limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w kategorii

Inne

Dystans całkowity:17547.00 km (w terenie 3161.00 km; 18.01%)
Czas w ruchu:980:14
Średnia prędkość:17.90 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Liczba aktywności:515
Średnio na aktywność:34.07 km i 1h 54m
Więcej statystyk

Okoliczne pagórki

  • DST 41.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 22.16km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 maja 2017 | dodano: 14.05.2017

ICM-u prognoza się sprawdziła. Dziś piękny, letni dzień. Dużo słońca, prawie ciepło, lekki wiaterek, fotograficzne chmurki. Stwierdziłem, że sokoro przy wczorajszych warunkach machnąłem grubo ponad sto, to dziś choć małe kółeczko warto by ukręcić. Tak też i ruszyłem asfaltowy objazd pobliskich pagórków. Całą drogę intensywne młynkowanie by rozruszać i rozgrzać mięśnie i kolana.

Rozpoczynam od rozgrzewkowego wjazdu do Góry Siewierskiej. Potem siodełko i wjazd do Twardowic. Potem wzdłuż grzbietu przez Siemonię do Sączowa. Tu wspinam się pod kościół i grzbietem kręcę do Niezdary. "78" jadę przez Świerklaniec do Kozłowej Góry, gdzie skręcam na kierunek do Dobieszowic. Tu mam pierwszego króliczka. Doganiam go i trzymam jego tempo sprawdzając czy dam mu radę. Gdyby jechał prosto to byśmy powalczyli na podjeździe do skrzyżowania na Wymysłów. Niestety przy bunkrze skręcił w prawo. Cóż. Trudno. Kręcę swoje na podjeździe w Dobieszowicach i potem zjeżdżam w stronę Urzędu Gminy w Bobrownikach. Patrzę na licznik: 27km. Mało. Z tego miejsca jest jeszcze jak pozaginać. Obieram kierunek na Bobrowniki. Mignął mi na skrzyżowaniu kolejny króliczek. Wrzucam młynki i ciągnę pod górkę doganiając go na skrzyżowaniu. Jest dobrze. Skręca tam gdzie ja czyli na Wojkowice. Chyba próbował się oderwać na zjeździe ale mu się nie udało. Ciągnę za nim odpoczywając. Mam nadzieję, że będzie też wtaczał się na podjazd pod więzienie w Wojkowicach. Na skrzyżowaniu okazuje się jednak, że nie. Jedzie na Michałkowice. Trudno. Kręcę swoim tempem wjazd. Bokiem dotaczam się w pobliże Orlenu w Wojkowicach i wbijam w terenowy skrót na prostą do domu. Na skrzyżowaniu z "913" mam 39 km. Zaginam jeszcze obok wsiowego lewiatana przebijając 40km.

Jechało się nawet bardzo przyjemnie. Nogi podawały. Warunki prawie takie jak lubię. Gdyby było jeszcze o +5 stopni więcej, to byłby ideał. Ale i tak po objeździe zimny browarek wszedł jak woda w gąbkę :-) Po drodze napotkałem mnóstwo rowerzystów. Całe rodziny. Widać, że wielu czekało na taką pogodę.


Kategoria Inne

Zagłębiowska Masa Krytyczna i kręcenie poprzedzające

  • DST 77.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 04:27
  • VAVG 17.30km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 3 maja 2017 | dodano: 03.05.2017
Uczestnicy

Prawie cały majowy weekend nierowerowy bo dopadł mnie nałóg czytania. Wszystko przez deszczowy piątek. Zabrałem się za książkę i potem już jakoś tak nie miałem motywacji zebrać się na koła. By jakoś uratować te kilka dni wolnego zdecydowałem się wybrać na Zagłębiowską Masę Krytyczną.

Sama Masa startowała o 15:00 spod Dworca PKP w Sosnowcu i trasa wieść miała przez Dąbrowę Górniczą i Będzin do Czeladzi. Pewne było, że tempo będzie spacerowe więc by mnie nie kusiło rwać zdecydowałem się wyjechać wcześniej i pokręcić trochę we własnym tempie.

Ruszam o 11:00 i zaczynam od rozgrzewki czyli wjazd do Góry Siewierskiej. Spodenki krótkie, bluza długa, rękawiczki, bandanka czyli takie pół-na-pół we wdzianku. Zimno nie jest ale też i nie ciepło. Tak nijako ale kręcąc nie ma za bardzo na co narzekać. Wiatr niewielki i tylko trochę słońca brakuje. Cały dzień niebo zaciągnięte chmurami.

Z Góry Siewierskiej staczam się do Rogoźnika i dalej do Wojkowic. Tu skręcam w stronę Bobrnownik i jadę do Piekar Śląskich. W Piekarach, trochę na czuja, trochę na Garmina jadę do Bytomia. Wypadam tak dość fajnie blisko centrum i z małymi zawijasami docieram do rynku. Tutaj rozstawiona scena i sporo ludzi. Chwilę słucham co się dzieje. Okazuje się, że jest bieg. Domyślam się, że po to były rozstawione po drodze znaki i słupki. Zarejestrowanych ponad 170 osób. Chwilę jeszcze słucham prowadzącego, potem kilka foto i ruszam dalej czyli na czerwony szlak w stronę Dąbrówki Wielkiej i dalej do Siemianowic Śląskich. Jedzie się bardzo dobrze. Drogi dość pustawe aż do Siemianowic.

W Siemianowicach znów pytam Garmina jak najlepiej pojechać i ten mówi, że najlepiej w stronę Dąbrówki Małej i potem na Borki. Stamtąd już prosta droga pod Stadion Ludowy i dalej pod dworzec kolejowy. Po drodze na miejsce zbiórki widzę śmigające grupki w kamizelkach odblaskowych. Na miejscu zastaję niezły tłumek, który dość szybko rośnie. Jest dopiero około 13:30.

Chwilę później wypatruje mnie Prezes i razem ustawiamy się w jednym miejscu rozglądając się za znajomymi i klubowiczami. Powoli dołączają do nas i jedni, i drudzy. W międzyczasie wychodzi na to, że będziemy jechać na przodzie Masy nadając jej równe tempo. Tylko trochę nas mało. Ale z czasem okazuje się, że jednak będzie nas dziś ósemka w strojach służbowych: Ela z Jarkiem, Marek, Krzysiek, Stanisław, Paweł, Marcin i ja.

Na początku jest trochę zamieszania nim udaje nam się zająć przodowniczą pozycję. Ruszamy równo o 15:00. Prowadzi nas kolejno radiowóz Policji na sygnałach, za nim dwa samochody z włączonymi "awaryjnymi" i potem Cykloza w dwóch rzędach na całej szerokości jezdni. Za nami grupa porządkowa organizatora w pomarańczowych kamizelkach a za nimi potężny peleton ponad 3 tys. rowerzystów w masowych, żółtych kamizelkach.

Nawet się za siebie nie oglądam tylko staram się trzymać równe tempo i szereg z Marcinem, Stanisławem i Krzyśkiem. Za nami Ela, Jarek, Paweł i Marek tak przesunięci by uniemożliwić komukolwiek przebicie się przez prowadzących. Razem z nami jedzie główny organizator Masy.

Tempro staramy się trzymać równe ale teren mamy w okolicy taki, że o ile pod górkę trzymanie 13-15km/h to nie problem, na zjazdach mimo trzymania się klamek i celowego spowalniania peletonu jednak czasem dobijamy do blisko 20km/h.

Jedziemy kolejno przez 3-go Maja aż za park na Środuli. Tam skręcamy w Al. Blachnickiego i z niej w Braci Mieroszewskich. Peleton trzyma się równo z nami i nie ma problemu ani z podjazdami ani zjazdami. Przez Mec i centrum Zagórza kierujemy się w stronę Expo Silesia i wjeżdżamy do Dąbrowy Górniczej. Z Alei Róż skręcamy na rondzie do centrum Dąbrowy Górniczej. Równym tempem przejeżdżamy przed Pałacem Kultury i kierujemy się w stronę Będzina. Przed Koszelewem jezdnia robi się trzypasmowa i obstawienie całej szerokości wymaga już udziału wszystkich klubowiczów w pierwszym szeregu. Ale dalej udaje się trzymać peleton za plecami.

W Będzinie w sumie mamy trzy punkty rozdawania wody przy trasie. Pierwszy jeszcze przed Teatrem Dzieci Zagłębia. Drugi pod Zamkiem i trzeci też był ale jakoś nie mogę sobie teraz dokładnie przypomnieć jego lokalizacji :-) Chyba gdzieś w okolicach świateł na Syberce. Trochę dużo się działo na tym odcinku bo przy punkcie pod Zamkiem była wywrotka. Nie wiem jednak jak się skończyła, mam nadzieję, że bez większych obrażeń.

Na Nerce widzę ile nas jest. Robię na szybko kilka zdjęć nim wybijemy się na podjazd pod Syberkę. Potem kawałek prostej aż za M1. I tu zaczyna się to, co już nie raz miało miejsce na Masie. Niestety jezdnia robi się jednopasmowa i trudno stłoczyć sprawnie rowerzystów z dwóch pasów na jednym. Niektórym też się spieszy, w sumie nie wiadomo dokąd bo i tak nie ma nic z tego, że się na mecie będzie pierwszym. Z tego wszystkiego spora część uczestników jedzie pasem o przeciwnym kierunku ruchu. Mimo napomnień nie udaje się ich opanować.

Na szczęście jesteśmy już blisko finiszu. Jeszcze tylko zjazd, wiadukt i za chwilę kończymy przejazd na czeladzkim rynku. Momentalnie miejsce jest pełne rowerzystów. Po naszej czołówce jeszcze ponad pół godziny nadjeżdżali następni uczestnicy.

Nim rozpoczęło się losowanie 10 rowerów ciężkie chwile oblężenia przeżywał bufet. My mieliśmy teraz trochę więcej czasu na rozmowy ze znajomymi. W międzyczasie dociera na metę jeszcze część grupy klubowiczów, która rano wybrała się z Mysłowic do Gliwic.

Kiedy większość "masowiczów" opuszcza rynek żegnamy się ze sobą i my. Samotnie kręcę w stronę czeladzkiego szpitala i dalej do Wojkowic. Od Orlenu już standardowa prosta do domu z kilometrowym odcinkiem terenowym. Finisz już w nieco chłodniejszych warunkach. W czasie jazdy nie było nawet źle ale ogólnie raczej pogoda znośna. Na szczęście nie padało choć prognozy mówiły o takiej możliwości.


Link do pełnej galerii



My na czołówce.


Finisz masy na rynku w Czeladzi.


Galeria na dabrowagornicza.naszemiasto.pl


I jedno ze zdjęć z tej galerii :-) Oj! Na wielu dziś zdjęciach będę straszył, na wielu... ;-p


Kategoria Inne

Testowe kółeczko

Sobota, 29 kwietnia 2017 | dodano: 29.04.2017

Dziś sprawy rowerowe zajęły mi całkiem sporo czasu ale większość z tego to dłubanie. Na początek założenie nowej linki do przedniej przerzutki w Meridzie. Stała ranna kawał czasu. To poszło szybko i bez problemów. Potem przypomniało mi się, że kiepsko z tyłu hamuje i wymieniłem jeszcze klocki. Też dużo czasu to nie zabrało. Hamowanie zrobiło się lepsze ale do ideału daleko. Jednak tarczę też trzeba zmienić. Na koniec zabrałem się za najgorszą rzecz czyli centrowanie koła. Dość mocno biło. Żmudna zabawa bez centrownicy ale udało mi się znacznie poprawić. Idealnie raczej się nie uda tego zrobić bo w dwóch miejscach obręcz jest nieco zdeformowana. Jednak na testowym kółeczku widzę dużą różnicę na plus.
Kółeczko praktycznie koło domu i większość asfaltem. Pojechałem w krótkich spodenkach ale na dłuższą trasę to tak niezbyt to by się sprawdziło. Temperatura już nie chłodno, ale jeszcze nie ciepło. Tak nijako. Momentami prześwitywało słońce i w jego promieniach było nawet całkiem przyjemnie. Trochę wiatru z zachodu.


Kategoria Inne, KlockiT, Koło, LinkaP, Serwis

Zmierzyć się

Niedziela, 19 lutego 2017 | dodano: 19.02.2017

Z prawdą o tym jak zemściło się ponad miesięczne niejeżdżenie na aerodynamice moich kształtów ;-p
Zbieram się na koła mniej więcej o 15:20 i kręcę asfaltami przez Gródków do Będzina i stamtąd bocznymi uliczkami do centrum Sosnowca, do siedziby PTTK. Umówiłem się z Prezesem na przymiarkę spodenek do służbowego, klubowego stroju. Miałem jechać już wczoraj ale na dworze było ślimato i się nie zdecydowałem na walkę z żywiołami. Dziś za to pogoda była całkiem ładna. Trochę podwiewało mniej więcej z południa ale za to spory kawałek drogi towarzyszyło mi słoneczko. Przyjemne warunki do kręcenia. Na miejscu przymierzam wzorce spodenek i pocieszam się, że w tych okolicach nie przybyło mnie aż tak dużo by nie zmieścić się w dotychczasowy rozmiar. Po załatwieniu tej formalności zostawiam jeszcze książeczki KOT do zweryfikowania. Nim się wytoczyłem zjawiła się jeszcze grupka dawno niewidzianych znajomych i start nieco mi się obsunął bo oczywiście trzeba było zamienić kilka słów. Ostatecznie do powrotu ruszam około 16:30 wiedząc, że finisz już będę miał po zachodzie słońca. Mimo tego ociupinkę zaginam. Nieco inną trasą wracam do Będzina. Ten kawałek przy zastosowaniu ścieżki rowerowej, która miejscami jest jeszcze pokryta topniejącymi pryzmami zlodowaciałego śniegu, a miejscami psimi kupami. Raczej będę ją omijał aż nie spadnie jakiś większy deszcz, który to oczyści. Od skrzyżowania przy Stadionie reszta drogi asfaltami przez Łagiszę i Sarnów. Tempo spokojne by się na nowo wdrożyć do kręcenia. Mam nadzieję, że zima już nie wróci i będzie można znów na całego oddać się rowerowaniu. Brakowało mi tego wrażenia mobilności, jakie daje rowerek.


Kategoria Inne

Z

  • DST 5.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 00:38
  • VAVG 7.89km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 stycznia 2017 | dodano: 07.01.2017

Ładne słoneczko, mrozik około -10, minimalny podmuch. Całkiem przyjemne warunki. Ale nie do jazdy. O ile jeszcze na jezdniach koleiny wyczyszczone do gołego asfaltu, to w terenie koleiny tylko z ubitego śniegu, który pod kołami roweru się zapada. Poza koleinami śniegu do połowy koła i zero szans na jazdę. Wybrałem się po zaopatrzenie do wsiowego Lewiatana. Nieco naokoło. Chciałem przebić się terenem pod Malinowice i wrócić asfaltem ale dałem sobie spokój wcześniej wracając na asfalt żółtym szlakiem. Teren zajął mi jakieś 25 min. z czego chyba z 10 krótki podjazd na żółtym szlaku. Normalnie takie kółko robi się w 10 minut max. Niby fajnie ale jednak jakoś nie mam nerwów do jeżdżenia w takich warunkach i ten dzisiejszy wyjazd traktuję raczej jako wybryk ;-) Poza tym strasznie bolały mnie ręce od ciągłego majtania kierownicą w obronie przed uślizgami.


Kategoria Inne

Napoczęcie roku

  • DST 34.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:47
  • VAVG 19.07km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 stycznia 2017 | dodano: 01.01.2017

Pierwszy dzień w roku więc wypadało napocząć go godnie ukręceniem kilku kilometrów. Warunki podobne jak wczoraj czyli lekki mrozik, bezchmurne niebo, ładne słoneczko, bez wiatru i z suchymi jezdniami. Zaczynam wjazdem do Góry Siewierskiej. W okolicach jakiś zlot urządzili sobie chyba "szoszoni" bo kilku mi się plątało pod kołami. Uwolniłem się od nich w okolicach Rogoźnika.  Potem kolejno Wojkowice, Grodziec, wjazd na Dorotkę, Będzin, Łagisza, Sarnów i do domu. Po drodze kilka postojów na foto. Tempo niezbyt intensywne. Przyjemna przejażdżka.


Link do pełnej galerii












Kategoria Inne

Na wykończenie roku

  • DST 31.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 20.67km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 31 grudnia 2016 | dodano: 31.12.2016

Chłodny ale całkiem ładny dzień. Zero chmurek, zero wiatru, piękne słoneczko. Grzechem byłoby nie pojeździć. Poza tym to ostatnia okazja w tym roku :-) Ruszam nieco po 13:00. Kółeczko zaczynam od wjazdu do Góry Siewierskiej i dalej przez Twardowice do Nowej Wsi. Tu skręcam na Najdziszów i Sadowie II w drodze do Toporowic i dalej do Preczowa. Stamtąd do Wojkowic Kościelnych gdzie wkurzają mnie światła, które nie reagują na rowerzystów. Kiedy udaje mi się przebić na wschodnią stronę "86" kręcę na bieżnię wzdłuż Pogorii 4 i niąże turlam się do Marianek i dalej do Preczowa. Stamtąd już prosto do Sarnowa i do domu. Całkiem przyjemne kółeczko. Trochę tylko zmarzły stopy ale poza tym jechało się super. Rowerzystów spotkałem po drodze kilku. Pierwszych w Górze Siewierskiej. Resztę w okolicach Pogorii 4. Dzisiejszym kółeczkiem rzutem na taśmę udaje mi się osiągnąć roczny przebieg na poziomie 12k km.

Podsumowując 2016 rok... Szału nie ma. Chyba obiecywałem sobie więcej po nim. Może przyszły będzie bardziej aktywny. Ale coś tam mimo wszystko się działo i nie był taki do końca zmarnowany.


Kategoria Inne

Wykorzystać okienko

  • DST 60.00km
  • Czas 02:43
  • VAVG 22.09km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 26 grudnia 2016 | dodano: 26.12.2016

... pogodowe.
Niechęć do jeżdżenia po ciemku i po śliskim sprawiła, że zacząłem korzystać na dojazdach do pracy ze zbiorkomu. Jedynie jak mam dzień wolny i są warunki, które uważam za dobre, to się wytaczam na koła. Dzisiejszy dzień uznałem za całkiem niezły do kręcenia i postanowiłem uskutecznić objazd lotniska od północy.

Ruszam nieco po 12:00 i kręcę w stronę Góry Siewierskiej. Oj! Ciężko szły te pierwsze kilometry. Ale już tak gdzieś w Twardowicach kręcenie weszło w normalny tryb i jechało mi się już całkiem nieźle. Pochmurno, jezdnie mokre, wiatr głównie z zachodu. Zauważalny ale do przewalczenia. Zresztą po tym jak w Sączowie skręciłem na w stronę Ożarowic nawet chyba pomagał. Potem tylko kawałek przy objeździe lotniska od zachodu chwilę się z nim szarpałem ale już od Zendka zdecydowanie pomagał.

Dawno mnie w tych okolicach nie było więc zmiany widzę od razu. Przekopany kawałek pasa startowego. Chyba będzie tak, jak widziałem gdzieś na planach, że autostrada A1 będzie przebiegała bezpośrednio pod pasem startowym. Od strony Zadzienia lotnisko zajęło dodatkowe tereny dochodząc miejscami do głównej drogi. Na wiosnę będzie trzeba poszukać nowych ścieżek na objazd tego terenu. Teraz za mokro by się pchać do lasu. Zresztą całą dzisiejszą traskę zrobiłem asfaltem.

Za Niwiskami wjeżdżam na "78" do Siewierza. Po drodze ze 3-4 narwańców wyprzedzających zdecydowanie ryzykownie zarówno dla mnie jak i nadjeżdżających z przeciwka. Udaje mi się jednak przeżyć ich manewry i spokojnie dojechać do Siewierza. Całe kółeczko robię prawie bez postojów (jedynie ze 3 na przedmuchanie nosa i 1 na zdjęcia ale tylko tak po 2-3 min max.).

Z Siewierza dalej asfaltami kręcę do Podwarpia i stamtąd do Wojkowic Kościelnych by wbić na bieżnią wzdłuż P4. Tam mi do koła przyczepia się jedyny rowerzysta, którego spotkałem na tym odcinku. "Pod Dębami" skręcam do Preczowa i standardem przez Sarnów kręcę do swojej wioski. Przy gimnazjum wiem, że braknie mi trochę do 60km więc zaginam jeszcze lekko po wiosce osiągając założony dystans.

Przyjemnie się kręciło i ewidentnie mi tego brakowało bo nogi podawały znakomicie. Po drodze spotkałem w sumie kilkunastu rowerzystów ale mniej niż się spodziewałem. Poza "78" to wszędzie znikoma aktywność przeciwnika dzięki czemu droga była bardzo spokojna.


Kategoria Inne

Po okolicy

  • DST 31.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 21.88km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 grudnia 2016 | dodano: 11.12.2016

Plan był ambitniejszy ale pokrzyżowała mi go pogoda. Choć w sumie to się liczyłem z tym, że tak może być bo ICM nie pozostawiał złudzeń.

Kręcę samymi asfaltami bo po wczorajszych krótki starciach z terenem stwierdziłem, że to byłaby bezsensowna walka.

Na początek wspinaczka do Góry Siewierskiej. Stamtąd kieruję się do Nowej Wsi i przecinam "78". W planie miałem objechać lotnisko od zachodu i przejechać przez Zendek i Zadzień ale już przy osiedlu dawnej jednostki wojskowej pojawiły się pierwsze krople więc od razu skracam skręcając w stronę Niwisk.

Długą prostą z wiatrem w plecy szybko docieram do Przeczyc. Tu mam wiatr cały czas z prawej strony. Momentami nieźle mną miota. Zresztą na zjazdach z Góry Siewierskiej i w Nowej Wsi też były momenty kiedy nieźle szarpało. W Przeczycach opad zaczyna nabierać tempa. Utrzymuję kurs mniej więcej na południe aż do Warężyna gdzie skręcam centralnie na wiatr jadąc w stronę Dąbia. Potem jeszcze Dąbie-Chrobakowe, Malinowice i wpadam do swojej wioski. Ostatnie 3km i jestem w domu.

Po drodze nie spotkałem ani jednego rowerzysty, co mnie bardzo zdziwiło, bo to tereny lubiane przez "szoszonów". Jedynego rowerzystę widziałem jak dotarłem do domu i wyjrzałem za okno. Wyglądało jakby się spieszył zakończyć objazd.

Mimo tego, że pogoda mi się rozsypała, wiało i na końcu padało, to jechało się całkiem przyjemnie. Gdybym wystartował ze 2 godziny wcześniej to plan zrobiłbym bez problemu ale oddziaływanie grawitacyjne łóżka było trudne do przezwyciężenia ;-)


Kategoria Inne

Po OC, zobaczyć czarownicę i sfocić centrum Lidla

  • DST 32.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 16.00km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 grudnia 2016 | dodano: 10.12.2016

Wczoraj rozmawiałem z Marcinem (nieprezesem) na temat pokręcenia w sobotę. Niestety nam się nie zgadzały kierunki. Nie miałem nic sprecyzowanego ale myślałem mniej więcej o kierunku Tarnowskich Gór. Z kolei Marcin bardziej o Jaworznie. Nijak nie dało się z tego średniej wyciągnąć i albo on, albo ja musielibyśmy dokręcić na dojazdach tak z 15km w jedną stronę. Skończyła się rozmowa na tym, że pożyczyliśmy sobie dobrego kręcenia.

A ja dalej bez planu byłem. Rano się jednak wykrystalizował bo dostałem telefon z centrum ubezpieczeniowego odnośnie OC. Okazało się, że mogę dziś odebrać więc nie odkładałem sprawy (ICM wieszczył, że jutro popada a w poniedziałek spadnie gwałtownie temperatura) i pokręciłem załatwić sprawę.

Najkrótszą drogą do Będzina czyli przez wąskie gardło przy wyjeździe z budowanego centrum logistycznego Lidl-a i kociokwik przy targu w Będzinie. Udaje mi się przebyć te miejsca bez ekscesów. Niestety OC na rowerek też poszło do góry, tzn. składka większa za niższe wartości ewentualnego odszkodowania :-/ Ale trudno. Za dużo na rowerku jeżdżę by OC nie mieć.

Do tego momentu nieco się spieszyłem. Potem mogłem sobie już spacerowo pojechać. Ruszam na 12% na Syberkę i dalej wokół M1 w stronę GLS-u i dalej do Czeladzi. Tu zawijam na rynek sfocić pomnik czeladzkiej czarownicy.



Stamtąd obieram kierunek na Grodziec. Kolejne miejsce, które chcę dziś zaliczyć to Dorotka. Wdrapuję się na jej zbocza ale na sam czubek nie wjeżdżam. Dziś interesuje mnie miejsce, z którego mogę sfocić budujące się jeszcze centrum logistyczne Lidl-a. Powietrze nie jest zbyt przejrzyste ale po podrasowaniu programowym widać nawet nieźle. Zewnętrzne prace już na ukończeniu.



Zataczam pełne kółko wokół czubka Dorotki (miejscami prowadząc po oblodzonych połaciach) i zjeżdżam do grodzieckiej Biedronki. Tu wbijam na ścieżkę do Wojkowic. Tąże podążam aż do skrętu na Strzyżowice. Kilka pagórków i wjeżdżam na "913". Wykorzystuję ją na odcinku do DINO, gdzie skręcam by zahaczyć o wsiowego Lewiatana. Potem już prosto do domu.

Link do pełnej galerii


Kategoria Inne