limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPOD

Poniedziałek, 8 kwietnia 2019 | dodano: 08.04.2019

Chciałem ruszyć wcześniej ale nie wyszło i ostatecznie zaczynam się toczyć o 5:58. Mimo tego wybieram na początek trochę terenu. Przez skrót ze Strzyżowic do granicy Malinowic z Psarami i dalej Park Żurawiniec przetaczam się w stronę Stachowego. Potem wzdłuż torów do czarnego szlaku z Łagiszy na Zieloną i przez park w stronę przejazdu przy "dworcu kolejowym" w Dąbrowie Górniczej. Tu chwila stania aż odjedzie pociąg. Reszta trasy standardowa: muzeum w D. G., Aleja Róż, Mortimer, centrum Zagórza, Szymanowskiego.
Na mecie jestem 3 min. po czasie. Kręciło się całkiem przyjemnie i gdyby nie presja czasu, to jeszcze bym potereneował kawałek. Pogoda dopisała, słoneczko, trochę porannych mgieł, umiarkowany chłodek, raczej bez wiatru. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.


Powrót przy całkiem przyjemnej temperaturze. Wdzianko jeszcze na długo ale lekkie. Kręcę na początek załatwić biznes ale niespiesznie i gdzie się da, terenowo.

Na początek ścieżką przy Blachnickiego w stronę Środuli i dalej na Pogoń. Stamtąd do Czeladzi. Trochę eksploracji i docieram do M1 gdzie miałem paczkę do odebrania. Teraz mogę dalej oddawać się terenowaniu. Przez pola przebijam się spod M1 do Grodźca i dalej w stronę Parku Rozkówka. Stąd śmigam na singielek, który kiedyś mi brzydko rozkopali. Już jest znów w użyciu.

Po grodzieckich bezdrożach, zakosami, toczę się w stronę Wojkowic i mojej wioski wyłaniając się przy cmentarzu w Psarach. Stąd mam prostą asfaltem do domu ale to jeszcze nie koniec terenowania. Chcę sprawdzić pewną polną drogę, którą dawno temu jechałem. Więc znów uciekam na zachód.

Eksploracja tak pół na pół wyszła. Droga nieużywana zarosła i właściwie zniknęła. I tu bardzo cieszyłem się, że dziś wybrałem Mamuta do jazdy. Nie musiałem się wracać. Na krechę, po dawno niekoszonych, miejscami bagnistych, łąkach kręcę w stronę podstawówki w Strzyżowicach. Takie mi porównanie przyszło do głowy. Jeśli Rzeźnik to terenówka, to Mamut jest traktorem, którym się tą terenówkę potem wyciąga do cywilizacji. Dosłownie jak czołg przedarłem się do celu. Powoli ale bez najmniejszych problemów.

Przy podstawówce focę drzwi oklejone plakatami o proteście i już bez gięcia staczam się asfaltem prosto do domu. Czas uzupełnić kalorie. Bardzo przyjemny i spokojny powrót do domu.


Link do pełnej galerii












Kategoria Praca


komentarze
limit
| 10:24 poniedziałek, 8 kwietnia 2019 | linkuj Jechałem na tyle wcześnie, że powietrze jeszcze się nie ruszyło. Teraz czuję, że faktycznie lekko dmucha.
amiga
| 10:19 poniedziałek, 8 kwietnia 2019 | linkuj Poniedziałki mają to do siebie, że ciężko jest się pozbierać, ale już we wtorki jest nieźle :) Niby to ja miałem wiatr w plecy, ale miałem wrażenie, szczególnie pod koniec jazdy, że jednak wieje z zachodu... Okaże się to gdy będę wracał ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!