limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Wtorek, 6 października 2015 | dodano: 06.10.2015

Dziś udało mi się wygrzebać nieco wcześniej bo o 6:07. Niestety cały zapas czasu zeżarło zimno. Pomimo tego, że ubrany na długo to odczuwalnie było bardzo podle. Nogi nie podawały. Do tego pół drogi w ciemnościach, co nie zachęca specjalnie do szybkiej jazdy. Po drodze przymusowy postój na "dworcu" by przepuścić KŚ. Potem dobrowolny na foto hotelu. Nie wszystkie światła były współpracujące. Na mecie z 2 minutami obsuwy. W kilku miejscach były strefy mgły, miejscami dość gęstej.

Po pracy o wiele cieplej ale już nie tak jak wczoraj. Z dobrego podawania wiele nie zostało. Spokojnie, zgodnie z rytmem trasy, wracam do domu. Dziś bez gięcia przez Mec, Środulę, Stary Będzin, nerkę, Zamkowe, Grodziec i Gródków. W domu zrzucam plecak, zakładam sakwy i robię zagięcie do wsiowego Lewiatana. Cosik mi w przedniej piaście popiskuje i czasem stuka. Chyba czas by kółko przynajmniej przeserwisować. Może nawet i pomyśleć o wymianie bo ma przebieg taki jak rowerek czyli coś ponad 30k. Może być, że już wytrzaskane. Dziś też powrotem przebijam granicę 10k km w ciągu roku. Jak się pogoda utrzyma dobrzejezdna, to pewnie gdzieś 12k km w tym roku będzie. Słabiej niż w poprzednim ale jeszcze nie najmniej odkąd się na BS podliczam.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!