limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2011

Dystans całkowity:744.00 km (w terenie 55.00 km; 7.39%)
Czas w ruchu:56:38
Średnia prędkość:13.14 km/h
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:43.76 km i 3h 19m
Więcej statystyk

Dom-Praca-Serwis

  • DST 24.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 16.00km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 czerwca 2011 | dodano: 14.09.2011

Coś musiało jeszcze wtedy polecieć bo znowu rowerek w serwisie wylądował. Trochę się z nim tam woziłem bo kilka rzeczy po kolei padało.


Kategoria Praca

Serwis-Dom

  • DST 12.00km
  • Czas 00:43
  • VAVG 16.74km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 8 czerwca 2011 | dodano: 14.09.2011

Powrót z serwisu.


Kategoria Praca

Dom-Praca-Serwis

  • DST 24.00km
  • Czas 01:20
  • VAVG 18.00km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 7 czerwca 2011 | dodano: 14.09.2011

Po rajdzie do Cisnej rowerek wymagał wymiany napędu. Na tych podjazdach zdarłem go do szczętu.


Kategoria Praca, Serwis

DPD

  • DST 37.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 18.50km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 6 czerwca 2011 | dodano: 14.09.2011

Jakiś ten ślad z tego dnia pokręcony jest. Ale dystans bliski tego co zwykle muszę do pracy wyjechać więc raczej prawdziwy.


Kategoria Praca

Cisna 2011 cz. 6 - ostatnia

  • DST 164.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 15:00
  • VAVG 10.93km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 czerwca 2011 | dodano: 03.09.2011

Część szósta wyprawy do Cisnej - ostatnia.
Start rano okoł 7:30. Finisz po zachodzie słońca około 22:00.
Plan był taki, żeby w 2-3 dni zrobić drogę powrotną do Psar. Niestety katowany rowerek zaprotestował awariami. Przed Brzostkiem urwało się mocowanie bagażnika. Przyszło zrobić prowizorkę. Niedomagała też przednia przerzutka. Tu okazało się, jakie części zamienne warto było jeszcze zabrać ze sobą. Obejrzana następnego dnia przerzutka ujawniła, że linka trzymała się dosłownie na dwóch włóknach.
Dodatkowo dało o sobie znać zmęczenie materiału powożącego. Plan poległ. Za Pilznem rowerek trafił na samochód.
Prawie 100 km uciekałem przed burzą. Z wielkich chmur spadł w końcu mały deszcz, który jednak przyszło przeczekać w Wojaszówce.

Choć powrót nie wyszedł tak jak był planowany to jednak wyprawę uważam za bardzo udaną. Tym bardziej, że była moją pierwszą i najdłuższą jak do tej pory. Wrażenia... brak słów by opisać. Kiedyś jeszcze pojadę w Bieszczady i to na dłużej. Może za jakieś 2 lata.
Rowerek jeszcze zrobił potem jakieś 100 km aż w końcu kategorycznie zażądał należytej opieki i regeneracji. Skończyło się na wymianie całego napędu, supportu, tylnej przerzutki i kilku innych drobiazgów.

Link do śladu z GPS-a:


Link do pełnej mapy

Kilka zdjęć z wypadu


Kategoria Kilkudniowe

Cisna 2011 cz. 5

  • DST 45.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 11.25km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 2 czerwca 2011 | dodano: 03.09.2011

Część piąta wyprawy do Cisnej.
Plan wykonany w 100%. Miało być małe kółeczko aby nieco odbudować siły przed powrotem. Okazało się po drodze, że jednak trzeba było się namęczyć. Skręcając na Rabe wjechałem na drogę gruntową, która zaprowadziła mnie na przełęcz położoną na wysokości ponad 800 m. Wjazd ciężki ale zjazd "mniodzio" :-) I po drodze udało mi się własnoocznie zaobserwować dorodnego jelenia i czarnego bociana co było o tyle dziwne, że całkiem blisko tych miejsc niezły harmider robiła działalność gospodarcza polegająca na wydobywaniu żwiru i innych pochodnych produktów. Niestety zwierzaki były szbkie i udało im się zniknąć nim dobyłem aparatu.

Link do śladu z GPS-a:


Link do pełnej mapy


Kategoria Kilkudniowe

Cisna 2011 cz. 4

  • DST 75.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 12:00
  • VAVG 6.25km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 1 czerwca 2011 | dodano: 03.09.2011

Część czwarta wyprawy do Cisnej.
W planach było zrobić jakieś 90 km. Do Ustrzyk Górnych i doliną Sanu. Niestety życie pokazało, że planować sobie można. Potem trzeba się dostosować. W Wetlinie złapałem kapcia. Przed Ustrzykami dorwała mnie burza. 2 godziny stania pod budką z biletami na szlaki. Skończyło się na dojeździe do Ustrzyk i powrotem prawie tą samą trasą. Po drodze niezłe podjazdy i zjazdy. Zgrałem kilka filmików ale i tak nie oddają tego co się na rowerku odczuwa :-)

Link do śladu z GPS-a:


Pokaż trasę GPS do pełnej mapy


Kategoria Kilkudniowe