limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Rybnik oficjalnie

  • DST 169.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 08:14
  • VAVG 20.53km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 25 sierpnia 2012 | dodano: 25.08.2012

Dziś oficjalna klubowa wycieczka do Rybnika.
Dzień rozpoczął się mało optymistycznie. Pochmurno, mokro. Zanim dotarłem na miejsce zbiórki ze dwa razy zdążyło popadać. Na szczęście nie na tyle mocno, by mnie zniechęcić do dalszej jazdy.
Pod fontanną zastaję trzech odważnych, którzy też nie dali się pogodzie wystraszyć. Gdyby nie oni, to pewnie by się wyjazd nie odbył. A tak, jak się stawił ktoś poza organizatorem, to nie wypadało się wycofać :-)
Czekaliśmy jeszcze na Marcina i Jego Tatę, którzy wystartowali z poślizgiem bo u nich akurat padało. W końcu jednak ruszamy.
Trasa niemal identyczna jak ta, którą odbyłem tydzień wcześniej z Edytą i Jackiem. Zwiedzania wiele nie było, trochę tylko focenia.
Na początek Kalwaria Panewnicka gdzie zrobiliśmy kilka minut postoju.
Kolejna przerwa przy drewnianym kościółku z XVI w. w Paniowych. Niestety zamknięty więc tylko kilka foto z zewnątrz.
Jedziemy dalej do Chudowa. Tu również tylko chwila na zdjęcia. Zamek można zwiedzać ale dopiero od 11:00. My byliśmy o godzinę wcześniej i pogoda zdecydowanie nie kwalifikowała się do czekania na otwarcie.
Przejeżdżamy przez Knurów bez zatrzymywania. Po drodze co jakiś czas coś tam kapnie ale na tyle nieznacznie, że jedziemy dalej.
Postój robimy przy drewnianym kościółku w Wilczej. Otwarty ale akurat odbywa się tam pogrzeb więc tylko foto i przeczekawszy chwilowy mocniejszy opad pod okapem, jedziemy dalej.
Potem kawałek po lasach i wyjeżdżamy przy zalewie rybnickim. Ścieżką wzdłuż zbiornika jedziemy na molo, gdzie robimy foto i dalej do centrum na rynek wszamać obiadek.
Na rynku tańce i przyśpiewy ludowe towarzyszą nam w trakcie posiłku.
Odpocząwszy ruszamy w drogę powrotną. Teraz wersja trasy nieco bardziej wymagająca. Trochę lasów i całkiem sporo podjazdów. Było się gdzie zmęczyć. Postój robimy m. in. przy drewnianym kościół w Palowicach, na rynku w Mikołowie a doraźnie po większych podjazdach i w miarę potrzeb na tankowanie.
Dojeżdżamy do Sosnowca nieco po 18:30 czyli wcześniej niż zakładaliśmy ale to pewnie dlatego, że grupa nieliczna i zrywna.
Pogoda, która początkowo wyglądała bardzo nieciekawie z końcem dnia wygląda bardzo dobrze. Warto było się niewystraszyć i pojechać.





Od lewej: ja, Paweł, Adrian, Marcin, Tata Marcina, Dominik czyli 6 niewystraszonych pogodą.


Panewniki.


Pierwsza przerwa serwisowa - kapeć w rowerze Taty Marcina. Druga była później - smarowanie łańcuchów - w drodze z Rybnika.


Kościół drewniany XVI w. w Paniowych.


Zamek w Chudowie.


Kościół w Wilczej.


Długo, długo nic i od razu na molo w Rybniku.


Zbieramy się do powrotu po obiadku.


Spotykamy siostrę "dziewczyny" Andiego.


Kościół w Palowicach. Również zabytkowy. I również zamknięty.


Wyrywam trochę do przodu i robię ekipie zdjęcia na podjeździe.


I jeszcze jeden z licznych podjazdów drogi powrotnej.

Link do pełnej galerii


Kategoria Jednodniowe


komentarze
limit
| 08:09 poniedziałek, 27 sierpnia 2012 | linkuj Edyto: Trochę nas mało było. Co do Chudowa, to ma się tam odbyć zakończenie sezonu PTTK więc będzie okazja pojechać i pozwiedzać.
Widziałem, że też zrobiłaś niezły przebieg przez weekend :-)
edytek
| 07:53 poniedziałek, 27 sierpnia 2012 | linkuj czyli na Chudów trzeba będzie uderzyć innym razem i nie trzeba będzie tak wcześnie wstawać;), widziałam zdjęcia i chyba tata Marcina ma zdjęcie dokładnie w miejscu w którym ja zerwałam łańcuch:)
fajnie, że wycieczka się udała i pogoda dopisała
Pozdrawiam
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!