limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPND

Czwartek, 25 listopada 2021 | dodano: 25.11.2021

Rozruch sprawny zgodnie z założeniami. W przewidywaniu niższej temperatury postanowiłem dać sobie większy margines czasu. Wytaczam się o 6:01.
Termometr na wyjściu pokazał +2 ale to chyba ciepło od budynku bo na trawach szron i czuć, że jest chłodno. Bez wiatru. Jezdnie suche.
Trasę kręcę przez Będzin w wersji małobądzkiej i z Nerką. Wykończenie przez centrum Zagórza.
Na mecie minuta zapasu. Zaczyna się kolejny sezon na marznące końcówki.


Powrót minimalnie gięty w odrobinkę lepszych warunkach. Mniej podmuchów i nieco cieplej ale generalnie chłodno. Również pochmurno, choć za dnia było ładne słoneczko. Komu ono przeszkadzał? Nie wiem.
Trasa przez Mortimer, Reden, Łęknice. Stąd odbijam na Pogorię 2. Jakieś 100m z buta żeby nie ugrzęznąć albo się nie "wyorlić" w bagienko. Potem powrót na bieżnię P4 i dalej w stronę Piekła. Przytrafia się na tym odcinku króliczek. Jedzie ładnie, równo więc trzymam się za nim. Tak przetaczamy się do zjazdu na Preczów. On dalej w stronę Marianek. Z Preczowa do Sarnowa i na moją wioskę. Tu zwykłe wygięcie od remizy do DINO i Lewiatana.
Sam przelot nawet przyjemny i w miarę spokojny.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!