Z +O do Świerklańca
-
DST
37.00km
-
Teren
7.00km
-
Czas
02:07
-
VAVG
17.48km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Początek dzisiejszego kręcenia to standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana i zjazd do domu.
Na tym małym dystansie miałem okazję sprawdzić organoleptycznie panujące warunki pogodowe. No średnie. Co prawda sucho ale za to wieje pieruńsko z zachodu. Słoneczko, które przez godzinkę czy dwie przed południem świeciło, zniknęło całkiem za dywanem chmur. Ale i tak miałem ochotę zakręcić.
Szybko rozpakowuję sakwy, pakuję plecak i ruszam w drogę.
Początek pod wiatr do Strzyżowic i dalej do Rogoźnika. Tu wbijam do lasu. Przejeżdżam pod A1 i bez kluczenia jadę prosto do Wymysłowa. Tamą i wałami Kozłowej Góry przedostaję się do parku w Świerklańcu. Pustawo. Tylko kilku spacerowiczów.
Park opuszczam główną bramą i skręcam na Piekary Śląskie by po drodze odbić w lewo i wrócić do tamy na Kozłowej Górze.
Skręcam w prawo na ścieżkę rowerową. Okazuje się, że w obecnych warunkach to był słaby pomysł. Błotko pryska spod kół przy szybszej jeździe i by się nie uflejać dokumentnie tempo niemrawe. Gdy tylko nadarza się okazja uciec na zwykłą, leśną ścieżkę odbijam w lewo.
Wydostaję się przy cmentarzu niedaleko bunkra w Dobieszowicach. Mniej więcej w tym momencie pojawiają się pierwsze krople, które zresztą ICM obiecywał. I to o wiele wcześniej. Ponieważ i tak już miałem przejechane mniej więcej tyle, ile zamierzałem, obieram kierunek na kwadrat.
Wspinam się na podjazd do Dobieszowic, przejeżdżam nad A1 i zjeżdżam do Bobrownik. Przecinam drogę spod urzędu gminy do stadionu. Ostatecznie wydostaję się w Wojkowicach obok Netto. Zwrot na wschód, podjazd w stronę więzienia, zjazd w stronę kościoła i zwrot na północ w stronę Skrzynówka. Dziś już jednak nie mam ochoty na walkę z pagórkami więc objeżdżam bokiem tą przeszkodę włączając się na prostą spod Orlenu do domu w miejscu, gdzie kończy się asfalt.
Kropelki poczynają sobie coraz śmielej więc finisz kompletnie bez kluczenia. Kiedy wstawiam rowerek do garażu pada już dość konkretnie.
Przejażdżka przyjemna, niespieszna, taka w sam raz. Trochę tylko zmarzły stopy. Po drodze ledwo kilku rowerzystów widziałem (3-4?).
Kategoria Inne