DPOD - dzień pod znakiem dziczyzny
-
DST
45.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
02:05
-
VAVG
21.60km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Termometr zeznał, że +3 ale wrażenie chłodu było bardzo silne. Wszystko pewnie przez chłodny wiatr z kierunku zdecydowanie wmordewindu czyli dla mnie ze wschodu. Przez to też i trochę czas przelotu dłuższy. Start obsunięty nieco przez smarowanie łańcucha i amorków - 6:10. Po drodze urozmaicenia. Na odcinku "913" między tartakiem w Gródkowie a szkołą w Gródkowie po prawej stronie niebieski Matiz z trójkątem za szybą, po lewej martwy dzik (całkiem spory). Mijając Matiza widzę, że ma nieźle skasowany przód. Potem dalej w rowie widzę jeszcze jednego martwego dzika ale ten już chyba leżał od dłuższego czasu. Kolejne urozmaicenie to kontrola trzeźwości na wylocie z rondka na Zielonej w stronę "dworca kolejowego" w Dąbrowie Górniczej. Ja ich nie interesowałem. Potem jeszcze foto hotelu. Reszta drogi bez sensacji. Na miejscu z zapasem 3 minut.
Po pracy całkiem przyjemne warunki do kręcenia. To skłania mnie do lekkiego wygięcia powrotu. Na początek standardem pod molo na Pogorii 3. Trochę walki z wiatrem. Myślałem, że się zagotuję w ciuchach dobrych na rano jednak okazało się, że pomimo słoneczka do upałów daleko. Choć spotkałem też po drodze i twardzieli w krótkich gaciach. Na Pogorii 3 sporo ludzi. Rolkarze, biegacze, spacerowicze, trochę rowerzystów. Trzeba będzie powroty planować inną trasą bo jak się jeszcze pogoda nieco polepszy to będzie tam już za ciasno. Na całe szczęście dziś znów na full-u więc nie muszę się trzymać asfaltu by rozwijać ładną prędkość. Wydeptaną ścieżką gnam obok asfaltu i nawet sprawnie to idzie. Ten odcinek zaliczam do terenu :-) Z P3 urywam się obok Świątyni Grillowania i dzikim przejściem przez tory przebijam się na P4. Obok budynków RZGW lekkie zaskoczenie. Wygrzebali warstwę ziemi na nieutwardzonym kawałku ścieżki. Czyżby miał tu być asfalt lub kostka? Rolkowcy będą zadowoleni. Może z rozpędu zrobią też przejście przez tory? ;-) Zaskoczenie, znów na szczęście, niegroźne dla full-a i przez tą sztuczną depresję przebijam się bezawaryjnie. Przez chwilę myślałem, że będę miał króliczki ale niestety szybko odpadli. Trasa w stronę Wojkowic dziś zdecydowanie pod wiatr. Prędkość tak w granicach 25-28km/h i to przy utwardzonych amorach. Ale też daleko jeszcze było do jazdy na maksimum tyle, że nie zależało mi dziś na pociskaniu. Asfalt wzdłuż P4 porzucam przed mostkiem i skręcam na ścieżkę na wale dopływu z Czarnej Przemszy do P4 i dalej zjeżdżam na pole w stronę Warężyna. Przeskok "86" na drugą stronę i prosto do Dąbia. Po drodze po prawej stronie na polach dostrzegam coś, co wydaje mi się dziczyzną na wypasie. Zatrzymuję się i zaczynam strzelać foto. Chyba zwierzaki wzięły mnie za zagrożenie bo chwilę się pogapiły i poszły w długą. Szybko zniknęły mi z oczu. Tak sobie pomyślałem, że zjadę na łąkę i pod osłoną badyli podjadę bliżej. Niestety nie udało się. Chyba moja jaskrawa kamizelka była zbyt widoczna i zwierzyna znów ruszyła w pola. Kilka foto jak odbieżają i ruszam dalej. Z Dąbia bez gięcia przez Goląszę Dolną do Strzyżowic i zjazd do domu. Tu zmiana rumaka na Błękitnego i zagięcie do wsiowego Lewiatana po zaopatrzenie.
Rozkopane centrum Zagórza. Za kilka miesięcy ma tu być rondo.
N-ty raz Pogoria 4. Zawsze mnie cieszy ten kolorek wody. Choć w na turze wygląda jeszcze lepiej.
Wyrobisko przy budynkach RZGW na P4. Trzeba będzie sprawę obserwować co z tego się urodzi. Obstawiam asfalt.
Dziczyzna. Czujna.
Dziczyzna ruszyła.
Chwilę potem jeszcze raz je pstrykam. Jednak jak się zwinęły z tego pola to już ich więcej nie widziałem. Zginęły całkiem w trawach. Maskowanie perfekcyjne.
Kategoria Praca
komentarze