Serwis
Dystans całkowity: | 6225.00 km (w terenie 467.00 km; 7.50%) |
Czas w ruchu: | 319:33 |
Średnia prędkość: | 19.48 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.50 km/h |
Liczba aktywności: | 155 |
Średnio na aktywność: | 40.16 km i 2h 03m |
Więcej statystyk |
DNPS
-
DST
25.00km
-
Czas
01:15
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch bardzo dobry i miałem trochę czasu by podczyścić rowerek przed startem. Po wczorajszym powrocie terenowym oblepiony piaskiem.
Startuję o 5:59. Ani ciepło, ani zimno, nie wieje, jezdnie mokre. Nawet przyjemnie. Na niebie dywan chmur więc ciemności ustępują wolniej.
Trasa jak wczoraj: Sarnów, Preczów, Zielona, centrum D. G., Mortierm, centrum Zagórza. Spokojnie, bez sensacji. Na miejscu mam 10 min. zapasu. Niestety rowerek znów oblepiony piaskiem tyle, że trochę mniej. O ile znów pogoda się nie rozjedzie to dziś odstawię go na przeszczep.
W ciągu dnia zrobił się ładny, słoneczny dzień. Temperatury, co prawda, już nie letnie, ale przyjemnie. Powrót skrócony na kierunku do Będzina. Przez Mec i Środulę kręcę do serwisu, gdzie zostawiam Mamuta na przeszczep napędu i przegląd przedzimowy. Chcę go mieć 100% sprawnego żeby w razie śniegów mieć czym śmigać do pracy. Powrót do domu wykończony zbiorkomem.
Kategoria Praca, Serwis
DPD
-
DST
37.00km
-
Czas
01:50
-
VAVG
20.18km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nic nie udaje mi się poprawić startu. Znów ruszam o 6:14. W związku z tym, i z faktem, że jest chłodno, decyduję się na trasę przez Będzin. Nie będę musiał cisnąć żeby zmieścić się w czasie.
Jedzie się dobrze. Spokojnie. Na metę zataczam się z dwoma minutami rezerwy.
Słoneczko ładnie dawało na finiszu po oczach. Całą Zuzanny, Dworską i Lenartowicza jazda z przekrzywioną głową żeby daszek kasku dawał trochę cienia.
Po pracy przyjemne lato. Dużo słońca, lekki wiaterek. Kręcę powrót na kierunku do Dąbrowy Górniczej. W centrum Zagórza zaskakuje mnie zator. Ciągnie się prawie od Mortimeru do ronda i gdzieś dalej w stronę Mecu. Wypadek? Mnie droga dalej biegnie przez Reden w stronę Łęknic i dalej bieżnią do przejazdu z P3 na P4. Potem odbicie do Preczowa i finisz przez Sarnów do domu.
Przejazd spokojny, niezbyt spieszny i bez wyginania. Jedyny niemiły akcent, to osa, która raczyła wpakować mi się na nogę i mnie upierniczyć. Strąciłem ją od razu ale coś tam zdążyła wstrzyknąć i dziabnięte miejsce daje lekkie poczucie dyskomfortu.
W trakcie przygotowywania rowerka do jutrzejszego wyjazdu odkryłem urwaną szprychę w tylnym kole. Rowerek na bok i w użycie na jutro wejdzie Mamut. Błękitnego zrobię, jak mnie coś najdzie. Ale pewnie niedługo po powrocie z integracji.
Kategoria Praca, Serwis, Szprycha
DPSD
-
DST
35.00km
-
Czas
01:32
-
VAVG
22.83km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tak jakoś wyszło, że zaczynam się toczyć o 6:15. Nie ma czasu na marudzenie. Właściwie to wypadałoby nieco przyłożyć się do kręcenia. Tak też i robię, choć jeszcze rezerwy mocy były. Trasa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Spokojnie, sprawnie i przyjemnie. W ogóle warunki o poranku lepsze niż wczoraj. Odrobinę cieplej, sporo słońca i raczej bezwietrznie. Nogi podawały bardzo dobrze. Ostatecznie na mecie mam 3 min. zapasu.
Dziś powrót na kierunku Będzina. Tam przez Mec i Środulę. Zawijam do serwisu. Cel: wymiana stopki Błękitnemu. Obecna strasznie klekocze nawet na najdrobniejszych szczegółach. Nie pamiętam, czy miała tak od nowości czy z czasem się zdezelowała ale ostatnio bardzo mi to już przeszkadza. Przeszczep przebiega sprawnie. Potem jeszcze zaopatruję się w koszyk na bidon dla Mamuta i trochę zwyczajowych szpejów: smary, łatki. Dalszy powrót przez Zamkowe, Grodziec i Gródków. Kręciłem raczej z zaangażowaniem wywołanym przez gromadzące się na kierunku mojej jazdy niepokojące chmury. Do tego też ICM twierdził, że będą warunki do burz. Przy tym wszystkim nogi podawały. Dojeżdżając do domu słyszę grzmoty i nawet pokazuje się jedna błyskawica. Padać jednak nie zaczęło. Pewnie znów bokiem przejdzie. W domu jeszcze mocowanie koszyka Mamutowi.
Kategoria Praca, Serwis, Stopka
Odprowadzanie i powrotne zaginanie
-
DST
38.00km
-
Teren
12.00km
-
Czas
02:07
-
VAVG
17.95km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zajechał dziś brat na nowym rowerku pochwalić się. Przykręcił ze starszym synem. Chwilę bawili a ja miałem czas założyć Mamutowi ożywioną przerzutkę przednią. Postanowiłem ich odprowadzić kawałek drogi i przy okazji zrobić test.
Ruszamy jakoś po 16:00. Terenem w stronę Parku Żurawiniec i dalej do szklarni. Potem na Dąbier-Chrobakowe i przez Warężyn na szlak niebieski do Wojkowic Kościelnych. Żegnamy się przed zjazdem na P4. Odbijam na bieżnię i kręcę nią aż do przejazdu na P3. Potem bieżnią od strony Łęknic dojeżdżam do mola i skręcam na Zieloną. Dalej czarnym szlakiem do Łagiszy i dalej terenem do lasu gródkowskiego. Objeżdżam go od strony Lidla do szkoły i przeskakuję na drugą stronę. Tyłami tartaku przedzieram się w stronę przejazdu kolejowego ale w ostatniej chwili jeszcze robię ucho wypadając ostatecznie przy cmentarzu w Psarach. Stamtąd ciągnę do domu znów w ostatniej chwili decydując się na małe wygięcie. Tym sposobem wyszło, ile wyszło.
Warunki przyjemne. Cieplutko, nieznaczny wiaterek, sporo słońca. I nawet mnie ludzie na bieżniach P3 i P4 jakoś nie drażnili.
Przerzutka działa bez zarzutu.
Kategoria Inne, Serwis
DPD
-
DST
38.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:43
-
VAVG
22.14km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch zapowiadał się sprawny ale ostatecznie wyszło jak zwykle. Ruszam o 6:16. Znów zero rezerwy czasowej na marudzenie więc trasa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Poszło gładko i bez stresów. Na miejscu mam minutę zapasu. Pogoda lekko się zmieniła. Jest zauważalnie chłodniej ale dalej przyjemnie. Lekki wiaterek, słoneczko na przemian z chmurkami.
Powrót w całkiem przyjemny warunkach w tempie przeciętnym na kierunku przez Dąbrowę Górniczą, Preczów i Sarnów. Bez sensacji, spokojnie i przyjemnie.
Po powrocie mini serwis. Smarowanie łańcucha, smarowanie amora i wymiana klocków hamulcowych z tyłu. Z zapisów na BS wychodzi, że tym razem klocki wytrzymały ponad 8k km. Trochę mnie to dziwi, bo zwykle wymieniałem co około 4-4,5k km więc albo raz gdzieś nie zaznaczyłem albo faktycznie tyle wytrzymały. Obstawiam jednak to pierwsze. Po wymianie klamka przestaje się zapadać i hamowanie jest wzorcowe. Przy okazji odkrywam, że zużyłem już wszystkie klocki jakie miałem w zapasie. Czas na kontakt z dealer-ką :-)
Kategoria Praca, KlockiT, Serwis
Spacerowo do Lędzin
-
DST
90.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
05:44
-
VAVG
15.70km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poprzednio jak mnie Michał zapraszał na spokojne kręcenie to wygrał u mnie leń. Dziś jednak mu nie pozwoliłem odnieść zwycięstwa i zmobilizowany w siłach zbieram się na spokojne kręcenie w towarzystwie Agaty i Michała.
Nim wyruszyłem wymieniłem jeszcze klocki w tylnym hamulcu Mamuta. Poprzednie już straciły sporo na sile hamowania i dawały dźwięk dartego metalu. O ile dźwięk mi nie przeszkadzał to już brak sprawności bardzo. Stąd też i szybki serwis.
Ruszam na moment przed 9:00 i zahaczam jeszcze o piekarnię by zrobić zapas drożdży na drogę. Potem zwykła droga przez Będzin i Sosnowiec na BP w Mysłowicach. Chwilę potem zjawiają się Agata i Michał i ruszamy w drogę.
Na początek jedziemy w stronę Muchowca. Tam trasa gięta, że wiedziałem dopiero gdzie jestem jak dojechaliśmy do Szybu Wilsona. Od tej strony jeszcze tego miejsca nie podjeżdżałem. Niestety trasy nie zapamiętałem ale jest w GPS-ie jakby co.
Potem jeszcze dość sporo bujamy się po lasach. Krótka przerwa na rynku w Murckach i dalej w las.
Punkt zwrotny, kościół św. Klemensa w Lędzinach, podjeżdżamy jeszcze przy ładnej pogodzie. Na górze widać już jednak na horyzoncie ciemniejące chmury. Chwila oddechu i zaczynamy odwrót. Już bez kombinowania asfaltami w stronę Kosztowów i dalej do centrum Mysłowic unikając jednak głównej drogi.
Agata i Michał zdążyli przed deszczem. Żegnam się szybko i na odjezdnym jeszcze wymieniam szybie "cześć" ze Szczepanem.
Kręcę może nie na max możliwości ale też i bez ociągania. Wracam nieco po swoich śladach i potem odbijam na czerwony szlak. Cały czas mam wrażenie, że pojedyncze krople mnie trafiają. Podkręcam tempo i na Stawikach nie mam już wątpliwości. Opad zaczyna przyspieszać. Rzutem na taśmę ląduję pod zadaszeniem wejścia na Halę Sportową w Milowicach i przychodzi mi tu spędzić ponad godzinę.
Deszcz przyspieszył znacznie i to bardzo szybko. Chwilę później przeszedł w ulewę i burzę. Internety, drzemka, wciąganie drożdży. Jakoś ten czas przeleciał. Zakładam pokrowiec na plecak i ruszam przy lekkim kapaniu. Potem jeszcze wdziewam kurtkę bo lekko chłodno się zrobiło.
Całą rasę staram się jechać chodnikami i innymi mniej zalanymi niż jezdnia drogami. Tempo spokojne ale za to jedzie się przyjemnie.
Na granicy Czeladzi i Przełajki zdejmuję kurtkę bo wpadam w strefę cieplejszego powietrza. Do tego znikają opady. Finisz przez Wojkowice prostą spod Orlenu.
Miło, w sympatycznym towarzystwie, spędzona niedziela. Trochę pogoda się rozkraczyła na powrocie ale jak wylądowałem w domu to znów słoneczko wróciło.
Kategoria Inne, KlockiT, Serwis
DPD
-
DST
34.00km
-
Teren
8.00km
-
Czas
01:50
-
VAVG
18.55km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zbieram się tak sobie sprawnie i wytaczam o 6:10. Nie wieje jak wczoraj ale ciepło dalej nie jest. Słoneczko. Podmuch lekki ze wschodu.
Trasa na kierunku do Będzina. Zaliczam las grodziecki ale potem kręcę przez ul. 11-go Listopada, Środulę i Mec.
Tempo niespieszne. Trochę też z powodu tego, że wczoraj odkryłem prawie urwaną linkę blokady dampera. Trzyma się może na 2-3 włóknach i blokada nie działa zbyt dobrze. Wczoraj nie chciało mi się tego robić więc dziś jazda "na miękko" nawet na podjazdach. Również trochę nietęgo się czuję. Coś na kształt stanu przedprzeziębieniowego. Oszczędzam się i odpuszczam wyścigi z króliczkiem, który był mi siedział na ogonie na Kościuszki w Będzinie, a wyprzedził na podjeździe na Środulę. Zero woli walki.
W pracy jestem równo o 7:00. Spokojny dojazd do pracy.
W wolnej chwili udało mi się przed powrotem do domu wymienić linkę blokady dampera. Czyli jakiś sukces rowerowy dziś jest :-)
Powrót niespiesznie i bokami żeby się nie stresować. Jedyny szybki kawałek to od centrum Zagórza do Makro. Potem las mydlicki, Warpie, Nerka, Zamkowe, las grodziecki. Tu odbijam na czerwony szlak przy leśniczówce by przejechać bezkolizyjnie pod "86" i polami w stronę gródkowskiego zajazdu "Pod Lwem". Dalej polami wzdłuż Lidla do lasu gródkowskiego i sprawdzić czy jest przejezdny ten odcinek szlaku żółtego. No jest. Full-em bez problemu. Hardtailem też ale mało komfortowo. Dalej trzymam się szlaku aż do miejsca, gdzie mogę opuścić go skręcając w ul. Szkolną. Reszta bez gięcia asfaltem prosto do domu. Spokojnie, niestresowo. Troszkę dmuchało ze wschodu ale na szczęście miałem ten kierunek głównie za plecami. Temperatura taka, że jedną warstwę ciepłą mogłem zamienić na letnią a czapkę i rękawiczki zostawić w kieszeni. Poza tym bez szału. Słońce za chmurami.
Kategoria Praca, LinkaB, Serwis
SOD
-
DST
20.00km
-
Czas
01:00
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy i z pracy do serwisu zbiorkomem. Odbieram Błękitnego po przeszczepie napędu. Lekka zmiana. Na tył poleciała kaseta dziewiątka zamiast do tej pory stosowanej ósemki. Korba z octalinka awansowała do hollowtecha. Co prawda raczej niższa półka ale widzę różnicę w tym jak pracuje podczas jazdy. No chyba, że to jeszcze nowość takie wrażenie daje.
Od razu objazd testowy. Na razie asfalty. Kręcę z Będzina do Łagiszy i dalej do Sarnowa. W Psarach odbijam do Malinowic i ciągnę do Dąbia. Potem odbijam na Brzękowice-Wał i przetaczam się grzbietem wzgórza do Góry Siewierskiej. Zjeżdżam stamtąd do "913" i skręcam już w stronę domu. Robię jeszcze małe ucho w Strzyżowicach by mieć pewność, że jest 20km i potem już prosto do domu.
Jechało się bardzo przyjemnie zarówno ze względu na warunki (słonecznie, trochę wiało, nie za ciepło ale ogólnie przyjemnie) i na nowy napęd. Jest małe ale. Zostawiłem manetki ósemki ale generalnie działają z kasetą dziewiątką. Jedynie przy biegach w zakresie 2/4-2/2 i 1/4-1/3 czasem łańcuch skacze. Pojeżdżę trochę i zobaczę jak bardzo mnie to wkurza. Jak za bardzo, to jeszcze będą manetki do wymiany. Chyba, że uda mi się to podregulować. Ale na razie jest super. Rowerek idzie gładko, cichutko. Przełożenia zrobiły się bardziej miękkie. Prawie jak w Rzeźniku.
Kategoria Inne, Kaseta, Korba, Łańcuch, Serwis
DPSND
-
DST
34.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
17.00km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mokro.
Sprawdziły się prognozy ICM-u. Moja termorurka wykazała +4. Wyprowadzając rower czuję chlapę pod śniegiem. Na ulicy słyszę przejeżdżające samochody. Chlapa. Nie pada. Zdecydowanie dziś tylko asfalty.
Kręcę przez Będzin. Jakby większy dziś ruch na drogach ale jedzie się dobrze. W Będzinie pełna runda honorowa wokół nerki zamiast skracania chodnikami. Na nich jest tragicznie. Na drodze też nie za pięknie. Wielokrotnie muszę objeżdżać rozlewiska. Wolę nie ryzykować opcji jazdy po zalanym lodzie.
Na Środuli jazda w górę dwóch potoków, na ul. Zuzanny i Dworskiej. Ten drugi bardziej rwący.
Na metę zataczam się z rezerwą 15 min. Trochę na finiszu kropiło ale niegroźnie. Więcej na twarz zebrałem spod koła na zjeździe z Lenartowicza. W butach sucho. W sumie przyjemny dojazd do pracy choć wolałbym, żeby było bez wody.
Wyruszam z pracy ciutkę wcześniej z zamiarem najechania serwisu w sprawie wymiany mostka u Mamuta. Trasę kręcę prawie taką jak dojazdowa o poranku. Kilka minut roboty i element wymieniony. Teraz mam kierownicę nieco bliżej i nieco wyżej. Mam nadzieję, że ta pozycja będzie bardziej komfortowa i wyeliminuje drętwienie dłoni.
Załatwiwszy temat dziarsko ruszam w dalszą drogę powrotną. Kręcę przez Łagiszę i Sarnów do domu. Asfaltami. Tym razem rzeczywistymi asfaltami. Mokrymi, ale asfaltami. Jedzie się dobrze i sprawnie choć nie za szybko. Miękko napompowane kółka szybko toczą się jedynie na zjazdach. Nie zmieniam tego jednak, bo nie znam dnia ani godziny, kiedy mi się zachce znowu uciec gdzieś w teren bądź skracać po chodnikach.
Ruch jakby trochę duży ale trasę pokonuję bez ekscesów. Przyjemne powrotne kręcenie do domu. Temperatura dodatnia. To ona też nieco przyczyniła się do słabszej średniej. Czasem musiałem zluzować z tempem żeby się nie przegrzać. Na ostatnich 3-4 kilometrach lekko mnie odcinało.
Kategoria Praca, Serwis, Mostek
DPSND
-
DST
34.00km
-
Czas
01:45
-
VAVG
19.43km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zebrałem się tak prawie sprawnie, że na kołach jestem o 6:07. Pochmurno i przez to dłużej ciemno. Wieje jakby z zachodu ale niezbyt mocno. Jezdnie mokre po nocnych opadach. Dość ciepło. Decyduję się na wariant dojazdowy przez pojezierze dąbrowskie mimo tego, że nie będę miał czasu na marudzenie, ale przynajmniej droga będzie spokojna. Po wczorajszym ruchu na "913" odechciało mi się tamtej drogi. Wolę dalej ale bez stresów. Jedzie się bardzo przyjemnie. Przy zbiornikach prawie wcale ludzi (1 wędkarz, 1 biegacz i 1 rowerzysta). Na miejsce zataczam się na styk. Dziś Błękitny zostaje w pracy bo po południu zbiorkomem przerzucam się do serwisu odebrać Srebrną Strzałę po modernizacji. Oczywiście będzie testowa jazda i jeśli przebiję dystansem poranny dojazd, to dzień poleci na konto starszego rowerka.
Po pracy zbiorkomem przemieszczam się do serwisu po odbiór Srebrnej Strzały. Wchodzę i już ją widzę w gotowości. Rama obdrapana jak była więc poznaję, że mój rower ale poza tym sporo się zmieniło.
Z grubych rzeczy to nowe koła pod hamulce tarczowe. Ponieważ widelec był sztywny i nie pod tarczę więc też wymieniony na amortyzowany. Mechaniczne hamulce tarczowe. Nowy bagażnik. Nieco podniesiony mostek, który razem z widelcem nieco zmienił mi pozycję na rowerze. Po jeździe okazało się, że zdecydowanie na wygodniejszą. Do tego jeszcze wymiana całego napędu i przy okazji przejście z wolnobiegu "7" na kasetę "8". Wymieniona też tylna przerzutka. Do tego linki, uchwyty na kierownicy, lampka przednia, błotniki. Chyba tyle. Zniknęła za to stopka bo nie bardzo jest ją gdzie z tyłu zamontować a przy korbie nie chcę bo zwykle przeszkadza.
Sporo w rowerek włożyłem choć mi raczej zadawano pytanie czy nie lepiej (i taniej) się ze Strzałą nie pożegnać, dołożyć trochę i nowy rowerek kupić. Cóż... Mam sentyment do tych dwóch kółek. Sporo na tym rowerku wykręciłem, w tym pierwszy kilkudniowy wyjazd solowy. A nowy rowerek też będzie i to, mam nadzieję, całkiem niedługo :-) Reguluję należność za wykonane prace i ruszam do domu.
Trasa przez Zamkowe na ścieżkę do Grodźca, potem bokami na ścieżkę do Wojkowic i z Wojkowic asfaltami do Strzyżowic z zagięciem przez ul. Belną. Zjeżdżając do domu widzę z daleka migające koguty. Pomyślałem, że laweta i pewnie było "bum" więc staczam się trochę porobić za hienę. Okazuje się jednak, że koguty to pogotowie energetyczne. Coś tam przy słupie grzebią. Ale "bum" też jest. Na skrzyżowaniu mojej ulicy z "913" stoi kombiak i coś małego. Mały dobrał się do zadka dużego. Ludzie coś tam sobie wyjaśniają. Chyba bez ofiar. Wracam do domu i kończę na dziś kręcenie bo jakoś nie chciało mi się po mokrych ulicach w ciemnościach turlać. Gdyby było sucho to bym jeszcze tu i tam zagiął bo Strzała idzie teraz jak przecinak. W serwisie zrobili kawał dobrej roboty i ani trochę nie żałuję poniesionych kosztów i tego, że trochę to trwało. Jechało mi się naprawdę rewelacyjnie. Amor na przodzie to żaden rarytas ale coś tam jednak wybiera i na asfalt jest w sam raz. Kiedyś za dnia zrobię foto rowerka w nowej konfiguracji i podmienię zdjęcie w opisie.
Dzień jednak idzie na konto Błękitnego.
Kategoria Praca, Hamulec, Kaseta, Koło, Korba, LinkaH, LinkaP, Łańcuch, Pancerz, PrzerzutkaT, Serwis, Suport, Tarcza