limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDZ

  • DST 41.00km
  • Teren 6.00km
  • Czas 02:26
  • VAVG 16.85km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 4 kwietnia 2016 | dodano: 04.04.2016

O 5:44 +8 na termometrze. Bardzo pocieszający pomiar. Można na siebie wrzucić mniej ciuchów choć w plecaku jadą zapasowe, krótkie gatki. Zakładam, że będzie okazja wykorzystać je po południu. O ile prognozy ICM-u się sprawdzą. Ruszam dziś późno bo po wczorajszym strasznie opornie szedł mi dziś rozruch - 6:16. Nawet nie próbuję specjalnie cisnąć bo i tak nie nadrobię. Jest też trochę większy ruch niż wtedy, jak startuję w okolicach 6:00. A to tylko kilka minut różnicy. Na szczęście tylko do "86" dalej już spokojniej. Punkty zaliczane jakieś 10 min. później niż zwykle. Światła wszystkie stane. Na mecie jestem 6 min. po czasie. Lewe kolano mówi, że to jeszcze nie te temperatury kiedy można pociskać ile fabryka dała.

Cały dzień męczyłem się straszliwie w pracy. Nieco dręczyła mnie dyńka i przede wszystkim brak dostatecznej ilości snu. To wszystko przełożyło się na spacerowe tempo powrotne i brak większego zaginania. Wracam przez Mec i Środulę. Na ścieżce w stronę Będzina zjeżdżam się z Mariotruckiem. Dziś śmiga na szosonie. Gadamy prawie pół godziny. Potem on w swoją stronę, ja w swoją. Przez Zamkowe wybijam się na ścieżkę do Grodźca ale przejechawszy nad "86" i minąwszy przystanek wyprzedza mnie króliczek. Nagina twardo. Żeby się nie stresować tym, że nie mam pary go gonić skręcam w pola i spacerowym tempem turlam się wzdłuż dawnych torów kolejowych (obecnie już rozebrane). Ostatecznie teren porzucam na wylocie z Parku Rozkówka i asfaltem dojeżdżam do Orlenu w Wojkowicach. Za wiaduktem ponownie wbijam w teren i dalej prostą do domu. Tu dłuższa chwila na dychnięcie. Chyba nawet mi się oko zmrużyło na jakieś pół godziny. Wrzucam na Niebieskiego sakwy i robię standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Potem już tylko zwózka balastu do domu i na dziś koniec kręcenia. Wszystko to w bardzo przyjemnych, wręcz letnich, warunkach. Powrót "na krótko" w przyjemnie grzejącym słoneczku. Chyba coś lekko dmuchało ale przy dzisiejszym tempie nie miało to w ogóle znaczenia. ICM wieszczy, że rano może być nawet +10. Gdyby tyle było to i start będzie już "na krótko" :-)


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 10:26 poniedziałek, 4 kwietnia 2016 | linkuj Ja jeszcze na długo. Ale powrót już na krótko. Start powolny bo męczy mnie spanie. Takie wyrypy dobre są w soboty jak jest niedziela na odespanie.
amiga
| 09:58 poniedziałek, 4 kwietnia 2016 | linkuj Ja zobaczyłem temperaturę i od razu ubrałem krótkie gatki :), już kilka lat temu zauważyłem że +7 starcza do jazdy w krótkich gaciach, na górze musi być jednak coś cieplejszego... to jeszcze nie ta chwila by jechać zupełnie na krótko...
A widzę, że weekend pozostawił piętno... z rana też się zbierałem wieki, tyle, że wyjątkowo mi wiatr pomagał z rana :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!