980:14 |
Średnia prędkość: | 17.90 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.00 km/h |
Liczba aktywności: | 515 |
Średnio na aktywność: | 34.07 km i 1h 54m |
Więcej statystyk |
Za chlebem
-
DST
13.00km
-
Teren
6.00km
-
Czas
00:37
-
VAVG
21.08km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ciut przed 9:00 startuję w większe zagięcie do wsiowej piekarni po pieczywo. Terenem w stronę Urzędu Gminy, piekarnia, przez las gródkowski w stronę ul. Wspólnej i dalej zjazd przez krawędzie Grodźca i Wojkowic do mojej ulicy od strony cmentarza. Stamtąd już prosta do domu.
Warunki takie, że wdzianko na krótko. Jedynie w cieniu drzew było nieciepło. W słoneczku bardzo przyjemnie.
Kategoria Inne
ZDPND
-
DST
42.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
02:02
-
VAVG
20.66km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano kurs po zaopatrzenie. Tym razem najkrótszą drogą zamiast standardowego wygięcia bo na "913" prace się rozpędzają i nie chciałem się pchać między maszyny.
Z Lewiatana powrót tą samą trasą.
Do pracy udaje mi się pozbierać ciut wcześniej. Ruszam o 13:25. Skoro mam w rezerwie kilka minutek to nie narzucam sobie zbyt intensywnego tempa i robię małe zagięcie przez teren ze Strzyżowic do świateł na "86" w Sarnowie. Stamtąd już standard przez Preczów i Dąbrowę Górniczą. Sprawnie, spokojnie.
Dziś pogoda znacznie lepsza. Nie pada, wieje nienajmocniej, prawie bezchmurnie. Jest na tyle ciepło, że decyduję się na wdzianko "na krótko" ale długi zestaw zabieram mimo to w plecaku. Przyda się na wieczorny powrót bo przewiduję, że będzie chłodniej. Zresztą teraz upałów nie ma. Nogi mówią, że to jeszcze nie TE ciepełka.
Na Zielonej tłumy ludzi. W tym sporo zlewających zasady maskowania i rozgrupowania. I ani jednego umundurowanego, który by o tym przypomniał. Nie żeby mi na tym zależało ale po prostu wkurza mnie jak jednych za to ścigają a większości się upiecze. I na dodatek i tak to na dłuższą metę nie ma żadnego znaczenia przy zmaganiach z Covidem.
Powrót niespecjalnie spieszny na starcie robił się coraz dynamiczniejszy im bliżej domu. Wg przewidywań wdzianko dłuższe było jak najbardziej na miejscu.
Trasa bez finezji częściowo po własnych śladach. Takoż do Mortimeru, potem odbicie na Reden i dalej na Łęknice. Ścieżka przy Zagłębia Dąbrowskiego coraz bliżej zakończenia. Całkiem fajnie zrobiony wjazd od ul. Granicznej. Tak się to powinno robić.
Bieżnią P3 przetaczam się do przejazdu na P4 i dalej do Preczowa. Potem standard przez Sarnów prosto do domu.
Spokojnie, przyjemnie. Ładny zachód słońca nad P3. Ale nie chciało mi się focić.
Kategoria Inne, Praca
Za chlebem +DPND
-
DST
50.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
02:35
-
VAVG
19.35km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
O nie takim już wczesnym poranku wyprawa po pieczywo.
Łamałem się już przed startem czy nie ograniczyć się do absolutnego minimum i nie wybrać najbliższej piekarni. Kiedy się wytaczałem dałem sobie czas do namysłu do skrzyżowania gdzie wybór miał paść na najbliższą, czyli w Strzyżowicach, czy na wsiową. Wiatr dawał w plecy więc zdecydowałem się jednak na wsiową. Sprawiło to też, że drobne kropelki lądowały na plecach tym samym będąc niezauważalnymi.
Przetaczam się sprawnie, przy wsparciu wiatru, pod Urząd Gminy i załatwiam zakup. Potem toczę się w stronę magazynów DL Invest i zjeżdżam do Stachowego. Na tym odcinku zaczyna się konkretniejsze kapanie, które towarzyszy mi przez resztę drogi wokół lasu gródkowskiego, ul. Kolejową, kawałek "913" i skrót obok kościoła.
"913" chyba już sobie na dłużej odpuszczę bo roboty tam nabierają tempa. Dziś np. zdzierali chodnik na odcinku od DINO do przejazdu kolejowego. Istny tor przeszkód.
Prognoza generalnie się sprawdza więc dojazd do pracy będzie raczej taki sobie.
Start do pracy znów mi się obsunął na 13:40. Tym razem przez motanie się z zakładaniem zestawu gumowego. Wszystko przez pogodę. O 13:00 zaczęło dość zamaszyście padać i do godziny mojego startu tylko nieznacznie zelżało. Nie było wyboru i trzeba było wdziać zbroję.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. W miarę zbliżania się do celu opady zanikały i więcej wody zbierałem na twarz i plecy spod własnych kół, niż z nieba. W sumie więc zestaw gumowy się przydał.
Na mecie notuję minutę obsuwy, co jest i tak niezłym wynikiem zważywszy warunki. Na plus trzeba dodać, że wiatr znów wydatnie pomagał.
Pogoda przegoniła ludność. Zielona pusta. Tylko nieliczni rowerzyści obstawiam, że dojeżdżający lub wracający z pracy. Ruch samochodowy też nie jakiś szczególny.
Skoro do tej pory prognoza ICM-u się sprawdza, to liczę na to, że i na wieczór będzie 100% zgodna. W takim przypadku udałoby mi się wrócić na sucho, z zestawem gumowym w plecaku.
Minus wilgoci w powietrzu taki, że przez szmatę źle się oddycha. Co trochę musiałem ją zsuwać z nosa i ust bo zawilgocona tamowała zbyt mocno przepływ powietrza.
Prognozy się sprawdziły. Popadało jeszcze tak około 17:00 a potem powiało i wysuszyło.
Powrót w tempie niespecjalnie spiesznym bo wiało dalej. Nie za mocno ale za to chłodnym powietrzem. Nie miałem ochoty na zmagania.
Trasa prawie taka jak wczoraj. Mała różnica przy wygięciu przez Gródków. Nie doginam przy DINO i Lewiatanie tylko prościutko do domu.
Po drodze raczej pustawo.
Kategoria Inne, Praca
ZDPND
-
DST
43.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
21.50km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
O poranku rześkim zagięcie do najbliższej piekarni i standardowo do wsiowego Lewiatana. Widać w powietrzu sporo wody i czuć chłodek. Ale jest też i słoneczko. Może przynajmniej dojazd do pracy będzie w przyjemnych warunkach.
Start znów lekko opóźniony - 13:36. Trasa dokładnie jak wczoraj tyle, że mniej zawałów na światłach po drodze. Spokojnie i mniej dynamicznie. Na mecie minuta zapasu.
Warunki dość przyjemne, odpowiednie na wdzianko "na krótko" ale do upałów daleko. Trochę wieje nieciepłym powietrzem. Ciekawe czy i dziś popada jak w prognozach stoi. Jeśli tak, to finisz może mi wypaść w sporej kropli.
Powrót dziś po nawierzchniach zdecydowanie stabilnych. Na dojeździe kawałek terenu okazał się ostrzeżeniem, że w lasku zagórskim może być bagienko. Nie miałem ochoty tego sprawdzać. Sporo trasy powrotnej po własnych śladach.
Na początek przez centrum Zagórza na Mortimer. Tu odbijam na Starocmentarną i przetaczam się w stronę Łęknic, gdzie wbijam na bieżnię P3. Kręcę nią do przejazdu na P4. W końcu otwarty przejazd na tamie więc można zaoszczędzić trochę energii nie zwalniając.
Bieżnię P4 opuszczam w kierunku na Preczów i już bez kombinowania przez Sarnów lecę prosto do domu.
Przyjemnie i nie tak chłodno, jak się spodziewałem, że może być. Początkowo tempo spokojne ale jak już się rozbujałem w okolicach Starocmentarnej, tak już potem poleciało wartko.
Krople przesunęły się na dzień jutrzejszy.
Kategoria Inne
Za chlebem +DPND
-
DST
50.00km
-
Teren
17.00km
-
Czas
02:20
-
VAVG
21.43km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
O niewczesnym poranku (około 8:30) rundka do wsiowej piekarni po pieczywo. Zagięcie przez teren pod Urząd Gminy a powrót przez las gródkowski, tyłem tartaku i slalomem przy DINO i Lewiatanie.
Nie zimno, nie ciepło, trochę wiaterku, trochę chmurek, słoneczko. Przyjemnie.
Do pracy startuję z lekkim opóźnieniem - 13:38. Początek kręcę jak za dojazdem po chlebek czyli w stronę Urzędu Gminy. Potem dalej przez Park Żurawiniec do świateł na "86" i stąd już standard przez Preczów, Zieloną, centrum Dąbrowy Górniczej, Mortimer i centrum Zagórza.
Prace ze ścieżką przy Braci Mieroszewskich postępują. Ciekaw jestem jak rozwiążą przejazdy rowerowe.
Na metę zataczam się równo o 14:30. Przyjemnie się jechało. Tylko pod koniec jazdy, na Szymanowskiego, nerwus w BMW musiał koniecznie mnie wyprzedzić mimo nadjeżdżającego z przeciwka samochodu i pomimo tego, że właśnie objeżdżałem zaparkowanego dostawczaka. No i jak tu nie mieć złego zdania o kierowcach BMW?
Powrót wyszedł trochę inny niż planowałem ale też nieźle.
Na początek przetaczam się przez las zagórski na Reden. Tu nie załatwiam jednej sprawy. Muszę pofatygować się do centrum. Tu się udaje. Potem po swoich śladach, przez Zieloną, kręcę na czarny szlak do Łagiszy. Jest już po zachodzie ale coś tam jeszcze widać. W Łagiszy już odpuszczam teren i grzecznie asfaltem przetaczam się do Sarnowa. W mojej wiosce robię małe zagięcie by mieć pewność, że przebiję dziś 50km przebiegu. Odbijam przy remizie do Gródkowa i wykańczam dojazd "913".
Na powrocie chłodniej niż za dnia. Przydają się długie spodnie podróżujące do pracy w plecaku. Dnia przybywa.
Kategoria Praca, Inne
Za chlebem +DPND
-
DST
48.00km
-
Teren
9.00km
-
Czas
02:18
-
VAVG
20.87km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś na początek rundka mniej więcej zwykła do piekarni we wsi czyli terenem pod Urząd Gminy i powrót obok magazynów i przez las Gródkowski z wygięciem koło wsiowego Lewiatana.
Słonecznie, przyjemnie. Chyba dalej wieje ze wschodu ale jakby już nie tak mocno.
Start do pracy na popołudnie. Coraz bardziej ku warunkom letnim się ma ale jeszcze mimo tego jadę w długich spodniach i dwóch lekkich warstwach na górze. I wcale nie jestem jakoś przegrzany. Podmuchy wiatru, które dalej zdają się być z kierunku wschodniego, nie są zbyt ciepłe. Na szczęście nie za mocne. Jest całkiem sporo słoneczka.
Trasa dojazdowa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Na mojej wiosce i w Sarnowie sporo "szoszonów". W ogóle ruch jakby się wzmagał.
W pracy jestem z zapasem 7 min.
Powrót bez większego gięcia w kierunku dystansu. Jedynie by uniknąć zrytej i zwężonej drogi. Za to na raczej krótkiej trasie.
Kręcę przez Mec i Środulę do Będzina. Ścieżką przy Kościuszki do ronda UE i przebijam się na skróty na Zamkowe. Stamtąd do lasu grodzieckiego, na drugą stronę (zachodnią) "86" i za centrum Lidla do lasu gródkowskiego. Ten kawałek już dzisiaj grałem ale pasował mi do pomysłu objechania zrytego odcinka "913" między szkołą a tartakiem. Wydostaję się przy nieistniejącym już dworcu kolejowym w Gródkowie i zawijam najpierw pod DINO a potem pod Lewiatana, skąd już prosto do domu.
Niespiesznie, przyjemnie, bez sensacji. Jedyne co mnie dziś, jak również wczoraj, zatrzymało to zachodzące słońce znajdujące się dokładnie nad skrzyżowaniem na Mecu. Niestety aparat nie do końca widział to tak jak ja.
Kategoria Inne, Praca
Za chlebem oraz DPND
-
DST
51.00km
-
Teren
18.00km
-
Czas
02:28
-
VAVG
20.68km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miało być dziś na 1 zmianę ale się okazało, że jednak jest potrzeba żebym szedł na drugą więc o poranku trochę czasu na różne działania.
Zaczynam od śniadania i potem małe zagięcie do piekarni po świeży chlebek. Oczywiście zagięcie nieco większe. Terenem w stronę Urzędu Gminy, piekarnia, potem przy DL Invest w stronę lasu gródkowskiego i objazd do podstawówki.
Dalej zdzierają klinker między szkołą a tartakiem. Z daleka widzę przewężenie. Nie zamierzałem się tam pchać a ten widok jeszcze mnie w tym upewnił. Zamiast tego przelatuję południową część lasu gródkowskiego, na tyłach tartaku i wypadam prawie przy wylocie ul. Wspólnej. Wspinam się na jej dwa wybrzuszenia i zjeżdżam do samego dołu skręcając na Wojkowice.
Wpadam na chwilę na cmentarz zobaczyć jak się spisał kamieniarz i potem już prosto do domu.
Na własnym placu jeszcze 2 kółeczka żeby dobić do 14km.
Warunki takie odrobinę dwuznaczne. Jest ładne słoneczko ale wieje ze wschodu nie za ciepłym powietrzem. Jak już się rozruszałem, to mi nie przeszkadzało. Jednak w cieniu było tak sobie.
Dojazd do pracy nietypowo ale dystansowo niemal jak zwykle. Kręcę początek terenem jak rano po chlebek ale od parku Żurawiniec dalej terenem aż do wylotu przy światłach w Sarnowie. Reszta standardowo przez Preczów, Zieloną, centrum D. G., Mortimer i centrum Zagórza.
Na Zielonej całkiem sporo ludzi, jeśli porównać to do niedawnej pustki, ale też bez przesady. Bywało więcej. Za to wielu nie bardzo przejmuje się utrzymywaniem dystansu i maskowaniem. Cóż. Chyba będzie musiało być jak sądzę, że musi, czyli po prostu trzeba będzie kiedyś tego Covida złapać, przechorować i się uodpornić albo przejść na tamtą stronę. Ludzie są nie do upilnowania, tym bardziej wirus. Szczepionka czy lekarstwo wydaja się tylko takim uspokajaniem nastrojów a realnie patrząc, to wariant z przechowaniem jest dużo bardziej prawdopodobny w krótkiej perspektywie niż medykamenty. Zobaczymy jak to będzie ale optymistą trudno być.
Na mecie melduję się z zapasem 2 min. Troszkę po drodze dawał się we znaki wiaterek ze wschodu. Zdecydowanie zimny.
Trzecia część dzisiejszego jeżdżenia - powrót z pracy. Formalnie już po zachodzie słońca ale faktycznie jest na tyle jasno, że udaje mi się przemknąć przez las zagórski, Reden, Most Ucieczki, Zieloną i czarny szlak do Łagiszy nim porzucam terenowanie i grzecznie kończę asfaltem przez Sarnów. Część trasy powrotnej po swoich śladach.
Warunki na powrocie takie, że chłodnawo ale jako, że chciało mi się żwawo kręcić to wdzianko z dojazdu w zupełności wystarczyło. Nawet deczko się zgrzałem. Czas powrotny na tyle dobry, że podciąga zauważalnie średnią z dnia.
Po oficjalnym otwarciu lasów wszędzie pełno ludzi. Nawet jak się już ciemno zaczęło robić. I też nie przejmują się ani grupowaniem, ani maskowaniem. Oj! Pożyjemy z tą epidemią jeszcze spory kawałek czasu. Trzeba będzie to jednak przechorować.
Kategoria Inne, Praca
Z i za chlebem oraz DPND
-
DST
52.00km
-
Teren
12.00km
-
Czas
02:35
-
VAVG
20.13km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poranne kręcenie to zwykłe zagięcie do wsiowego Lewiatana po zaopatrzenie i zjazd do domu. Po rozładunku i zmianie zasobnika ruszam w zwykłe kółko do piekarni w Psarach (przez teren pod Urząd Gminy i dookoła lasu gródkowskiego na powrocie).
Na początku rześko ale im dalej w dzień, tym cieplej. Choć też trochę wieje nie za ciepłym powietrzem.
Na "913" wybierają klinkier, który był pod zdartym asfaltem. Na razie pas północny na odcinku od szkoły podstawowej w Gródkowie do ul. Kolejowej (przed Ośrodkiem Kultury).
Druga część dzisiejszego kręcenia to dojazd do pracy. Startuję przed 13:30. Warunki bardzo przyjemne. Dużo słońca, nieistotne chmurki, trochę wieje ale po obraniu docelowego kierunku pomagająco.
Trasa trochę kombinowana. Zaczynam od terenowego skrótu ze Strzyżowic pod Urząd Gminy i dalej do świateł w Sarnowie. Potem standard przez Preczów na Zieloną i dalej przez centrum Dąbrowy Górniczej na Mortimer. W centrum Zagórza stwierdzam, że jest jeszcze sporo przed czasem więc wspinam się na Mec, zjeżdżam do Blachnickiego i ścieżką podciągam się na Lenartowicza. Niąże już zjazd prosto do pracy. Wycyrklowane idealnie. Na miejscu jestem na 30s. przed czasem :-)
Przyjemnie i spokojnie się kręciło mimo jakby większego ruchu. Prawie przypominał zwykły o tej porze. Po drodze sporo ludzi, którzy wciąż nie przejmują się maskaradą. Zwłaszcza na wsiach i odludziach. Jak tak będą sobie olewać to z tym wirusem będziemy się bujać tak długo, aż wszyscy go nie złapią, a co niektórzy nie przeżyją.
Trzecia część jeżdżenia dzisiejszego to powrót z pracy. Start po zachodzi. Jest rześko ale wdzianko pozostaje w komplecie dojazdowym. Ostatecznie okazuje się, że kurtki nie musiałem wdziewać.
Zaczynam od przelotu przez las zagórski na Reden i dalej pod Most Ucieczki. Szybko przez Zieloną i dalej do Preczowa. Finisz zwykły przez Sarnów. Zupełnie bez gięcia i bez zamulania.
Po drodze spokojnie. Sporo niezamaskowanych i zgrupowanych.
Kategoria Inne, Praca
Za chlebem i po zaopatrzenie
-
DST
3.00km
-
Czas
00:11
-
VAVG
16.36km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś bez gięcia bo robota czeka. Do najbliższej piekarni - 300m w jedną stronę. Do tego zwykłe zagięcie do wsiowego Lewiatana - niecałe 3km.
Rześko, słonecznie, bezwietrznie.
Chciało by się więcej...
Kategoria Inne
Za chlebem
-
DST
10.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
00:33
-
VAVG
18.18km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
O pranku, niedługą chwilę po wschodzie słońca, małe kółeczko do piekarni.
Terenem ze Strzyżowic pod Urząd Gminy, piekarnia i powrót przy magazynach DL Invest, dookoła lasu gródkowskiego do "913" i finisz tąże do domu.
Rześko, bezwietrznie, słonecznie.
Kategoria Inne