Styczeń, 2020
Dystans całkowity: | 964.00 km (w terenie 74.00 km; 7.68%) |
Czas w ruchu: | 55:00 |
Średnia prędkość: | 17.53 km/h |
Liczba aktywności: | 26 |
Średnio na aktywność: | 37.08 km i 2h 06m |
Więcej statystyk |
Spacerowania rowerowego ciąg dalszy
-
DST
36.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
02:31
-
VAVG
14.30km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na dziś założeń większych nie miałem poza tym, by zrobić nieco więcej km-ów niż wczoraj. No i może jeszcze, żeby było terenowo, gdzie się da.
Wytaczam się minuty po 12:00. Warunki termiczne zbliżone do wczorajszych czyli ciut poniżej zera. Jest różnica w wietrze. Zdecydowanie słabszy. Również słoneczko inne niż wczoraj. Jest go mniej. Ale generalnie przyjemnie.
Trasa: terenowo do Parku Żurawiniec i dalej do malinowickich szklarni. Potem na Chrobakowe i terenowo-asfaltowy skrót do niebieskiego szlaku do Wojkowic Kościelnych. Potem wzdłuż Pogorii 4 od strony wschodniej, po dawnym terenie kopalni piasku i dalej, do przejazdu na Pogorię 3. Tu tylko kawałek bieżnią by przed plażą odbić na Zieloną i dalej na czarny szlak do Łagiszy. Tam terenem do Stachowego. Miałem w tym miejscu już lekko dość i trochę spłoszył mnie zarówno podjazd pod magazyny, jak i w stronę żółtego szlaku więc objeżdżam las dookoła w stronę podstawówki i potem wzdłuż "913" do przejazdu kolejowego. Małe zawijasy przy DINO i Lewiatanie i ostatecznie zjazd do domu.
Przyjemnie, spokojnie, bardzo niespiesznie. Trochę po nogach zimno było.
Rowerowa aktywność niejaka występowała głównie na bieżniach P3 i P4. Poza tym raczej pustawo. Za to sporo piechurów-spacerowiczów i piechurów-kijanek. Trochę też biegunów.
Kategoria Inne
Rowerowy spacer
-
DST
22.00km
-
Teren
15.00km
-
Czas
02:08
-
VAVG
10.31km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiejszy wyjazd z założeniem że zupełnie zero spiny, pełny luz, podziwianie widoków i w ogóle miało być przyjemnie.
Plan zrealizowany tak na oko w jakichś 1100% :-)
Wciągam zapas kalorii i kofeiny około południa i wytaczam się Mamutem z domu. Początek to kilometr asfaltem by dostać się w teren i od tego momentu większość drogi trzymam się pól, lasów, bezdroży. Tempo mocno spacerowe. Pod kołami trochę śniegu. Spodziewałem się, że będzie go więcej ale i z tego było trochę pociechy. Przydał się na zdjęciach.
Trasa wokół komina po terenach Strzyżowic, Brzękowic Dolnych, Brzękowic-Wału, Góry Siewierskiej, Rogoźnika. Zjazdy, podjazdy, zawijasy, moment wypychu i dużo postojów na foto. Było ładne słoneczko i trochę niegroźnych chmurek, które często robiły piękne widoczki.
Dawał się we znaki lekko wiatr więc starałem się chować po lasach albo jadąc na wiatr mieć pod górkę. Dzięki temu udało się właściwie nie zmarznąć. Przyjemne 2 godzinki na rowerku. Dystans marny ale nie o niego dziś chodziło.
Link do pełnej galerii
Chyba dzisiejsze foto dnia. Dla dociekliwych reszta w galerii.
Kategoria Inne
Z +O do Świerklańca
-
DST
37.00km
-
Teren
7.00km
-
Czas
02:07
-
VAVG
17.48km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Początek dzisiejszego kręcenia to standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana i zjazd do domu.
Na tym małym dystansie miałem okazję sprawdzić organoleptycznie panujące warunki pogodowe. No średnie. Co prawda sucho ale za to wieje pieruńsko z zachodu. Słoneczko, które przez godzinkę czy dwie przed południem świeciło, zniknęło całkiem za dywanem chmur. Ale i tak miałem ochotę zakręcić.
Szybko rozpakowuję sakwy, pakuję plecak i ruszam w drogę.
Początek pod wiatr do Strzyżowic i dalej do Rogoźnika. Tu wbijam do lasu. Przejeżdżam pod A1 i bez kluczenia jadę prosto do Wymysłowa. Tamą i wałami Kozłowej Góry przedostaję się do parku w Świerklańcu. Pustawo. Tylko kilku spacerowiczów.
Park opuszczam główną bramą i skręcam na Piekary Śląskie by po drodze odbić w lewo i wrócić do tamy na Kozłowej Górze.
Skręcam w prawo na ścieżkę rowerową. Okazuje się, że w obecnych warunkach to był słaby pomysł. Błotko pryska spod kół przy szybszej jeździe i by się nie uflejać dokumentnie tempo niemrawe. Gdy tylko nadarza się okazja uciec na zwykłą, leśną ścieżkę odbijam w lewo.
Wydostaję się przy cmentarzu niedaleko bunkra w Dobieszowicach. Mniej więcej w tym momencie pojawiają się pierwsze krople, które zresztą ICM obiecywał. I to o wiele wcześniej. Ponieważ i tak już miałem przejechane mniej więcej tyle, ile zamierzałem, obieram kierunek na kwadrat.
Wspinam się na podjazd do Dobieszowic, przejeżdżam nad A1 i zjeżdżam do Bobrownik. Przecinam drogę spod urzędu gminy do stadionu. Ostatecznie wydostaję się w Wojkowicach obok Netto. Zwrot na wschód, podjazd w stronę więzienia, zjazd w stronę kościoła i zwrot na północ w stronę Skrzynówka. Dziś już jednak nie mam ochoty na walkę z pagórkami więc objeżdżam bokiem tą przeszkodę włączając się na prostą spod Orlenu do domu w miejscu, gdzie kończy się asfalt.
Kropelki poczynają sobie coraz śmielej więc finisz kompletnie bez kluczenia. Kiedy wstawiam rowerek do garażu pada już dość konkretnie.
Przejażdżka przyjemna, niespieszna, taka w sam raz. Trochę tylko zmarzły stopy. Po drodze ledwo kilku rowerzystów widziałem (3-4?).
Kategoria Inne
DNPOND
-
DST
45.00km
-
Czas
02:17
-
VAVG
19.71km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak często przy piątku, rozruch spowolniony. Startuję o 6:02.
Warunki zbliżone do wczorajszych. Może tylko odrobinę cieplej. Tak przynajmniej ICM głosił. Wkładam dziś trochę mniej na siebie i okazuje się, że to wystarcza.
Trasa dojazdowa przez Będzin. Spokojna. Po drodze kilka stref cieplejszych na przemian z chłodniejszymi. Liczę na to, że po południu będzie bliżej zera i chłodek nie będzie tak się dawał we znaki.
Na mecie około 5 min. zapasu. W sumie przyjemny dojazd do pracy.
Powrót przy ładnym słoneczku. Nawet się skusiłem na strzelenie kilku szybkich foto zachodzącemu nad Pogorią 3. Termicznie słabo a w kierunku zachodnim wręcz niemiło. Wiało zimnym powietrzem i cieszyłem się wręcz, jak miałem pod górkę, bo trochę to zasłaniało przed podmuchami.
Trasa lekko zaginana. Na początek przez centrum Zagórza na Mortimer i dalej na Reden. Stamtąd na Łęknice i bieżnię przy P3. Przejazd na P4 i bieżnią do Kamienia Ornitologa. Tu już zaczęło robić się szaro. Przeskok na zachodnią stronę "86" i przez Kuźnicę Piaskową do Warężyna i dalej do Dąbia. Tu mi jakiś łebek prawie pod koła wskoczył. W ostatniej chwili go zauważyłem i wokalnie zmotywowałem do zmiany zamiaru.
Przez Brzękowice Dolne i Goląszę Dolną dociągam do Strzyżowic i zjeżdżam w kierunku domu. Na skrzyżowaniu jednak jeszcze decyduję się na lekkie dogięcie i przez ul. Belną zawijam pod remizę w Strzyżowicach i dopiero stamtąd ostatecznie do domu.
Dobrze się jechało i ochota na kręcenie była spora ale wiaterek dawał w kość. Szybko mnie wyssało z zapasów energii. Od Dąbia na rezerwie.
Spokojny powrót z pracy.
Kategoria Praca
DNPND
-
DST
39.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
19.50km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch bezproblemowy i start o 5:57. Temperatura poniżej zera. Powiedziałbym, że tak około -5. Nie wieje. Jezdnie suche. Wytaczam się dziś Rzeźnikiem.
Trasa przez Sarnów, Preczów, Zieloną ale tym razem całkowicie w wersji asfaltowej, centrum Dąbrowy Górniczej (gdzie mi od strony Będzina znów jakiś narwaniec prawie wyjechał), Mortimer i centrum Zagórza.
Poza epizodem w centrum D. G. przejazd przyjemny i spokojny. Na mecie z zapasem 2 min.
Warunki na powrocie podobne jak rano. Różnica na plus taka, że większość drogi przebyte za jasności. Trasa bez finezji, sporo po własnych śladach. Centrum Zagórza, Mortimer, Reden, Most Ucieczki, Zielona, Preczów, Sarnów. Po drodze niewielkie wygięcia znacząco jednak nie wpływające na dzienny przebieg. Za to plus taki, że powrót spokojny. Jakby trochę mniej zmarzłem.
Kategoria Praca
Napoczęcie roku
-
DST
41.00km
-
Czas
02:08
-
VAVG
19.22km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z zapisków na BS wynikło mi, że w minionym roku ani razu nie wyjechałem na Srebrnej Strzale. Dziś, na otwarcie kolejnego roku rowerowania, postanowiłem ten błąd naprawić i wytoczyłem się weteranem.
Warunki sprzyjały. Jezdnie czyste i suche. Temperatura wg mojego termometru +6 ale to ewidentnie był jakiś error. Na plusie może było +2. Odczuwalnie chłodniej bo z zachodu wiało dość zimnym powietrzem. Ale do jazdy okoliczności niezłe.
Trasa: Góra Siewierska, Twardowice, Nowa Wieś, Mierzęcice (Niwiska), Przeczyce, Tuliszów, Podwarpie (Hektary), Wojkowice Kościelne, bieżnia P4 do Marianek, Preczów, Sarnów i moja wioska z lekkimi zagięciami od remizy do DINO i Lewiatana, a potem jeszcze skrót do kościoła, żeby dobić do pełnego kilometra.
Drogi puste jak w horrorze. Ruch przeważnie w okolicach kościołów i nielicznych otwartych sklepów. Pierwszego rowerzystę napotkałem dopiero w drodze do Wojkowic Kościelnych. Na samej bieżni P4 ruch niejaki był i potem w trasie powrotnej też już kilku rowerzystów napotkałem.
Kręcenie przyjemne mimo tego, że po stopach zimno. Gdyby nie ta niedogodność to może bym jeszcze pozaginał.
Kategoria Inne