DPZD
-
DST
36.00km
-
Czas
01:48
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
+13 na starcie. Wyjeżdżam z opóźnieniem i wiem, że lekkiego spóźnienia nie uniknę.
W Będzinie przy skręcie na przejście przez tory jakiś baran w żółtym czymś podobnym do Berlingo wyprzedza mnie pomimo tego, że sygnalizowałem skręt w lewo a z przeciwka jechał samochód. Gdybym wcześniej się nie obejrzał i nie wiedział, że jedzie to by mnie na masce miał.
Potem już bezproblemowy dojazd do celu. O ile nie liczyć GPS-a. Tym razem -7. 1,2km mi uciekło z pomiaru. Chyba będę musiał się z licznikiem przeprosić a Garmina wysłać na leczenie do serwisu. Wyłącza się nawet na prostym, gładkim odcinku. To ewidentnie nie styki. Coś mu się od telepania w środku spsuło. Ale czemu tu się dziwić. Odmierzył już jakieś 30 tys. km czasem w bardzo niesprzyjających warunkach.
Powrót przez Dąbrowę Górniczą Mydlice, Będzin Warpie, Kauflanda, serwis rowerowy, Łagiszę i Sarnów. W "Kaufie" zaopatrzenie różne, w serwisie dalsza część zakupów doposażających przed Wilkasami (dętka x2). Powrót w tempie spacerowym. Było kilka króliczków po drodze ale dziś zero chęci do ścigania. Pewnie dziś Amidze będzie się dobrze wracało bo u mnie był wmordewind.
GPS wyłączył się 3 lub 4 razy :-/ Pewnikiem w przyszłym tygodniu pojedzie na kurację.
Kategoria Praca