DPD
-
DST
35.00km
-
Czas
01:46
-
VAVG
19.81km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
+13. O 4:00 obudził mnie dość intensywny szum deszczu. Prognoza zresztą obiecywała, że będzie rano dość mokro. Psychicznie byłem przygotowany na to, że do pracy dotrę zlany do gołej skóry. Jednak do godziny startu nieco się uspokaja i o 6:03 już tylko drobny deszczyk, który wraz z ubywającymi kilometrami zamieniał się w coraz słabsze kapanie by w końcu ustać. Tempo dziś raczej spokojne by się nie zagotować w polarowej kurtce i nie zbierać bryzgów spod przedniego koła. Przejazd raczej spokojny choć hałasujące na mokrym asfalcie opony samochodów sprawiały wrażenie, że wyprzedzają raczej za blisko. Dziś nie focę hotelu bo nie widzę zauważalnych zmian a aparat zakopany w sakwie. Po prostu mi się nie chciało. Na miejsce docieram z zapasem kilku minut z lekko tylko zmoczonymi kapciami do chodzenia po wodzie. Ogólnie przejazd całkiem przyjemny.
ICM-owe prognozy z wczoraj się nie do końca sprawdziły. Miało zaraz po moim przyjeździe do pracy rozpadać się na dobre a tymczasem tylko nieco pokropiło i potem zrobił się całkiem ładny dzień. Co prawda bez upałów ale ze znośnym (choć przeciwnym) wiatrem i całkiem sporą dawką słońca. Kręcę powrót zupełnie na luzie i bez gięcia. Kolejno centrum Zagórza, Mortimer, Reden, molo na Pogorii 3 bieżnią do Świątyni Grillowania, dzikim przejściem przez tory na Pogorię 4 i przez Preczów i Sarnów do domu.
Kategoria Praca