Kwiecień, 2013
Dystans całkowity: | 1395.00 km (w terenie 85.00 km; 6.09%) |
Czas w ruchu: | 78:48 |
Średnia prędkość: | 17.70 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.50 km/h |
Liczba aktywności: | 20 |
Średnio na aktywność: | 69.75 km i 3h 56m |
Więcej statystyk |
DP Zdzieszowice
-
DST
30.00km
-
Czas
01:40
-
VAVG
18.00km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
+10 na starcie :-) Jakiś krótki deszczyk się uruchomił przed 6:00 ale jak wyjeżdżałem to już tylko lekko jezdnie mokre. Dziś start z pełnymi sakwami ale i tak jechało się zadziwiająco sprawnie. Jedynie na przejazdach kolejowych i tramwajowych zwalniałem. I jeszcze na odcinkach, gdzie dokonano modyfikacji nawierzchni w stylu czelabińskim ;-)
Po pracy do PTTK na spotkanie klubu. Potem z Waldkiem i Panem_P na miejsce startu jutrzejszej sztafety Arcelor Mittal Poland ze Zdzieszowic do Krakowa.
Wiecej info po powrocie :-)
Kategoria Praca
SOD i początek wypasu wielbłądów w Będzinie
-
DST
19.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
01:02
-
VAVG
18.39km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do i z pracy zbiorkomem z racji tego, że Błękitny Rumak w serwisie. Rano chłodnawo. Za to po południu środek lata. Krótkie gacie i koszulka z krótkim rękawem a i tak jest gorąco. To lubię :-)
Rowerku wymienili cały napęd. Jednak korba też była zjechana. Za to teraz wszystko kręci się jak trzeba. Poza tym jeszcze kilka drobiazgów: kółeczko w przerzutce, pancerz przy tylnej przerzutce, regulacje itp. Wdziewam kask, pakuję sakwę i w drogę. Zjeżdżam do nerki, przejściem podziemnym na drugą stronę Al. Kołłątaja, wyjeżdżam na górę a tu na wprost wielbłąd wpiernicza gałęzie z drzewa. Obok niego drugi. A obok wielbłądów cały cyrk. W sensie rozrywka. Objeżdżam toto i wałami Czarnej Przemszy jadę w stronę Zielonej. Ścieżka nierówna po zimie jak nieszczęście. Rezygnuję z singielka i objeżdżam między domkami. Z Zielonej przez Czarną Przemszę w stronę Preczowa i dalej do domu.
Wrzucam nieco na ruszt, przekładam kasetę na drugie koło (uprzednio wstawiwszy dwie, jak się okazało, wyrąbane szprychy). Jeszcze małe kółeczko do wsiowego Lewiatana i na dziś koniec. 20:00 i na dworze jeszcze całkiem ciepło. Wychodzi na to, że jak się coś nie posypie, to na Bieszczady będę miał rewelacyjną pogodę :-]
Kategoria Praca, Serwis, Kaseta, Korba, Łańcuch
DPD
-
DST
34.00km
-
Czas
01:43
-
VAVG
19.81km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
+7 na starcie. Ciepło, coraz cieplej. Ktosik mnie klaksonem zaatakował w Będzinie ale za ślepy jestem i akcja za szybko się działa żebym człowieka rozpoznał i w końcu nie wiem, czy się witał, czy coś mu się nie podobało. Tak mi przychodzi do głowy, że w tamtym rejonie stacjonuje Noibasta. Czyżby to on?
Po pracy niemal letnie warunki czyli krótkie spodenki i koszulka z krótkim rękawkiem w użyciu. Słoneczko. Nie za mocny wiaterek. Po prostu super pogoda. Leniwym tempem potoczyłem się w stronę Dąbrowy Górniczej. Na wysokości "DorJana" spotykam Dominika. Chwilę rozmawiamy na tematy wiadome. Podziwiam nowiutkiego Garmina i omawiamy detale sobotniego eventu. Potem każdy z nas w swoją stronę. Ja na Zieloną, przez Preczów i Sarnów spacerowym tempem do domu. Zaczynam doceniać amorek w Niebieskim Rumaku. Na kawałkach, gdzie droga wygląda jak po czelabińskim meteorycie, jazda na Srebrnej Strzale jest wyjątkowo mało komfortowa. Ale jutro już odbieram rowerek z serwisu :-)
Kategoria Praca
DP niestandardowe OD
-
DST
38.00km
-
Czas
01:53
-
VAVG
20.18km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
+2 na starcie. Zrzuciłem już zimowe podkowy ale jeszcze w neopernkach rano. Na początek do Będzina po uzupełnienie "wałówy" i dalej przez Koszelew do centrum Dąbrowy Górniczej na spotkanie z Moniką by odebrać zamówione w Rowerowej Norce sakwy. Spotykamy się przy "Dżimmim". Czas szybko ucieka na rozmowie. Monika pochwaliła się, że rzuca robotę :-) Odważna decyzja ale z tego co mówiła to jej się nie dziwię i rozumiem.
Wspólnie ruszamy w stronę Mydlic. Na światłach koło Nemo Monika odbija w prawo a ja prosto i na Zagórze. Obok stacji benzynowej spotykam Jacka. Chwilkę rozmawiamy jednak niedługą bo nie chcę się za bardzo spóźnić. W pracy z lekkim poślizgiem.
Jechało się całkiem fajnie. Jak tak dalej pójdzie, to będę wstawał o 3:00 i robił sobie przed pracą dłuższe jeżdżenie ;-)
Po pracy temperaturka w słońcu jak w latu. W cieniu chłodem zawiewa. Ale i tak już daje się jechać w letnich ciuchach. Przyjemna odmiana.
Powrót prawie odwrotnie jak standard do pracy. Na początek przez Środulę, obok Domu Złego Ghostów, dalej ścieżką rowerową przez Będzin do nerki i dalej przez Zamkowe, Grodziec i Gródków do domu. Na razie powroty bez wielkiego zaginania bo na sobotę stosunkowo ambitny plan :-)
Kategoria Praca
DPS - przesiadka na strzałę - OD
-
DST
31.00km
-
Czas
01:32
-
VAVG
20.22km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
+1 na starcie. Znowu +1 warstwa izolacyjna, czapka i rękawiczki :-/ Ale już na powrocie powinno być całkiem ciepło. Z racji wczorajszego śmigania nie było takiego poweru w nogach choć i tak jechało się całkiem ok. Ważne, że słoneczko podaje.
Po pracy przez Dąbrowę Górniczą do Będzina. Zostawiam Błękitnego Rumaka w serwisie i ordynuję wymianę łańcucha, kasety, pedałów oraz ogólny przegląd i konserwację. Czas przygotować rowerek na sobotni event i wypad w Bieszczady. Ma chodzić jak zegarek.
Do domu zbiorkomem. Chwilka dłuższa przerwy i potem przygotowanie Srebrnej Strzały na jutro. Przy okazji mała jazda testowa (około 4 km) do wsiowego Lewiatana. Niby słoneczko, ale w cieniu już nie tak przyjemnie przez chłodnawy wiatr.
Kategoria Praca
Śmiganie z ekipą z Jaworzna po Ich terenie :-)
-
DST
125.00km
-
Teren
30.00km
-
Czas
06:59
-
VAVG
17.90km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
O dniu dzisiejszym, tzn. tym co w Jaworznie się ma dziać, dowiedziałem się na wczorajszej imprezie klubowej od Waldka. Umówiliśmy się w Sosnowcu-Niwce pod kościołem o 9:00. Start o 7:45. Planowałem 15 min. wcześniej ale wyszła tradycyjna obsuwa przy przedstartowym guzdraniu. Myślałem, że się spóźnię bo jakoś tak sobie policzyłem, że mam na miejsce zbiórki tyle kilometrów, że 1,5h to będzie tyle, ile trzeba by dojechać. Okazało się, że dało się w 45 min. Na miejscu zbiórki zjawiam się prawie pierwszy. W sumie jest nas siedmiu i kilka minut po 9 ruszamy do Jaworzna.
Fajnie jest dla odmiany robić za uczestnika i nie martwić się o trasę itp. Jedzie się bardzo dobrze. Przyświeca słoneczko. Czasem coś powieje ale generalnie pogoda do jazdy super. Docieramy na miejsce zbiórki w Jaworznie znów nieco przed czasem i witamy się z organizatorami przejazdu. Nie bardzo wiem, pod jakim szyldem ten zjazd bo detale były na fb, którego unikam jak ognia. Ale w sumie szyld jest nieistotny. Ważne, że zapowiada się niezła jazda. Trasa planowana to coś koło 50 km wokół Jaworzna. Częściowo terenem. Kilka minut po 10:00 jest nas ponad 25 osób. Ruszamy. Gdzie dokładnie byłem, to nie wiem, bo nie musiałem wiedzieć. Jedyne co istotne, to nie zgubić grupy a tam zawsze ktoś wiedział, gdzie jechać :-) I takeśmy się bujali wokół Jaworzna. Pamiętam, że było kilka zbiorników (Baza nurków i Sosina m. in.), były odcinki czarnego szlaku jak i inne bezdroża. Było też trochę asfaltów. W sumie wyszło fajne kółeczko. W terenie nieco błotka ale nie jakiegoś tragicznego. Tylko w jednym miejscu trafiliśmy na większe bagienko. Tempo ładne i równe. Widoki nieco bure, bo jeszcze roślinki nie odkryły, że wiosna, ale mimo wszystko przyciągające oko.
Całe kółeczko, wliczając kilka dłuższych i krótszych postojów, zajęło nam czas mniej więcej do 15:00. Na zakończenie podziękowaliśmy prowadzącym za przewodnictwo i z zapowiedzią ponownych wspólnych przejazdów pożegnaliśmy się. Ruszamy w stronę Sosnowca po drodze robiąc postój Mac-u. Potem szybciutki sprincik na Niwkę, gdzie się żegnamy. Ja z Waldkiem bocznymi drogami jedziemy pod Dańdówkę, gdzie się żegnamy. Wertepkami od Dańdówki rzeźbię do PKM-u. Potem dalej do Dąbrowy Górniczej. Dalej asfaltem na molo przy Pogorii 3 i wzdłuż zbiornika w stronę Pogorii 4. Przejazd nad tamą na P4 już otwarty. Ludzi jak mrówków: piesi, rolkarze, rowerzyści. Trzeba będzie zacząć unikać tych terenów bo trochę tam za gęsto. Dalej przez Preczów i Sarnów do domu. W Sarnowie, przed światłami, trzech młodzianów mnie wyprzedza. Sobie pomyślałem, a co tam. Ale jak przejechałem na drugą stronę "jedynki" tak mi się "ścigant" włączył, rozpędziłem się i pomknąłem ile jeszcze się dało po tych 120 km, co to je już miałem w nogach. Spory kawałek byli z tyłu. Dopiero na podjeździe pod gimnazjum w Psarach jeden mi wsiadł na koło i bujał się za mną aż do Lewiatana, gdzie zjechałem na mini zakupy. Nie wiem ile dziś przejechali, ale chyba jeszcze muszą potrenować deczko ;-) Ciekawe, czy po 120km dali by radę się pościgać. Mnie już trochę pary brakowało ze względu na ochładzające się przed zachodem słońca powietrze. Ciężko mi było się rozpędzić powyżej 35km/h. Zwłaszcza, że na tyle terenowa oponka.
W domu po 19:00 ale za to baaardzo zadowolony. Chyba pierwsza w tym roku tak prześmigana niedziela.
Na razie mapka.
Słit focia w drodze z Niwki do Jaworzna.
Jaworznicka Grupa Uderzeniowa w trakcie formacji :-)
W trasie lekko nie było.
Baza Nurków.
Na Sosinie dłuższa przerwa regeneracyjno-integracyjna.
Błota przebędziemy, kółeczko zamkniemy.
Latarnia... hmm... morska?
Z objazdu będzie też filmik na YT. Jak się do linka dorwę, to też tu wkleję.
Pierwszy patriota, którego w tym roku widziałem.
Najwyższy punkt, jaki dziś udało nam się objechać.
Ekipa, która domknęła kółeczko wokół Jaworzna. Nie wszystkim to niestety było dane.
Podsumowanie mojego dzisiejszego, bardzo udanego, dnia rowerowego.
I jeszcze link do pełnej galerii.
Kategoria Inne
III Wiosenny Zlot Rowerowy - Oficjalne rozpoczęcie sezonu
-
DST
49.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
02:53
-
VAVG
16.99km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś oficjalne, klubowe rozpoczęcie sezonu.
Rano szybka przekładka kasety na drugie koło i start na miejsce zbiórki. Od Będzina zaczyna padać i tak aż do lądowania w Sosnowcu. Potem tak przestaje, zaczyna, przestaje, zaczyna... Na placu przy fontannie już całkiem niezła ekipa. W sumie zjawiło się ponad 60 osób. I wyglądało na to, że nikomu nie przeszkadza jąkający się deszczyk. Trochę spraw organizacyjnych i ruszamy. Kilkunastokilometrowy objazd po Sosnowcu kończy się na górce narciarskiej na Środuli (dla zainteresowanych link do mapki). Ale to jeszcze nie koniec atrakcji. Na początek konkurs w rzucie siodełkiem rowerowym (ze sztycą) na odległość. Chętnych sporo i chwilkę trwa nim zostaje wyłoniony zwycięzca. Następnie walczymy w przeciąganiu liny. Z dwóch zgłoszonych zespołów (Cyklozy i grupy z Gliwic) zwycięstwo odnoszą goście. Trzeba im przyznać, że mają parę w łapach. Przerwa na wręczenie nagród (zasponsorowanych m. in. przez Rowerową Norkę) za pierwsze dwie konkurencje. W końcu trzecia konkurencja - zmiana dętki na czas. Zawodników trzech, tyleż technik a zwycięzca z Katowic.
Na zlocie zjawił się też właściciel kolekcji rowerów właściwie już zabytkowych. Przywiózł 4 z posiadanych 26 egzemplarzy aby nam je zaprezentować. Wszystkie 100% technicznie sprawne przy czym niektóre z nich przedwojenne. I na dodatek z opowieści właściciela to udało mu się na jednym z nich wziąć nawet udział w kilku wyścigach MTB i ukończyć je wcale nie na ostatnim miejscu. Zadziwiające.
Czwarta z zaplanowanych konkurencji - konkurs wiedzy o Sosnowcu - niestety się nie odbyła. Nie było chętnych (albo odważnych) podjąć wyzwanie ;-)
Cała impreza zakończyła się po 14:00. Pakowanie, sprzątanie i się rozjeżdżamy.
Z Panem_P jadę na Pogoń i potem dalej już solo przez Czeladź i Wojkowice do domu. Po drodze lekki deszczyk w Czeladzi.
Link do galerii z dnia dzisiejszego
Rzut siodełkiem mistrza konkurencji.
Ten niezwycięski ale bardzo efektowny w wykonaniu Waldka.
Koledzy z Katowic.
Rowerek z 1938 roku objeżdżany przez jego Właściciela.
Rower z przerzutką w supporcie.
Mistrz rzutu siodełkiem i jego dwaj najgroźniejsi konkurenci.
Zwycięska Szóstka w przeciąganiu liny.
Koledzy Darek i Waldek podziwiają jeden z zabytkowych rowerków. Widoczna na zdjęciu tabliczka to tablica rejestracyjna roweru. Pomyślelibyście, że coś takiegoś kiedyś było?
Zwycięzca konkurencji zmiany dętki wraz z nagrodą ufundowaną przez Rowerową Norkę.
Ostatnie foto i rozjazd.
Kategoria Inne
DP - Wiosna, Panie Sierżancie! :-) - D - Znowu szprycha :-(
-
DST
41.00km
-
Czas
01:57
-
VAVG
21.03km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
+7 na starcie. -1 warstwa izolacyjna. Na wyjeździe ładna tęcza i wschód słońca. Całą drogę jechało się wyjątkowo fajnie. Przelot niemal jak w warunkach letnich. Do Będzina średnia 27km/h i to bez podciągania się za autobusami (tak by było pewnie wyżej 30). Od Będzina wolniej bo tam już po drodze kilka górek do sforsowania. Przy PKM-ie jakiś uprzejmy kierowca przepuścił mnie przez sznureczek samochodów przy skręcie w lewo. Aż chce się jeździć :-)
Po pracy w miarę sprawnie przez Dąbrowę Górniczą na molo przy Pogorii 3. Chwila oddechu, szybkie kółko dookoła zbiornika i przez Zieloną, Preczów i Sarnów do domu. Przed Zieloną zatrzymuję się sprawdzić czemuż mi to w tylnym kole szprychy brzdękają. Odkrywam jedną pękniętą. Znowu. Jakoś nie mogę sobie przypomnieć żadnego charakterystycznego momentu kiedy to mogło się stać. Na szczęście w domu czeka drugie koło więc wystarczy tylko przełożyć kasetę. Od Pogorii już tempem spacerowym bo mam wiatr w gębę. W międzyczasie chmurki zmieniały się od niemalże deszczowych do fotograficzno-barankowych. Zdecydowanie przyjemnie termicznie.
Kategoria Praca, Serwis, Szprycha
DPOND - Wizyta w Kosmicznej Kwaterze Głównej Rowerowej Norki :-)
-
DST
60.00km
-
Czas
02:55
-
VAVG
20.57km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
+1 na starcie i nieco mgieł. Od początku towarzyszące słoneczko. W ogóle warunki do jazdy zupełnie inne niż przedwczoraj co też i widać po czasie przejazdu. W ogóle śmigało się rewelacyjnie. Na końcóweczce podciągnąłem się kilka razy za "188". Jakoś tak nie mogłem się oprzeć pokusie :-)
Na popołudnie miałem taki plan, że po pracy śmigam w odwiedziny do Moniki i Tomka po zamówioną w Rowerowej Norce czołówkę. Życie plany przeżuło i wypluło zmuszając mnie do dłuższego pobytu w pracy. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Kiedy meldowałem Monice, że mam obsuwę w czasie dowiedziałem się, że mniej więcej kiedy ja wyjeżdżam w okolicach powinien być Tomek. Szybki tel do Niego i spotykamy się na "ścieżce rowerowej" na Zagórzu. Stamtąd Tomek prowadzi do Kwatery Głównej :-) Gdzie teren sprzyjający to pomykamy, gdzie oporny to wolniej i pogaduchy. Jedzie się fajnie bo ciepło. Po drodze termometr pokazuje +16 st. Chwilami tylko coś tam lekko pokapało. Docieramy na miejsce po 19:00.
Zostaję poczęstowany porcją pysznego gulaszu, który jak się okazuje ratuje mój powrót do domu dostarczając niezbędnej energii. Czas szybko leci na rozmowie i robi się ciemno i coraz później a ja jeszcze mam kilka km do zrobienia (25 jak się okazuje po lądowaniu u drzwi). Tak więc przychodzi czas się pożegnać ale przed tym odbieram czołóweczkę ładując ją od razu akumulatorami i przymierzam też sakwy, które również znajdują się w ofercie Norki. W końcu wybieram odpowiadający mi model i również zamawiam. Czyli na wyjazd w Bieszczady sprzęt chyba skompletowany.
Oświetlam się i start. Pomimo tego, że słońce już dawno zaszło to jest całkiem ciepło. Jedzie się bezproblemowo, płuca się wyrabiają, nogi nie protestują. Po prostu super. Zakupione oświetlenie sprawdza się rewelacyjnie. Snop światła sięga 30-40 m w przód dając dostatecznie dużo miejsca na manewry omijania licznych dziur. Latarka na kierownicy uzupełnia oświetlenie tuż przed kołem. Mam wrażenie, że dzięki temu jedzie mi się dużo szybciej.
Bez problemu obok Huty Katowice, Pogorii 3 i 4, przez Preczów i Sarnów docieram do domu. Na mecie niemal równo o 22:00. Tel z meldunkiem, że dojechałem cały i żywy i zasiadam do uzupełnienia wpisu.
Pomimo dłuższej nasiadówy w pracy dzień jednak zaliczam do udanych. Monika, Tomek: dzięki za gościnę :-) I do zobaczenia w trasie.
Kategoria Praca
DP - wściec się można :-| + Plan na Bieszczady 2013 - D
-
DST
37.00km
-
Czas
01:50
-
VAVG
20.18km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
-1 na starcie. Jak wyjeżdżałem, to było ładnie sucho. Bez wiatru. W Będzinie zaczęło sypać śnieżkiem z kierunku wmordewindu. W sumie spodziewałem się opadów bo tak prognoza zeznawała ale miał to być lekki deszczyk :-/ Porąbana ta pogoda. I jeszcze do kompletu geografia dziur znowu się zmieniła. Kilka dni niejeżdżenia i trzeba się całej drogi od nowa uczyć. Nie dość, że trzeba uważać na radosne dokonania spaliniarzy to jeszcze zsynchronizować to ze slalomem pomiędzy wąwozami na jezdni. Albo ewentualnie wybrać gdzie się da "ścieżkę rowerową" i uskuteczniać slalom między psimi kupami :-(
I jeszcze ciągle słońca brak :-/
W końcu się zebrałem i zrobiłem sobie zarys długiego weekendu :-)
Trasa łącznie to ponad 1000 km. W podziale na etapy wygląda to tak:
Dzień 1: Sosnowiec - Grybów - 188km
Dzień 2: Grybów - Cisna - 139km
Dzień 3: Cisna - Dolina Sanu - Cisna 97km
Dzień 4: Cisna - Tarnawa Górna - Cisna - 108km
Dzień 5: Cisna - Solina - Cisna - 75km
Dzień 6: Cisna - Komańcza - Cisna - 74km
Dzień 7: Cisna - Tuchów - 169km
Dzień 8: Tuchów - Dąbrowa Górnicza - 166km
Start 27 kwietnia. Godzina jeszcze nie ustalona ale ze względu na dość długi 1 etap prawdopodobnie około 6:00.
Ktoś reflektuje na współudział? ;-)
Z pracy dziś wyjście później niż normalnie więc i czasu na objazdy brak. W związku z tym powrót przez Dąbrowę Górniczą, Pogorię 3 i 4, Preczów i Sarnów. W domu zrzut części balastu i jeszcze małe kółeczko do wsiowego Lewiatana.
Powrót w lepszych warunkach termicznych więc też i jechało się całkiem przyjemnie. Jedynie łańcuch daje do zrozumienia, że coś tak jakby się niedługo pożegnamy.
Kategoria Praca