limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPND

Wtorek, 12 grudnia 2017 | dodano: 12.12.2017

Gdyby nie ICM to bym przeżył szok termiczny, a tak uprzedzony o tym, że rano będzie około +10, wdziewam lżejszą warstwę pod kurtkę. Na miejsce docieram jednak i tak trochę podgotowany. Start 6:11. Jezdnie ze śladami lekkiej wilgoci. Wiatru nie odczuwam aż do centrum Dąbrowy Górniczej. Tu pojawiają się zauważalne podmuchy ale nie stanowią już zagrożenia dla czasu przejazdu bo do mety już niedaleko a czasu jeszcze sporo. Ostatecznie na finiszu mam 5 min. luzu. Bardzo przyjemny dojazd do pracy. Żeby takie warunki były aż do wiosny... Eh. Marzenia.

Troszkę mi się zasiedziało w pracy i w efekcie cały powrót wyszedł nocny. Z tego też powodu bez objazdów. Przez Będzin do Łagiszy i dalej do Sarnowa skąd prosto do domu. Temperatura nieco spadła ale warunki wciąż całkiem dobre. Większość drogi wiatr mi przynajmniej nie przeszkadzał, a generalnie właściwie pomagał. Dopiero ostatni odcinek od skrzyżowania w Sarnowie do świateł i dalej do domu miałem pod wiatr. Ale i tak jechało się bardzo przyjemnie.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 11:19 wtorek, 12 grudnia 2017 | linkuj Już pochłodniało. Chyba mi zmarzną 4 litery na powrocie :-) Ale i tak jest jeszcze dobrze bo sucho. Nawet jakby było -10 ale czysto na jezdniach, to może być.
amiga
| 10:12 wtorek, 12 grudnia 2017 | linkuj Myślałem, że nie uda mi się dzisiaj wyjechać na rowerze,a jednak :) marzenia się spełniają. Temperatura zaskoczyła mnie. Nie mogłem uwierzyć, że o poranku 12 grudnia jest +10 :). Wiatr za to dawał popalić. C do warunków to też jestem za by takie się utrzymały do wiosny, nawet nie będę psioczył na ten wiatr ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!