limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPOD

  • DST 47.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:15
  • VAVG 20.89km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 1 października 2015 | dodano: 01.10.2015

Dziś zauważalnie zimniej. Niebo bezchmurne. Jedyne wiszące w powietrzu substancje to wyziewy kominów. Głównie z Huty Katowice. Raczej bezwietrznie choć i tak to niczego nie zmienia bo przy prędkościach powyżej 25km/h i temperaturze na poziomie +5 to pizga koncertowo. Chyba pora przerzucić się na solidniejsze podkowy bo stopy znów przemarznięte. Start dziś miałem jeszcze bardziej obsunięty niż wczoraj - 6:19. Od samego początku kręcę z uczuciem żeby nadrobić straty ale kolejne punkty kontrolne zaliczam po czasie. Na "dworcu" w Dąbrowie Górniczej jestem chwilę po lekko spóźnionym pociągu KŚ. Dalej z uczuciem kręcę przez park Hallera i pomimo lekkiego opóźnienia jednak przystaję na foto hotelu. Potem już prosto asfaltem przez Zagórze do ronda i zjazd w ul. Szymanowskiego. Na miejscu jestem minutę po czasie.

Po pracy prawie przyjemnie. Wiatr niezauważalny, słonecznie, powietrze umiarkowanie chłodne. Kurtka ląduje w plecaku zamieniona na bluzę niegrzejącą. Ostatnio powroty robiłem trasami krótkimi i do zarzygania nudnymi więc dziś znów decyduję się na zmianę wariantu i dodatkowo eksploracje. Ruszam terenem w stronę Dańdówki. Potem przerzucam się na zielony szlak. Jego z kolei opuszczam dla odrobiny asfaltu. Tenże zaś porzucam na rzecz szlaku czerwonego, którym ciągnę do Milowic. Tam przerzucam się na teren w stronę Czeladzi, który po drodze przeradza się w asfalt. Z Czeladzi standardową drogą do Wojkowic, kilometr terenu i prosta do domu. Jechało mi się powrót bardzo dobrze i stosunkowo szybko choć nie pociskałem specjalnie. Chyba po prostu dobry dzień.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!