limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2017

Dystans całkowity:544.00 km (w terenie 25.00 km; 4.60%)
Czas w ruchu:28:18
Średnia prędkość:19.22 km/h
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:36.27 km i 1h 53m
Więcej statystyk

DPND

Wtorek, 12 grudnia 2017 | dodano: 12.12.2017

Gdyby nie ICM to bym przeżył szok termiczny, a tak uprzedzony o tym, że rano będzie około +10, wdziewam lżejszą warstwę pod kurtkę. Na miejsce docieram jednak i tak trochę podgotowany. Start 6:11. Jezdnie ze śladami lekkiej wilgoci. Wiatru nie odczuwam aż do centrum Dąbrowy Górniczej. Tu pojawiają się zauważalne podmuchy ale nie stanowią już zagrożenia dla czasu przejazdu bo do mety już niedaleko a czasu jeszcze sporo. Ostatecznie na finiszu mam 5 min. luzu. Bardzo przyjemny dojazd do pracy. Żeby takie warunki były aż do wiosny... Eh. Marzenia.

Troszkę mi się zasiedziało w pracy i w efekcie cały powrót wyszedł nocny. Z tego też powodu bez objazdów. Przez Będzin do Łagiszy i dalej do Sarnowa skąd prosto do domu. Temperatura nieco spadła ale warunki wciąż całkiem dobre. Większość drogi wiatr mi przynajmniej nie przeszkadzał, a generalnie właściwie pomagał. Dopiero ostatni odcinek od skrzyżowania w Sarnowie do świateł i dalej do domu miałem pod wiatr. Ale i tak jechało się bardzo przyjemnie.


Kategoria Praca

DPND

Poniedziałek, 11 grudnia 2017 | dodano: 11.12.2017

Wczoraj naleciało białego badziewia ale, zgodnie z prognozami ICM-u, w nocy podskoczyła temperatura i wytopiła toto. Potem powiało i wysuszyło to co stopniało i dziś rano warunki były już bardzo dobre na jezdniach. Startuję o 6:07. Wieje. Miało być z południowego zachodu i było. Na dojeździe te podmuchy nie pomagały. Kręcę standardowy dojazd przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Za Zieloną najpierw przyczaja się za mną osobówka, potem wyprzedza i miga awaryjnymi. I teraz się zastanawiam: Damian czy Mariusz? Może się przyzna winowajca :-) Ale i tak pewnie nie zapamiętam pojazdu i następnym razem będzie powtórka zagwozdki. Na Braci Mieroszewskich jadę centralnie pod wiatr i tempo spada. Ostatecznie na miejscu jestem z minutą zapasu. Trochę się podgotowałem a ma być jeszcze cieplej. Mimo delikatnych przeciwności aury przyjemny dojazd do pracy.

Na powrocie zauważalnie cieplej. Jezdnie suche. Dalej wieje ale jakby mniej przeszkadzająco. Kręcę przez Mortimer i Reden w stronę Łęknic. Tam wbijam na bieżnię przy Pogorii 3 i posiłkuję się nią aż do przystani gdzie wracam na asfalt i ciągnę do Piekła. Tu wbijam na bieżnię przy Pogorii 4 i jadę nią do zjazdu w stronę Preczowa. Potem Sarnów i do domu. Przyjemnie się jechało mimo tego, że brak słoneczka. Jednak jak na grudzień to warunki całkiem dobre więc nie pozostaje nic jak tylko się cieszyć. Powrót, jak zwykle na tej trasie, składa się z dwóch etapów. Pierwszy wydaje mi się zawsze taki bardziej nerwowy, dynamiczny i rozciąga się od pracy aż do okolic Mostu Ucieczki. Reszta trasy już o wiele spokojniejsza. Odcinki bez samochodów albo z ich niewielką ilością i od razu przyjemniej się kręci.


Kategoria Praca

ON

  • DST 40.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 grudnia 2017 | dodano: 09.12.2017

Grzechem by było nie skorzystać z pogody. Niestety trochę późno się na koła zebrałem i finisz już w pełnych warunkach nocnych. Trasa kolejno: Góra Siewierska, Twardowice, Nowa Wieś, Mierzęcice, Pyrzowice, Ożarowice, Brynica, Świerklaniec, Wymysłów, Dobieszowice, Bobrowniki, Rogoźnik i Strzyżowice. Część pod lekki i zimny wiatr z północnego zachodu. Sporo się zmienia w okolicy. Główne nowe drogi. Nieco się zdziwiłem przy Biedronce w Bobrownikach. Na skrzyżowaniu światła. Przetrzebiło rowerzystów. Może ze 2-3 widziałem.


Kategoria Inne

DPNDZD

Piątek, 8 grudnia 2017 | dodano: 08.12.2017

Wychodzę na koła o 6:08. W pierwszym momencie wrażenie jest takie, że jest cieplej. Jednak chrzęst zamarzniętej trawy pod butami przekonuje mnie, że jednak jest inaczej. Dalej w drodze widzę zamarznięte kałuże i miejscami zlodowaciałe koleiny. Na szczęście jezdnie suche. Wiaterek korzystny i z kierunku chyba bardziej zachodniego jak południowego. Kręcę trasę standardową przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Dziś poczynam sobie nieco śmielej, co przekłada się na nieco lepszy czas przelotu. Po drodze drobne irytacje ale ogólnie droga spokojna a przejazd bardzo przyjemny. Na finiszu stwierdzam nawet, że nieco się zagotowałem :-) Rezerwa 5 min.

Powrót z pracy zaczynam w lekkim opadzie, który zanika gdzieś przed centrum Zagórza. Kręcę dalej przez Mortimer i Reden w stronę Mostu Ucieczki. Potem bieżnia przy Pogorii 3, bieżnia przy Pogorii 4, Preczów i Sarnów. W domu zostawiam plecak, zabieram sakwy i robię standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. To już w pełnych ciemnościach. Takoż i zjazd do domu. Cały powrót na mokrych jezdniach ale temperatura była dodatnia więc nie było ryzyka ślizgawek. Na Pogoriach pustawo. Wytrzebili trochę krzaków i drzew wzdłuż torów. Ciekaw jestem czy tylko zwykłe porządki czy też przygotowania do budowy przejazdu pieszo-rowerowego między bieżniami. Powrót w sumie przyjemny i spokojny.


Kategoria Praca

DPND

Czwartek, 7 grudnia 2017 | dodano: 07.12.2017

Kilka dni niejeżdżenia spowodowanego opadem i zaleganiem białego badziewia sprawiły, że dzisiejsze warunki kwalifikują się wręcz do idealnych na dojazd rowerem do pracy. Właściwie to już wczoraj żałowałem, że się nie skusiłem. Co prawda kapało ale właściwie do przyjęcia. Cóż. Stracone. Dziś na kołach jestem o 6:04. Jezdnie schnące. Wiatr, zgodnie z zapowiedziami ICM-u, z południowego zachodu i dość zauważalny. Na szczęście dla mnie, pomagający. Kręcę niezbyt spiesznie głównie dlatego, że rezerwa czasowa ogromna ale też i dlatego, że mimo wszystko liczę się z tym, że może gdzieś być jednak szklanka. Trasa standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Termicznie całkiem przyjemnie. Na drogach, powiedziałbym, pustawo. Na miejscu jestem ze sporym zapasem czasu. Bardzo przyjemny dojazd do pracy.

Powrót rozpoczynam przy pięknym słoneczku. Nie wystarcza go jednak na długo. Mec, Środula i w Będzinie ginie już za pagórkami choć jest jeszcze jasno. Po drodze wstępuję do Centrum Ubezpieczeniowego przedłużyć OC rowerowe na kolejny rok. Chwilkę tam schodzi i na wyjściu jest już po zachodzie słońca. Widoczność jest jednak jeszcze niezła. Kręcę dalej standard w stronę Nerki i przez Zamkowe na ścieżkę do Grodźca. Tu już widzę tylko czerwoną łunę na zachodzi i ciemności zapadają błyskawicznie. Reszta drogi w warunkach nocnych. Przez Gródków docieram do "913" i ciągnę nią do przejazdu kolejowego. Tu odbijam w ul. Łączną. Jest spokojniej i bezpieczniej, poza tym nowiutki asfalt pozwala ładnie się rozbujać pod górkę. Przy remizie w Psarach skręcam już na prostą do domu, gdzie jestem kilka minut później. Mimo, że powrót w dużej części pod wiatr to jechało się bardzo przyjemnie. Jezdnie generalnie suche, a tam gdzie była jakaś wilgoć to jeszcze nie pozamarzało. Rano jutro ma być poniżej zera ale za to ma nie padać więc dojazd powinien być bezpieczny.


Kategoria Praca