DPD z awarią
-
DST
34.00km
-
Czas
01:43
-
VAVG
19.81km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
+15. Niebo niewyraźne. U mnie sucho ale im bliżej Sosnowca tym jezdnie bardziej mokre. Coś tam dmuchało ale niezbyt przeszkadzająco. Wyjechałem ciut poza krawędzią okna startowego ale udało się po drodze wykorzystać długie proste i nadrobić zaległości. Przejazd spokojny.
Dziś Srebrna Strzała miała zdecydowanie gorszy dzień. Na wyjściu z pracy orientuję się, że na tyle ma kapcia. Nie pozostało nic innego jak tylko się z tym rozprawić. Podejrzewałem, że znów szkło ale jednak nie. Puściła samoprzylepna łatka. Dość zniszczona znaczy się musiała pracować od dawna. Zdarza się. Naklejam nową i ruszam do domu. Gdzieś koło 14:00 tak solidnie lało ale śladów po tym już niewiele. Jedynie chmury jakieś takie ołowiane. Wolałem nie ryzykować, że mnie zleje i do domu ruszam standardem na Mec, Środulę, Stary Będzin, ścieżkę przy Małobądzkiej i Zamkowe. Tu jednak nie przez lasek grodziecki tylko sam Grodziec. Zjeżdżam na dół i wbijam na klinkierek w stronę stadionu. Za stadionem coś strzela w prawym pedale i nagle zaczyna się zsuwać z ośki. Zarżnąłem młynkami kolejny :-( Plus jest taki, że robi się ciszej. Wychodzi na to, że to nie sztyca tak trzeszczała tylko konające łożysko. Demontuję uszkodzony pedał, wycieram ośkę ze smaru i kręcę najkrótszą drogą do domu (obok cmentarza w Psarach). Jazda kiepska bo stopa przesuwa się w trakcie kręcenia i trzeba podeszwę oderwać i przesunąć żeby nie walnąć ścięgnem Achillesa w twardy metal. Ostatnie 5km więc nieco uciążliwe. Kolejny plus jest taki, że już nie muszę planować nic na sobotę. Plan się wyklarował sam czyli wyjazd po nową parę do serwisu i potem objeżdżenie nowych pedałków.
Kategoria Praca, Pedały
komentarze