Maj, 2020
Dystans całkowity: | 855.00 km (w terenie 109.00 km; 12.75%) |
Czas w ruchu: | 43:05 |
Średnia prędkość: | 19.85 km/h |
Liczba aktywności: | 24 |
Średnio na aktywność: | 35.62 km i 1h 47m |
Więcej statystyk |
DPD
-
DST
42.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:12
-
VAVG
19.09km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś dla odmiany na rano. Zbieram się sprawnie i ruszam o 6:03.
Warunki dość przyjemne. Jest słoneczko, jest sucho, nie wieje. Jedynie nie za ciepło.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą.
W sumie przyjemnie i spokojnie. Jedynie przed światłami na Alei Róż jeden kierownik wyzwolił mi wyrzut adrenaliny i "biurwę jego mać". Najpierw wyprzedza, potem zwalnia, a potem mimo zielonego stoi by za chwilę się zreflektować, że jednak skręca w prawo. I jeszcze coś tam grzebie na siedzeniu pasażera.
Na mecie ostatecznie mam 5 min. zapasu.
Wracam we wdzianku takim samym jak poranny dojazd mimo, że jest nieco cieplej. Niestety mam teraz do zwalczenia trochę wiatru, zimnego wiatru.
Powroty przez Zieloną i okolice trochę mnie znużyły więc dziś dla odmiany kierunek na Czeladź. Tamże przez ścieżkę przy Blachnickiego, górkę środulską (prace postępują), Plejadę, Pogoń.
Na wjeździe do Czeladzi dopadło mnie odcięcie. Dość spore. Kręcę noga za nogą i tak przez całe miasto, a potem jeszcze dalej przez Przełajkę. Dopiero w okolicach Orlenu wojkowickiego jakby się mi trochę poprawiło ale tempo dalej nędzne.
Na wykończeniu podjeżdżam pod stomatologów. Ku mojemu zaskoczeniu już działają czyli trzeba się umówić na wizytę. Ale już nie dziś. Chcę już tylko dotoczyć się do domu i dychnąć.
Kategoria Praca
Za chlebem +DPND
-
DST
50.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
02:35
-
VAVG
19.35km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
O nie takim już wczesnym poranku wyprawa po pieczywo.
Łamałem się już przed startem czy nie ograniczyć się do absolutnego minimum i nie wybrać najbliższej piekarni. Kiedy się wytaczałem dałem sobie czas do namysłu do skrzyżowania gdzie wybór miał paść na najbliższą, czyli w Strzyżowicach, czy na wsiową. Wiatr dawał w plecy więc zdecydowałem się jednak na wsiową. Sprawiło to też, że drobne kropelki lądowały na plecach tym samym będąc niezauważalnymi.
Przetaczam się sprawnie, przy wsparciu wiatru, pod Urząd Gminy i załatwiam zakup. Potem toczę się w stronę magazynów DL Invest i zjeżdżam do Stachowego. Na tym odcinku zaczyna się konkretniejsze kapanie, które towarzyszy mi przez resztę drogi wokół lasu gródkowskiego, ul. Kolejową, kawałek "913" i skrót obok kościoła.
"913" chyba już sobie na dłużej odpuszczę bo roboty tam nabierają tempa. Dziś np. zdzierali chodnik na odcinku od DINO do przejazdu kolejowego. Istny tor przeszkód.
Prognoza generalnie się sprawdza więc dojazd do pracy będzie raczej taki sobie.
Start do pracy znów mi się obsunął na 13:40. Tym razem przez motanie się z zakładaniem zestawu gumowego. Wszystko przez pogodę. O 13:00 zaczęło dość zamaszyście padać i do godziny mojego startu tylko nieznacznie zelżało. Nie było wyboru i trzeba było wdziać zbroję.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. W miarę zbliżania się do celu opady zanikały i więcej wody zbierałem na twarz i plecy spod własnych kół, niż z nieba. W sumie więc zestaw gumowy się przydał.
Na mecie notuję minutę obsuwy, co jest i tak niezłym wynikiem zważywszy warunki. Na plus trzeba dodać, że wiatr znów wydatnie pomagał.
Pogoda przegoniła ludność. Zielona pusta. Tylko nieliczni rowerzyści obstawiam, że dojeżdżający lub wracający z pracy. Ruch samochodowy też nie jakiś szczególny.
Skoro do tej pory prognoza ICM-u się sprawdza, to liczę na to, że i na wieczór będzie 100% zgodna. W takim przypadku udałoby mi się wrócić na sucho, z zestawem gumowym w plecaku.
Minus wilgoci w powietrzu taki, że przez szmatę źle się oddycha. Co trochę musiałem ją zsuwać z nosa i ust bo zawilgocona tamowała zbyt mocno przepływ powietrza.
Prognozy się sprawdziły. Popadało jeszcze tak około 17:00 a potem powiało i wysuszyło.
Powrót w tempie niespecjalnie spiesznym bo wiało dalej. Nie za mocno ale za to chłodnym powietrzem. Nie miałem ochoty na zmagania.
Trasa prawie taka jak wczoraj. Mała różnica przy wygięciu przez Gródków. Nie doginam przy DINO i Lewiatanie tylko prościutko do domu.
Po drodze raczej pustawo.
Kategoria Inne, Praca
DPND
-
DST
40.00km
-
Czas
01:49
-
VAVG
22.02km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś na później. Start lekko obsunięty na 13:40. Nie ma miejsca na marudzenie i zaginanie.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów, Zieloną, centrum Dąbrowy Górniczej, Mortimer i centrum Zagórza. Sprawnie, bez ekscesów.
Warunki słabsze niż wczoraj na powrocie ale lepsze niż na dojeździe. Wdzianko lekkie na długo choć przez chwilę wahałem się czy nie wbić się i w kurtkę. Zwłaszcza w okolicach Sarnowa i Preczowa. Ołowiana chmurka z północy straszyła kropelkami. Ostatecznie jednak zanikły i nie była potrzebna ekstra warstwa.
Na mecie 2 min. zapasu. Przyjemny dojazd. Dość wydatnie pomagał wiaterek.
Powrót częściowo po swoich śladach. Do Mortimera. Potem odbijam na Reden i dalej w stronę Łęknic. Bieżnią P3 do przejazdu na P4 a stamtąd do Preczowa. Od rozwidlenia znów po swoich śladach aż do remizy w Psarach. Tu robię ucho do przejazdu w Gródkowie, na "913" i przy DINO wygięcie w stronę wsiowego Lewiatana by finisz zrobić znów po własnych śladach. Tym sposobem udało się dobić do dzisiejszego przebiegu.
Warunki na powrocie takie, że wdziałem kurtkę. Przez trochę było mi nawet odrobinkę za ciepło, ale kiedy słońce zaczęło ginąć za horyzontem, to przestałem żałować tego wyboru. Plus taki, że już nie wiało jak na dojeździe. Chyba miejscami padało bo jezdnie, tu i tam, były mokre.
Przelot spokojny i niespecjalnie dynamiczny.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
36.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
01:48
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś do pracy na rano. Rozruch nawet niezły ale negocjacje z kotem czy zostaje w domu, czy wychodzi sprawiają, że ruszam dopiero o 6:07.
Warunki nieco zaskakują. Jest dość chłodno. W powietrzu sporo wilgoci, która przez większość drogi uprzykrza życie pod postacią mgły.
Trasa bez kombinowania przez Sarnów, Preczów, Zieloną, centrum Dąbrowy Górniczej, Mortimer i centrum Zagórza. Dość pusto po drodze i przejazd, w związku z tym, spokojny.
Na mecie mam obsuwę 3 min.
Powrót na kierunku do Będzina by załatwić kilka drobiazgów.
Trasa bez finezji przez Mec, Środulę i Stary Będzin. Wjazd do sklepu z zaopatrzeniem dla zwierzaków tak na 98% udany. Wjazd do serwisu rowerowego na 3%. O trzeciej sprawie przypomniałem sobie w domu, robiąc wpisa.
Warunki na powrocie takie, że wdzianko na krótko. Dało radę choć momentami żałowałem jednak, że nie pozakładałem cieplejszych ciuchów. Wiaterek, słoneczko, chmurki. Raczej przyjemnie.
Z Będzina przez Zamkowe do lasu grodzieckiego i przez światła na "86" do lasu gródkowskiego. Wykończenie bokami i od przejazdu "913". Jakoś bez chęci na wyginanie.
Kategoria Praca