limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Wtorek, 7 maja 2013 | dodano: 07.05.2013

+14 na starcie. Wrażenie z jazdy takie, jakby szła strasznie opornie. Na dodatek dziś mnie wq... zirytowali spaliniarze. Dwóch jeszcze Gródkowie. Między szkołą a światłami jest ładny zjazd. Na przeciwnym pasie ruchu stała śmierciarka. Ładnie się rozpędzam, podchodzę do 40km/h ale widzę, że z przeciwka jadą więc patrzę co będą wyczyniać koło tej śmieciarki. Jeden omija stojący pojazd ale jestem jeszcze daleko. Dwaj następni się zbliżają i właściwie powinni się zatrzymać bo już byłem blisko ale ten pierwszy (jakiś VW albo z budowlańcami albo drogowcami) ciśnie się bez zatrzymywania. Drugi idzie w jego ślady (dostawczy Mercedes) praktycznie na czołowe. Dobrze, że jeszcze odrobina pobocza była bo miałem się gdzie zmieścić ale ciśnienie mi podnieśli.
Druga akcja przy izbie wytrzeźwień. Sytuacja właściwie już standardowa. Mijam wjazd do izby i sygnalizuję skręt w lewo ale słyszę za sobą samochód. Zerkam do tyłu i widzę, że zamiast zwolnić to "wuj" przyśpiesza, za nim jeszcze jakaś "ciotka". Rowerzysta, to można. Z samochodem pewnie by tak nie szarżowali. Zastanawiam się kto takim ludziom daje "prawko"? Przydałby im się solidny mandat o poranku na otrzeźwienie.

Do wpisu z ostatniego dnia wypadu w Bieszczady dodałem link do galerii zdjęć wykonanych przez Maćka Maślaka. Jest na nich trochę mnie :-) Oto niektóre.


Z Łukaszem w Alwerni.


Z Maćkiem na promie w drodze do Skawiny.


Po noclegu w Grybowie.


W drodze do Cisnej.


Poranek trzeciego dnia.


Na zaporze w Solinie.


Z butami do rzeki :-)


W drodze do Ustrzyk Górnych.


Moczenie końcówek dolnych w Sanie.


Atak na bród na Osławie.


Siekierezada :-)


Zgon po drodze.


Poranne pobojowisko dnia ostatniego.


Powrót typowo komunikacyjny połączony z ucieczką przed burzą. Przez Dąbrowę Górniczą i Zieloną udało mi się dotrzeć do Preczowa kiedy to na chwilę musiałem schować się przed grubym deszczem na przystanku. Oprócz mnie jeszcze dwóch rowerzystów tam czekało. Potem już ekspresowo przez Sarnów do domu. Niedługo potem zaczęło solidnie lać. W sumie to dziś bez chęci na objazdy.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 05:19 środa, 8 maja 2013 | linkuj lukasz78: Ja sobie dawkuję Bieszczady i jak na razie co 2 lata tam jeżdżę :-) Następny wypad chcę zrobić tak, żeby wypadł na jesieni. Wtedy będą inne kolorki w górach. W przyszłym roku jakieś góry bardziej na zachód zaatakuję.
lukasz78
| 20:58 wtorek, 7 maja 2013 | linkuj Kurczę, za rok robię całą trasę w Bieszczady i nie ma zmiłuj :)
limit
| 12:51 wtorek, 7 maja 2013 | linkuj amiga: Człowiek szybko przyzwyczaja się tylko do dobrego :-)
edytek: Będziesz zazdrościć znowu ;-) W czerwcu. Podobna akcja się kroi.
edytek
| 09:49 wtorek, 7 maja 2013 | linkuj "zazdrosciłam" Ci tych ośmiu dni, ale tych teraz to już nie ;)
amiga
| 09:45 wtorek, 7 maja 2013 | linkuj jeszcze się nie przyzwyczaiłeś?
noibasta
| 08:40 wtorek, 7 maja 2013 | linkuj Limit> Zwykle też korzystam z tej ścieżki ale wczoraj wyjechałem przy działkach za Rycerskim, tuż przed światłami - stąd ten mój szalony jak się okazało pomysł ;)
limit
| 08:32 wtorek, 7 maja 2013 | linkuj noibasta: Omijam odcinek od nerki do wiaduktu przed Czeladzią jadąc przez Syberkę, kładką nad trasą, przez parking, dookoła M1, za M1 jest ścieżka rowerowa wzdłuż drogi równolegle do Czeladzkiej i tam wyskakuję dopiero obok wiaduktu. Dużo spokojniejsza trasa choć może dłuższa. Polecam.
t0mas82: Wiesz... Dawniej było fajnie. Ktoś zrobił coś głupiego to się go na topory wyzywało na ubitym polu i załatwiało sprawę jak się patrzy. Głupich ubywało szybko. Proces naturalnej selekcji. Teraz prawo chroni głupotę. Niestety. A my na tym cierpimy.
t0mas82
| 07:42 wtorek, 7 maja 2013 | linkuj Z tym wyprzedzaniem przy lewoskręcie miałem podobny przypadek wczoraj pod wiaduktem w Sosnowcu. Łapka w lewo, szykuję się do skrętu, za mną widzę, że zbliża się jakieś auto. Nagle słyszę ryk silnika i zostaje wyprzedzony. Na kolejnych światłach kieruje do prowadzącej kilka miłych słów by dać upust podniesionemu ciśnieniu :) A dzisiaj siwy-łeb stratowałby Monikę. Też się zastanawiam kto tym ludziom dał prawo jazdy......
Pozdrawiam

noibasta
| 06:19 wtorek, 7 maja 2013 | linkuj Oj jakby tak skasować wszystkich jednocześnie budżet byłby uratowany ;)
Wczoraj wracając z Czeladzi wybrałem drogę przez mękę, pomyślałem szybko przeskoczę - wiem mój błąd ;) Bedzińska-Czeladzka, dwa pasy lewy na Będzin, prawy na autostradę jadę lewym - wyprzedzają mnie dwa samochody jednocześnie jeden z lewej drugi z prawej ;) łokcie ciepłe ;) ten z prawej wyje jak zarzynane prosię i przed samym zjazdem na autostradę na ciągłej wbija na lewy pas przed dostawczaka który wyprzedzał mnie z lewej. Ja mam przed oczami duże białe drzwi rozświetlone światłami stop i jednocześnie następnego napierającego z tyłu pośpieszalskiego ... nic tylko kamerę na sztycę i kierownicę, na dół zjechałem już bokami ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!