Maj, 2017
Dystans całkowity: | 1439.00 km (w terenie 188.00 km; 13.06%) |
Czas w ruchu: | 79:53 |
Średnia prędkość: | 18.01 km/h |
Liczba aktywności: | 24 |
Średnio na aktywność: | 59.96 km i 3h 19m |
Więcej statystyk |
Objazd trasy na wycieczkę klubową
-
DST
184.00km
-
Teren
30.00km
-
Czas
10:39
-
VAVG
17.28km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś tylko krótki opis bo stan zmęczenia materiału po jeżdżeniu jest poważny.
Za tydzień mamy w planie klubową wycieczkę. Prezes wymyślił trasę taką, że ten kto pojedzie, będzie bardzo żałował, a potem będzie dumny, że dał radę. Dużo podjazdów, dużo zjazdów, piasek, błoto, kamienie. Do wyboru do koloru. Dystans też niczego sobie.
Dzisiejszy skład testujący to Prezes, jako sprawca, Maciek, Paweł i ja jak jako testerzy wsparcia. Było wesoło mimo wymagających warunków. Od rana pochmurno choć sucho. W stronę punktu przełomowego wycieczki wiatr w plecy. Na powrocie różnie. Po zachodzie słońca, na granicy Chrzanowa i Jaworzna kawałek trasy w mżawce. Temperatura słaba. Mój występ w krótkich spodenkach okazał się poronionym pomysłem. Co prawda momentami słoneczko ładnie nawet operowało ale sumarycznie dzień nie był na krótkie gacie. Wychłodziłem nogi przeraźliwie. Dobrze jednak, że się zdecydowaliśmy popełnić tą trasę bo mamy pojęcie o jej trudnościach, czasie przelotu i ewentualnych modyfikacjach w razie "w".
Link do pełnej galerii
Kategoria Jednodniowe
DPD
-
DST
35.00km
-
Czas
01:32
-
VAVG
22.83km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Już po przebudzeniu widzę, że dziś pogoda będzie o wiele bardziej przyjemna. Ruszam o 6:04. Jest słoneczko, trochę niegroźnych chmurek, podmuchy, nawet jeśli są, to zupełnie nieistotne. Jezdnie suche. Kręcę nieco na około przez Sarnów i Preczów na Zieloną. Stamtąd już standard do centrum Dąbrowy Górniczej gdzie zawijam jeszcze pod ścianę płaczu. Potem już prosto do pracy przez centrum Zagórza. Jechało się bardzo przyjemnie i spokojnie. Na miejscu z zapasem około 5 min.
W ciągu dnia trochę pokapało ale wyruszając w drogę powrotną do domu jezdnie miałem suche. Przynajmniej do Mec-u. Na zjeździe pod most przed cmentarzem na Środuli jezdnie już mokre. Uciekam na chodnik. W okolicach Starego Będzina też mokro. Musiała przejść jakaś ulewa na tym obszarze stosunkowo niedawno. Obawiając się ufleju jadę na małobądzką ścieżkę rowerową. Tu chyba było mniej wody. Na wylocie z Będzina w stronę Łagiszy sucho. Przy fabryce domów skręcam w stronę Gródkowa i przecinając "86" kręcę ostatnie kilometry przy użyciu "913". Ruch na niej dziś odrobinę słabszy niż zwykle, a mnie się na dodatek trochę spieszy, więc wybór padł na taką właśnie trasę. Powrót we wdzianku "na krótko". Jeszcze bez upałów ale już dość przyjemnie. Zwłaszcza jak przyświeciło słoneczko. Chyba miałem lekki wiatr z północnego zachodu na twarz ale na szczęście niezbyt uciążliwy. W sumie spokojny i przyjemny powrót do domu.
Kategoria Praca
DPDZD
-
DST
37.00km
-
Czas
01:52
-
VAVG
19.82km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch poranny przebiega sprawnie i do drogi jestem gotowy o 6:02. Na dworze mglisto, jezdnie lekko mokre od mgły. Temperatura taka, że decyduję się na krótkie spodenki. Wiatr niewielki i chyba z kierunku przeciwnego. Wilgoć z powietrza zmusza mnie do częstego przecierania okularów. Na drogach pustawo. Jedzie się spokojnie i przyjemnie. Od granicy Dąbrowy Górniczej z Sosnowcem mgła gęstnieje. Na miejscu jestem z zapasem 12 minut. Przyjemny dojazd do pracy.
W ciągu dnia popadało. Na wyjściu niebo ma bardzo dwuznaczny wygląd. Decyduję się wrócić krótką trasą czyli pada na Mec, Środulę, Stary Będzin, nerkę, Zamkowe, Grodziec i Gródków. Gdzie się da jadę chodnikami bo są bardziej suche. Temperatura taka sobie. Nie zachęca do jakiegoś większego pociskania. Kiedy zataczam się do domu na niebie na chwilę pojawia się słoneczko. Po chwili dłuższej przerwy zbieram się na Błękitnym do wsiowego Lewiatana po wkład do lodówki. Z balastem, w słoneczku, zjazd do domu.
Kategoria Praca
Zagłębiowska Masa Krytyczna i kręcenie poprzedzające
-
DST
77.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
04:27
-
VAVG
17.30km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Prawie cały majowy weekend nierowerowy bo dopadł mnie nałóg czytania.
Wszystko przez deszczowy piątek. Zabrałem się za książkę i potem już
jakoś tak nie miałem motywacji zebrać się na koła. By jakoś uratować te
kilka dni wolnego zdecydowałem się wybrać na Zagłębiowską Masę
Krytyczną.
Sama Masa startowała o 15:00 spod Dworca PKP w
Sosnowcu i trasa wieść miała przez Dąbrowę Górniczą i Będzin do
Czeladzi. Pewne było, że tempo będzie spacerowe więc by mnie nie kusiło
rwać zdecydowałem się wyjechać wcześniej i pokręcić trochę we własnym
tempie.
Ruszam o 11:00 i zaczynam od rozgrzewki czyli wjazd do
Góry Siewierskiej. Spodenki krótkie, bluza długa, rękawiczki, bandanka
czyli takie pół-na-pół we wdzianku. Zimno nie jest ale też i nie ciepło.
Tak nijako ale kręcąc nie ma za bardzo na co narzekać. Wiatr niewielki i
tylko trochę słońca brakuje. Cały dzień niebo zaciągnięte chmurami.
Z
Góry Siewierskiej staczam się do Rogoźnika i dalej do Wojkowic. Tu
skręcam w stronę Bobrnownik i jadę do Piekar Śląskich. W Piekarach,
trochę na czuja, trochę na Garmina jadę do Bytomia. Wypadam tak dość
fajnie blisko centrum i z małymi zawijasami docieram do rynku. Tutaj
rozstawiona scena i sporo ludzi. Chwilę słucham co się dzieje. Okazuje
się, że jest bieg. Domyślam się, że po to były rozstawione po drodze
znaki i słupki. Zarejestrowanych ponad 170 osób. Chwilę jeszcze słucham
prowadzącego, potem kilka foto i ruszam dalej czyli na czerwony szlak w
stronę Dąbrówki Wielkiej i dalej do Siemianowic Śląskich. Jedzie się
bardzo dobrze. Drogi dość pustawe aż do Siemianowic.
W
Siemianowicach znów pytam Garmina jak najlepiej pojechać i ten mówi, że
najlepiej w stronę Dąbrówki Małej i potem na Borki. Stamtąd już prosta
droga pod Stadion Ludowy i dalej pod dworzec kolejowy. Po drodze na
miejsce zbiórki widzę śmigające grupki w kamizelkach odblaskowych. Na
miejscu zastaję niezły tłumek, który dość szybko rośnie. Jest dopiero
około 13:30.
Chwilę później wypatruje mnie Prezes i razem
ustawiamy się w jednym miejscu rozglądając się za znajomymi i
klubowiczami. Powoli dołączają do nas i jedni, i drudzy. W międzyczasie
wychodzi na to, że będziemy jechać na przodzie Masy nadając jej równe
tempo. Tylko trochę nas mało. Ale z czasem okazuje się, że jednak będzie
nas dziś ósemka w strojach służbowych: Ela z Jarkiem, Marek, Krzysiek,
Stanisław, Paweł, Marcin i ja.
Na początku jest trochę
zamieszania nim udaje nam się zająć przodowniczą pozycję. Ruszamy równo o
15:00. Prowadzi nas kolejno radiowóz Policji na sygnałach, za nim dwa
samochody z włączonymi "awaryjnymi" i potem Cykloza w dwóch rzędach na
całej szerokości jezdni. Za nami grupa porządkowa organizatora w
pomarańczowych kamizelkach a za nimi potężny peleton ponad 3 tys.
rowerzystów w masowych, żółtych kamizelkach.
Nawet się za siebie
nie oglądam tylko staram się trzymać równe tempo i szereg z Marcinem,
Stanisławem i Krzyśkiem. Za nami Ela, Jarek, Paweł i Marek tak
przesunięci by uniemożliwić komukolwiek przebicie się przez
prowadzących. Razem z nami jedzie główny organizator Masy.
Tempro
staramy się trzymać równe ale teren mamy w okolicy taki, że o ile pod
górkę trzymanie 13-15km/h to nie problem, na zjazdach mimo trzymania się
klamek i celowego spowalniania peletonu jednak czasem dobijamy do
blisko 20km/h.
Jedziemy kolejno przez 3-go Maja aż za park na
Środuli. Tam skręcamy w Al. Blachnickiego i z niej w Braci
Mieroszewskich. Peleton trzyma się równo z nami i nie ma problemu ani z
podjazdami ani zjazdami. Przez Mec i centrum Zagórza kierujemy się w
stronę Expo Silesia i wjeżdżamy do Dąbrowy Górniczej. Z Alei Róż
skręcamy na rondzie do centrum Dąbrowy Górniczej. Równym tempem
przejeżdżamy przed Pałacem Kultury i kierujemy się w stronę Będzina.
Przed Koszelewem jezdnia robi się trzypasmowa i obstawienie całej
szerokości wymaga już udziału wszystkich klubowiczów w pierwszym
szeregu. Ale dalej udaje się trzymać peleton za plecami.
W
Będzinie w sumie mamy trzy punkty rozdawania wody przy trasie. Pierwszy
jeszcze przed Teatrem Dzieci Zagłębia. Drugi pod Zamkiem i trzeci też
był ale jakoś nie mogę sobie teraz dokładnie przypomnieć jego
lokalizacji :-) Chyba gdzieś w okolicach świateł na Syberce. Trochę dużo
się działo na tym odcinku bo przy punkcie pod Zamkiem była wywrotka.
Nie wiem jednak jak się skończyła, mam nadzieję, że bez większych
obrażeń.
Na Nerce widzę ile nas jest. Robię na szybko kilka zdjęć
nim wybijemy się na podjazd pod Syberkę. Potem kawałek prostej aż za
M1. I tu zaczyna się to, co już nie raz miało miejsce na Masie. Niestety
jezdnia robi się jednopasmowa i trudno stłoczyć sprawnie rowerzystów z
dwóch pasów na jednym. Niektórym też się spieszy, w sumie nie wiadomo
dokąd bo i tak nie ma nic z tego, że się na mecie będzie pierwszym. Z
tego wszystkiego spora część uczestników jedzie pasem o przeciwnym
kierunku ruchu. Mimo napomnień nie udaje się ich opanować.
Na
szczęście jesteśmy już blisko finiszu. Jeszcze tylko zjazd, wiadukt i za
chwilę kończymy przejazd na czeladzkim rynku. Momentalnie miejsce jest
pełne rowerzystów. Po naszej czołówce jeszcze ponad pół godziny
nadjeżdżali następni uczestnicy.
Nim rozpoczęło się losowanie 10
rowerów ciężkie chwile oblężenia przeżywał bufet. My mieliśmy teraz
trochę więcej czasu na rozmowy ze znajomymi. W międzyczasie dociera na
metę jeszcze część grupy klubowiczów, która rano wybrała się z Mysłowic
do Gliwic.
Kiedy większość "masowiczów" opuszcza rynek żegnamy
się ze sobą i my. Samotnie kręcę w stronę czeladzkiego szpitala i dalej
do Wojkowic. Od Orlenu już standardowa prosta do domu z kilometrowym
odcinkiem terenowym. Finisz już w nieco chłodniejszych warunkach. W
czasie jazdy nie było nawet źle ale ogólnie raczej pogoda znośna. Na
szczęście nie padało choć prognozy mówiły o takiej możliwości.
Link do pełnej galerii
My na czołówce.
Finisz masy na rynku w Czeladzi.
Galeria na dabrowagornicza.naszemiasto.pl
I jedno ze zdjęć z tej galerii :-) Oj! Na wielu dziś zdjęciach będę straszył, na wielu... ;-p
Kategoria Inne