Kwiecień, 2016
Dystans całkowity: | 1178.00 km (w terenie 166.00 km; 14.09%) |
Czas w ruchu: | 65:20 |
Średnia prędkość: | 18.03 km/h |
Liczba aktywności: | 24 |
Średnio na aktywność: | 49.08 km i 2h 43m |
Więcej statystyk |
DPS
-
DST
24.00km
-
Czas
01:04
-
VAVG
22.50km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przed 6:00 +7 na termometrze. Trochę się łamałem czy jechać w krótkich spodenkach ale w końcu się złamałem i pojechałem. Pogoda całkiem ok. Lekki powiew od zachodu, śladowe chmurki, ładne słoneczko. Startuję 6:11 i z mozołem wbijam się w czas przelotu. Światła dziś wszystkie stane. Bez focenia. Na podjeździe na Alei Róż zauważam, że mi się ugina przedni amortyzator. A nie powinien bo była włączona blokada. Czyli jeszcze jeden element do serwisowania. Zaczynam podejrzewać, że Rzeźnik postoi w serwisie trochę dłużej. Na miejscu jestem z zapasem 4 min. Nogi trochę wychłodzone ale do przemarznięcia daleko.
Po pracy przyjemne lato. Niestety powrót bez zaginania. Jadę prosto do serwisu czyli przez Mec, Środulę i Stary Będzin. Zlatuje szybko. Zostawiam Rzeźnika na wymianę napędu, naprawę blokady i ogólny przegląd. Do końca tygodnia ma być info co, za ile i na kiedy. Powrót zbiorkomem z odprowadzaniem tęsknym wzrokiem śmigających po okolicy rowerzystów.
Kategoria Praca
DPDZ
-
DST
41.00km
-
Teren
6.00km
-
Czas
02:26
-
VAVG
16.85km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
O 5:44 +8 na termometrze. Bardzo pocieszający pomiar. Można na siebie wrzucić mniej ciuchów choć w plecaku jadą zapasowe, krótkie gatki. Zakładam, że będzie okazja wykorzystać je po południu. O ile prognozy ICM-u się sprawdzą. Ruszam dziś późno bo po wczorajszym strasznie opornie szedł mi dziś rozruch - 6:16. Nawet nie próbuję specjalnie cisnąć bo i tak nie nadrobię. Jest też trochę większy ruch niż wtedy, jak startuję w okolicach 6:00. A to tylko kilka minut różnicy. Na szczęście tylko do "86" dalej już spokojniej. Punkty zaliczane jakieś 10 min. później niż zwykle. Światła wszystkie stane. Na mecie jestem 6 min. po czasie. Lewe kolano mówi, że to jeszcze nie te temperatury kiedy można pociskać ile fabryka dała.
Cały dzień męczyłem się straszliwie w pracy. Nieco dręczyła mnie dyńka i przede wszystkim brak dostatecznej ilości snu. To wszystko przełożyło się na spacerowe tempo powrotne i brak większego zaginania. Wracam przez Mec i Środulę. Na ścieżce w stronę Będzina zjeżdżam się z Mariotruckiem. Dziś śmiga na szosonie. Gadamy prawie pół godziny. Potem on w swoją stronę, ja w swoją. Przez Zamkowe wybijam się na ścieżkę do Grodźca ale przejechawszy nad "86" i minąwszy przystanek wyprzedza mnie króliczek. Nagina twardo. Żeby się nie stresować tym, że nie mam pary go gonić skręcam w pola i spacerowym tempem turlam się wzdłuż dawnych torów kolejowych (obecnie już rozebrane). Ostatecznie teren porzucam na wylocie z Parku Rozkówka i asfaltem dojeżdżam do Orlenu w Wojkowicach. Za wiaduktem ponownie wbijam w teren i dalej prostą do domu. Tu dłuższa chwila na dychnięcie. Chyba nawet mi się oko zmrużyło na jakieś pół godziny. Wrzucam na Niebieskiego sakwy i robię standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Potem już tylko zwózka balastu do domu i na dziś koniec kręcenia. Wszystko to w bardzo przyjemnych, wręcz letnich, warunkach. Powrót "na krótko" w przyjemnie grzejącym słoneczku. Chyba coś lekko dmuchało ale przy dzisiejszym tempie nie miało to w ogóle znaczenia. ICM wieszczy, że rano może być nawet +10. Gdyby tyle było to i start będzie już "na krótko" :-)
Kategoria Praca
Leśno Rajza
-
DST
145.00km
-
Teren
80.00km
-
Czas
08:45
-
VAVG
16.57km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś tylko parametry liczbowe wyjazdu i link do galerii zdjęć. Opis i mapka w poniedziałek.
Link do pełnej galerii
Dzisiejszy skład w Koszęcinie.
UPDATE:
Na początek mapka.
Działo się tak, że wystartowałem nieco na krawędzi czasu czyli coś koło 7:48. Na umówionym miejscu w Rogoźniku stawiam się równo o 8:00 ale chłopaków nie ma więc ruszam im naprzeciw. W Wojkowicach przy parku wciąż ich nie widzę więc ciągnę dalej na granicę Wojkowic i Grodźca. Tu parkuję i wysyłam "esa" do Maćka. Oddzwania, że są już przy parku. Czyli musieli jednak bokami mnie ominąć. Wracam. Witam się z chłopakami i ruszamy dalej. Jedziemy wbić na szlak Leśnej Rajzy w Świerklańcu. Trochę nam umyka ten szlak miejscami ale generalnie trzymamy się go w sporej części. Jedziemy wersją zieloną ale odpuszczamy ucho w stronę Woźnik. Tereny super. Większość leśnymi duktami o nawierzchni różnorakiej (kamienie, grunt, piasek) ale nieprzejezdnych miejsc jest bardzo niewiele i są nieduże. Po drodze 1,5 gleby. Paweł wybronił się w ostatniej chwili i wylądował bezpiecznie. Dominik nie zdążył wypiąć się z SPD i glebnął na piasek. Niegroźnie ale zabawnie. Niestety nie było mnie przy tym ale Paweł ma fajne foto :-) Obyło się bez usterek (poza moim spadającym z blatu łańcuchem przy próbach ruszania z tegoż) przez całą drogę. Przed 13:00 kotwiczymy w restauracji w Koszęcinie na przerwę obiadową. Potem wszyscy podjeżdżamy pod pałac, w którym mieści się siedziba "Śląska". Trochę foto, w tym to zamieszczone powyżej, i żegnamy Dominika, który ma "dedlajna". W półtorej godziny musi dociągnąć do Chorzowa. Znając go to raczej nie będzie miał z tym problemów. To raptem 40km. My jeszcze odprowadzamy Przemka na dworzec kolejowy. Rezygnuje z dalszej jazdy bo dobija go kolano i ma już dosyć jechania w ogonie. Szybkie pożegnanie i jedziemy uchwycić LR ponownie. Teren powoli wszystkim daje się we znaki. Sił ubywa, godzina robi się coraz późniejsza. Nim wybywamy z lasu na dobre Darek zalicza na piaszczystym zjeździe glebę. Oj! Zły po tym był strasznie. Na Chechle robimy postój karmieniowo-pojeniowy. Słońce zachodzi. O szarówce jedziemy przez las do Świerklańca i bokiem parku wbijamy na wał wzdłuż Kozłowej Góry. Potem tama na zbiorniku i przez Wymysłów do Dobieszowic. Na zjeździe żegnam się z chłopakami i odbijam do Bobrownik i dalej przez Rogoźnik i Strzyżowice do domu. Zmachany jestem konkretnie ale niedziela jak najbardziej na plus. Pierwsza też setka++ w tym roku.
Ustrzelił mnie Paweł:
Galeria z wypadu autorstwa Pawła.
Kategoria Jednodniowe
DPD
-
DST
36.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:54
-
VAVG
18.95km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
O 5:30 chłodne +6. Pochmurno. Lekki wiaterek chyba ze wschodu. Ruszam 6:09. Kręcę bez ciśnienia. Punkty pozaliczane π*oko o czasie. Trochę spowalnia mnie jakowaś wilgoć w powietrzu, która sprawia, że widoczność na dużym dystansie jest słaba a z okularów muszę regularnie ją ścierać. Dziś dojazd prawie spokojny. Tylko jedno wyprzedzanie na gazetę na całkiem pustej drodze. Światła w 1/3 współpracujące (te na Alei Róż). Na miejscu z zapasem 3 min. W sumie przyjemny dojazd do pracy.
W ciągu dnia trochę mżyło ale na wyjściu już bez opadu. Schnące jezdnie. Spadła też temperatura i bardziej we znaki dawał się wiaterek. Warunki jakoś nie zachęciły mnie do zaginania. Wracam przez Mec, Środulę, Stary Będzin, Zamkowe, Grodziec i Wojkowice. Tempo niespieszne, miejscami wręcz spacerowe. Generalnie jednak przyjemny powrót do domu.
Kategoria Praca