limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Zapodać sobie czipy

Czwartek, 6 maja 2021 | dodano: 06.05.2021

Tytuł wpisu miły przekonaniom foliarzy. A na poważnie, to dziś dzień urlopu przeznaczony m. in. na zapodanie sobie szczepionki na tego wiruska co to on nas męczy od zeszłego roku.
Ruszam kilka minut po 10:00 do Mierzęcic. Tam przez Górę Siewierską, Twardowice i Nową Wieś. Załatwiam w miarę szybko dziabanie i już bez spiny czasowej zaginany powrót do domu.
Najpierw na wschodni punkt widokowy przy lotnisku w Pyrzowicach. Dalej wzdłuż płotu do Zadzienia, gdzie wbijam w las i kręcę nim do Siewierza. Wybywając z lasu kątem oka dostrzegam niepokojący kolor nieba na północy. Bliższa obserwacja ujawniła opady na horyzoncie. Bez zatrzymywania się śmigam obok zamku w stronę szlaku rowerowego do Podwarpia i stamtąd lecę dalej do Wojkowic Kościelnych. Wbijam na bieżnię P4 i kręcę prosto (przez Preczów i Sarnów) do domu. Na wiosce kilka odchyłek. Pierwsza do piekarni po pieczywko. Druga od remizy przez DINO ku Lewiatanowi żeby dobić do równego wyniku. Kończy się to tym, że ostatnie 1,5km w pokapywaniu, które, jak tylko schowałem rowerek, zamieniło się w krótką ale treściwą ulewę. No miałem fart.
Poza tym pogoda taka sobie. Spora część trasy to zmagania z zimnym wiatrem. Było sporo słoneczka przebijającego się przez chmury.


Kategoria Inne


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!