limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w kategorii

Opona

Dystans całkowity:796.00 km (w terenie 44.00 km; 5.53%)
Czas w ruchu:41:41
Średnia prędkość:19.10 km/h
Maksymalna prędkość:37.50 km/h
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:53.07 km i 2h 46m
Więcej statystyk

DPNOSD

  • DST 50.00km
  • Czas 02:32
  • VAVG 19.74km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 27 listopada 2014 | dodano: 27.11.2014

Na termometrze dziś zero zdecydowanie dodatnie. Jezdnie suche. Zauważalny wiatr z kierunku przeciwnego (wg ICM-u mniej więcej połudiowo-wschodni). Start zdecydowanie w oknie - 6:03. Dziś spokojne kręcenie do pracy. Na miejscu z zapasem 4 minutek. Po drodze bez sensacji. W sumie nawet całkiem przyjemna jazda.

Po pracy poturlałem się standardem pod molo na Pogorii 3 i stamtąd na Piekło. Na ładnym, równym asfalcie od jakiegoś czasu czuję irytujące bicie z okolic tylnego koła ale dotychczasowe oględziny nie ujawniały problemu. Albo patrzyłem nie tam gdzie trzeba, albo moja niejaka ślepawość nie pozwoliły dostrzec usterki. Dziś jednak w końcu chyba problem nabrzmiał do tego stopnia, że stał się dobrze widoczny. A polegał on na tym:



Znowu opona do wymiany. Zamiast uderzać na Preczów zwracam się w stronę Zielonej i stamtąd wzdłuż Czarnej Przemszy dobijam do Będzina i serwisu. Zakupuję nówkę oponę na dość agresywnym bieżniku (Merida Race) i ruszam do domu ostrożnie już nieco niż do tej pory sobie pozwalałem przy tej usterce. Przez Łagiszę i Sarnów docieram spokojnie i bez problemów do domu. Po małej regeneracji odprawię kolejny rytuał serwisowy. Tym razem operacji poddane zostanie zadnie kółko.


Kategoria Praca, Opona

DPOND

  • DST 37.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 18.50km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 25 listopada 2014 | dodano: 25.11.2014

+3. Jezdnie mokre. Wystartowałem o 6:03 czyli ze sporym zapasem ale chciałem zachować spokojne, równe tempo ze względu na warunki na jezdni. Miejscami trzeba mi było mijać kałuże i rozlewiska co wymuszało zmniejszanie prędkości. Dzięki spokojnej jeździe nie było konieczne użycie zestawu gumowego i na miejsce dojechałem właściwie suchy. Po drodze też bez sensacji. Spokojny dojazd do pracy.

Po pracy dziś dzień objazdowy. Na początek do centrum Zagórza na spotkanie z Prezesem oddać książeczki do weryfikacji. Trochę przy okazji pogadaliśmy ale obaj mieliśmy jeszcze plany na później więc Marcin w swoją stronę a ja ruszam na Dąbrowę Górniczą. Jednak po drodze przystaję i dzwonię do Mariusza. Już jest na Zielonej. Umawiamy się na ścieżce rowerowej niedaleko "Wiśni". Jestem szybciej niż myślałem na miejscu więc powoli jadę w stronę Będzina. Zjeżdżamy się niedaleko centrum ubezpieczeniowego. Przekazuję co miałem przekazać i trochę rozmawiamy aż zapadają ciemności. Mariusz rusza do domu a ja do serwisu. Okazało się, że jest znów problem z luftem na przodzie. Wymiana dętki jeszcze w pracy pomogła ale przy okazji zauważyłem, że opona już tak zdarta, że wyłazi szmata. Oponka poprzednio służyła na tyle więc nie była już w zbyt dobrej kondycji. Zawijam do celu i nabywam nową oponkę oraz dwie linki do przerzutek na zapas. Z serwisu już prawie prosto do domu. Prawie, bo wracam prze Łagiszę i Sarnów a bliżej byłoby przez Gródków. Jednak przez Sarnów spokojniejsza droga a mnie się nigdzie nie spieszy. Warunki na powrocie bardzo przyjemne. Jezdnie przeschły, bez wiatru, temperatura na pewno na plusie bo nawet dłuży postój jakoś nie wychłodził. Generalnie o wiele lepiej niż wczoraj pomimo niezbyt optymistycznego poranka.


Kategoria Praca, Opona

DPDSOZ

  • DST 48.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:15
  • VAVG 21.33km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 25 czerwca 2014 | dodano: 25.06.2014

+12 na starcie. O wiele mniej rześko niż wczoraj. Chmurki z prześwitującym słabo słońcem i wiaterek z kierunku nieoznaczonego. Dziś znów lekka poprawa w kwestii godziny startu ale do ideału jeszcze trochę brakuje. Bezpieczne ramy czasowe osiągnięte ponownie w okolicach "dworca kolejowego" w Dąbrowie Górniczej. Spokojny dojazd do pracy bez sensacji.



Zebrałem się dziś w sobie i połączyłem wszystkie ślady z wakacyjnego wyjazdu żeby mieć ogólny pogląd jak to wyglądało. Takie "mniejsze pół" Polski objechane.


Popołudnie dziś znów nieco pokręcone jeśli chodzi o użycie rowerków. Z pracy zwijam się tak szybko jak tylko mogę i wracam najkrótszą drogą do domu. Trochę pokapuje na początku ale niegroźnie. Potem dalej miejscami drogi mokre. To jeszcze na Srebrnej Strzale. W domu pakuję plecak i na zbiorkom do Będzina. Jadę odebrać Błękitnego po serwisie. Założone zapasowe kółko po uprzedni jego wycentrowaniu. Przednia piasta przejrzana gruntownie i jest ok. Do tego reszta rowerka też przejrzana. I to czuć jak się jedzie bo wszystko pracuje cicho, bez jęków, trzeszczenia, brzęczenia czy co tam jeszcze elementy składowe rowerka za odgłosy są wstanie wywołać. Po prostu ideał. Tylko szum nowiutkich opon na drodze. Ze starego kółka uratować da się tylko tarczę, bębenek i zacisk. Reszta tak ściorana, że nadaje się na złom. Z serwisu podjeżdżam na ścianki z graffiti obok Biedronki na dole Syberki. Jest tan nowa galeria, którą już jakiś czas temu przyuważyłem i nawet wczoraj w przelocie obejrzałem ale nie było wtedy czasu na focenie. Dziś podjechałem i te ciekawsze pstryknąłem (czyli większość). Ładnie wykonane choć mam wrażenie, że galeria z roku poprzedniego jakoś bardziej oko przyciągała. Potem bez zaginania ponownie przez Zamkowe i dalej przez Grodziec (a nie jak godzinę wcześniej przez lasek grodziecki) i Gródków do domu. Tu odstawiam Błękitnego i ponownie w użycie idzie Strzała. Z sakwami kółko do wsiowego Lewiatana. Błękitny teraz trochę będzie odpoczywał do pewnej imprezki, którą zaplanował Mariotruck :-)

Link do galerii z Art-ami.


I tak ze 3 arty dla wyrobienia pojęcia jak to wygląda.







Kategoria Praca, Opona, Serwis, Koło

Grzmiąca - Moryń

  • DST 125.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 06:58
  • VAVG 17.94km/h
  • VMAX 37.50km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 czerwca 2014 | dodano: 06.06.2014

Zaczynamy dziś około 9:30. Wracamy do Kłopotu do muzeum bociana białego, gdzie się potwierdzamy. Potem wjeżdżamy na ścieżkę rowerową na wale rzeki Odry. Jedynym jej mankamentem jest to, że zbudowana jest z betonowych płyt i to położonych w poprzek. Jedzie się średnio komfortowo ale przynajmniej z dala od samochodów i z pięknymi widokami na rozlewiska Odry. Dziś potwierdzeń prawie nie zaliczamy. Na odcinku z Kłopotu do Uradu na ścieżce nie ma nic. W Słubicach był kościół i cmentarz ale dla nas miasto tym razem est okazją do załatwienia technicznych aspektów rajdu. Odwiedzamy przede wszystkim ściany płaczu by być w drodze wypłacalnymi. Ja nabywam dwie nowe oponki i od razu, na ławeczkach na wale dokonuję wymiany. Stare opony lądują w koszu. Wymieniam też klocki w tylnym hamulcu. Dodatkowo jeszcze najeżdżamy sklep wędkarski, gdzie kupuję siatkę na ryby z przeznaczeniem do suszenia pranych ciuchów w czasie jazdy. Patent jutro przejdzie chrzest bojowy. Wyjeżdżamy z miasta ścieżką rowerową na wale Odry. Dalej ścieżka miejscami prowadzi poniżej korony wału ale jedzie się nią całkiem dobrze. Etap ze Słubic pod Kostrzyń nad Odrą jest jednym z dłuższych ale i spokojnych bo na wałach nie ma żywego ducha. Podjeżdżamy pod dyrekcję Parku Narodowego Ujścia Warty. Niestety jest po 16:00 i nie ma nam kto zrobić potwierdzenia. Na wjeździe do Kostrzynia wstępujemy na chwilę do fortu i wizytujemy dawne przejście graniczne. Potem wieża ciśnień i poszukiwanie miejsca, gdzie dałoby się zjeść. Paszę pobieramy już na wylocie z miasta. Potem szukamy noclegu i jedziemy już do celu. Na miejscu jesteśmy przed 22:00.



Link do pełnej galerii


Jeszcze raz Kłopot i muzeum bociana białego.


Wałem na Odrze jedziemy...


... Świecka. W tle niemiecka strona Odry.


Tu Błękitny dostaje nowe kapcie i klocki do hamulca na tył.


Po niemieckiej stronie rzeki co chwila jakieś miasteczka. Po naszej pusto.


Niemiecką stroną też gna jakaś ekipa :-)


Fort w Kostrzyniu nad Odrą.


Kolejna wieża ciśnień.


Kategoria Kilkudniowe, KlockiT, Opona

DPSOD

Środa, 22 maja 2013 | dodano: 22.05.2013

Nie zerknąłem ile rano na termometrze ale po wczorajszych opadach wilgoć sprawiła, że odczuwalny chłodek. Mimo tego jechało się całkiem dobrze. Niedaleko domu złapałem "125" i podciągnąłem się 2 przystanki w tunelu. Niestety potem "125" skręca i skończyło się dobre. W tunelu nie dość, że jechało się łatwiej to było też cieplej.
Przed wyjazdem łatanie dętki i wymiana opony na przodzie. Oryginalna Meridowa oponka miała już przebieg grubo ponad 15 tys. km. Jeszcze nie była łysa ale już nieco pocięta i za często na niej łapałem kapcie. Na przodzie wylądowała Schwalbe, którą kupiłem w zeszłym roku razem z nowym kołem w Ostrowie Wielkopolskim. Jej przebieg to jakieś 1000 km więc powinna na trochę wystarczyć. Nieco węższa niż oryginalna.

Po pracy przez Dąbrowę Górniczą do serwisu do Będzina. W końcu paczka znalazła drogę do celu i mogłem się zaopatrzyć w nowe pedałki na łożyskach maszynowych do Błękitnego Rumaka. Od razu instalacja na miejscu i nieco zagięty powrót przez Syberkę, Czeladź, Wojkowice i Strzyżowice do domu. Zmiana pedałków sprawiła, że rowerek wydaje mniej irytujących odgłosów czyli wychodzi na to, że stare albo niedosmarowane albo na etapie rozsypywania się. Zmiana jednak głównie z powodu tego, że były niesymetryczne i jak mi się źle ustawiły na starcie to potrafiła stopa ujechać. Poza tym były już też nieco pogięte w wyniku kilku gleb.
Na powrocie nieco przyszło się pozmagać z wiatrem. Na szczęście zaznaczone w prognozie możliwe burze nie miały miejsca albo miały miejsce tam, gdzie mnie nie było. Cała droga w każdym bądź razie uszła mi na sucho.


Kategoria Praca, Serwis, Pedały, Opona