limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2015

Dystans całkowity:1380.00 km (w terenie 205.00 km; 14.86%)
Czas w ruchu:68:38
Średnia prędkość:20.11 km/h
Maksymalna prędkość:61.70 km/h
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:51.11 km i 2h 32m
Więcej statystyk

Na wybory i terenowo

  • DST 23.00km
  • Teren 18.00km
  • Czas 01:44
  • VAVG 13.27km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 10 maja 2015 | dodano: 10.05.2015

Na termometr nie spojrzałem przed wybyciem ale wg prognoz szału termicznego nie było się co spodziewać. W użycie weszła kurtka. Reszta na krótko. Ruszam jakoś przed 11:00 na początek zagłosować. Potem wbijam na żółty szlak i od tego momentu bujam się już po wertepach. Na początek objeżdżam lasek gródkowski i przy restauracji "Pod Lwem" jadę w stronę Dorotki. Wdrapuję się zjazdem DH (częściowo podprowadzając) do drogi prowadzącej na szczyt. Pod kościołem kilka foto. Wcześniej zresztą też trochę foto porobiłem bo widoczność była nawet nienajgorsza. W ogóle dziś dużo przystanków na focenie. Z kolei podjazdy powolutku, spacerowo. Zjazdy wszędzie tyle, ile się odważyłem. Na niektórych trochę się klamek trzymałem bo bez tego od razu na budziku wyżej 50km/h się robiło. Z Dorotki zjeżdżam do skrzyżowania i skręcam na asfalt do Gródkowa ale tam nie dojeżdżam bo odbijam w lewo by wjechać na Parcinę. Stamtąd foto i zjazd połączony z eksploracjami. Wbijam na kolejne wzniesienie położone na zachód od Parciny (ktoś mi kiedyś mówił, że się to Kijowe nazywa ale jakoś nigdzie na mapach potwierdzenia nie znalazłem). Tam kręcę się po kilku ścieżkach, trochę podprowadzam i zjeżdżam w stronę Wojkowic. Tu znów terenami trochę kręcę się w stronę Strzyżowic i dalej do Rogoźnika. Potem znów wertepami wracam do Strzyżowic i przy cmentarzu kieruję się na górkę paralotniarską w Górze Siewierskiej. Tam robię kilka minut postoju połączonego z konsumpcją i podziwianiem panoramy. Widać z tego miejsca wszystkie najechane dziś przeze mnie wzniesienia. W sumie posiedziałbym dłużej ale śmietnik powiedział, że śniadanie już prawie całkiem przepalone i trzeba dosypać. Wertepkowo zjeżdżam prawie pod sam dom. Bardzo przyjemnie się dziś kręciło, niespiesznie. Trochę tylko na starcie w okolicach lasu gródkowskiego postraszyły mnie przelotne deszczyki.  Po tym jak już przeczyściłem amory i się przebrałem w cywilne ciuchy spadł przelotny deszczyk. Podejrzewam, że nie ostatni dziś.


Na polach między Psarami i Gródkowem niebo z pogróżkami.


Elektrownia Łagisza. Widok z Dorotki. Zjazd DH w stronę ul. Mickiewicza.


Cementownia w Grodźcu. Widok z Dorotki.


W centrum zdjęcia czubek wieży ciśnień w Grodźcu niedaleko budynków dawnej KWK Grodziec.


Kościół pod wezwaniem Św. Doroty w Grodźcu.


Zawsze się zastanawiałem co oznacza symbol odwróconej muszelki przy oznaczeniach szlaków. Tu się doczytałem.


Dorotka z drogi wjazdowej na Parcinę.


Widok na wieżę ciśnień z Parciny. Trochę bliżej więc lepiej ją widać.


Tu mi się podjechać do końca nie udało. Przednie koło odrywało się już od ziemi pomimo zablokowanych amorów. Po prostu stromo.


Widok na Wojkowice.


Fields. Endless fields :-) Rzepaku.


Focenie tego widoku jakoś nigdy mnie nie nudzi :-) Widok spod cmentarza w Strzyżowicach (mniej więcej).


A z górki paralotniarskiej w Górze Siewierskiej było dziś widać tak.


Kolorki w słoneczku bardzo cieszyły oko.


Dystansowo szału nie ma ale za to było fajne, spokojne kręcenie z super zjazdami :-]


Kategoria Inne

Objazdem do wsiowego Lewiatana czyli Z

Sobota, 9 maja 2015 | dodano: 09.05.2015

W końcu już nie mogłem bardziej odwlekać znienawidzonego momentu tygodnia czyli zakupów. Zdechło z głodu nawet echo w lodówce. Jeszcze tylko światło trzymało się jakoś przy życiu. Że do wsiowego Lewiatana raptem kilometr to wdrożyłem mały objazd do celu bo na 1km wyciągać rower to więcej przygotowań jak jazdy. Tak więc zaczynam od podjazdu w stronę Góry Siewierskiej i dalej do Dąbia. Stąd przez Toporowice do Przeczyc i Wojkowic Kościelnych. W Wojkowicach wbijam na asfalt wzdłuż Pogorii 4 i ciągnę nim aż do Preczowa skąd standardową drogą przez Sarnów dociągam do psarskiego Lewiatana. Zakupy i jeszcze z małym zagięciem obok budowanego, kolejnego marketu przy stacji benzynowej jadę prawie prosto do domu. Bardzo przyjemnie się jechało choć mam wrażenie, że trochę zawiewało. Momentami słoneczko przesłonięte było chmurami. Bez upałów. Po drodze spotkałem całkiem sporo rowerzystów zarówno tych pro na szosach jak i tatusiów z pociechami w foteliku czy na holu.


Kategoria Inne

DPDSD

  • DST 46.00km
  • Czas 02:07
  • VAVG 21.73km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 8 maja 2015 | dodano: 08.05.2015

+5 na wstawaniu. +6 na starcie. Miejscami było chyba jednak sporo chłodniej bo buchałem parą z ust jak smok. Nogi i uszy też poczuły, że termicznie bywa nieciekawie. Start 6:11 więc jest zapas czasowy i kręcenie bez ciśnienia. Przejazd spokojny. Po drodze kolejne foto hotelu. Na budowie ronda w centrum Zagórza rozpirz trwa. Na miejscu z zapasem około 5 min.

Po pracy bez gięcia szybki powrót do domu. Kolejno: Mec, Środula, Stary Będzin, stadion, nerka, Zamkowe, Grodziec, Gródków. Przejazd bez sensacji. W domu przepakowanie plecaka i z buta na zbiorkom do Będzina. Odbieram z serwisu Błękitnego Rumaka. Wymieniony płyn hamulcowy. Ten co był to podobno jakaś czarna breja. Jest różnica w hamowaniu i to zauważalna. Ale niedługo będzie pewnie trzeba klocki wymienić jak pojeżdżę z sakwami. Z serwisu zaginam do Kauflanda po małe zaopatrzenie i stamtąd już bez ciśnienia przez Łagiszę i Sarnów wracam do domu. Tu jeszcze drobna poprawka regulacji tylnej przerzutki i kilkaset metrów testu. Jest dobrze. Cieszy mnie nowa przerzutka na przodzie. Pracuje o niebo lepiej niż poprzednia. Jak na Rzeźniku udało się pojeździć spokojnie dzisiaj, tak na Rumaku mi 2x zajechali drogę w Będzinie. Raz bardzo chamsko jak zjeżdżałem na dużej prędkości z górki, drugi raz na rondzie UE. Baby za kierownicą :-/


Kategoria PłynHamulcowy, Serwis, Praca

DPOD

  • DST 50.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 7 maja 2015 | dodano: 07.05.2015

+10 na starcie. Mgły. Bez wiatru. Słoneczko w czasie przejazdu zabrało się do przepłaszania wody z powietrza. Jezdnie miejscami mokre ale bez wody w koleinach. Dzisiejszy przejazd niezbyt spokojny. Pierwszego jełopa spotykam za szkołą w Gródkowie. Wyprzedzał mnie przy dość dużej prędkości dużo za blisko. Na pewno nie było nawet 50cm. Potem w Łagiszy blondyna w "cienkim" robi podobny manewr. Oboje wyprzedzali wciskając się między mnie a nadjeżdżające z przeciwka samochody. Na "dworcu kolejowym" w Dąbrowie Górniczej stopuje mnie szlaban opuszczony dla składu IC. Potem foto hotelu. Światła na Alei Róż i przed światłami na Mortimerze kolejny jełop wyprzedza za blisko. W centrum Zagórza przerzucam się ze ścieżki na chodniki i przez osiedle spokojnie dociągam do celu. Generalnie przejazd raczej nerwowy. Trochę też z tego względu, że mi się start obsunął na 6:18 i zapasu czasu na nieprzewidziane sytuacje właściwie nie było.


Po pracy dzionek wyglądał bardzo zachęcająco do kręcenia. Trochę wiało i upałów się nie doszukałem ale w objazdach to nie przeszkadzało. Dziś wdrożyłem do użycia nieco więcej wertepów. Na początek terenem w stronę Dąbrowy Górniczej. W lasku zagórskim trochę mokrawo ale jeszcze nie aż tak, jak tam potrafi być. Generalnie bez ufleju. Potem asfaltami w stronę Pogorii 3, którą objeżdżam od strony Łęknic w drodze na Piekło, gdzie wbijam w teren wokół Pogorii 4 kierując się do Wojkowic Kościelnych. Tu ufleju się nie spodziewałem bo większość drogi piaszczysta i musiałby być potop, żeby tam na wodę trafić. Na wojkowickim krańcu zbiornika przystaję na chwilę zrobić kilka foto kater-om. Potem asfaltem jadę do Przeczyc i dalej w stronę Toporowic. Za "S1" skręcam w teren i ciągnę nim w stronę cmentarza gdzie robię sobie asfaltowy podjazd. Taka mikronamiastka górskich podjazdów. Niestety bardzo krótka. Pokonuję jeszcze kilka garbów w obranym kierunku by przy tablicy chyba Goląszy Górnej odbić w lewo, ponownie w teren. Tu jest coś w sam raz dla full-a :-) Zjazdy po kamulcach, ostre, i podjazdy, na które z rozpędu udaje się wbić prawie do połowy. Wertepkami, robiąc po drodze kilka foto, kręcę sobie w stronę Góry Siewierskiej. Tam wspinam się na górkę paralotniarską skąd również kilka foto czynię. Potem już zjazd do Strzyżowic w kierunku mniej więcej kościoła polsko-katolickiego i dalej asfaltem do domu. Gdyby było ciut cieplej albo nie było wiatru, to przejazd byłby wręcz epicki. A tak to tylko całkiem przyjemny ;-p W domu smarowanie amorków, i zupełnie jak nie ja, znów shake łańcucha w benzynie. Jakoś ostatnimi czasy częściej ten rytuał powtarzam i nie tylko full-owi. Po tej operacji ten element napędu wygląda i, co ważniejsze, pracuje o wiele lepiej. A na pewno ciszej.


Kategoria GPS-, Praca

DPD

  • DST 34.00km
  • Czas 01:31
  • VAVG 22.42km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 6 maja 2015 | dodano: 06.05.2015

4:30 +16. Na starcie +15. Normalnie termiczna bajka. Trochę niepokoju wzbudzały ołowiane w kolorze chmurki ale udało się przelecieć na sucho choć nie powiem, były one niejakim dopingiem do kręcenia z większym uczuciem :-) Droga wydawała się dziś jakaś wyjątkowo pustawa. Dziwne bo wystartowałem mniej więcej o tej samej porze co zwykle - 6:12. Ale w sumie dobrze bo było spokojnie. Dziś bez króliczków. Standardowo foto hotelu. Na miejscu z dużym zapasem czasu (10 min.). Bardzo przyjemnie się dziś jechało. I szybko pomimo tego, że do maksimum możliwości jeszcze trochę brakowało. Tak się zastanawiam, czy jest szansa zejść do czasu przelotu na poziomie 30 min. ;-)

Na powrocie diabli wzięli piękną, poranną średnią. Co prawda start zrobiłem maksymalnie szybki i powrót kręcony z uczuciem ale udało mi się przelecieć tylko przez Mec, Środulę, Stary Będzin i Stadion na sucho choć już pierwsze kropelki mnie ścigały. Na wjeździe na Zamkowe zaczęło już regularnie, acz słabo, padać. Potem w połowie osiedla nagle zrobiła się ulewa. Na szczęście po drodze było kilka miejsc zdatnych do schowania się. Skorzystałem z jednego z balkonów. Przeczekałem ulewę i chciałem przeczekać deszcz ale po ponad 20 min. stania stwierdziłem, że choćby żabami waliło to jadę. Deszczyk przeszedł w powolne kapanie. Jednak po kilkuset metrach robię postój na przystanku by wdziać kurtkę. Zrobiło się chłodniej a wilgotne ciuchy w czasie jazdy jeszcze chłodzą dodatkowo. Potem powolutku, chodnikami jadę o Grodźca. Tam kawałek zjazdu asfaltem do Gródkowa gdzie ponownie wracam na chodniki i już do samego domu tak dociągam. Na jakieś półtora km od domu nagle odcięło mi zasilanie i ten dystans w tempie mocno spacerowym. Przy okazji odcięło też na jakimś wertepie Garmina ale szybko się zorientowałem i strat w dystansie wielkich nie było. Generalnie powrót taki sobie. Na sucho mi nie uszedł ale też i do gołej skóry mnie nie zlało. Mogło być gorzej.


Kategoria Praca, GPS-

DPD

  • DST 37.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:35
  • VAVG 23.37km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 5 maja 2015 | dodano: 05.05.2015

+10. Chmurki ze słoneczkiem. Na wstawaniu trochę mgieł. Generalnie bardzo przyjemny poranek. Start nieco obsunięty - 6:16 - ale na full-u spokojnie do nadrobienia. Kręcę z uczuciem ale do pełnego pieca jeszcze trochę brakuje. Na Zielonej stado króliczków :-) Przejazd bez sensacji, spokojny. Po drodze standardowo foto hotelu. Chyba budowa zbliża się do finiszu. Na miejscu z minutą zapasu.

Po pracy lato. Miałem wrażenie, że jakiś opad wisi w powietrzu ale nic się takiego nie wydarzyło. Na początek asfaltem w stronę centrum Zagórza i dalej na Mortimer i w stronę Pogorii 3. Do mola jednak nawet się nie zbliżam, nawet nie patrzę w tamtą stronę, tylko od razu skręcam na Zieloną i na mostek na Czarnej Przemszy. Dalej terenem w stronę Łagiszy i lasku gródkowskiego mniej więcej zgodnie z biegiem czarnego szlaku. Potem zwrot w stronę Urzędu Gminy Psary i za ośrodkiem zdrowia znów zwrot na teren w stronę Strzyżowic. Stąd już zjazd do domu. Bardzo fajnie się kręciło dziś powrót. I szybko. Po drodze trochę foto głównie żuczka, który się zabrał na moim ramieniu kawałek drogi. Przyuważyłem też chyba wagon, który [b]Noibasta[/b] sfocił niedawno. Nie podjeżdżałem do niego bliżej ale tylko on jeden mi pasował do obrazu.


Kategoria Praca

DPDSO

  • DST 45.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 02:17
  • VAVG 19.71km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 4 maja 2015 | dodano: 04.05.2015

+9. Przez chwilę było widać wschodzące słońce ale na starcie już tylko dywan chmur. Wiaterek nierejestrowalny. Ze względu na temperaturę odważam się na krótkie spodenki, bandankę i lekkie rękawiczki. Na początku trochę po palcach zimno. Kręcę niezbyt ambitnie bo jest zapas czasu a do tego Srebrną Strzałą więc i też na wertepkach się oszczędzam. Na Zielonej dziś podługoweekendowe dmuchanie dla tych, co jadą od Preczowa. Standardowo foto hotelu. Spod DorJana do centrum Zagórza jadę ścieżką zmagając się z jej nieciągłościami. Na kilometr przed metą pojawia się opad mżawkopodobny.

Powrót w bardzo przyjemnych warunkach. Założyłem kurtkę na starcie ale wytrzymałem w niej tylko do Środuli. Potem wylądowała w plecaku. Dalej przez Stary Będzin i Łagiszę kręcę w stronę świateł na "86" do Gródkowa. Tym razem obyło się bez świrów za kierownicą i dojazd spokojny. W domu zabieram kilka gadżetów i jadę zbiorkomem do serwisu po odbiór kółeczka do Rzeźnika i po Błękitnego Rumaka. Rumak ma wymieniony suport, łańcuch, kasetę i przednią przerzutkę ale niestety brakło czasu na hamulce. W związku z tym Błękitny zostaje jeszcze w serwisie a ja ze zrobionym kółeczkiem - wstawione 2 szprychy - znów zbiorkomem wracam do domu. Tu uzbrajam koło i ruszam w małą, terenową w większej części, rundkę testową. Na początek na górkę paralotniarską. Stamtąd kilka foto i jadę wertepkami w stronę cmentarza w Strzyżowicach. Przeskakuję na drugą stronę "913" i wertepkami zjeżdżam na kawałek asfaltu w Strzyżowicach by zaraz go porzucić na rzecz kolejnego odcinka terenowego. Tym razem zmierzam do Wojkowic i dalej terenem w stronę Gródkowa gdzie znów na przemian asfalt i teren. Ostatecznie wybywam w mojej wiosce naprzeciw nowobudowanego obiektu o charakterze prawdopodobnie handlowym i kręcę w stronę wsiowego Lewiatana by tam zrobić już zwrot do bazy. Zataczam jeszcze kilka kółeczek po placu by dorzeźbić do 45 km. Aż chce się powiedzieć: w końcu lato :-)


Kategoria Praca, Kaseta, Łańcuch, Serwis, Suport, Szprycha, PrzerzutkaP