Październik, 2015
Dystans całkowity: | 1065.00 km (w terenie 86.00 km; 8.08%) |
Czas w ruchu: | 54:57 |
Średnia prędkość: | 19.38 km/h |
Liczba aktywności: | 25 |
Średnio na aktywność: | 42.60 km i 2h 11m |
Więcej statystyk |
DPD
-
DST
38.00km
-
Czas
02:01
-
VAVG
18.84km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś udało mi się wygrzebać nieco wcześniej bo o 6:07. Niestety cały zapas czasu zeżarło zimno. Pomimo tego, że ubrany na długo to odczuwalnie było bardzo podle. Nogi nie podawały. Do tego pół drogi w ciemnościach, co nie zachęca specjalnie do szybkiej jazdy. Po drodze przymusowy postój na "dworcu" by przepuścić KŚ. Potem dobrowolny na foto hotelu. Nie wszystkie światła były współpracujące. Na mecie z 2 minutami obsuwy. W kilku miejscach były strefy mgły, miejscami dość gęstej.
Po pracy o wiele cieplej ale już nie tak jak wczoraj. Z dobrego podawania wiele nie zostało. Spokojnie, zgodnie z rytmem trasy, wracam do domu. Dziś bez gięcia przez Mec, Środulę, Stary Będzin, nerkę, Zamkowe, Grodziec i Gródków. W domu zrzucam plecak, zakładam sakwy i robię zagięcie do wsiowego Lewiatana. Cosik mi w przedniej piaście popiskuje i czasem stuka. Chyba czas by kółko przynajmniej przeserwisować. Może nawet i pomyśleć o wymianie bo ma przebieg taki jak rowerek czyli coś ponad 30k. Może być, że już wytrzaskane. Dziś też powrotem przebijam granicę 10k km w ciągu roku. Jak się pogoda utrzyma dobrzejezdna, to pewnie gdzieś 12k km w tym roku będzie. Słabiej niż w poprzednim ale jeszcze nie najmniej odkąd się na BS podliczam.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
35.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:41
-
VAVG
20.79km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Start 6:10. Ciemno. U mnie na starcie przyjemnie ale po dwóch kilometrach zrobiło się chłodniej i tak pozostało do końca przejazdu. Jedzie się jednak przyjemnie zwłaszcza, że nie muszę się spieszyć. Punkty kontrolne zaliczone dość wcześnie. Foto hotelu nieco przed wschodem słońca. Trochę na początku jazdy wkurzali mnie niektórzy kierowcy źle ustawionymi światłami. Po prostu oślepiali chamsko. Na miejscu z zapasem czasu w ilości 6 min.
Po pracy całkiem przyjemnie. Słoneczko. Bez wiatru. Temperatura w słoneczku bardzo przyjemna, w cieniu trochę mniej ale da się jechać "na krótko". Powrót bez gięcia. Mec, Środula, Stary Będzin, nerka, Zamkowe, Grodziec, Wojkowice. Tempo niespieszne. Przyjemny powrót w oprawie nacierającej jesieni.
Kategoria Praca
Klubowo Terenowo
-
DST
101.00km
-
Teren
50.00km
-
Czas
05:45
-
VAVG
17.57km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś jeżdżenie z klubem. Jako, że prowadzę wyjazd, muszę się wyrobić na
miejsce startu punktualnie. Tak więc rano bez ociągania. Szybkie
smarowanie łańcucha i start. Wpadam jeszcze do pobliskiej cukierni po
zapas paliwa i tu trochę czasu ucieka. Z zapasem kalorii ruszam już
prosto do Sosnowca bez fanaberii i zaginania. Przejazd zajmuje mi jakieś
36 min. i pod fontanną jestem o 9:43. Pierwszy zjawia się Grzesiek.
Reszta klubowiczów długo nie każe na siebie czekać i finalnie jest nas
dziewięciu. Czekamy kilka minut i w końcu ruszamy. Na początek na
czerwony szlak. Przez miejskie ulice przebijamy się na zielony szlak. Tu
po drodze odkrywamy zniszczoną tablicę z oznaczeniem szlaku zielonego.
Długo nie postała :-/ Zielonym ciągniemy tylko kawałek. Przemycamy się
mikro mostkiem na drugą stronę torów i wertepami ciągniemy aż do lasku
zagórskiego i niebieskiego szlaku. Tego ostatniego używamy tylko przez
moment by ponownie wbić w teren i wychynąć na ul. Starocmentarnej.
Przejeżdżamy pod "94" i kierujemy się pod molo na Pogorii 3. Rzut okiem
na otoczenie i kręcimy na Zieloną, gdzie robimy popas na wciągnięcie
kalorii. Tu też żegna się z nami Grzesiek. Wczoraj biegał mini maraton i
mówi, że zakwasy za bardzo dają mu się we znaki. W ośmiu jedziemy
dalej. Czarny szlak do Łagiszy porzucamy przy wiadukcie i jedziemy
dookoła lasku gródkowskiego by wyjechać obok szkoły podstawowej. Tam
skrót przez las po drugiej stronie "913" by objechać tartak. Bocznymi
drogami przebijamy się do Wojkowic i dalej do Strzyżowic gdzie robimy
postój na lody i zaopatrujemyy się w napoje chmielowe. Terenem kręcimy pod
bazę Rejonowego Zarządu Dróg. Stamtąd kawałek asfaltu i terenowy
podjazd pod cmentarz w Strzyżowicach. Terenem przebijamy się na górkę
paralotniarską w Górze Siewierskiej. Jest przyjemnie ciepło, słonecznie i
nawet wiatr nie jest tego w stanie zepsuć. Rozkładamy się na stoku,
wciągamy "bronki", posilamy się, gadamy i podziwiamy widoki. Troszkę
czasu ucieka nim ruszamy dalej. Przez Górę Siewierską zjeżdżamy w
stronę Twardowic. Na podjeździe wjeżdżamy w las kierując się terenem w
stronę Rogoźnika, który objeżdżamy od strony zachodniej. Przez park
jedziemy w stronę szamotowni i ponownie w teren do Wojkowic.
Klinkierkiem dobijamy do Netto i za chwilę ponownie w teren dojeżdżając
nim do mostu przed Przełajką. Zjeżdżamy asfaltem do czerwonego szlaku by
przekroczyć Brynicę i w Czeladzi asfaltem jedziemy pod Strusie i
skręcamy na "94" w stronę Będzina. Zaraz za światłami odbijamy w prawo i
po niecałym kilometrze znów wracamy w teren. Przełączając się między
ścieżkami docieramy do Milowic. Przez osiedle jedziemy na początek
czerwonego szlaku i nim błyskawicznie docieramy do punktu końcowego
czyli pod Stadion Ludowy. Żegnamy się i rozjeżdżamy. Ja z Marcinem jadę
na Pogoń pod "Żyletę". Tam jeszcze chwilę rozmawiamy by w końcu się
pożegnać i rozjechać. Solo jadę do Będzina i dalej przez Łagiszę i
Sarnów do domu. Na finiszu dało się już odczuć spadającą temperaturę.
Wyszedł jednak całkiem fajny dzień rowerowy. Obyło się bez większych
problemów technicznych (jedyny obecny to gubione sakwy). Nikt nie został
ranny. Plan trasy został wykonany choć nieco niedoszacowałem dystans.
Wydawało mi się, że będzie 30-40km. Maksymalnie 50. Okazało się w
praniu, że wspólnego jeżdżenia wyszło 68km. Ale jakoś nikt nie narzekał
specjalnie ;-) Jak będą warunki dobre na teren to za jakiś czas zrobimy
ponownie w tamte strony wypad tylko na nieco inne wertepki.
Link do pełenj galerii
Pomiar z przebiegu dnia.
Kategoria Jednodniowe
DPD
-
DST
34.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
01:37
-
VAVG
21.03km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zimno. Mgły. Późny start (6:17). Spokojny przejazd. Foto hotelu. Minuta w zapasie na mecie. Nudy.
Powrót z pracy bez gięcia. Mec, Środula, Stary Będzin, nerka. Tu trochę zaginania by dostać się jak najszybciej do lasku grodzieckiego. Z niego na światłach przez "86" na "913" i przy Lwie znów w teren tym razem do lasku gródkowskiego na żółty szlak. Nim wybywam w Psarach na styku ul. Wiejskiej i Szkolnej. Stąd już asfaltem prosto do domu. Dziś jakoś bez weny na większe jeżdżenie choć pogoda jeszcze lepsza niż wczoraj po południu. Tempo powrotne też bez szaleństw. Po prostu przyjemny i spokojny powrót z pracy.
Kategoria Praca
DPOD
-
DST
47.00km
-
Teren
15.00km
-
Czas
02:15
-
VAVG
20.89km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś zauważalnie zimniej. Niebo bezchmurne. Jedyne wiszące w powietrzu substancje to wyziewy kominów. Głównie z Huty Katowice. Raczej bezwietrznie choć i tak to niczego nie zmienia bo przy prędkościach powyżej 25km/h i temperaturze na poziomie +5 to pizga koncertowo. Chyba pora przerzucić się na solidniejsze podkowy bo stopy znów przemarznięte. Start dziś miałem jeszcze bardziej obsunięty niż wczoraj - 6:19. Od samego początku kręcę z uczuciem żeby nadrobić straty ale kolejne punkty kontrolne zaliczam po czasie. Na "dworcu" w Dąbrowie Górniczej jestem chwilę po lekko spóźnionym pociągu KŚ. Dalej z uczuciem kręcę przez park Hallera i pomimo lekkiego opóźnienia jednak przystaję na foto hotelu. Potem już prosto asfaltem przez Zagórze do ronda i zjazd w ul. Szymanowskiego. Na miejscu jestem minutę po czasie.
Po pracy prawie przyjemnie. Wiatr niezauważalny, słonecznie, powietrze umiarkowanie chłodne. Kurtka ląduje w plecaku zamieniona na bluzę niegrzejącą. Ostatnio powroty robiłem trasami krótkimi i do zarzygania nudnymi więc dziś znów decyduję się na zmianę wariantu i dodatkowo eksploracje. Ruszam terenem w stronę Dańdówki. Potem przerzucam się na zielony szlak. Jego z kolei opuszczam dla odrobiny asfaltu. Tenże zaś porzucam na rzecz szlaku czerwonego, którym ciągnę do Milowic. Tam przerzucam się na teren w stronę Czeladzi, który po drodze przeradza się w asfalt. Z Czeladzi standardową drogą do Wojkowic, kilometr terenu i prosta do domu. Jechało mi się powrót bardzo dobrze i stosunkowo szybko choć nie pociskałem specjalnie. Chyba po prostu dobry dzień.
Kategoria Praca