limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w kategorii

Inne

Dystans całkowity:18043.00 km (w terenie 3205.00 km; 17.76%)
Czas w ruchu:1010:44
Średnia prędkość:17.85 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Liczba aktywności:568
Średnio na aktywność:31.77 km i 1h 46m
Więcej statystyk

Sztygarka i okrężny powrót

Sobota, 16 lutego 2019 | dodano: 16.02.2019

Większość dnia pod znakiem PTTK. Zbieram się rano na zjazd organizowany przez Oddział PTTK w Dąbrowie Górniczej połączony ze zwiedzaniem Muzeum i Kopalni Ćwiczebnej "Sztygarka". Rozkręcam się nieco później niż planowałem i startuję o 8:22. Powinienem bez ciśnienia zdążyć na czas. Przez Łagiszę kręcę do Dąbrowy Górniczej, do muzeum. Jestem tak na styk. Witam się z Marcinem, przypinam rower i idziemy się podpisać. Potem czekamy jeszcze na Krzysia i jak jesteśmy w komplecie podążamy za Panią Przewodnik po muzeum. Trochę pośpiesznie bo trzeba było się potem na czas wyrobić do kopalni ale udaje się obejść wszystkie sale. Jestem tu pierwszy raz i jest pewne zaskoczenie oraz wniosek, że trzeba było się tu zjawić już dawno temu.

Potem deptamy kawałek do kopalni i troszkę nam tam schodzi. Kopalnia też jest zaskoczeniem. Przejeżdżałem obok jej wejścia wiele razy i zawsze mi się wydawało, że to tylko kawałek poziomego tunelu. Nic bardziej mylnego. Jest tam trochę zakamarków. Choć raz warto tam wstąpić.

Potem wracamy do Muzeum gdzie na sali odbywa się kilka krótkich oficjalnych przemów, mała prezentacja na temat muzeum i dawnej szkoły górniczej. Potem wręczanie odznak, ogłoszenia organizacyjne i klubowe, pytania, wnioski. I tak czas leci. Wszystko kończy się około 13:00. Krzysiu idzie na autobus a my z Prezesem, którzy to jesteśmy zroweryzowani, jedziemy w stronę Zagórza. W centrum żegnam się z Marcinem i dalej kręcę solo.

Przez Środulę, Ludwik, Stawiki i Zawodzie wtaczam się do centrum Katowic załatwić jeden biznes. Poszło szybko i robię zwykły odwrót przez Pętlę Słoneczną, Plac Alfreda, Siemianowice Śląskie, Bańgów, Przełajkę i Wojkowice. Tym razem odpuszczam sobie teren od wojkowickiego Orlenu. Kilka kawałków gruntu, które miałem wcześniej do pokonania, było bardzo miękkich wręcz grząskich. Wolałem nie ryzykować taplania się w wodzie, błocie i resztkach zlodzonego śniegu. Przynajmniej nie na wąskich oponkach.

Robię lekki objazd. Wtaczam się pod kościół i skręcam w stronę Strzyżowic ciągnąc aż do "913". Potem przekraczam ją przy straży i jeszcze ciut wyginam dobijając do dzisiejszego przebiegu. Mimo lekkiego przeziębienia jechało się całkiem nieźle. Jedynie kilka irytacji zdarzyło się po drodze zarówno ze strony piechoty jak i zmechanizowanych. Na szczęście było bezpiecznie. Przyjemny dzionek.


Link do pełnej galerii




W muzeum.


W kopalni.


Przebieg za dzień.


Kategoria Inne

O

Sobota, 2 lutego 2019 | dodano: 02.02.2019

W sumie, to nie planowałem jeżdżenia w sobotę ale warunki jednak mnie do tego zachęciły. Termorurka zeznała, że +11. Troszkę wiało ale jak na halny, to jakby wcale. Jezdnie przeważnie mokre z licznymi potokami. Głównie płynęły wzdłuż.

Pretekst znalazłem sobie do wyjazdu taki, że trzeba mi było kabelka HDMI-DisplayPort. W warzywniaku przy domu nie kupię, więc trzeba się ruszyć gdzieś dalej. Wybór pada na MediaMarkt w czeladzkim M1. Leciutko wyginam drogę do celu przez Strzyżowice i Wojkowice oraz centrum Czeladzi. Tym sposobem nawijam 14km.

Kabelka nie dostałem ale za to były przejściówki więc chyba temat załatwiony. Wracam do domu ale z zagięciami. Kręcę zobaczyć rondko na Syberce, o którym mi jakiś czas temu mówili. Podobno w godzinach szczytu bywa kłopotliwe. Dla mnie i o tej porze bez sensacji. Przez rondo Unii Europejskiej kręcę w stronę Alei Kołłątaja i nią przez Koszelew do centrum Dąbrowy Górniczej i dalej przez rondo na Alei Róż na Reden. Tu odbijam w boczne uliczki i przeciskam się do przejazdu kolejowego. Chwila stania aż przeleci cargo i dalej asfaltami na Zieloną.

Przelatując przez park zapuszczam żurawia czy by nie wjechać na czarny szlak ale oblodzenia zniechęcają mnie. Na wąskich oponkach nie będę ryzykował. Ze 2x mi już dziś koło na zlodzonym śniegu chciało uciekać. Jadę dalej asfaltem do Marianek i skręcam na Preczów. Stąd już standardowa droga przez Sarnów do domu.

Przyjemnie się kręciło. Miło było znowu zobaczyć na liczniku prędkości powyżej 30km/h i dobić do średniej rzędu 20km/h. Mimo niezłej pogody nie spotkałem zbyt wielu rowerzystów.


Kategoria Inne

Styczniowe Harce

Sobota, 12 stycznia 2019 | dodano: 12.01.2019
Uczestnicy

Wczoraj kontrolny sms do Mariusza w treści "Plany na jutro?". No i się urodziły. Poszło jeszcze info do Cyklozy jakby ktoś reflektował.

Dziś zbieram się na koła o 8:15 i kręcę prawie jak do pracy przez "913" do świateł, potem do Łagiszy w stronę Kreisela i za mostem na Czarnej Przemszy do parku na Zielonej i dalej pod Molo przy Pogorii 3. Tu spotykam się z Mariuszem. Umówiliśmy się na 9:00 ale jesteśmy obaj wcześniej. Czekamy jeszcze do 9:10 jakby jednak ktoś się miał przyłączyć choć odzewu nie było. Potem ruszamy.

Trasa jak na mapce:


Większość po śniegu bo w końcu taki był cel. Króciutki wypych był tylko w jednym miejscu gdzie były zawiane koleiny i nijak nie dało się wyczuć co jest pod śniegiem. Ciągle wybijało z rytmu jazdy i sprowadzało koła na manowce. Było tego może 500m. Może nawet nie. Tzn. jazda szarpana. Kilkadziesiąt metrów kręcenie kilkadziesiąt z buta. Przebrnąwszy jednak ten kawałek resztę dało się jechać.

Miałem na śniegu ewidentnie łatwiej niż Mariusz. Duży balon pozwalał zaoszczędzić sporo sił. Mariusz z kolei nadrabiał techniką i może jechał wolniej, ale jechał. Generalnie śladów innych rowerzystów nie za wiele. Więcej wydeptanego.

Pogoda całkiem przyjemna większość naszego objazdu. Dopiero w okolicach finiszu na Pogorii 3 zaczął padać drobny deszczyk ze śniegiem, który ustał jak się już pożegnaliśmy czyli towarzyszył nam jakieś 2-3 km.

Miałem końcówkę zrobić asfaltową ale jak wybyłem w Łagiszy z czarnego szlaku i zobaczyłem chlapę, to jednak zawalczyłem w terenie i dopiero na czarne wyjechałem z żółtego szlaku w okolicach podstawówki w Psarach.

Bardzo przyjemnie spędzony dzień. Tempo może niespieszne ale nie chodziło o wyścig tylko by się nacieszyć jazdą. Sporo też było gadania.

Kilka foto:


Przy pomoście na Pogorii 2.


Objazd Pogorii 4 od wschodniej strony.


Pogoria 4 od strony Wojkowic Kościelnych.


Nowa hala magazynowa w Psarach (trzecia).


Wynik za dzień.


Link do pełnej galerii


Kategoria Inne

Dokręcić i podsumować rok

Poniedziałek, 31 grudnia 2018 | dodano: 31.12.2018

Dziś wyciągnąłem na objazd Błękitnego. W zamyśle były same asfalty więc nie był mi potrzebny pojazd do zadań specjalnych. Na początek przez Wojkowice do Czeladzi załatwić jeden biznes w M1. Potem przez Syberkę i Warpie do Dąbrowy Górniczej na Mydlice. Stamtąd przez Reden pod Most Ucieczki. Bieżniami przy P3 i P4 do Preczowa i dalej już prosto do domu przez Sarnów. Na P3 całkiem spory ruch mimo raczej takiej sobie pogody. Wiało zimnym powietrzem mniej więcej z zachodu. Nie na tyle jednak mocno, by to jakoś bardzo przeszkadzało w jeździe. Właściwie jechało się nawet całkiem przyjemnie.


Co do podsumowania roku. Najsłabszy dystansowo rok od kiedy notuję na BS. Głównie z powodu lenia bo okazje były. Nowy rumak w stajni więc będzie więcej jeżdżenia zimowego w terenie i zimowego w ogóle. I chyba tyle. Planów na 2019 nie robię. Co wyjdzie to będzie. Może dzięki takiemu podejściu poprawię roczny przebieg :-)


Kategoria Inne

Po okolicy

Niedziela, 30 grudnia 2018 | dodano: 30.12.2018

Wczoraj wydygałem przed, w sumie, minimalną wilgocią w powietrzu. Na dziś ICM wieszczył, że do 16:00 nie popada więc się zebrałem i ruszyłem na mały objazd przed 12:00. Nie padało ale jakaś mżawka jednak była.

Zacząłem od wjazdu maksymalnie terenowego na górkę paralotniarską. Opornie szło. Na szczycie wymijam się z jednym quadem i chwilę przyglądam się próbom startu dwóch "lotników". Są bez napędów. Usiłują wystartować pod wiatr. Daleko jednak nie zalecieli za mojego tam pobytu. Obydwaj przyziemiali na polu poniżej. Nie czekałem aż się wdrapią i spróbują ponownie tylko ruszyłem w objazd dalej.

Przez Rogoźnik i tamtejszy park przebijam się w stronę zbiornika rogoźnickiego. Tu już zaczynam na dobre wertepkowanie. Leśnymi ścieżkami przejeżdżam pod "A1" do lasu między Rogoźnikiem a zbiornikiem Kozłowa Góra. Tu spędzam całkiem sporo czasu zaginając po leśnych duktach. Tu też dopada mnie pierwszy deszczyk, który modyfikuje mój plan. Zamiast jechać do parku w Świerklańcu i zaginać dalej w stronę lotniska zaczynam kluczyć w stronę Rogoźnika.

Wracam nad zbiornik rogoźnicki i dalej wzdłuż niego jadę w stronę "913". Przekraczam ją dołem i dalej lasami kieruję się do drogi z Góry Siewierskiej do Twardowic. Tu wracam na asfalt. Znów zaczynam padać. Niezbyt mocno ale ciuchy mam już nasiąknięte od poprzedniego opadu i wilgoci w powietrzu.

Na granicy Strzyżowic jeszcze kapinkę wyginam w stronę Psar i ostatecznie zataczam się do domu. Tu jeszcze szybkie mycie rowerka i na dziś koniec kręcenia. Na ostatku pranie uflejanego munduru.


Kategoria Inne

Made For Fun

Poniedziałek, 17 grudnia 2018 | dodano: 17.12.2018

I w końcu JEST!

Długo wyczekiwany nowy rumak w stajni. Kilka dni niejeżdżenia z powodów różnych (głównie pogoda i lenistwo) zakończyło się dziś kiedy dowiedziałem się, że jest do odebrania nowy rowerek. Ten oto:


Mamut w środowisku naturalnym.

Model formalnie ma nazwę Bottecchia Senales Fat Bike. Robocze imię: Szary Mamut. Gęba mi się uśmiechnęła od razu jak tylko wszedłem do sklepu. Stał na wprost schodów gotów do startu. Dłuższa chwila na załatwienie formalności płatnościowych i czas na najważniejsze: jazda.

Z założenia od razu teren. Dziś nie za dużo ale maksymalnie ile dam radę w drodze do domu zrobić. Szybko przetaczam się przez Zamkowe i wbijam w las grodziecki. Potem przez "86" na "moją" stronę i za Lidlem w pola i do lasu. Objeżdżam las gródkowski od wschodu i kieruję się do żółtego szlaku, którym przebijam się w stronę terenowego łącznika Strzyżowice-Malinowice. Tu zwrot do Strzyżowic i potem jeszcze małe dogięcie ul. Kasztanową. Na finiszu 1 km asfaltu i test prędkości. Wypada nieźle. Rozbujać się do 35km/h jest dość łatwo i jeszcze zostaje kilka biegów w zapasie.

Wrażenia... Może jak napiszę, że jak zimy nie lubię, to przez Mamuta może mi się odmienić, to powinno wystarczyć. Rowerek idzie bardzo ładnie. Niestety musiałem się hamować, bo w świetle czołówki widać nie za daleko, a na zjazdach nieco się pojazd narowił. Jutro do pracy obowiązkowo terenowo :-)


Kilka fotek więcej.



Dla dociekliwych wymowa z Google Translate w wersji oryginalnej.


Kategoria Inne

ZO

  • DST 40.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:02
  • VAVG 19.67km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 24 listopada 2018 | dodano: 24.11.2018

Na dworze trochę smętnie czyli dywan chmur, bez wiatru, temperatura kilka stopni powyżej zera. Nic rewelacyjnego.

Zaczynam kręcenie od standardowego zagięcia do wsiowego Lewiatana i potem zjazd z balastem. Chwila przerwy na rozpakowanie sakw. Potem smarowanie amora i łańcucha i mogę zacząć kręcenie właściwe.

Zaczynam od wjazdu do Góry Siewierskiej. Potem siodełko do Twardowic i dalej do Nowej Wsi. Przy remizie skręcam do Myszkowic i tam "913" docieram do Celin. Wbijam na "78" w stronę Tarnowskich Gór. Trzymam się tej trasy aż do zjazdu leśnego do parku w Świerklańcu. Przecinam park leśnymi alejkami i wyskakuję na wale Kozłowej Góry. Nim docieram do asfaltu i skręcam w stronę Wymysłowa. Stąd lasem do Rogoźnika. Potem zwykła trasa do Strzyżowic. Żeby nie ryzykować, że nie będzie 40km zahaczam jeszcze o Wojkowice w okolicach Skrzynówka i dopiero stamtąd wracam już do domu.

Początkowo kręcenie szło słabo. Pojawiło się nawet trochę niegroźnych kropelek, które jednak kiepsko działały na morale. Dałem sobie jednak czas aż do wjechania do Góry Siewierskiej i chyba tam już zaczęły się wydzielać endorfinki bo jazda nagle stała się jakaś taka bardziej przyjemna mimo tego, że warunki wcale się nie poprawiły. Ogólnie przyjemne kręcenie bezcelowe.


Kategoria Inne

OZ

  • DST 19.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:16
  • VAVG 15.00km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 listopada 2018 | dodano: 17.11.2018

Małe kółeczko po zaopatrzenie i przy okazji strzelić foto Strzale w nowej konfiguracji. W tym drugim celu wspinam się na górkę paralotniarską. Potem lekko zaginając po Górze Siewierskiej, Brzękowicach, Goląszy, Dąbiu, Chrobakowym i Malinowicach wracam do mojej wioski. Postój zaopatrzeniowy we wsiowym Lewiatanie i nawrót do domu.
Zdecydowanie mocno się ochłodziło. Wiatr ze wschodu. Dziś jeszcze ładnie, słonecznie ale na jutro prognozy już nie są takie optymistyczne.


Przed modernizacją.


Po modernizacji.


Kategoria Inne

Zwiadowczo

  • DST 41.00km
  • Teren 14.00km
  • Czas 02:22
  • VAVG 17.32km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 listopada 2018 | dodano: 10.11.2018

Poczekałem aż słoneczko przegoni mgły i ruszyłem gdzieś około 12:30.

Przez Strzyżowice, Rogoźnik i Bobrowniki przetaczam się do Wojkowic i dalej w stronę Rozalii. Potem odbijam w stronę Brzezin Śląskich i dalej prosto do Bytomia. Tu wybywam po wschodniej stronie "911".

Jest z nią problem taki, że nie bardzo jest jak przez nią sprawnie przejechać większą grupą. Solo jak jadę to trochę po piracku na przestrzał ale w niedzielę mamy jechać z grupą i nie bardzo można sobie pozwolić na partyzantkę. Tak więc dziś przyjechałem w to miejsce by zeksplorować okolice i znaleźć jakieś akceptowalne warianty trasy.

Dwa kółeczka i ruszam terenem w pożądanym kierunku. Momentami jest trochę wymagająco ale rowerkiem mtb da się spokojnie to przejechać. Ostatecznie z terenu wybywam na dobre na Przełajce czyli udaje mi się zbadać odcinek, który mnie interesował.

Z Przełajki zwykłą trasą przez Wojkowice (obok Orlenu) kręcę do domu.

Przyjemne, niespieszne kręcenie. Pogoda bardzo przyjemna. Deczko się zmachałem. Ale przyjemnie.


Kategoria Inne

Do lasu

  • DST 34.00km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:15
  • VAVG 15.11km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 1 listopada 2018 | dodano: 01.11.2018

Żeby mieć jak najmniej szans na interakcję z samochodami. Kręcę maksymalnie terenowo w stronę lasów między zbiornikami Rogoźnik i Kozłowa Góra. Tam trochę zawijasów po lesie i powrót. Udało się plan zrealizować tzn. pojeździć, zmachać się, pooglądać sobie kolory jesieni i nie wpaść pod samochód. W lasach sporo powalonych drzew.

Pogoda na starcie zaczęła się od słońca ale gdzieś po drodze nadmuchało chmur i słońce ledwo przez nie przezierało. Troszkę też podwiewało ale ogólnie było bardzo przyjemnie. Zwłaszcza, że dziś już mamy listopad. Tymczasem pogoda bardziej pasowała do września.

Po drodze spotkałem kilku rowerzystów i niektórzy nawet we wdziankach "na krótko". Ja cały czas na długo i jakoś za bardzo się nie zgrzałem.


Kategoria Inne