DPOND - Wizyta w Kosmicznej Kwaterze Głównej Rowerowej Norki :-)
-
DST
60.00km
-
Czas
02:55
-
VAVG
20.57km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
+1 na starcie i nieco mgieł. Od początku towarzyszące słoneczko. W ogóle warunki do jazdy zupełnie inne niż przedwczoraj co też i widać po czasie przejazdu. W ogóle śmigało się rewelacyjnie. Na końcóweczce podciągnąłem się kilka razy za "188". Jakoś tak nie mogłem się oprzeć pokusie :-)
Na popołudnie miałem taki plan, że po pracy śmigam w odwiedziny do Moniki i Tomka po zamówioną w Rowerowej Norce czołówkę. Życie plany przeżuło i wypluło zmuszając mnie do dłuższego pobytu w pracy. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Kiedy meldowałem Monice, że mam obsuwę w czasie dowiedziałem się, że mniej więcej kiedy ja wyjeżdżam w okolicach powinien być Tomek. Szybki tel do Niego i spotykamy się na "ścieżce rowerowej" na Zagórzu. Stamtąd Tomek prowadzi do Kwatery Głównej :-) Gdzie teren sprzyjający to pomykamy, gdzie oporny to wolniej i pogaduchy. Jedzie się fajnie bo ciepło. Po drodze termometr pokazuje +16 st. Chwilami tylko coś tam lekko pokapało. Docieramy na miejsce po 19:00.
Zostaję poczęstowany porcją pysznego gulaszu, który jak się okazuje ratuje mój powrót do domu dostarczając niezbędnej energii. Czas szybko leci na rozmowie i robi się ciemno i coraz później a ja jeszcze mam kilka km do zrobienia (25 jak się okazuje po lądowaniu u drzwi). Tak więc przychodzi czas się pożegnać ale przed tym odbieram czołóweczkę ładując ją od razu akumulatorami i przymierzam też sakwy, które również znajdują się w ofercie Norki. W końcu wybieram odpowiadający mi model i również zamawiam. Czyli na wyjazd w Bieszczady sprzęt chyba skompletowany.
Oświetlam się i start. Pomimo tego, że słońce już dawno zaszło to jest całkiem ciepło. Jedzie się bezproblemowo, płuca się wyrabiają, nogi nie protestują. Po prostu super. Zakupione oświetlenie sprawdza się rewelacyjnie. Snop światła sięga 30-40 m w przód dając dostatecznie dużo miejsca na manewry omijania licznych dziur. Latarka na kierownicy uzupełnia oświetlenie tuż przed kołem. Mam wrażenie, że dzięki temu jedzie mi się dużo szybciej.
Bez problemu obok Huty Katowice, Pogorii 3 i 4, przez Preczów i Sarnów docieram do domu. Na mecie niemal równo o 22:00. Tel z meldunkiem, że dojechałem cały i żywy i zasiadam do uzupełnienia wpisu.
Pomimo dłuższej nasiadówy w pracy dzień jednak zaliczam do udanych. Monika, Tomek: dzięki za gościnę :-) I do zobaczenia w trasie.
Kategoria Praca
komentarze
Mam je zabrać do pracy jutro czy pojutrze i podać Ci gdzieś po drodze, czy wpadasz do Kosmicznej bazy?
:-)
Pozdrawiam!