Lutomirow - Czestochowa
-
DST
178.00km
-
Czas
07:59
-
VAVG
22.30km/h
-
VMAX
42.80km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Plan byl.
Wykon tez.
Obydwa do siebie nie pasowaly.
Mialem ruszyc o 8:00 ale mi sie przysnelo przy planowaniu trasy. Pakowanie i ide do Rumaka. Zakladam sakwy i przez przypadek przyuwazam peknieta szpryche. Wybebeszam sakwy w poszukiwaniu narzedzi i zabieram sie za zdejmowanie kasety i tarczy. Okazuje sie, ze urwane sa w sumie 4 szprychy. Wszystkie od strony kasety. Prawie godzine schodzi na wymianie, myciu i ponownym pakowaniu. Wyruszam w koncu okolo 10:30.
Pierwszy cel posredni to Uniejow. Miasto Wody szybko zostaje za mna dzieki temu, ze wiatr jest dosc sprzyjajacy.
Nastepny cel to Szadek. Jedzie sie dobrze, choc znuzenie momentami atakuje. Czasem przystaje na chwile, a czasem podkrecam sobie tempo. I jakos to idzie. Przez miasteczko tylko przejezdzam w drodze na Lask. Chyba najszybszy odcinek dnia dzisiejszego pomimo faktu, ze robi sie bardziej stromo. Jade szybko bo chce sie uwolnic od towarzystwa zaladowanych ciezarowek doworzacych materialy na budowe kolejnej, nierowerowej drogi.
Za Laskiem po niebie buszuje chyba jeden z polskich F-16. Foce.
Obiad zjadam w Buczku, w "Igreku". Solidny.
Ciagne dalej do Szczercowa. Tam podejmuje pierwsze proby zaklepania noclegu ale sie nie udaje. Jade dalej i co jakis czas sprawdzam co jest do dyspozycji. Bieda. Wszystko daleko albo za drogo.
Cisne w koncu do Czestochowy rozgladajac sie za szyldami obiecujacymi spanie. Nic. Bieda.
W Czestochowie ten sam problem z kwatera.
Pokreciwszy sie po miescie do 22:00 zbieram sie na powrot nocny do domu i ruszam za kreska na GPS-ie. Na wylocie z miasta zajezdzam jeszcze na stacje benzynowa i pytam, czy maja wolny pokoj. Maja. Nietani ale sie decyduje. Podczas wprowadzania wpisu zasypiam. Koncze 3 godziny pozniej.
UPDATE-y.
Link do pełnej galerii
Dzień z falstartem z przyczyn takich jak na zdjęciu. A ja się zastanawiałem dnia poprzedniego co mi tak skrzypi dziwnie. Musiało już koło pracować na granicy rozpadu.
Nie wiem czemu miasto wody ale skoro tak się piszą, to pewnie tak jest.
Po drodze zabytkowy kościółek. Nie było przy nim tablicy z info typu czas budowy itp. ale wisiała tablica z info, że bez zgody konserwatora nie wolno przebudowywać.
Szadek. Jedno z miasteczek po drodze.
Zabytkowy kościół w Łasku.
I rozkopany rynek w Łasku.
Widoczki bywały czasem.
Przez kawałek drogi śmigał mi nad głową samolocik. Tak na oko to chyba F-16.
:-) Tak wygląda obiad głodnego rowerzysty.
Coś do mapy wpływów klubowych dla Łukasza :-) Choć ni cholery nie pamiętam gdzie to dokładnie było. Przed Szczercowem w każdym bądź razie.
Coś dla miłośników fortyfikacji.
Cienie się wydłużają. Znaczy się dzień będzie się kończył. A noclegu nie ma :-(
Dojeżdżam dalej niż zamierzałem, czyli do Częstochowy.
Na noclegu notuję wynik za dzień dzisiejszy.
Kategoria Kilkudniowe