Zaginane ale tylko Z
-
DST
28.00km
-
Czas
01:23
-
VAVG
20.24km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Co tam zeznawał termometr to nawet nie patrzyłem ale na oko wydawało się, że jest przyjaźnie. W praniu wyszło, że do ideału daleko. Gdzieś około tych +20 pewnie było ale był też i dość zauważalny wiatr. Chmur sporo i czasem na dłużej przesłaniały słońce. Generalnie pogoda jak na lato to słaba. Nawet ludzie jakieś takie poubierane po drodze. Zupełnie jak nie latem.
Dziś było zapotrzebowanie na kurs specjalny za różnymi drobiazgami więc też zrobiwszy nieco mniej niż powinienem ruszam na gięty wyjazd do Będzina. Na początek jednak podjazd w stronę Góry Siewierskiej przerwany skrętem na Dąbie. W Dąbiu zwrot na Malinowice i przez Psary do Sarnowa skąd prostą drogą (przez Łagiszę) do Będzina. Tu na początek zawituję do serwisu u mawiam się na zostawienie Srebrnego po weekendzie na wymianę korby. Niestety kilka razy na podjazdach łańcuch już przeskakiwał a gwoździem do trumny był wyjazd z przejścia podziemnego pod Aleją Kołłątaja gdzie stanąłem po prostu w miejscu. Dobrze, że hamulce niedawno wyposażyłem w nowe klocki bo inaczej byłaby gleba. Potem zawijam do elektronika po tester do kabli i gniazdka do skrętki i ruszam do domu. Przy targu odbijam na Grodziec. Za Zamkowym wbijam na ścieżkę by zaraz za mostem nadziać się na ekipę, która znów będzie ryła. Obchodzę ich bokiem i pod Browar docieram już bez przeszkód. Standardem kręcę do Gródkowa, gdzie przecinam "913" gnąc nieco powrót ale unikając za to początków popołudniowego szczytu powrotnego. Po drodze zahaczam o sklep z budowlanką i z balastem zjeżdżam do domu. Tu opróżniam sakwę i robię jeszcze zagięcie standardowe do wsiowego Lewiatana. Powrót bez bonusów.
Dziś kilka razy GPS zaliczył wpadkę (ten starszy). W Będzinie na tyle poważną, że myślałem iż to już jest jego definitywny koniec. Na szczęście kilka szturchnięć przywróciło go do życia.
Kategoria GPS-, Inne