limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Powitanie Waldka po Gruzji i popołudnie w Mysłowicach

  • DST 99.00km
  • Czas 05:18
  • VAVG 18.68km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 czerwca 2013 | dodano: 22.06.2013
Uczestnicy

Plan na dziś, to zaskoczyć Waldka na lotnisku powitaniem a po południu przejechać trasę biegu w Mysłowicach i ustalić gdzie, kto stoi jako obstawa.
Tak więc rano pobudka przed 6:00 by coś wszamać i przygotować się do jazdy i potem raczej szybki przejazd pod sam terminal w Pyrzowicach. Trochę się pokiełbasiło bo Darek z Marcinem zrobili objazd lotniska od północy. Zdzwoniłem się z nimi jak już byłem na miejscu i powiedzieli, że jakiś samolot lądował. Że Waldkowy miał być później to sobie zakotwiczyłem na parkingu i wypatrywałem lądującej maszyny.
Przed 8:00 dzwoni Darek i okazuje się, że samolot przyleciał wcześniej, oni Waldka już przywitali (to on ich zauważył, dzięki temu powitanie wypaliło w ogóle). Dojeżdżam i witam się z naszym zdobywcą Gruzji. Chłopakom już udało się namówić Waldka żeby poskładał rower do kupy i pojechał na nim do domu w naszej eskorcie.
Tak więc na początek puzzle. Przy okazji Waldek opowiada jak było. Widać, że jest zadowolony. Przygód miał sporo i same pozytywne (choć niektóre z dreszczykiem). Czas leci szybko, robota też. W końcu ruszamy. Tym razem bez wyginania trasy jedziemy przez Mierzęcice, Przeczyce do Wojkowic Kościelnych. Tam wzdłuż zachodniego brzegu Pogorii 4 do knajpki na powitalnego browara i kolejną porcję opowieści. W drodze zresztą też cięgle wypytujemy.
Jadę jeszcze z chłopakami do budynków RZGW i żegnam się z Waldkiem. Marcin i Darek eskortują go dalej. Sam wracam przez Preczów i Sarnów do domu.
Wszamawszy, dokimawszy zbieram się na rowerek ponownie przed 16:00.
Na niebie dywan chmur i grzmoty ale umówiony na 16:30 ignoruję spektakl i przez Będzin jadę do Sosnowca pod fontannę przy PTTK. W Będzinie zaczyna pokapywać. Na początek niegroźnie. Jednak już w Sosnowcu (Pogoni) deszczyk robi się konkretniejszy i na miejsce dojeżdżam (goniony przez Adriana) nieco przemoczony.
Zakotwiczamy na trochę w PTTK-u czekając aż się uspokoi na zewnątrz.
W międzyczasie robię serwis sakwy. Urwał się jeden z nitów mocujących listwę z hakami. Przydają się wożone z narzędziami śrubki.
W piątkę jedziemy na spóźnione spotkanie w Mysłowicach i tam robimy objazd trasy na bieg. Tempo spacerowe, z przystankami więc kilometraż słaby i czas też ale nie o to tym razem chodzi.
Po drodze chłopaki wkręcają się na strzemiennego na imprezę u kuzynki Pawła (nigdy im dość ;-p). Potem już bez kombinowania wracamy powoli się dzieląc. Najdłużej jadę z Mackiem i żegnam się z nim na światłach pod jego blokiem. Sam dalej przez Czeladź, Wojkowice i Strzyżowice do domu - żeby nie wracać przez Pogorie i Będzin bo tam już dziś byłem ;-)

Link do galerii


Tak sobie czekam na parkingu aż samolot przyleci...


A on już dawno przyleciał, Waldek już prawie do domu ruszył jak się z chłopakami spotkał.


Zaczęło się składanie rowerka i opowieści.


Zbędny balast jedzie samochodem do Sosnowca.


A my, poskładawszy Waldkowego rumaka, o własnych siłach.


Zbiorcze foto pożegnalne na lotnisku :-)


Chwila przy sklepie na powitalnego browara.


A potem już przeskok na popołudniowy objazd w Mysłowicach.


Mam nadzieję, że jutro wszystko uda się bez problemów. Z pogodą włącznie.


Kategoria Inne


komentarze
mors
| 21:42 poniedziałek, 24 czerwca 2013 | linkuj Dzięki za chęci pomocy, ale nie przesadzajmy z tymi telefonami, wszak są w Sieci gotowe alternatywne opisy. ;)
limit
| 05:21 poniedziałek, 24 czerwca 2013 | linkuj mors: Jeszcze chyba Waldek nie ma profilu na BS, a jeśli ma, to się jeszcze nie pochwalił. Pewnie będzie jakiś opis na stronie Cyklozy Sosnowiec ale nie wiem jak szczegółowy. Jak nie będzie miał nic przeciwko, to Ci na priv prześlę maila lub nr tel. do niego.
mors
| 22:04 niedziela, 23 czerwca 2013 | linkuj Ja trochę nie tutejszy, więc zapytuję: rzeczony Waldek to ktoś z BS?
I czy gdzieś w sieci opublikuje tę Gruzję?

Ostatnio męczę się z wizją Gruzji na monocyklu... :)
kosma100
| 21:43 niedziela, 23 czerwca 2013 | linkuj Ufff...
:)
limit
| 21:38 niedziela, 23 czerwca 2013 | linkuj kosma100: Nie, to nie Ortileba naprawiałem. Pierwszego MSX-a. Ortlieby na razie są w znakomitym stanie. Ale też je oszczędzam i nie jeżdżę z nimi na co dzień.
kosma100
| 12:24 niedziela, 23 czerwca 2013 | linkuj Fajnie pojeździłeś.
Hmmm... Jeśli serwis sakwy dotyczył sakwy zakupionej u nas to obejmuje ją gwarancja.
Pozdrawiam!
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!