limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPOD

Piątek, 12 lipca 2013 | dodano: 12.07.2013

+13 na starcie. Asfalty mokre. Jak wstawałem to dość przyzwoicie padało. Całą drogę jednak ani kropli deszczu choć na wschodzie wisiały ołowiane chmurki. Dla odmiany na zachodzie przebijało się słoneczko. W sumie jakby pogoda utrzymała się taka, jak miałem podczas dojazdu do pracy, to może być. Nie rewelka ale ujdzie.
Start mi się zrobił opóźniony ale udało się do Będzina podgonić i wbić w bezpieczne ramy czasowe. Niestety w sklepie, gdzie robiłem upgrade śniadania do pracy, zrobił się zator i znowu wszedłem na krawędź czasu czyli znów przyszło gonić. W efekcie wyszedł jeden z szybszych dojazdów do pracy.

W ciągu dnia kilka razy padało. Raz dłużej, raz mocniej, różnie. Na wyjściu ładne słoneczko i wiaterek. Naszła mnie ochota terenem wracać ale jak dotarłem do miejsca, gdzie były wysokie trawy to mi ochota przeszła i wróciłem na asfalty. Po drodze jeszcze mnie zdążył deszczyk zmoczyć. Słoneczko wysuszyć. A to wszystko zanim udało mi się wyjechać z Sosnowca. W Dąbrowie Górniczej asfalt pozdzierany i jakoś tak niemrawo ruch samochodowy się odbywa. Sprawnie przebijam się pod molo na Pogorii 3. Stamtąd ścieżką jadę na Piekło i asfaltem wokół Pogorii 4 do Kuźnicy Piaskowej. Po drodze wkurza mnie łańcuch. Wczoraj smarowany dziś już piszczy jak potępiony. Pewnie wczorajszy deszczyk i dzisiejsze mokre drogi w drodze do pracy zmyły cały smar. W Kuźnicy smaruję łańcuch i nastaje błoga cisza podczas kręcenia. Dalej przez Dąbie-Chrobakowe i Malinowice do mojej wiochy. Powrót raczej w tempie spokojnym zwłaszcza, że trochę wiaterek hamował zapędy na nabieranie prędkości. W sumie jednak fajny dzień. Aż dziw, że obydwie Pogorie przy tej pogodzie prawie puste.
I jeszcze się mi przypomniało, że znowu nie rozpoznałem znajomego rowerzysty. Ale jestem usprawiedliwiony. Domino czaił się na chodniku pod płotem w cywilu. Jakby nie zamachał końcówką górną i nie dał głosu to bym go potraktował jak element tła niezagrażający bezpośrednią interakcją i całkowicie zignorował :-)


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 10:41 piątek, 12 lipca 2013 | linkuj amiga: Do pracy lubię dojechać na sucho. Za to na powrocie już mi specjalnie na super pogodzie nie zależy bo wiem, że w domu wszystko wrzucam do pralki i zakładam suchy komplet. Choć nie zaszkodzi jak pogoda jest ok :-)
amiga
| 10:35 piątek, 12 lipca 2013 | linkuj hehe... ;) W sumei też mi się udało. Pierwsze 30km padało, teraz się wszystko niby suszy, coś nei wierzę że się uda, w razie czego mam ubranie zastępsze :)
limit
| 08:18 piątek, 12 lipca 2013 | linkuj t0mas82: Błękitny Rumak jest szybszy od Srebrnej Strzały. Kwestia przełożeń. A co do pogody to chyba będzie trzeba zacząć po prostu ignorować jej wybryki i jeździć, jeździć i jeszcze raz jeździć. Niezależnie od tego czy leje, czy nie. Przykładem Ghostów. Pojechali na Dupkę i mieli na koniec fajną pogodę. Co ich zlało to potem wysuszyło.
t0mas82
| 08:02 piątek, 12 lipca 2013 | linkuj Ładnie dziś pocisnąłeś ;)
Weekend i wolne to się pogoda spsuła - ostatnio często obserwowane zjawisko :(
limit
| 07:15 piątek, 12 lipca 2013 | linkuj gizmo201: Jakbym na szosie jechał, to by było tak o 10 więcej :-)
gizmo201
| 06:54 piątek, 12 lipca 2013 | linkuj Prawie jak na szosie tempo, jeszcze trochę tylko :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!