limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPOND

  • DST 45.00km
  • Czas 02:17
  • VAVG 19.71km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 stycznia 2020 | dodano: 03.01.2020

Jak często przy piątku, rozruch spowolniony. Startuję o 6:02.
Warunki zbliżone do wczorajszych. Może tylko odrobinę cieplej. Tak przynajmniej ICM głosił. Wkładam dziś trochę mniej na siebie i okazuje się, że to wystarcza.
Trasa dojazdowa przez Będzin. Spokojna. Po drodze kilka stref cieplejszych na przemian z chłodniejszymi. Liczę na to, że po południu będzie bliżej zera i chłodek nie będzie tak się dawał we znaki. Na mecie około 5 min. zapasu. W sumie przyjemny dojazd do pracy.


Powrót przy ładnym słoneczku. Nawet się skusiłem na strzelenie kilku szybkich foto zachodzącemu nad Pogorią 3. Termicznie słabo a w kierunku zachodnim wręcz niemiło. Wiało zimnym powietrzem i cieszyłem się wręcz, jak miałem pod górkę, bo trochę to zasłaniało przed podmuchami.
Trasa lekko zaginana. Na początek przez centrum Zagórza na Mortimer i dalej na Reden. Stamtąd na Łęknice i bieżnię przy P3. Przejazd na P4 i bieżnią do Kamienia Ornitologa. Tu już zaczęło robić się szaro. Przeskok na zachodnią stronę "86" i przez Kuźnicę Piaskową do Warężyna i dalej do Dąbia. Tu mi jakiś łebek prawie pod koła wskoczył. W ostatniej chwili go zauważyłem i wokalnie zmotywowałem do zmiany zamiaru.
Przez Brzękowice Dolne i Goląszę Dolną dociągam do Strzyżowic i zjeżdżam w kierunku domu. Na skrzyżowaniu jednak jeszcze decyduję się na lekkie dogięcie i przez ul. Belną zawijam pod remizę w Strzyżowicach i dopiero stamtąd ostatecznie do domu.
Dobrze się jechało i ochota na kręcenie była spora ale wiaterek dawał w kość. Szybko mnie wyssało z zapasów energii. Od Dąbia na rezerwie.
Spokojny powrót z pracy.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!