limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2019

Dystans całkowity:989.00 km (w terenie 248.00 km; 25.08%)
Czas w ruchu:55:08
Średnia prędkość:17.94 km/h
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:43.00 km i 2h 23m
Więcej statystyk

DPOD

  • DST 49.00km
  • Teren 23.00km
  • Czas 02:23
  • VAVG 20.56km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 17 kwietnia 2019 | dodano: 17.04.2019

Udało mi się pozbierać dziś w miarę sprawnie i jazdę zaczynam o 6:03. Warunki lepsze niż wczoraj. Pod kurtkę idzie lżejsza warstwa. Dalej wieje z północnego wschodu ale niezbyt mocno i niezbyt zimnym powietrzem. Trochę chmur wysoko na niebie. Ogólnie przyjemnie.

Trasa w większości terenowa przez Park Żurawiniec, czarny szlak z Łagiszy do Zielonej, Pogorię 3, Most Ucieczki, Reden i las zagórski. Spokojnie i przyjemnie. Umiarkowanie szybko. Jedyny zgrzyt to na Redenie jakaś starsza kobieta radośnie wbiega mi pod koła zmuszając do gwałtownego hamowania. I jeszcze głupio się cieszy "ja pana widziałam". Co ci ludzie mają pod beretami?!

Na miejscu z zapasem 1 min.


Pogoda na wylocie taka trochę niewyraźna ale do przyjęcia. Dopiero w locie zrobiło się przyjemnie i słonecznie. Powrót lekko wyginany z udziałem terenu. Od razu spod Fabryki wbijam w wertepki i ciągnę nimi aż do Dańdówki. Tu asfaltami obok Działki Waldka przemykam w stronę Ostrogórskiej, z której zjeżdżam w czerwony szlak w stronę Milowic. Miła niespodzianka - posprzątali go. Wytrzebili też znacznie chaszcze.

Z Milowic jadę do Czeladzi ścieżkami wzdłuż Brynicy i przez osiedla wybywam obok Strusi. Stamtąd w stronę czerwonego szlaku i mostku na Brynicy a dalej przez Przełajkę do Wojkowic. Potem prosta spod Orlenu bez kluczenia do domu.

Przyjemny ale nie całkiem spokojny powrót do domu. W jednym miejscu miałem akcję taką, że mnie dostawczak wyprzedza a potem przed nosem w prawo skręca. No rozszarpać debila to mało. Mam nadzieję, że go karma gdzieś dorwie i dowali.


Kategoria Praca

DPDZDZD

Wtorek, 16 kwietnia 2019 | dodano: 16.04.2019

Start znów nierewelacyjny. Tym razem na obsuwę dołożyło się doluftowywanie kółek w rowerku. Jakieś takie miętkie się wydały. Za to potem jazda szła całkiem sprawnie. Niemniej start późny - 6:15.

Trasa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Właściwie spokojnie. Jedynie na rondzie w centrum D. G. znów chwila niepewności czy kierownik od strony Będzina mi nie wyjedzie. Z fajnych rzeczy to wycięli krzaki przy stadionie obok ścieżki na Braci Mieroszewskich. Teraz dobrze widać czy jakiś samochód wyjeżdża z osiedla, czy nie. Najwyższy czas był bo miejsce było raczej niezbyt bezpieczne.

Na metę zataczam się z minutą zapasu. Włożenie grubszej warstwy pod kurtkę okazało się dobrym pomysłem. Zdecydowanie było dziś chłodno i chyba wiało ze wschodu. Za to słoneczko bardzo dopisało. Może uda mu się jakoś podgrzać atmosferę do popołudnia.


Warunki powrotne podobne do wczorajszych czyli słońce, chłodny wiatr z północy i północnego wschodu. W miarę przyjemnie.

Trasa powrotna przez Mec i Środulę do Będzina. Na chwilę wpadam do serwisu i potem kontynuuję przez Zamkowe w stronę Grodźca i stamtąd przez Gródków do domu. Tu zostawiam plecak, zabieram sakwy i kręcę standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z balastem powrót do domu. Rozładunek sakw i drugie zagięcie standardowe, tym razem do wsiowego DINO. Z balastem zjazd do domu i koniec na dziś z jeżdżeniem.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 36.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 19.64km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 15 kwietnia 2019 | dodano: 15.04.2019

Poprzedni tydzień tak mnie zużył, że w weekend musiałem poodpoczywać i w związku z tym zero rowerka. Za to dziś do pracy jechało się bardzo dobrze. Rozruch, co prawda, był dość oporny i na kołach byłem dopiero o 6:16. Z tego względu trasa dojazdowa bez finezji i krótka przez Będzin, Środulę i Mec. Poszło gładko, bez sensacji. Na miejscu mam zapas 1 min. Straszyli, że w nocy może być do -6. Ale przed startem jak wyszedłem na zewnątrz to uznałem, że jest całkiem przyjemnie. Wdzianko z lżejszą warstwą pod kurtką.


Powrót w przyjemniejszych, ale jeszcze dalekich od ideału, warunkach. Powietrze nie było za ciepłe i w kierunku północ, północny wschód i wschód raczej nie było za przyjemnie, ledwie do wytrzymania. Ale w pozostałych kierunkach było nawet całkiem przyjemnie. Sporo słoneczka.

Trasa w sporej części terenowa. Zaczynam od lasu zagórskiego, potem szybki przeskok przez Reden do Mostu Ucieczki i dalej przez Zieloną w stronę czarnego szlaku. Odbijam jednak z niego na równoległe ścieżki, którymi wybywam na asfalt w Sarnowie. Potem przez światła na "86" i zaraz za nimi znów w teren do Parku Żurawiniec i na terenowy skrót do Strzyżowic. Finisz asfaltowy do domu. Przyjemny i spokojny powrót do domu.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 34.00km
  • Teren 9.00km
  • Czas 01:52
  • VAVG 18.21km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 12 kwietnia 2019 | dodano: 12.04.2019

Rozruchy bardzo słaby, samopoczucie też kiepskie. Dodatkowo jeszcze przed startem musiałem pokapać łańcuch i ostatecznie zaczynam toczenie o 6:15. Wieje, jak w prognozie stało, z północnego wschodu. Powietrze jest zimne. Na szczęście nie utrudnia jakoś wybitnie jazdy.

Trasa zbliżona do wczorajszej powrotnej. Drobne zmiany w okolicach targu i potem od Warpia do lasu mydlickiego. Reszta bez kombinacji. Spokojnie, przyjemnie, niezbyt spiesznie. Na miejscu mam 1 min. zapasu.


Już drugi dzień jestem jakiś całkiem wypruty z sił. Z tego też względu i bez objazdów, i bez werwy dojazdy i powroty. Z tego też powodu wybieram wariant spokojny. Las zagórski, Reden, Most Ucieczki, Zielona (gdzie przysiada na ławeczce wciągnąć batona bo mnie odcięło), czarny szlak do Łagiszy, teren na Stachowe, dawny czarny szlak w stronę Parku Żurawiniec i stamtąd asfaltem prosto do domu.

Pogoda taka sobie. Dalej pizga złem i czasem nawet miałem te podmuchy na twarz ale, że nie jechałem szybko, to nie przeszkadzały zbytnio. Całą drogę kapały jakieś drobne, niegroźne kropelki. Tak raczej niezachwycająca aura.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 33.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 18.86km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 11 kwietnia 2019 | dodano: 11.04.2019

Start podobnie jak wczoraj. Trasa również. Tylko warunki nieco słabsze bo pochmurno, wieje zimny powietrzem i coś tam leci z nieba ale nie ma ten opad żadnego znaczenia dla przebiegu akcji. Przejazd spokojny i nawet przyjemny. Na miejscu mam 1 min. zapasu.


Dzień dziś taki nijaki. Jeno spałbym. Wracam do domu w tempie niespiesznym i drogą bez gięcia. Przez centrum Zagórza w stronę Makro, las mydlicki, Warpie, park przy targu będzińskim, Namiarkowe, las grodziecki i finisz przez światła na "913" i do domu. Zupełnie bez weny na kręcenie. Dalej pizga złem choć na powrocie mi się to nie dawało zbytnio we znaki. Zniechęca jednak do zaginania.


Kategoria Praca

DPOD

  • DST 50.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:02
  • VAVG 16.48km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 10 kwietnia 2019 | dodano: 10.04.2019

Dziś rozruch poszedł tak słabo, że ruszam dopiero o 6:11. Z tego też powodu w użycie wchodzi rowerek szybszy i trasa krótsza. Wszystko asfaltem więc bez straszenia sarenek. Kręcę przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą.

Tempo niewyśrubowane bo pilnowałem oddechu. Czuć było wyraźny ruch powietrza mniej więcej z kierunku wschodniego i było to powietrze zdecydowanie zimne. Ponieważ czuję jakbym przechłodził wczoraj gardło, to chciałem uniknąć pogorszenia jego stanu. Jechało się nawet całkiem przyjemnie i bez problemów. Na miejscu jestem równo o 7:00. Grubsza warstwa pod kurtką była dobrym wyborem.


Popołudnie może odrobinę cieplejsze ale nawet jeśli tak, to bardzo nieznacznie. Pizga złem. Na szczęście nie za mocno i dla mnie raczej wspomagająco lub przynajmniej nieprzeszkadzająco. Tak trochę się łamałem jak jechać i po drodze miałem kilka momentów, gdzie omalże nie skróciłem.

Trasa zaczyna się od dokręcenia do ścieżki przy Blachnickiego i zjazd w stronę Środuli. Potem przez Pogoń do Czeladzi. Tu zaczynam pierwsze odcinki terenowe. Na razie ich niewiele ale są. Przebijam się w stronę Grodźca po drodze obserwują zmiany. Budujące się jakieś coś wielkopowierzchniowe zostało zaopatrzone przy okazji w system świateł. Czyli miejsce przyszłych korków. Do tej pory nie unikałem tej drogi ale chyba niedługo zacznę, jak tylko światła ruszą na dobre.

Na wjeździe do Grodźca wbijam w teren i ciągnę w stronę Parku Rozkówka i jednego singla, co to go chciałem sprawdzić czy jest taki, jak myślałem. Jest. Zadowolony z eksploracji toczę się w stronę Wojkowic i tam, przed mostem nad Brynicą w stronę Przełajki, wbijam w teren, którym przemycam się w stronę wojkowickiego parku przy Urzędzie Miasta. Chwilę tam kluczę po ścieżkach.

Kolejny kawałek terenu, który chciałem zbadać pod kątem zmian, to bezdroża za więzieniem. Ścieżka, którą sprawdzałem jest bez zmian. Eksploracji już na dziś dość ale terenu nie. Polami przebijam się w stronę Rogoźnika i jego pagórkami przetaczam się w stronę Strzyżowic. Wybywam niedaleko kościoła. Asfaltami toczę się już do do domu. W ostatniej chwili doginam do dzisiejszego wyniku zahaczając jeszcze o ul. Belną. Potem zjazd do domu.

Tempo powrotu niespieszne. Bardziej ze względu na zimne powietrze niż na teren. Dotarłem do domu deczko zmachany ale zadowolony z uczynionego objazdu.


Kategoria Praca

DPD

Wtorek, 9 kwietnia 2019 | dodano: 09.04.2019

Spotkania z sarenkami: 5. Spłoszenia: 4. 80% skuteczności.

Zbieram się ostatecznie tak samo mało sprawnie jak wczoraj i toczenie zaczynam o 5:58. Odcinek do Zielonej tak samo jak wczoraj. Sprawdzając czas na Zielonej odkrywam, że poszło mi o całe 7 min. lepiej niż wczoraj. Jest więc czas na terenowanie przy pewniej szansie na dojazd punktualny.

Przez park przetaczam się pod molo na Pogorii 3 i dalej w stronę Mostu Ucieczki. Potem Reden, przejazd pod "94" i wjeżdżam do lasu zagórskiego i jego ścieżkami dotaczam się do pracy. Obsuwa na mecie: 3 min. Bardzo spokojny i bardzo przyjemny dojazd do pracy.


Spotkania z sarenkami: 1. Spłoszenia: 1. 100% skuteczności.

Wracam przez centrum Zagórza, Mortimer i Park Hallera. Na chwilę podjeżdżam do C. H. Pogoria ale nie załatwiam, niestety, sprawy, za którą się tu zjawiłem. Trudno. Szybciej mogę rozpocząć powrotne terenowanie. Przy okazji Mamut wzbudza pewne zainteresowanie ochrony :-) Padają pytania, które często słyszę jak mnie ktoś na tym rowerku zobaczy. Chwila rozmowy i ruszam w drogę.

Przez "dworzec kolejowy" wybijam się na kierunek terenu w stronę Ksawery. Potem kawałek asfaltem i znów w las by wyjechać na wylocie z Będzina w stronę Łagiszy. Jednak tu tylko przecinam asfalt i wbijam znów w teren by dostać się do lasu grodzieckiego. Nimże jadę w stronę leśniczówki. Tu zaliczam uślizg omalże zaglebiony. Jakimś fartem udało mi się wybronić od upadku korzystając jedynie z szybkiej podpórki. Wszystko to z nadmiaru pewności. Wszedłem przy dużej prędkości ostro w zakręt i mi koło ujechało na sypkim podłożu.

Dalej już nieco ostrożniej jadę pod przejazd pod "86" i przez pola w stronę gródkowskiego "Pod Lwem". Potem wzdłuż centrum dystrybucyjnego do lasu gródkowskiego i na żółty szlak. Opuszczam go dopiero niedaleko podstawówki w Psarach. Stąd już grzecznie, prosto do domu asfaltami.

Przyjemny i spokojny powrót do domu. Jedynie chyba zaczyna pogoda nieco się rozjeżdżać. Niby słońce jest ale jakieś takie niewyraźnie. Do tego czuć podmuch jakby z północy lub północnego wschodu. Nie jest on ciepły. Chyba się sprawdzi prognoza ICM-u o zjeździe temperatury w okolice +5.


Kategoria Praca

DPOD

Poniedziałek, 8 kwietnia 2019 | dodano: 08.04.2019

Chciałem ruszyć wcześniej ale nie wyszło i ostatecznie zaczynam się toczyć o 5:58. Mimo tego wybieram na początek trochę terenu. Przez skrót ze Strzyżowic do granicy Malinowic z Psarami i dalej Park Żurawiniec przetaczam się w stronę Stachowego. Potem wzdłuż torów do czarnego szlaku z Łagiszy na Zieloną i przez park w stronę przejazdu przy "dworcu kolejowym" w Dąbrowie Górniczej. Tu chwila stania aż odjedzie pociąg. Reszta trasy standardowa: muzeum w D. G., Aleja Róż, Mortimer, centrum Zagórza, Szymanowskiego.
Na mecie jestem 3 min. po czasie. Kręciło się całkiem przyjemnie i gdyby nie presja czasu, to jeszcze bym potereneował kawałek. Pogoda dopisała, słoneczko, trochę porannych mgieł, umiarkowany chłodek, raczej bez wiatru. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.


Powrót przy całkiem przyjemnej temperaturze. Wdzianko jeszcze na długo ale lekkie. Kręcę na początek załatwić biznes ale niespiesznie i gdzie się da, terenowo.

Na początek ścieżką przy Blachnickiego w stronę Środuli i dalej na Pogoń. Stamtąd do Czeladzi. Trochę eksploracji i docieram do M1 gdzie miałem paczkę do odebrania. Teraz mogę dalej oddawać się terenowaniu. Przez pola przebijam się spod M1 do Grodźca i dalej w stronę Parku Rozkówka. Stąd śmigam na singielek, który kiedyś mi brzydko rozkopali. Już jest znów w użyciu.

Po grodzieckich bezdrożach, zakosami, toczę się w stronę Wojkowic i mojej wioski wyłaniając się przy cmentarzu w Psarach. Stąd mam prostą asfaltem do domu ale to jeszcze nie koniec terenowania. Chcę sprawdzić pewną polną drogę, którą dawno temu jechałem. Więc znów uciekam na zachód.

Eksploracja tak pół na pół wyszła. Droga nieużywana zarosła i właściwie zniknęła. I tu bardzo cieszyłem się, że dziś wybrałem Mamuta do jazdy. Nie musiałem się wracać. Na krechę, po dawno niekoszonych, miejscami bagnistych, łąkach kręcę w stronę podstawówki w Strzyżowicach. Takie mi porównanie przyszło do głowy. Jeśli Rzeźnik to terenówka, to Mamut jest traktorem, którym się tą terenówkę potem wyciąga do cywilizacji. Dosłownie jak czołg przedarłem się do celu. Powoli ale bez najmniejszych problemów.

Przy podstawówce focę drzwi oklejone plakatami o proteście i już bez gięcia staczam się asfaltem prosto do domu. Czas uzupełnić kalorie. Bardzo przyjemny i spokojny powrót do domu.


Link do pełnej galerii












Kategoria Praca

DPDZD

Piątek, 5 kwietnia 2019 | dodano: 05.04.2019

Rozruch słabszy niż wczoraj i na kołach jestem dopiero o 6:15. Warunki zbliżone do wczorajszych. Jedynie wiatr jakby mniej zauważalny, o ile w ogóle był. Trasa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą bez ekstra przystanków. Przejazd spokojny i przyjemny. Na miejscu jestem minutę po czasie.


Powrót całkiem sprawny przez Mec i Środulę do Będzina. W serwisie okazuje się, że manetka nie dojechała więc nic nie załatwię. Kręcę powrót dalej przez Nerkę do Łagiszy i dalej przez Sarnów do domu. Nawet sprawnie poszło. W domu zostawiam plecak i robię zwykłe zagięcie do wsiowego Lewiatana po zaopatrzenie. Zjazd prosto do domu z balastem.

Pogoda po południu całkiem przyjemna. Kurtka wracała w plecaku i ogólnie lżejszy strój dawał radę. Jednak ciągle czuję efekty lekkiego przeziębienia i weekend planuję się dokurować domowymi sposobami więc będzie nierowerowo.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 35.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 4 kwietnia 2019 | dodano: 04.04.2019

Rozruch jak wczoraj i na kołach jestem o 6:10. Jest cieplej zgodnie, zresztą, z prognozami ICM-u. Lekko dmuchało ze wschodu ale już nie tak zimnym powietrzem. Słońce miało problem przebić się przez chmury. Ogólnie warunki lepsze niż wczoraj ale jeszcze daleko do moich ulubionych.

Trasę kręcę dziś przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą bo po drodze mam przymusowy przystanek na 2-3 min. Przejazd spokojny i bez sensacji. No może poza sarenką na "913" przed "Pod Lwem". Wyskoczyła nagle przed samochody przede mną i trzeba było nam wszystkim mocno przyhamować by sobie w zadki nie powjeżdżać. Na miejscu z 4 min. obsuwy.


Powrót bez większych objazdów ale w wariancie spokojnym. Zaczynam od lasu zagórskiego, potem Reden i Most Ucieczki. Dalej Zielona, czarny szlak do Łagiszy i teren do Stachowego i dalej na żółty szlak. Powrót na asfalt na ul. Szkolnej i prosto do domu.
Wiało nawet dość zauważalnie mniej więcej z południa. Dla mnie niezbyt przeszkadzająco. Powietrze nie było zimne. Trochę słońca po drodze ale upałów jeszcze nie doświadczyłem. Tempo niespieszne ale też i bez ociągania.


Kategoria Praca